Książka “Wielka Piramida” to fascynująca podróż po starożytnym Egipcie. Wraz z Szymonem Zdziebłowskim – archeologiem i dziennikarzem naukowym zajrzymy w głąb Wielkiej Piramidy.


Jakie mamy dowody na to, że Wielką Piramidę wzniósł Cheops?
W jaki sposób ją zbudowano?
Czy było to możliwe przy zastosowaniu prostych kamiennych narzędzi?
Skąd pomysły, że za jej budową stali kosmici?
Kto pierwszy wdarł się do piramidy i co w niej znalazł?

Oprócz odpowiedzi na te i więcej pytań oraz potwierdzonych faktów w książce znajdziemy także teorie nieuznawane przez większość naukowców. Być może nie wszystkie należy odrzucać?

Zajrzymy w głąb Wielkiej Piramidy: historię jej badań oraz najnowsze odkrycia z nią związane, i postaramy się poznać skrywane tajemnice.

Szymon Zdziebłowski – archeolog i dziennikarz naukowy w Polskiej Agencji Prasowej i w serwisie Nauka w Polsce. Brał udział w kilku misjach wykopaliskowych, m.in. w Tell el-Farcha w delcie Nilu czy w Hierakonpolis. Jest też autorem dwóch przewodników po Egipcie.

Szymon Zdziebłowski
Wielka Piramida
Seria: Seria starożytna
Wydawnictwo Poznańskie
Premiera: 8 lutego 2023
 
 

Wstęp

Sądzę, że odkryjemy jeszcze niezwykłe rzeczy w tych wiekowych murach – nie tylko garnki ze starymi monetami i ukryte pod tynkiem freski, lecz także zaklęte w kamień przygody, skamieniałe losy.
Karl Hans Strobl, Rozpustna mniszka,
tłum. Maria Gero-Rożniewicz
 

