Fascynująca opowieść o najważniejszym organie w naszym ciele. „Historia ludzkiego serca” to wyjątkowe połączenie medycyny oraz sztuki.


Na przestrzeni wieków serce uznawano za siedzibę ludzkich uczuć. Mieściło w sobie duszę, pamięć, emocje, myśli oraz inteligencję. To właśnie serce, a nie mózg, stanowiło najważniejszy organ w ciele człowieka. W kolejnych stuleciach teorię tę zanegowano, a serce zostało sprowadzone do roli pompy tłoczącej krew.
Ale czy rzeczywiście tak jest?

Vincent M. Figueredo, wybitny kardiolog i naukowiec, bazując na swoim wieloletnim doświadczeniu oraz wiedzy z zakresu medycyny, historii, filozofii, religii i sztuki, śledzi ewolucję postrzegania serca od zarania ludzkiej cywilizacji do współczesności.

Opisuje, jak zmieniały się przekonania na temat funkcji serca, co nasi przodkowie myśleli o tym niezwykłym organie i jakie znaczenie przypisywano mu w różnych kulturach.

„Historia ludzkiego serca” to porywająca historia sporów i dociekań, rozważań wybitnych myślicieli i wielkich odkryć naukowców. A także niezwykle wnikliwe wejrzenie w dzieje ludzkości.

Vincent M. Figueredo – kardiolog, naukowiec i wykładowca akademicki, laureat wielu nagród dydaktycznych oraz autor ponad 200 artykułów naukowych opublikowanych w czasopismach i książkach medycznych. Jego zainteresowania badawcze obejmują między innymi reakcje serca na urazy, alkohol i stres.

Vincent M. Figueredo
Historia ludzkiego serca
Przekład: Ewa Ratajczyk
Wydawnictwo Naukowe PWN
Premiera: 9 kwietnia 2024
 
 

