Koty są naj­po­pu­lar­niej­szymi zwie­rzę­tami do­mo­wymi na świe­cie. Uro­sły do rangi ikon kul­tu­ro­wych, któ­rych wpływy się­gają na­wet in­ter­netu i me­diów spo­łecz­no­ścio­wych. Laura Vocelle, wybitna znawczyni kotów i ich historii, opowiada, co łączy kobiety (nie tylko czarownice) i koty…


Kiedy igram z moją kotką, któż wie, czy ona bardziej nie bawi się mną niż ja nią?
Michel de Montaigne

Na przestrzeni dziejów – w zasadzie już od neolitu – kot wywierał nieposkromiony wpływ na społeczeństwa i kultury: albo jako bóstwo, albo jako demon, a obecnie jako superbohater i cesarz mediów społecznościowych. Tak czy siak, od dawna wiadomo, że koci początek jest ściśle związany z naszym.

Kot – maskotka żołnierzy i poszukiwaczy przygód, muza pisarzy, artystów i mężów stanu – zapewnia komfort i inspirację. Nigdy nie jest służalczy ani zwyczajny, zawsze elegancki i nieprzenikniony. Przez wieki odgrywał fundamentalną rolę w kształtowaniu się cywilizacji. Nie powinno zatem dziwić, że pod naszą opieką żyje ich pond sześćset milionów.

Laura Vocelle, wybitna znawczyni kotów i ich historii, opowiada, co łączy kobiety (nie tylko czarownice) i koty. Wyjaśnia, dlaczego uważa się, że czarny kot przynosi pecha, i dlaczego jego wizerunek na statkach i samolotach miałby przynosić szczęście. To oczywiście wierzchołek góry lodowej. W końcu Leonardo da Vinci, wielki artysta i wynalazca, zwykł mawiać, że „nawet najmarniejszy kot jest arcydziełem”.

Oprócz odpowiedzi na te i wiele innych pytań – omówionych barwnym językiem, pełnym humoru i czułości – czytelnicy znajdą też ponad 150 ilustracji i zdjęć.

Laura Vocelle jest twórczynią i założycielką The Great Cat, czołowego serwisu poświęconego kotom w sztuce, historii i literaturze. Skończyła Uniwersytet Jerzego Waszyngtona, a także studia licencjackie z historii i nauk politycznych. Jest członkinią Stowarzyszenia Kocich Pisarzy. Opublikowała kilka książek: 7 Women Artists and their Cat Subjects (2013), Ancient Egyptian Cats: A Coloring Book for Adults and Children (2015) oraz Medieval Cats Coloring Book for Cat Lovers (2016). Wolny czas poświęca na spełnianiu życzeń swoich czterech uratowanych kotów.

Laura Vocelle
Miau. Kompletna historia kota
Przekład: Dorota Kozińska
Wydawnictwo Marginesy
Premiera: 16 listopada 2022
 
 


Cóż z nas za fi­lo­zo­fo­wie, skoro nie mamy po­ję­cia ani o po­cho­dze­niu, ani o prze­zna­cze­niu ko­tów?
Henry Da­vid Tho­reau