Historie pierwszych eksploratorów piramid egipskich, spisane kilka stuleci temu, nierzadko mrożą krew w żyłach. W tych budowlach było straszliwie ciasno, duszno, gorąco, a przede wszystkim zupełnie ciemno. Olbrzymie nietoperze upatrzyły je sobie jako świetne miejsce do mieszkania. Również piramida Cheopsa (zwana też Wielką Piramidą) w Gizie wydała na świat liczne pokolenia tych skrzydlatych ssaków. Dziś patrzymy na te zwierzęta inaczej. Staramy się je chronić i im nie przeszkadzać. Jednak kilkaset lat temu mało kto za nimi przepadał. Były to przecież mroczne i przerażające istoty. Krwiopijcy. Te w piramidach niestety nie wisiały grzecznie na sufitach wąskich korytarzy czy tuneli. Wybudzone przez poszukiwaczy skarbów, wydawały przerażające dźwięki, a nawet ich atakowały – bo takie historie odnajdujemy w dawnych relacjach. Grozy dopełniał straszliwy fetor. Gromadzące się od setek lat odchody koszmarnie śmierdziały. W jednej z komór Wielkiej Piramidy pewien śmiałek zmierzył bardzo skrupulatnie grubość warstwy guano, która wynosiła aż 28 centymetrów!
Dziś w piramidzie Cheopsa nietoperzy nie spotkacie. Przeniosły się do tych mniej uczęszczanych, a pojedyncze schowały się może w Wielkiej Piramidzie w miejscach, które nie są dostępne dla turystów. Nie udało im się ochronić spokoju faraona. Ślady po ich bytności w postaci cuchnących odchodów wymieciono, zamontowano profesjonalne, elektryczne oświetlenie, a nawet system wentylacyjny. Do piramidy codziennie wchodzą turyści, a w jej rzadziej uczęszczane komory i tunele – naukowcy. Tam, gdzie nie da się wejść, wjeżdżają samobieżne roboty. A zakamarki, gdzie i one się nie wcisną, rozpoznawane są za pomocą najbardziej nowoczesnych technologii. Te umożliwiają zajrzenie nawet za bloki skalne, bez potrzeby ich usunięcia czy wiercenia. Nie, nie jest to dobre miejsce dla nietoperzy, które marzą o świętym spokoju.
Piramida Cheopsa to największa z piramid egipskich. Powstała ok. 4500 lat temu. Od tego czasu aż do początku XIV wieku była najwyższą budowlą świata. Miała prawie 150 metrów wysokości, a w jej podstawie zmieściłby się warszawski Pałac Kultury i Nauki. Obrosła dziesiątkami legend, które często nie mają wiele wspólnego z prawdą.
Jakie mamy dowody na to, że Wielką Piramidę wzniósł Cheops? Czy znaleziono mumię władcy? Kto pierwszy wdarł się do piramidy i co w niej znalazł? Kto i w jaki sposób ją zbudował? Czy było to możliwe z zastosowaniem prostych kamiennych narzędzi? Skąd pomysły, że za jej budową musieli stać kosmici albo przynajmniej zaginiona cywilizacja? Czy faktycznie piramida wykonana jest tak perfekcyjnie, że nie sposób wetknąć między jej bloki żyletki? Dlaczego w jej tunelach brak bogatych płaskorzeźb? Na te i inne intrygujące pytania znajdziecie odpowiedzi w tej książce. Oprócz konkretnych, sprawdzonych informacji na temat Wielkiej Piramidy zaprezentowałem w niej też takie teorie, które nie są uznane przez większość naukowców. Może jednak nie wszystkie należy zupełnie odrzucić?