WSTĘP

Król Anglii Karol I wyciągnął rękę, by włożyć trzy palce i kciuk w dziurę ziejącą z lewej strony piersi dziewiętnastoletniego szlachcica. Delikatnie dotknął bijącego serca.
– Boli? – zapytał.
– Wcale – odparł młodzieniec.
Był rok 1641, a Karol usłyszał o tym cudzie od Williama Harveya, swego przybocznego lekarza, który jako pierwszy w sposób naukowy objaśnił rolę serca w krążeniu krwi w całym organizmie. Wielce zainteresowany król zapytał, czy mógłby spotkać się z tym młodym człowiekiem, synem wicehrabiego Montgomery z Irlandii.
Gdy chłopiec miał dziesięć lat, spadł z konia, który się potknął, i upadł na wystający fragment skały, przebijając mostek i łamiąc wiele żeber po lewej stronie. Rana ropiała, aż w końcu się zagoiła, pozostawiając dziurę w piersi chłopca. Dziewięć lat później, żywy, zdrowy i sławny wrócił do Londynu z podróży po Europie, podczas której przyciągał tłumy ludzi chcących obejrzeć bijące serce człowieka. Po tym, jak Harvey w obecności króla zbadał młodego mężczyznę, napisał: „Dotykałem pulsującego serca i komory u młodego i energicznego szlachcica, nie powodując dolegliwości; dlatego też dochodzę do wniosku, że serce jest pozbawione zmysłu czucia”[1].
Na ironię zakrawa fakt, że serce – które na przestrzeni dziejów traktowano jako siedzibę ludzkich uczuć – w rzeczywistości jest nieczułe na dotyk. Od czasu gdy ludzie zaczęli spisywać myśli, w większości cywilizacji to serce, a nie mózg, uchodziło za najważniejszy organ w ciele. Starożytni z pewnością wiedzieli, że uderzenia w klatce piersiowej oznaczają życie – serce biło mocniej i szybciej ze strachu lub z pożądania, a po śmierci bić przestawało. Przez tysiące lat Egipcjanie, Grecy, Chińczycy i mieszkańcy prekolumbijskiego Teotihuacán wynosili serce do pozycji zajmowanej dziś przez mózg: siedziby duszy, emocji, myśli i inteligencji. Na przestrzeni dziejów wiele społeczeństw uważało, że człowiek łączy się z bogami poprzez serce, i że szanse każdej osoby na wieczną niebiańską szczęśliwość mierzą oni wagą dobrych i złych uczynków zapisanych na ścianach serca.
Obserwacja Harveya z 1641 roku n.e. – że serce działa jak pompa ssąco-tłocząca – wywarła wpływ w kolejnych stuleciach. Naukowcy i lekarze zmienili przekonania na temat serca, a rolę reżysera i jedynego repozytorium emocji i świadomości z czasem przejął mózg. Dziś większość z nas uważa, że ciałem, w tym funkcją serca, zarządza mózg. Przekonano nas, że serce jest tylko pompą tłoczącą krew w układzie krążenia.
Ponieważ przyjęliśmy, że serce to zwykła pompa, za rzecz moralnie usprawiedliwioną uznaliśmy jego transplantację. Od czasu do czasu zdarzają się jednak przypadki takie jak Claire Sylvii. Kobieta ta, była zawodowa tancerka, przeszła przeszczep serca – dawcą był osiemnastoletni Tim Lamirande, który zginął w wypadku motocyklowym – i płuc. Po operacji przyjaciele zauważyli, że Claire zaczęła poruszać się jak mężczyzna oraz że miała ochotę na piwo i nuggetsy z kurczaka, których wcześniej nie cierpiała. Krewni Tima potwierdzili, że zmarły bardzo je lubił i nie byli zaskoczeni tym, że Claire zachowywała się w ten sposób – w końcu nosiła jego serce. Ta historia stała się kanwą filmu Cudze serce z 2013 roku z Jane Seymour w roli głównej. Odnotowano także wiele innych przypadków przejmowania cech osobowości dawcy po przeszczepie serca. Pod wpływem takich opowieści zaczynamy się zastanawiać, czy serce rzeczywiście jest jedynie mechaniczną pompą, czy też może skrywa nasze emocje, które podróżują wraz z nim.