Wpro­wa­dze­nie

Koty są naj­po­pu­lar­niej­szymi zwie­rzę­tami do­mo­wymi na świe­cie. Uro­sły do rangi ikon kul­tu­ro­wych, któ­rych wpływy się­gają na­wet in­ter­netu i me­diów spo­łecz­no­ścio­wych. W Sta­nach Zjed­no­czo­nych pod opieką czło­wieka żyje około 85,8 mi­liona ko­tów (zgod­nie z an­kietą APPA Na­tio­nal Pet Owners Su­rvey za lata 2015–2016), w po­zo­sta­łej czę­ści globu – po­nad 600 mi­lio­nów. Nie za­wsze jed­nak tak było. Za­le­d­wie kil­ka­set lat temu, kiedy lu­dzie zdą­żyli już za­po­mnieć o ko­cich rzą­dach pod po­sta­cią sta­ro­egip­skiej bo­gini Ba­stet, za sprawą utrwa­lo­nych wie­rzeń i prze­są­dów kot stał się uoso­bie­niem zła. Ma­sowe za­bi­ja­nie i tor­tu­ro­wa­nie tych zwie­rząt było co­dzien­no­ścią w świe­cie, w któ­rym ucho­dziły one za nie­okieł­znane dia­bły albo po pro­stu wzbu­dzały strach swoim nie­złom­nym i nie­po­kor­nym uspo­so­bie­niem. Do­piero w XVII wieku sta­tus kota w spo­łe­czeń­stwie za­czął się po­pra­wiać. Ar­ty­ści, pi­sa­rze i człon­ko­wie in­te­lek­tu­al­nych elit co­raz chęt­niej za­wie­rali przy­jaź­nie z ko­cimi wol­no­my­śli­cie­lami. Kot, jako ucie­le­śnie­nie bun­tow­ni­czej swo­body, po­słu­żył re­for­ma­to­rom za celną me­ta­forę ludz­kiej spo­łecz­no­ści. Cy­ga­ne­ria ar­ty­styczna i gar­dzący kon­we­nan­sami li­te­raci do­strze­gli w nim wkrótce sym­bol nie tylko ta­jem­nicy, ma­gii i zła, ale też ma­cie­rzyń­stwa i do­mo­wego za­ci­sza, umac­nia­jąc tym sa­mym jego pra­dawną więź z ko­bie­tami. Na prze­strzeni dzie­jów po­wścią­gli­wość i nie­prze­wi­dy­wal­ność ko­ciej na­tury mo­gły oka­zać się klą­twą albo bło­go­sła­wień­stwem. Czczone jako bó­stwa, pięt­no­wane jako stwo­rze­nia ma­giczne, ob­da­rzone prze­ra­ża­jącą mocą – koty od ty­siąc­leci są nie­od­łącz­nym ele­men­tem hi­sto­rii ludz­ko­ści.
W li­te­ra­tu­rze współ­cze­snej bra­kuje po­wszech­nej hi­sto­rii kota od jego udo­mo­wie­nia aż po czasy obecne: ce­lem ni­niej­szej książki jest wy­peł­nie­nie tej luki. Nie­które po­zy­cje od­no­szą się do kon­kret­nych epok z jego prze­szło­ści, na przy­kład Clas­si­cal Cats: The Rise and Fall of the Sa­cred Cat [Koty kla­syczne. Po­wsta­nie i upa­dek świę­tego kota] Do­nalda W. En­gelsa, po­świę­cona ko­tom w sta­ro­żyt­nym Egip­cie, Gre­cji i Rzy­mie, czy The Cat in An­cient Egypt [Kot w sta­ro­żyt­nym Egip­cie] Ja­ro­míra Máleka. Inne, jak Ti­ger in the Ho­use [Ty­grys w domu] Carla Van Vech­tena, oma­wiają wpływ kota na roz­ma­ite dzie­dziny ży­cia ludz­kiego. Żeby ob­ja­śnić sta­tus kota w dzi­siej­szym spo­łe­czeń­stwie i w pełni zro­zu­mieć jego re­la­cję z ko­bie­tami, trzeba prze­śle­dzić jego drogę przez dzieje. W tej książce sku­pię się na nie­zby­wal­nej roli kota w hi­sto­rii, sztuce i li­te­ra­tu­rze – w cha­rak­te­rze sym­bolu i na­tchnie­nia.