Przyjrzymy się najnowszym odkryciom dokonanym w piramidzie Cheopsa. Najczęściej są one jedynie wspominane bardzo pobieżnie w relacjach prasowych lub w opracowaniach książkowych, a często błędnie interpretowane i przytaczane. Tak jest choćby w przypadku enigmatycznych tuneli, które były kilkukrotnie penetrowane przez miniaturowe roboty. Mówi się, że jeden z tych tuneli wiedzie do ukrytej komory. Zagłębimy się w historię badań Wielkiej Piramidy, która rozpoczęła się już ponad tysiąc lat temu.
Teren płaskowyżu Giza na obrzeżach stolicy Egiptu – Kairu – gdzie wznosi się piramida Cheopsa, do dziś jest traktowany jako miejsce niezwyk­łe. To tam, oprócz Wielkiej Piramidy, znajduje się legendarny kamienny Sfinks, czyli olbrzymia postać lwa z ludzką głową wykuta w ostańcu skalnym. Tuż obok położone są mniejsze piramidy – Chefrena, syna Cheopsa, i Mykerinosa, potomka Chefrena. Położone niedaleko siebie, tworzą jeden z najbardziej znanych obrazów Egiptu, który z upodobaniem odwzorowywany jest na kartkach pocztowych. Pokażę, jakie role pełni Giza współcześnie w wielkiej polityce, sztuce i show-biznesie.
Piramida Cheopsa intryguje ludzi bez względu na ich pochodzenie. Fascynowała również Polaków. Zachowały się ich relacje już nawet z XVI wieku. Zaprezentuję ich wrażenia z wizyt, ale również efekty ich późniejszych prac naukowych, które ukazują konstrukcję i funkcję piramidy w innym świetle niż zwykle.
Piramidy w Egipcie, również Wielką Piramidę, wznieśli ludzie. Nadal jest to jedna z bardziej zagadkowych budowli świata. Ciągle nie mamy pewności, w jaki sposób dokładnie powstała (chociaż można wskazać zakres metod), ile lat to trwało i jak dokładnie wyglądała organizacja pracy przy tym przedsięwzięciu. I wreszcie: czy Cheops faktycznie w niej spoczął i gdzie podziały się wszystkie bardzo cenne dary grobowe?
Wielka Piramida zazdrośnie strzeże swoich tajemnic, ale nieustępliwi naukowcy z mozołem je odkrywają. Paradoksalnie wiemy o niej więcej z każdym rokiem, który oddala nas od jej powstania. Zawdzięczamy to nie tyle badaniom samej piramidy, ile wykopaliskom prowadzonym w całym Egipcie. W ostatnich latach archeolodzy natknęli się na przykład na dziennik jednego z urzędników, który nadzorował dostarczanie bloków kamiennych, które składają się na piramidę Cheopsa.
Książkę tę z powodzeniem może przeczytać osoba, która o piramidzie wie tylko tyle, ile dowiedziała się ze szkoły i programu popularno­naukowego w telewizji. Myślę jednak, że ciekawe informacje znajdą tutaj też studenci archeologii czy historii albo zaawansowani pasjonaci starożytnego Egiptu – w czasie pracy nad publikacją dotarłem bowiem do rozproszonych, trudno osiągalnych tekstów, książek i artykułów, które rzadko są przytaczane w popularnonaukowych opracowaniach. Kontaktowałem się także bezpośrednio z wieloma naukowcami, tak więc niektóre informacje zawarte w tej książce ukazują się drukiem po raz pierwszy. „Tego o piramidzie Cheopsa nie wiedziałem/-am!” – mam nadzieję, że taka myśl pojawi się w czasie lektury wielokrotnie.