Jako kardiolog regularnie mam do czynienia z przypadkami, w których widać silny związek serca emocjonalnego i fizjologicznego. Zetknąłem się z atakami serca po nagłej utracie ukochanej osoby u pacjentów, którzy wcześniej nie cierpieli na choroby kardiologiczne. Inni doznali ataku serca lub zmarli nagle po tym, jak ich drużyna w ostatnich minutach przegrała Super Bowl lub Mistrzostwa Świata. Często obserwowałem, jak partnerzy, którzy spędzili ze sobą całe życie, umierali w odstępie kilku miesięcy. Mimo tych i wielu innych przypadków, mimo trwającego tysiąclecia utożsamiania serca z emocjami współczesna medycyna najwyraźniej neguje tę bliską więź. W tej książce opisuję, jak do tego doszło, i staram się wykazać – na podstawie współczesnych badań – że powinniśmy ponownie pochylić się nad tym, co na przestrzeni wieków zostało zanegowane.
Medycyna niedawno odkryła, że serce może skrywać uczucia i że jest ono częścią dwukierunkowego „połączenia serca z mózgiem”. Badania wskazują, że serce kieruje mózgiem w takim samym stopniu, w jakim mózg kieruje sercem[2]. Nowe badania w tej dziedzinie mogą stać się zaczątkiem zmiany podejścia naukowego i przyczynić się do zweryfikowania tak historycznego, jak i współczesnego kulturowego obrazu serca. Być może nie będzie już postrzegane wyłącznie jako pompa, lecz zostanie ponownie uznane za składową emocjonalnej witalności, zapewniającej nam zdrowie psychiczne, duchowe i fizyczne.
Serce jako pierwsze spośród wszystkich organów reaguje na sygnały z mózgu – na przykład te skłaniające do walki lub ucieczki. Kiedy na spacerze w lesie spotkasz drapieżnika, twój mózg aktywuje współczulny układ nerwowy, wyzwalając ostrą reakcję, która przygotowuje ciało do jednej z tych dwu reakcji. Mózg każe sercu natychmiast bić szybciej i mocniej, pompując utlenowaną krew do mięśni, aby przygotować je do ruchu. Również mózg jako pierwszy odbiera sygnały z serca. Gdyby tak nie było, mdlelibyśmy przy gwałtownym wstawaniu. Serce wraz z potężnymi naczyniami krwionośnymi ostrzegają mózg, że spada objętość i ciśnienie krwi, a mózg reaguje, wywołując zwężenie naczyń krwionośnych, aby zapobiec gromadzeniu się krwi w nogach.
Emocje rejestrowane w mózgu rezonują w sercu. Wynikające z tego fizyczne doznania na widok osoby, w której jesteśmy od niedawna zakochani – rumieniec, ciepło, przyspieszony puls – są przejawami reakcji serca. To właśnie ta współzależność, połączenie serca z mózgiem, jest tak istotna dla naszego zdrowia. To ona sprawiła, że ludzie od tysięcy lat swoje emocje, rozumowanie i duszę utożsamiają z tym gorącym organem, którego pulsowanie świadczy o tym, że żyjemy. Starożytni Chińczycy i Hindusi podkreślali, że szczęśliwe serce oznacza szczęśliwe ciało i długie, zdrowe życie. Mózg postrzegano jako zimną, szarą budyniową masę, organ wytwarzający flegmę, a starożytni Egipcjanie podczas procesu balsamowania wyciągali go przez nos za pomocą haka.
Dziś rolę domu naszej świadomości przejął mózg, ale główne miejsce w ikonografii kulturowej nadal zajmuje serce. Wystarczy spojrzeć na emotikon w wiadomości tekstowej od ukochanej osoby lub na naklejkę z emblematem serca na zderzaku samochodu, by zdać sobie sprawę z istotnej roli, jaką w naszym życiu, przynajmniej symbolicznie, odgrywa obecnie serce. Pozostaje ono symbolem zakochania i miłości, a ideogram serca symbolizuje zdrowie i życie.
Wciąż wyrażamy emocje, mówiąc na przykład: „Kocham cię całym sercem”, „poruszyłeś moje serce”, czy „ona złamała mi serce”. Oświadczamy, że „ktoś jest bez serca”. Błagamy, by inni „mieli serce”. Wyrażenie, że ktoś „odkrywa serce”, oznacza szczerość i uczciwość. Mówiąc, że ktoś ma „serce na dłoni”, opisujemy czyjąś życzliwość i otwartość. Odnosząc się do zaangażowania, mówimy, że „wkładamy w coś serce”. Na jaką część ciała wskazujemy, mówiąc „ja”? A jednak współczesna medycyna odrzuciła serce jako siedzibę duszy, inteligencji i uczuć. Niemal zapomnieliśmy, jakie miejsce zajmowało w przeszłości, choć pozostaje wszechobecne w odziedziczonych kodach kulturowych, w poezji i sztuce.
