Książka “Pół wieku z Borgesem” przedstawia refleksje ucznia o twórczości i życiu mistrza. Nie dajcie się zwieść jej niepozornej objętości – tutaj sedno tkwi w jakości, nie ilości.
Jorge Luis Borges i Mario Vargas Llosa to dwaj pisarze pochodzący z Ameryki Południowej, których w Europie raczej nikomu przedstawiać nie trzeba. Dzieliła ich trzydziestosiedmioletnia różnica wieku – gdy Llosa dopiero zaczynał swoją przygodę z literaturą, Borges był już uznanym twórcą, którego opublikowane dzieła zdołały doczekać się statusu wyjątkowych. Nie dziwi więc, że zainteresowanie nimi wykazał również ambitny student, nie mogący wówczas przypuszczać, że pewnego dnia zostanie laureatem Literackiej Nagrody Nobla. W czasie, gdy po raz pierwszy zetknął się z twórczością Borgesa, daleko było mu do takich wizji.
Na razie chłonął inspiracje wynikające z lektury dzieł innych pisarzy i jak przyznaje “Wracałem do niego wielokrotnie i w odróżnieniu od innych pisarzy, którzy naznaczyli okres mojego dojrzewania, nigdy mnie nie rozczarował; wręcz przeciwnie, każda kolejna lektura przepełniała mnie entuzjazmem i szczęściem, ujawniając coraz to nowe sekrety i subtelności owego Borgesowskiego świata – o tak niezwykłej tematyce i tak przejrzystej oraz eleganckiej formie.”
Książka “Pół wieku z Borgesem” ujmuje, widziane z perspektywy długiego życia, przemyślenia i spostrzeżenia ucznia o twórczości i życiu mistrza. Składają się na nią wywiady, eseje i notatki jakie Mario Vargas Llosa sporządzał na różnych etapach znajomości z Borgesem i obcowania z jego twórczością. Wyłania się z nich nie tylko subiektywny portret Borgesa, ale też liczne refleksje na temat więzi pomiędzy literaturą Ameryki Południowej i Europy.
Mario Vargas Llosa uważa bowiem, podobnie do wielu krytyków literatury, iż Borges wykazał, że “Argentyńczyk może z powodzeniem rozprawiać o Szekspirze czy tworzyć przekonujące historie rozgrywające się w Aberdeen, lecz także zrewolucjonizować tradycję stylistyczną”. Interesujące są również przemyślenia autora książki o zmieniającej się roli literatury i oczekiwaniach wobec niej, jako takiej, na przestrzeni lat: “(…) w latach pięćdziesiątych myśl, że świat można zmienić na lepsze i że literatura może się do tego przyczynić, wielu z nas wydawała się przekonująca i wzniosła” – zanotował Llosa w 1987 roku. Fragment poświęcony temu zagadnieniu skłania oczywiście do zastanowienia nad tym, czego oczekujemy od literatury dziś.
Dla osób, które znają już twórczość obu pisarzy “Pół wieku z Borgesem” stanowić będzie intrygującą przyprawę do posiadanej wiedzy. Dla tych, którzy tej przyjemności jeszcze nie zaznali, może ona stać się zachętą rozbudzającą zainteresowanie wybitną prozą z odległych krajów i jej twórcami. ■Nikodem Maraszkiewicz
Pół wieku z Borgesem
Niezwykłe spotkania gigantów literatury
Przekład: Marzena Chrobak
Wydawnictwo Znak
Premiera: 10 kwietnia 2023
Borges, czyli dom zabawek
Po ultraistycznej pomyłce
w młodości
stał się poetą kreolskim,
z Buenos Aires, kiczowatym, hurrapatriotycznym
i sentymentalnym.
Dokumentował cudze nikczemności
do kobiecego pisma,
a potem został klasykiem
(nieśmiertelnym, genialnym).
Zapełnił swój dom,
swoje życie,
zabawkami:
wymyślił Wikinga i
Nordyka,
przyprawił Schopenhauera
i Stevensona
aporiami Zenona,
a Tysiąc nocy i
jedną noc
rozciągnięciami, powtórzeniami,
paradoksami i karambolami
czasu wyszłego, doszłego i
zastygłego.