Wielka Piramida dziś i wczoraj

Wejdźmy na piramidę!

W lutym 1997 roku egipski dziennik „Al-Achbar” donosił, że podczas wspinaczki na szczyt Wielkiej Piramidy ponad 70 licealistów i uczniów szkoły podstawowej zostało rannych, z czego 37 ciężko. Już wówczas była to nielegalna eskapada. W latach sześćdziesiątych XX wieku wchodzenie na tę budowlę zostało oficjalnie zakazane, ale restrykcji nie traktowano poważnie przez kolejne dwie dekady. Również w ostatnich dziesięcio­leciach pojawiali się śmiałkowie, którym niestraszne były niebezpieczne upadki. Swoją drogą, czy wyobrażamy sobie wchodzenie na płyty grobowe na naszych cmentarzach? Piramidy były przecież grobowcami!
Na wierzchołek Wielkiej Piramidy nie wiedzie żadna wydeptana ścieżka czy schodki z poręczami. „Sposób dostawania się na szczyt Piramidy jest niezmiernie uciążliwy, a nawet niebezpieczny, ponieważ nie mając ani jakiegokolwiek rodzaju przystępnych schodów do wychodzenia, ani poręczy do oparcia, trzeba koniecznie windować się z jednej bryły na drugą, stosując podnoszenie nóg do rozmaitej wysokości kamienia” – relacjonował spod piramid polski arystokrata Józef Hussarzewski, który zdobył piramidę Cheopsa w drugiej połowie XIX wieku. Poinformował też, że niestety zdarzały się upadki i wtedy biedak, który sturlał się ze szczytu, był już tylko „prochem”. Podróżnik stwierdził również, że zdecydowanie trudniej schodzi się z kamiennego giganta, niż na niego wchodzi.
Najprawdopodobniej pierwszemu Polakowi, któremu udało się wdrapać na Wielką Piramidę, proces ten zajął półtorej godziny. Był nim Mikołaj Krzysztof Radziwiłł „Sierotka” (1549–1616), marszałek wielki ­litewski i wojewoda wileński. Kair i piramidy były tylko jednym z punktów jego wycieczki do Ziemi Świętej, Syrii i Egiptu. We wspomnieniach z wyprawy napisał, że ze względu na duże rozmiary kamieni wchodzenie jest dość uciążliwe, ale… bezpieczne.
Próby wejścia na szczyt są nielegalne, co oznacza, że mogą zakończyć się nieprzyjemnym spotkaniem z policją i prawnymi konsekwencjami. W 2019 roku parlament egipski wprowadził drakońskie kary m.in. za wspinanie się po piramidach. Maksymalna kara w przeliczeniu na złotówki to ok. 24 tysiące złotych. Kwota ta może zostać podwojona, jeśli czyn ten „narusza przyzwoitość” (zdarzały się pary namiętnie kochające się na czubku piramid). Dodatkowo amatorom mocnych wrażeń grozi minimum rok w egipskim więzieniu.
W 2016 roku wejście na piramidę zarejestrował i upublicznił niemiecki nastolatek Andrej Ciesielski. Śmiałek już nigdy nie wróci do Gizy – ówczesny egipski minister starożytności Mamdouh Eldamaty przekazał ambasadzie niemieckiej w Kairze informację o tym, że ryzykant uzyskał dożywotni zakaz wjazdu do Egiptu.
Wchodzenie na piramidę Cheopsa (jak również wszystkie inne w Gizie) jest zakazane, co ma uzasadnienie. Po pierwsze, może być to przygoda bardzo niebezpieczna dla życia i zdrowia. Nie jest to przecież góra, ale sztucznie wzniesiona konstrukcja, po której docelowo nikt nie miał chodzić. W momencie pogrzebu Cheopsa, czyli gdy „oddano piramidę do użytku”, wejście na nią uznano w zasadzie za niemożliwe. Jej ściany były bowiem płaskie – pokryte bardzo ściśle przylegającymi do siebie blokami białego wapienia świetnej jakości, po których do naszych czasów prawie nie pozostał ślad. Teraz widzimy bloki układające się w bardzo wysokie i niewygodne „schody”. Po drugie – to banalne, ale w pełni uzasadnione – każdego roku teren piramid odwiedzają setki tysięcy osób. Nawet gdyby tylko niewielka część z nich chciała wspiąć się na kamienne kolosy, ich stan zdecydowanie by się pogorszył.