Pomimo postępów w medycynie jedna na każde trzy osoby na świecie umrze wskutek choroby serca. Więcej z nas umrze z powodu chorób układu krążenia niż wszystkich nowotworów razem wziętych. Choroby serca zabijają dziesięć razy więcej kobiet niż rak piersi. W Stanach Zjednoczonych co czterdzieści sekund ktoś umiera na atak serca. Dlaczego trzy główne przyczyny obecnego kryzysu zdrowia – choroby serca, depresja i stres – nie są badane i leczone kompleksowo?
Kardiologia w XX wieku, a jeszcze bardziej w XXI wieku, przodowała wśród wszystkich dziedzin medycyny pod względem innowacji. W XX wieku opracowano metody pomostowania tętnic wieńcowych, angioplastyki balonowej naczyń wieńcowych, wymyślono stenty, rozruszniki serca i defibrylatory, urządzenia wspomagające pracę serca i przeszczepy. Profilaktyczne środki zdrowotne ukierunkowane na eliminowanie czynników ryzyka chorób serca, takich jak palenie tytoniu, wysokie ciśnienie krwi i podwyższony cholesterol – a przynajmniej jeden z nich dotyczy obecnie co najmniej połowy Amerykanów – pomogły zmniejszyć liczbę zgonów z powodu dolegliwości kardiologicznych. I choć w rezultacie od lat sześćdziesiątych XX wieku częstość występowania chorób sercowo-naczyniowych znacznie spadła, nadal jest to jednak zabójca numer jeden[3].
Jestem przekonany, że do poprawy stanu zdrowia serca może się przyczynić lepsze zrozumienie kulturowej i naukowej historii serca oraz tego, że zostało ono oddzielone od mózgu i przez niego zdominowane. Dziś serce jest organem „wymiennym”. Jeśli dawca nie pojawia się od razu, pacjent może zostać podłączony do pompy mechanicznej pełniącej funkcję serca w czasie oczekiwania na przeszczep. Naukowcy badają obecnie możliwość wyhodowania całkowicie nowego trójwymiarowego serca z komórek pacjenta, by zastąpić nim narząd niewydolny. Prowadzone są badania nad możliwością wszczepienia serca zwierzęcia, na przykład świni, w miejsce ludzkiego z powodu niewystarczającej liczby dawców[4]. A wkrótce dzięki spersonalizowanym terapiom genowym będziemy mogli być badani i leczeni na serce w zależności od ryzyka genetycznego[5].
Większość życia poświęciłem badaniu serc i trosce o nie. Zmusiło mnie to do spojrzenia na znaczenie serca w historii ludzkości w szerokiej perspektywie. Przyjrzałem się temu, w jaki sposób walka pomiędzy sercem a mózgiem doprowadziła do obecnego kulturowego i naukowego rozumienia związku obu tych narządów. W tej książce śledzę ewolucję postrzegania serca od zarania ludzkiej cywilizacji dwadzieścia tysięcy lat temu do dnia dzisiejszego (patrz rysunki 0.1–0.3) Analizuję, w jaki sposób ewoluowały nasze przekonania na temat jego funkcji i jak wpływa to na pojmowanie sił życiowych z nim utożsamianych. Jesteśmy przeświadczeni, że serce znajduje się w centrum naszego ciała – choć to centrum faktycznie znajduje się poniżej pępka, w okolicy kości krzyżowej – ale do czego według nas służy serce?
Spoglądam wstecz, aby zobaczyć, co nasi przodkowie myśleli o tym niezwykłym organie. Na przestrzeni wieków serce było czczone, opiewane, niezrozumiane i objaśniane. Odgrywało ważną rolę u poetów, filozofów i lekarzy. Przypisywano mu różne znaczenia w różnych kulturach, od ludzi prehistorycznych, przez społeczeństwa starożytne, średniowiecze, renesans po czasy współczesne. Chronologicznie badam, jak to się stało, że „król” narządów został sprowadzony do roli zwykłej mechanicznej pompy krwi podporządkowanej mózgowi, choć pozostał istotnym elementem naszego codziennego życia jako symbol miłości i zdrowia. Jako lekarz zafascynowany tym niezwykłym organem, zamieściłem także rozdział poświęcony pracy serca i jego chorobom. Ponadto omawiam postępy w terapii serca w dzisiejszych czasach i zastanawiam się nad tym, co może przynieść przyszłość. Obecnie odkrywamy, że nasi starożytni przodkowie nie mylili się co do serca tak bardzo, jak jesteśmy skłonni myśleć.
W tę książkę „włożyłem serce i duszę”. Mam nadzieję, że ta historia serca będzie dla ciebie równie fascynująca jak dla mnie.