Uczeni wciąż to­czą spór o miej­sce i czas jego udo­mo­wie­nia. Kot nu­bij­ski (Fe­lis si­lve­stris ly­bica), uwa­żany za przodka do­mo­wego, roz­go­ścił się w sta­ro­egip­skich do­mach jako mile wi­dziany straż­nik za­pa­sów żyw­no­ści i wkrótce po­tem zo­stał wy­wyż­szony do po­zy­cji uko­cha­nej bo­gini płod­no­ści, ma­cie­rzyń­stwa i do­mo­wego ogni­ska. Koty, wbrew su­ro­wym za­ka­zom prze­my­cane z Egiptu, stop­niowo roz­prze­strze­niły się aż po naj­dal­sze krańce Im­pe­rium Ro­ma­num. W 394 roku, po umoc­nie­niu wiary chrze­ści­jań­skiej pod rzą­dami Teo­do­zju­sza I, w ca­łym ce­sar­stwie, wraz z wcho­dzą­cym w jego skład Egip­tem, po­gań­skie kulty i ry­tu­ały zde­le­ga­li­zo­wano. Trwa­jący w daw­nej wie­rze Egip­cja­nie stali się obiek­tem prze­śla­do­wań, a ich świą­ty­nie nisz­czono. W toku po­wol­nej kon­wer­sji na chrze­ści­jań­stwo dawne bó­stwa od­cho­dziły w nie­byt, wśród nich także ko­cia bo­gini Ba­stet. Grecy za­częli po­strze­gać kota jako sym­bol ma­gii, zwia­stuna zła. Nie­ziem­skość kota oraz jego związki z Izydą i żeń­skim cy­klem księ­ży­co­wym złą­czyły go w jedno z mi­styką i okul­ty­zmem.
Od za­ra­nia dzie­jów kot ko­ja­rzy się z ko­bie­tami. Grecy i Rzy­mia­nie stwo­rzyli pod to trwałe pod­wa­liny, łą­cząc egip­skie kulty Izydy i Ba­stet z kul­tami Ar­te­midy i Diany oraz He­kate. Ta ostat­nia, bo­gini świata pod­ziem­nego, po­tra­fiła zmie­niać po­stać – stąd w wie­kach ciem­nych i śre­dnio­wie­czu cza­row­ni­com przy­pi­sy­wano umie­jęt­ność prze­ista­cza­nia się w koty. Ze stra­chu przed po­gań­skim dzie­dzic­twem chrze­ści­ja­nie pró­bo­wali ru­go­wać dawne wie­rze­nia i oskar­żali rze­kome wiedźmy o upra­wia­nie ta­kich cza­rów. Wraż­liwe ko­biety pa­dały ofiarą prze­śla­do­wań za oka­zy­waną swoim pu­pi­lom czu­łość. Dwo­istość żeń­skiej i ko­ciej na­tury przy­czy­niła się do po­wsta­nia nie­ro­ze­rwal­nej więzi, która zjed­no­czyła oby­dwie strony na do­bre i na złe, w hi­sto­rii, sztuce i li­te­ra­tu­rze.
Chrze­ści­jań­stwo, po­chło­nięte ści­ga­niem cza­row­nic oraz ich ko­cich po­moc­ni­ków, do­piero z cza­sem przy­jęło do wia­do­mo­ści, że sam Je­zus li­to­wał się nad ko­tami. O ge­stach do­broci, ja­kiej do­świad­czały od Je­zusa, wspo­mina Ewan­ge­lia Świę­tych Dwu­na­stu, w Bi­blii – poza Li­stem Je­re­mia­sza – nie ma jed­nak o tym żad­nej wzmianki. Tym­cza­sem w is­la­mie za­wsze trak­to­wano koty z sza­cun­kiem. Hi­sto­rie o Ma­ho­me­cie i jego ulu­bio­nej kotce Mu­ez­zie można zna­leźć w ha­di­sach, po­dob­nie jak prze­strogę, że ten, kto za­daje kotu nie­po­trzebne cier­pie­nie, nie znaj­dzie miej­sca w raju. Z ko­lei Tal­mud, jedna z pod­sta­wo­wych ksiąg ju­da­izmu, przed­sta­wia kota wy­łącz­nie w kon­tek­ście jego związ­ków z ma­gią. W mi­to­lo­gii chiń­skiej i ja­poń­skiej trak­to­wano te zwie­rzęta am­bi­wa­lent­nie. W nie­któ­rych opo­wie­ściach wy­stę­pują jako zło­śliwe wam­piry, wgry­za­jące się lu­dziom w szyję, żeby wy­ssać z nich krew, gdzie in­dziej można zna­leźć świa­dec­twa ich wier­no­ści i od­da­nia – jak w lu­do­wych po­da­niach o ma­neki-neko z okresu Edo.