W momencie szczytu egiptomanii w dziewiętnastowiecznej Europie jednym z głównych punktów programu wizyty w Kairze była jednak właśnie wspinaczka na Wielką Piramidę. Chociaż „wspinaczka” to okreś­lenie chyba nieco na wyrost. Lokalni przewodnicy po prostu wnosili Europejczyków na szczyt piramidy – jeden popychał turystę, a drugi w tym samym czasie go wciągał. „[…] wyleź na wierzch, a raczej daj się na wierzch wyciągnąć, dwóm lub czterem Beduinom (podług tego, co ważysz), a będziesz nad miejscem gdzieś stał dopiero, dwa razy wyżej niż jest szpica wieży Notre Dame, nad brukiem Paryża” – pisał we wspomnieniach po wizycie w Gizie w 1847 roku Karol Drzewiecki. O tym, że żelaznym punktem programu w czasie zwiedzania Gizy jest zdobycie Wielkiej Piramidy, wspominał też wzmiankowany wyżej Józef Hussarzewski. Radził, aby wynająć co najmniej dwóch Arabów, którzy wciągną śmiałka na szczyt.
Nieco bardziej złożona była kwestia zdobycia piramid w przypadku kobiet, bo – jak opisuje to w jednym z artykułów dr hab. Leszek Zinkow – Arabowie ze względów obyczajowych nie mogli ich dotykać bezpośrednio, dlatego stosowali system płóciennych pasów, który służył do wciągania niewiast na sam szczyt grobowca. Ale te czasy już dawno minęły, a praktyki wspinania się na piramidy zostały znacząco ukrócone.
Pojawiały się też próby zakazania wstępu do wnętrza piramidy Cheopsa. W 1998 roku dr Zahi Hawass, który był wówczas szefem zabytków w rejonie Gizy, a później szefem Najwyższej Rady do spraw Zabytków (organizacji rządowej odpowiedzialnej za zabytki nad Nilem), stwierdził wręcz: „Są to groby i byłoby lepiej pozostawić je zamknięte”. Turystom miałyby starczyć filmy prezentujące wnętrze budowli. Później Hawass, nawet gdy był szefem Ministerstwa Starożytności Egipskich, już o tym pomyśle nie wspominał. Dziś liczba wydawanych każdego dnia biletów do wnętrza Wielkiej Piramidy jest jednak limitowana – latem 300, a zimą 500.
Sporadyczne wspinaczki na piramidy i wtargnięcia do ich wnętrz zdarzają się i zapewne będą się zdarzać tak długo, jak budowle te będą przyciągać ludzi. Ale skala tego zjawiska ma się nijak do tego, co działo się kiedyś. Na przykład w 1842 roku z okazji świąt Bożego Narodzenia na szczytach trzech największych piramid w Gizie zapłonęły trzy ogniska – stało się tak na polecenie niemieckiego egiptologa Karla Lepsiusa. W październiku tego samego roku, z okazji urodzin króla Prus i jednocześ­nie sponsora i patrona badań Lepsiusa, na szczycie piramidy Cheopsa zorganizowano… wystawne przyjęcie. Było to jak najbardziej możliwe, bo wiele wskazuje na to, że już od wczesnego średniowiecza piramida była pozbawiona ostrosłupowego, czyli spiczastego zwieńczenia. Na szczycie rozpościera się mniej lub bardziej równa powierzchnia o boku ok. 10 metrów. Dziewiętnastowieczny brytyjski badacz Piazzi Smyth stwierdził, że było tam tyle miejsca, iż „mogło się tam położyć 11 wielbłądów”. Idealna lokalizacja na bankiety, spotkania i wystawne przyjęcia. Szczególnie Anglicy w XIX wieku lubili po trudach wniesienia na szczyt spożywać tam syte śniadania. Zapewne każdego dnia w ciepłe dni szczyt piramidy był okupowany przez popijających herbatkę i jedzących. Czy zdarzały się kolejki w celu zajęcia najbardziej dogodnego miejsca? Zapewne tak, bo raczej nie było mowy o uprzedniej rezerwacji.