CZĘŚĆ I
SERCE STAROŻYTNE

Rozdział pierwszy

SERCE TO ŻYCIE

W 1908 roku archeolodzy na ścianie jaskini El Pindal w hiszpańskiej Asturii odkryli malowidło mamuta z czymś, co wygląda jak czerwone serce narysowane na piersi zwierzęcia (rycina 1.1). Malowidło stworzone przez kulturę magdaleńską w okresie górnego paleolitu powstało od czternastu do dwudziestu tysięcy lat temu. Prehistoryczny artysta mógł wiedzieć, że najpewniejszym sposobem na zabicie zwierzęcia jest trafienie go w ten czerwony, bijący organ. Obraz mógł też zostać namalowany jako cel do ćwiczeń.
Dwanaście tysięcy lat temu, kiedy ludzie zaczęli osiedlać się w wioskach, miastach i miastach-państwach, prawdopodobnie wierzyli już, że serce jest najważniejszym organem ciała, dzięki któremu żyją.

Gilgamesz dotknął jego serca: nie uderza.
Epos o Gilgameszu, tablica 8, 2600 p.n.e.[6]

Gilgamesz, bohater starożytnego mezopotamskiego Eposu o Gilgameszu – najstarszej znanej zapisanej opowieści – lamentuje po śmierci swojego przyjaciela Enkidu. Gilgamesz, król Uruk (miasta-państwa w starożytnej Mezopotamii), i Enkidu byli z początku wrogami, ale zaczęli się szanować, a po pewnym czasie zostali przyjaciółmi. Dzięki Enkidu Gilgamesz stał się lepszym królem dla swoich poddanych, ponieważ lepiej ich rozumiał. Enkidu zginął z wyroku bogów, ponieważ pomógł Gilgameszowi obronić się przed bykiem, którego wysłała mściwa bogini Isztar, odrzucona wcześniej przez króla po jej nieobyczajnych zalotach.
Gilgamesz próbuje ożywić przyjaciela, ale odkrywa, że jego serce już nie bije. Fragment ten, spisany pismem klinowym około 2600 roku p.n.e. na terenie współczesnego Iraku, jest prawdopodobnie najwcześniejszą wzmianką o mierzeniu pulsu[7]. Ponad 4600 lat temu ludzie wiedzieli, że nasze serca biją, a ich rytm można wyczuć w ciele. Po zabiciu boskiego byka Gilgamesz i Enkidu wycięli jego serce jako ofiarę dla Szamasza, boga słońca, i jest to najwcześniejsza wzmianka na temat ofiary z serca. Podobnie jak w wielu starożytnych społeczeństwach, również w kulturze sumeryjskiej serce zajmowało ważne miejsce – było głównym organem życia i ofiarą składaną, by zadowolić bogów.
W 1849 roku w Assurze i Niniwie, starożytnych miastach asyryjskich, odkryto sumeryjskie tabliczki medyczne z 2400 roku p.n.e. Większość tych tekstów pochodziła z królewskiej biblioteki Aszurbanipala (600 lat p.n.e.), uważanego za ostatniego wielkiego króla Asyrii. To właśnie tam znaleziono Epos o Gilgameszu.
Mieszkańcy Mezopotamii niewiele wiedzieli o anatomii i fizjologii, ponieważ religijne tabu zabraniało przeprowadzania sekcji zwłok. Na choroby i śmierć patrzyli więc z perspektywy duchowej, a nie fizjologicznej czy anatomicznej. Uważali, że serce jest siedzibą intelektu, wątroba – uczuciowości, żołądek – sprytu, a macica – współczucia. W literaturze medycznej Mezopotamii nie ma wzmianki o mózgu. Zaburzenia neurologiczne i psychiatryczne – epilepsję, udary, depresję i stany lękowe – uważano za skutki działalności złych bogów i demonów, które atakowały nieszczęśnika, i zajmowali się nimi świątynni uzdrowiciele. Podejmowane przez nich czynności sprowadzały się głównie do egzorcyzmów, podczas których zwracali się oni do ducha podejrzewanego o złowrogie działania wywołujące u pacjenta dokuczliwe objawy. Teksty klinowe wskazują, że uzdrowiciele, by zaradzić tym objawom, podawali leki ziołowe, na przykład przeciwbólowe, oraz że elementem oceny stanu zdrowia było sprawdzanie pulsu u pacjentów. Enkidu nie miał pulsu, a zatem i życia.
Inne rozwijające się w tym czasie cywilizacje – egipska i chińska – wykształciły własne idee dotyczące funkcji i znaczenia serca. Wszyscy starożytni zgadzali się w jednym: bijące serce oznaczało życie.