Jego pokój zabaw
to był zawsze
bric-à-brac:
tygrysy, lustra, kordelasy,
labirynty,
koleżkowie, nożownicy,
gauczowie, sny, sobowtóry,
rycerze i
bezpłciowe zjawy.
Zbyt inteligentny,
by pisać powieści,
zwielokrotnił się w opowiadaniach
niezwykłych,
doskonałych, cerebralnych
i zimnych jak okręgi.
Nieskończone lektury,
wyobraźnia i sofizmaty
bawiły się tam w chowanego,
a powolny żółw
wygrywał zawsze wyścig
z Achillesem lekkostopym.
Uczynił ze zgiełkliwej
hiszpańszczyzny
pełnej wściekłości i wrzasku
język zwięzły, precyzyjny,
purytański,
przenikliwy i dobrze wychowany.
Wymyślił prozę,
w której było tyleż słów,
co pojęć.
Żył, czytając, i czytał, żyjąc
– to nie to samo –
gdyż wszystko w życiu
prawdziwym
przejmowało go lękiem,
szczególnie
seks i
peronizm.
Był arystokratą
cokolwiek anarchistycznym
i bez pieniędzy,
konserwatystą,
agnostykiem
owładniętym obsesją religii,
intelektualistą, erudytą,
sofistą,
kawalarzem.
Podsumowując:
najsubtelniejszym
i najbardziej eleganckim
pisarzem
swoich czasów.
Oraz,
prawdopodobnie,
rarogiem:
dobrym człowiekiem.
Florencja, 4 czerwca 2014
Pół wieku z Borgesem
Niniejszy zbiór artykułów, wykładów, recenzji i notatek jest świadectwem trwających ponad półwiecze lektur autora, który był dla mnie, od czasu, gdy przeczytałem jego pierwsze opowiadania i eseje w Limie w latach pięćdziesiątych, niewyczerpanym źródłem intelektualnej przyjemności. Wracałem do niego wielokrotnie i w odróżnieniu od innych pisarzy, którzy naznaczyli okres mojego dojrzewania, nigdy mnie nie rozczarował; wręcz przeciwnie, każda kolejna lektura przepełnia mnie entuzjazmem i szczęściem, ujawniając coraz to nowsze sekrety i subtelności owego Borgesowskiego świata – o tak niezwykłej tematyce i tak przejrzystej oraz eleganckiej formie.
Moja silna więź czytelnicza z książkami Borgesa zadaje kłam tezie, że pisarz podziwia przede wszystkim autorów podobnych sobie, dających głos i kształt widmom i tęsknotom zamieszkującym jego samego. Niewielu jest pisarzy dalszych niż Borges od profilu twórcy, który uformowały moje demony: powieściopisarza zatrutego rzeczywistością i zafascynowanego historią – tą dziejącą się wokół nas i tą przeszłą, która wciąż jeszcze silnie oddziałuje na teraźniejszość. Nigdy mnie nie pociągała literatura fantastyczna i niewielu autorów z tego nurtu należy do moich ulubionych. Kwestie czysto intelektualne i abstrakcyjne, oderwane od aktualności, jak czas, tożsamość, metafizyka, nigdy mnie zbytnio nie nurtowały, za to sprawy tak przyziemne, jak polityka i erotyzm – którymi Borges pogardzał lub które ignorował – grają pierwszoplanową rolę w tym, co piszę. A jednak nie uważam, że te gigantyczne różnice naszych profili i osobowości stanowią przeszkodę w docenieniu przeze mnie geniuszu Borgesa. Wręcz przeciwnie, piękno i inteligencja świata, który stworzył, pomogły mi odkryć ograniczenia mojego świata, a doskonałość jego prozy uświadomiła mi niedoskonałości mojej. Być może właśnie dlatego zawsze czytałem – i nadal czytam – Borgesa nie tylko z uniesieniem, jakie budzi wielki pisarz, lecz także z nieokreśloną nostalgią i poczuciem, że coś z tego olśniewającego uniwersum zrodzonego z jego wyobraźni i z jego prozy będzie dla mnie na zawsze niedostępne, bez względu na to, jak bardzo go podziwiam i się nim upajam.
Lima, luty 2004