Wokół piramidy

Wiele osób liczy, że obejrzy piramidy w zadumie i samotności. To raczej się nie wydarzy! Dziennikarka i reportażystka Polskiego Radia Zofia Jeżewska, która odwiedziła płaskowyż w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku, narzekała na to, że gdy tylko wysiadła z auta tuż pod piramidami (dziś należy zaparkować na parkingu nieco od nich oddalonym), została osaczona przez lokalnych przewodników, wymuszających „słony bakszysz”, czyli napiwek. „Nie tak wyobrażałam sobie spotkanie z piramidami. Tłok, krzyk, wrzask” – wspominała w jednej ze swoich książek. Podobne odczucia towarzyszyły również mnie w czasie pierwszej wizyty w Gizie w 2005 roku. Wraz z grupą studentów archeologii najczęściej skutecznie udawało się nam odganiać napastliwych sprzedawców pamiątek i oddać podziwianiu niebosiężnych budowli sprzed tysiącleci. Dziś sytuacja się poprawiła. Sprzedawcy pod piramidami co prawda nadal oferują pamiątki, ale nie robią tego w zbyt nachalny sposób.
Pustynny płaskowyż Giza, gdzie położona jest Wielka Piramida, znajduje się po zachodniej stronie Nilu na obrzeżach dzisiejszego miasta Giza, które wchodzi w skład metropolii Kairu – stolicy Egiptu w północnej części kraju. Dalej na północ znajduje się delta Nilu – żyzny teren poprzecinany setkami kanałów, umożliwiających nawadnianie pól uprawnych. Z kolei na południe ciągnie się Dolina Nilu, urodzajny pas zieleni przecięty przez jedną z potężniejszych na świecie rzek.
Po przyjeździe na teren płaskowyżu na pierwszy rzut oka uwagę zwracają trzy wielkie piramidy: Cheopsa, jego syna Chefrena i syna Chefrena – Mykerinosa. Na końcu kilkusetmetrowej kamiennej drogi procesyjnej biegnącej od wschodniej ściany piramidy Chefrena znajduje się słynny kamienny Sfinks – wykute w skalnym podłożu przedstawienie lwa z ludzką głową. Szokiem dla przyjezdnych do Gizy może okazać się bliskość współczesnych zabudowań względem piramid, w tym restauracji Pizza Hut wybudowanej naprzeciw samego Sfinksa.
Płaskowyż, niegdyś oddalony od miasta, teraz otoczony jest szczelnie zabudowaniami z trzech stron – od północy, zachodu i wschodu. Najnowsze osiedle, Pyramid Gardens, powstało od zachodniej strony. Gdyby nie wielki i wysoki na parę metrów betonowy mur, który wzniesiono w początkach tego stulecia na wschodnim krańcu płaskowyżu, zabudowania zapewne pojawiłyby się bliżej piramid.
Egipcjanie desperacko poszukują miejsca pod nowe budynki mieszkalne. W 2021 roku populacja Egiptu wynosiła 106,4 milionów, dla porównania – w 2018 roku było to prawie 99,5 miliona ludzi, a w 2009 – 83 miliony. Tymczasem zdecydowaną większość kraju zajmują pustynie – pas, który nadaje się do zamieszkania, rozciąga się głównie wzdłuż życiodajnego Nilu. Nawet w ostatnich latach, naznaczonych niepokojami politycznymi i osłabieniem władzy centralnej, podejmowano próby nielegalnego zagarnięcia terenu będącego pod nadzorem służb starożytności. Monumenty egipskie ciągle znajdują się w niebezpieczeństwie. W Gizie najgłębiej w stronę piramid udało się wedrzeć na razie nie miastu, ale współczesnemu muzułmańskiemu cmentarzowi o bardzo nieregularnym, spontanicznym, amorficznym planie. Wokół niego również znajduje się dziś wysoki mur, który uniemożliwia dalszą ekspansję cmentarza.
Grobowce wznoszono na płaskowyżu Giza już w czasach panowania pierwszych faraońskich dynastii, a więc nawet kilkaset lat przed Cheopsem. Ich stosunkowo niska nadbudowa wykonywana była głównie z niezbyt trwałych, suszonych w słońcu cegieł mułowych. Dlatego większość z nich zniknęła z powierzchni ziemi. Zapewne część bloków kamiennych tworzących grobowce została wykorzystana do wzniesienia późniejszych konstrukcji tego typu albo przykryła je współczesna zabudowa mieszkalna.
Prace budowlane rozpoczęły się na płaskowyżu dopiero ok. 2500 lat p.n.e., kiedy architekci faraona Cheopsa zdecydowali o wzniesieniu jego piramidy właśnie w tym miejscu. Była to wymarzona lokalizacja do skonstruowania kamiennego giganta. Grunt był bardzo stabilny, co było jednym z kluczowych wymagań w przypadku wznoszenia konstrukcji o tak olbrzymich wymiarach i ciężarze. Wcześniejsze piramidy powstawały na południe od Gizy – jednak w kilku przypadkach budowniczowie mieli poważne problemy natury konstrukcyjnej. Wynikały one m.in. z kiepskich, niestabilnych, bo piaszczystych fundamentów. Tymczasem w Gizie można było wznieść budowlę na bardzo solidnym podłożu. Wokół znajdowało się też mnóstwo surowca – wapienia, który wykorzystano jako główny budulec. A coroczne wylewu Nilu, które systemem kanałów podchodziły pod sam płaskowyż, umożliwiały wodny transport innych materiałów budowlanych. To była świetna miejscówka na wzniesienie najpotężniejszej piramidy!

 
Wesprzyj nas