Serce (ib), moje z matki mojej, serce moje (haty) moich przemian, nie stawaj przeciwko mnie jako świadek! Nie przeciwstawiaj mi się w trybunale! Nie przechylaj (szali) na moją niekorzyść przed strażnikiem wagi […]. Nie obmyślaj zła przeciwko mnie przed bogiem, w obliczu pana Krainy Zachodniej[8].

Egipcjanin w 2500 roku p.n.e. wierzył, że Anubis, bóg zmarłych (z głową szakala, ponieważ szakale pojawiały się w okolicy cmentarzy), zabiera zmarłą osobę do Duat, świata podziemnego. Osoba ta była przedstawiana Ozyrysowi, bogu podziemi i życia pozagrobowego, oraz trybunałowi złożonemu z 42 bóstw w sali Maat, bogini sprawiedliwości. Tam serce zmarłego kładziono na wadze sprawiedliwości i porównywano jego ciężar ze strusim piórem bogini Maat, które symbolizowało prawdę (rycina 1.2). Jeśli serce było lżejsze lub ważyło tyle, co pióro, znaczyło to, że podsądny wiódł cnotliwe życie, i Ozyrys prowadził go na Pola Jaru, do raju. Jeśli zaś serce ważyło więcej niż pióro, bogini Ammit (krokodyl, lew i hipopotam w jednej osobie) pożerała serce, a dusza sądzonego przestawała istnieć[9].