W śre­dnio­wie­czu kot zszedł na samo dno cier­pie­nia – od­trą­cany, drę­czony i mor­do­wany za rze­kome związki z po­gań­stwem, cza­row­ni­cami i Sza­ta­nem. Mimo że kler chrze­ści­jań­ski wi­dział w nim wcie­le­nie dia­bła, nie wszy­scy po­dzie­lali po­glądy hie­rar­chów. Nie­któ­rzy święci, uczeni i ar­ty­ści od­kryli w ko­cie cenne źró­dło in­spi­ra­cji, a przy­naj­mniej uży­tecz­nego tę­pi­ciela szczu­rów.
Jedne z pierw­szych ilu­mi­no­wa­nych ma­nu­skryp­tów, Ewan­ge­liarz z Lin­dis­farne i Księga z Kells, są zdo­bione pięk­nymi wi­ze­run­kami ko­tów – nie pod po­sta­cią de­mo­nów, lecz wy­jąt­kowo de­ko­ra­cyj­nych stwo­rzeń, za­ję­tych swo­imi ko­cimi spra­wami. W brzu­chu kota peł­zną­cego w dół strony Ewan­ge­lia­rza z Lin­dis­farne prze­świ­tuje syl­wetka świeżo po­żar­tego kor­mo­rana. Przed­sta­wie­nia ko­tów upo­wszech­niły się wkrótce na kar­tach be­stia­riu­szy, psał­te­rzy i go­dzi­nek oraz w de­ta­lach ar­chi­tek­tury i wnętrz ko­ściel­nych. Rzeź­bione wi­ze­runki tych zwie­rząt po­ja­wiały się na­wet na póź­no­śre­dnio­wiecz­nych mi­ze­ry­kor­diach, czyli pod­pór­kach umiesz­cza­nych pod pod­no­szo­nymi sie­dze­niami w stal­lach.
Mi­ło­śnicy ko­tów za­częli unie­śmier­tel­niać je w po­ezji, po­ja­wiły się na­wet spe­cjalne prawa o ich ochro­nie. Kot, wspo­mniany w epi­gra­ma­cie bi­zan­tyń­skiego re­tora Aga­tia­sza Scho­la­styka z 550 roku, po raz ko­lejny za­ist­niał w IX wieku, w wier­szu pew­nego mni­cha sa­mot­nika, trak­tu­ją­cym o jego pu­pilu imie­niem Pan­gur Bán. W tym sa­mym okre­sie król wa­lij­ski Hy­wel Do­bry (ok. 880–948) wpro­wa­dził kary za kra­dzież lub za­bi­cie kota, do­ce­niw­szy jego sku­tecz­ność w tę­pie­niu gry­zoni. W ślady Hy­wela po­szedł król Hen­ryk I Be­auc­lerc (1068–1135), usta­na­wia­jąc po­dobne prawa w An­glii.
Tym­cza­sem Ko­ściół wciąż sku­piał się na wy­ima­gi­no­wa­nych związ­kach ko­tów z si­łami zła. Za­równo ka­ta­rów, jak i tem­pla­riu­szy oskar­żano o he­re­zję za rze­kome od­da­wa­nie czci dia­bel­skim stwo­rze­niom. U sedna więk­szo­ści tych za­rzu­tów le­żał po­gląd, że lu­dzie mogą spo­wia­dać się Bogu bez po­śred­nic­twa księ­dza. W ra­mach walki z prze­ciw­ni­kami Ko­ścioła hie­rar­cho­wie za­częli za­ma­wiać wi­ze­runki Ży­dów w oto­cze­niu ko­tów sym­bo­li­zu­ją­cych he­re­zję.
Mimo że koty sku­tecz­nie kon­tro­lo­wały po­pu­la­cję szkod­ni­ków, lu­dzie od­pła­cali im się be­stial­ską śmier­cią w pło­mie­niach, a na­wet zrzu­ca­niem z dzwon­nic i wież bu­dowli miej­skich: w su­kien­ni­cach w Ypres prak­ty­ko­wano ów zwy­czaj aż do 1817 roku. Więk­szość tych od­ra­ża­ją­cych czy­nów to­wa­rzy­szyła uro­czy­sto­ściom ko­ściel­nym i ob­cho­dom ku czci świę­tych. Ce­lem wi­do­wisk było cią­głe przy­po­mi­na­nie, że kot jest czę­ścią daw­nego sys­temu wie­rzeń po­gań­skich i dla­tego po­wi­nien wzbu­dzać lęk i obrzy­dze­nie.
Mimo że Le­onardo da Vinci, wielki ar­ty­sta i wy­na­lazca, zwykł ma­wiać, że „na­wet naj­mar­niej­szy kot jest ar­cy­dzie­łem”, w epoce re­ne­sansu sta­tus tych zwie­rząt w ludz­kim spo­łe­czeń­stwie nie­wiele się zmie­nił. Wręcz prze­ciw­nie, stały się sym­bo­lem buntu, wy­ko­rzy­sty­wa­nym pod­czas ma­so­wych pro­te­stów re­li­gij­nych i po­li­tycz­nych. Setki tych nie­win­nych stwo­rzeń zgi­nęły w mę­czar­niach z rąk roz­wście­czo­nego mo­tło­chu. W do­bie re­for­ma­cji wi­ze­ru­nek kota sko­ja­rzono z ka­to­li­cy­zmem: pew­nego razu, w an­giel­skiej miej­sco­wo­ści Che­ape, pro­te­stanci prze­brali nie­szczę­sne zwie­rzę za księ­dza, po czym uro­czy­ście ska­zali je na śmierć przez po­wie­sze­nie. Ka­to­licy go­lili ko­tom łby, żeby upodob­nić je do „okrą­gło­gło­wych” i do­wieść, że pu­ry­tań­scy zwo­len­nicy par­la­mentu nie za­słu­gują na miano lu­dzi. Nie przy­pad­kiem koci bo­ha­te­ro­wie sa­tyry Be­ware the Cat [Strzeż się kota] Wil­liama Bal­dwina (ok. 1515–1563), ucho­dzą­cej za pierw­szą po­wieść w ję­zyku an­giel­skim, uosa­biają wciąż żywą po­tęgę Ko­ścioła ka­to­lic­kiego.
W XVII stu­le­ciu sy­tu­acja ko­tów za­częła się jed­nak po­pra­wiać. Ho­len­der­scy ma­la­rze ro­dza­jowi uznali je za do­sko­nałe uoso­bie­nie za­ci­sza do­mo­wego i chęt­nie przed­sta­wiali ko­cie ro­dziny na swo­ich ob­ra­zach. Pełne ener­gii ba­ro­kowe scenki, po­wsta­jące na za­mó­wie­nie za­moż­nych ho­len­der­skich kup­ców, por­tre­to­wały kota w czte­rech ścia­nach domu, nie­jed­no­krot­nie okre­śla­jąc wzo­rzec po­żą­da­nych za­cho­wań ludz­kiej wspól­noty.
Wiele prze­mian spo­łecz­nych w epoce oświe­ce­nia wpły­nęło po­zy­tyw­nie także na sto­su­nek lu­dzi do ko­tów. Po­wrót fi­lo­zo­fów do za­in­te­re­so­wa­nia wie­rze­niami po­gan przy­niósł od­nowę sza­cunku dla przy­rody. W re­zul­ta­cie usta­no­wiono spe­cjalne prawa, by wy­ru­go­wać przy­padki okru­cień­stwa wo­bec zwie­rząt i zła­go­dzić ich cier­pie­nie. Za­bo­bonny strach przed cza­rami za­czął stop­niowo za­ni­kać, otwie­ra­jąc szer­sze pole dla ro­zu­mo­wa­nia na­uko­wego.