Starożytni Egipcjanie wierzyli, że serce jest świadkiem wszystkiego, co ludzie w życiu zrobili, tak dobrego, jak i złego. Ci, którzy wiedli życie niezbyt cnotliwe, obawiali się, że ich serce może świadczyć przeciwko nim. Aby do tego nie dopuścić, podczas przygotowywania ciała zmarłego do mumifikacji w bandaże na klatce piersiowej zawijano kilkucentymetrowy kamień w kształcie skarabeusza. Inskrypcja na amulecie pochodzi z rozdziału 30 Księgi Umarłych, zacytowanego kilka akapitów wyżej.
Serce było źródłem życia i istnienia, dlatego starożytni Egipcjanie podczas rytuałów balsamowania traktowali je z należnym szacunkiem. Musiało pozostać w ciele, aby odbyć podróż do podziemi, gdzie czekał je sąd Ozyrysa – było jedynym organem, który po balsamowaniu ponownie wkładano do ciała. Pozostałe narządy klatki piersiowej i jamy brzusznej umieszczano w urnach w pobliżu mumii. Mózg uchodził za bezwartościowy, przypisywano mu jedynie funkcję odprowadzania śluzu do nosa. Starożytne egipskie słowo oznaczające mózg tłumaczy się mniej więcej jako „podroby z czaszki”. Tak więc z sercem obchodzono się starannie i umieszczano je z powrotem w ciele, natomiast mózg wyskrobywano z czaszki przez nos żelaznym hakiem i wyrzucano.
Nie wiadomo, gdzie rozpoczęto praktykowanie medycyny: niektórzy uważają, że w starożytnym Egipcie, inni, że w starożytnej Mezopotamii. Papirusy pochodzące z 1950 roku p.n.e. wskazują, że Egipcjanie praktykowali medycynę i badali serce już ponad cztery tysiące lat temu[10].
Pierwsze fizyczne opisy serca i jego funkcjonowania znajdujemy w trzech egipskich papirusach medycznych: Papirusie Edwina Smitha (ok. 1500 roku p.n.e.; pierwszy na świecie tekst chirurgiczny), Papirusie Ebersa (ok. 1550 p.n.e.) i Papirusie Brugscha (ok. 1350 p.n.e.). Te starożytne egipskie teksty pochodzą z późniejszego okresu niż mezopotamskie medyczne tabliczki klinowe (ok. 2400 p.n.e.), uważa się jednak, że są kopiami znacznie starszych tekstów pochodzących już z 2700 roku p.n.e., prawdopodobnie z pism Imhotepa, najwyższego kapłana i lekarza z czasów Starego Państwa. Imhotep, kanclerz faraona Dżesera, zaprojektował piramidę schodkową Dżesera i być może jako pierwszy w historii do podparcia budynku zastosował kamienne kolumny. Był także głównym lekarzem władcy. Pozostawił po sobie obszerne zapiski na tematy związane z architekturą i medycyną. Przypisuje mu się autorstwo tekstów, na których opierają się późniejsze papirusy medyczne, zwłaszcza Papirus Smitha. Dwa tysiące lat po śmierci urósł do rangi patrona medycyny i uzdrawiania – został ubóstwiony jako jeden z nielicznych Egipcjan spoza rodu królewskiego.
Dzięki temu, że Egipcjanie utrwalali zwłoki poprzez mumifikację, posiadali dogłębną wiedzę na temat anatomii człowieka. Starożytni egipscy lekarze wierzyli, że serce daje początek naczyniom, dzięki którym jego bicie można wyczuć w odległych częściach ciała. W Papirusie Ebersa napisano, że „serce przemawia z każdej kończyny”:
Od serca wychodzą naczynia, które docierają do całego ciała […]. Jeśli lekarz dotknie dłońmi lub palcami głowy, karku, dłoni, okolic żołądka, rąk lub stóp, wtedy bada serce, ponieważ we wszystkich kończynach mieszczą się jego naczynia, to znaczy: serce przemawia z naczyń każdej kończyny […]. Jeśli serce drży, ma niewielką moc i zamiera, choroba postępuje.
Starożytni Egipcjanie uważali serce za główny ośrodek ciała z naczyniami połączonymi z każdą jego częścią. Zaobserwowali, że gdy ktoś mdleje, puls chwilowo zanika. Opisywali słaby puls z przesunięciem bicia serca na lewo od jego zwykłej pozycji w klatce piersiowej; obecnie wiemy, że oznacza to słabe, powiększone serce i wskazuje na jego niewydolność. Nadmierne wydzielanie śliny nazywano „zalewaniem serca”, co może opisywać ostrą niewydolność serca z dużą ilością różowej (zabarwionej krwią) pienistej plwociny. W Papirusie Ebersa starożytni Egipcjanie donosili, że bóle ręki i piersi po stronie serca zwiastują rychłą śmierć. To klasyczny opis ataku serca!
W starożytnym Egipcie intelekt przypisywano sercu, które dowodziło wszystkimi innymi organami. Serce było niezbędne do utrzymania ciała przy życiu, jak wyjaśniono w Papirusie Ebersa:

Faktem jest, że serce i język rządzą kończynami, zgodnie z doktryną, że serce znajduje się w każdym ciele, a język w ustach wszystkich: bogów, ludzi i zwierząt. Serce myśli, co chce, a język rozkazuje, co chce. Z tego, co widzą oczy, z tego, co słyszą uszy, z tego, co wdycha nos, wieści trafiają do serca. To ono wzbudza każdy akt inteligencji, a język powtarza myśli serca. Podobnie wykonywane są wszelkie czynności, ruchy rąk i wykonywana nimi praca, stąpanie stóp, ruch wszystkich kończyn, następują na jego polecenie.

Serce, będące według starożytnych Egipcjan najważniejszą częścią istoty, poruszało nie tylko krwią, ale także powietrzem, łzami, śliną, śluzem, moczem i nasieniem w całym ciele za pomocą systemu kanałów. Serce podtrzymywało życie i oznaczało życie.
A więc mieszkańcy starożytnej Mezopotamii i starożytni Egipcjanie uważali serce za najważniejszy organ. Jego bicie oznaczało życie. Musiało pozostać w ciele, by zmarły mógł przejść do życia pozagrobowego. Badaniem ciała zajmowali się również starożytni Chińczycy. Doszli do wniosku, że serce rządzi ciałem na wzór króla.

 
Wesprzyj nas