Pierw­szą książką po­świę­coną w ca­ło­ści ko­tom była wy­dana w 1727 roku Hi­sto­ire des Chats [Hi­sto­ria ko­tów]. Jej au­tor, Fra­nçois-Au­gu­stin de Pa­ra­dis de Mon­crif (1687–1770), czło­nek Aka­de­mii Fran­cu­skiej, na­ra­ził się z po­czątku na śmiech i drwiny ko­le­gów. Nie­mniej sym­pa­tię i czu­łość swoim ko­cim to­wa­rzy­szom oka­zy­wali też inni wy­bitni pi­sa­rze i my­śli­ciele, wśród nich Sa­muel John­son, twórca prze­ło­mo­wego słow­nika ję­zyka an­giel­skiego. Cho­dziły słu­chy, że John­son karmi swo­jego ko­cura Hodge’a ostry­gami. Żeby upa­mięt­nić tę nie­co­dzienną mi­łość, na dzie­dzińcu domu lek­sy­ko­grafa usta­wiono nie­dawno rzeźbę kota nad pu­stymi musz­lami po ostry­gach.
Zwy­czaj trzy­ma­nia zwie­rząt w cha­rak­te­rze do­mo­wych pu­pili, upo­wszech­niony w pierw­szej po­ło­wie XIX wieku za sprawą kró­lo­wej Wik­to­rii, przy­czy­nił się za­równo do ak­cep­ta­cji kota w ludz­kim oto­cze­niu, jak i do spo­pu­la­ry­zo­wa­nia go w twór­czo­ści wy­bit­nych ar­ty­stów i pi­sa­rzy. Kot na­dal był jed­nym z ulu­bio­nych mo­ty­wów ma­lar­stwa ro­dza­jo­wego, przed­sta­wiano go też na por­tre­tach ko­biet. Mod­nym ga­tun­kiem li­te­rac­kim stały się dłu­gie ele­gie na śmierć uko­cha­nych stwo­rzeń. Za­ostrzono prze­pisy ma­jące za­po­biec znę­ca­niu się nad psami i ko­tami – w Pa­ryżu po­wstały pierw­sze schro­ni­ska dla bez­dom­nych lub po­rzu­co­nych zwie­rząt. Wciąż jed­nak po­ku­to­wały ne­ga­tywne sko­ja­rze­nia: na przy­kład Al­phonse To­us­se­nel (1803–1885), fran­cu­ski pi­sarz i przy­rod­nik, po­rów­ny­wał ko­biecą lu­bież­ność z nie­na­sy­co­nym ape­ty­tem sek­su­al­nym ko­to­wa­tych.
Mimo to wła­śnie w epoce wik­to­riań­skiej od­była się pierw­sza wy­stawa ko­tów – w 1875 roku, w lon­dyń­skim Pa­łacu Krysz­ta­ło­wym. Ko­lej­nym przy­kła­dem nowo roz­bu­dzo­nej mi­ło­ści i sza­cunku do zwie­rząt był pierw­szy cmen­tarz dla nich, Ci­me­ti­ère des Chiens et Au­tres Ani­maux Do­me­sti­ques, za­ło­żony w nie­wiel­kiej miej­sco­wo­ści Asni­ères-sur-Se­ine nie­da­leko Pa­ryża.
Na prze­ło­mie wie­ków XIX i XX uwagę od­bior­ców przy­cią­gnęli ar­ty­ści, któ­rzy za przed­miot swo­ich ob­ra­zów i ry­sun­ków ob­rali przede wszyst­kim koty, mię­dzy in­nymi Lo­uis Wain i Théo­phile Ste­in­len, por­tre­tu­jący te zwie­rzęta w po­staci uczło­wie­czo­nej lub sty­li­zo­wa­nej na eg­zo­tyczne, zmy­słowe mi­nia­tury lam­par­tów.
Kiedy pod­nie­siony w XIX-wiecz­nej Eu­ro­pie po­stu­lat zwie­rzę­cego do­bro­stanu upo­wszech­nił się w Sta­nach Zjed­no­czo­nych, koty stały się wszech­obecne. Świeżo zy­skana sława za­pew­niła im jesz­cze bar­dziej eks­po­no­wane miej­sce w sztuce i li­te­ra­tu­rze. Poe, Twain i inni pi­sa­rze wy­ko­rzy­sty­wali je jako no­śne sym­bole w twór­czo­ści i z chę­cią przy­gar­niali pod swój dach. Edward Lear, po­eta i ry­sow­nik, uwiecz­nił na swo­ich szki­cach uko­cha­nego ko­cura Fossa, który być może za­in­spi­ro­wał go do na­pi­sa­nia wier­sza Pu­chacz i Ki­cia.
Koty, zwłasz­cza czarne, ru­szyły w mor­skie po­dróże już w epoce hel­le­ni­stycz­nego Egiptu, ko­ja­rzone i utoż­sa­miane z pa­tronką ma­ry­na­rzy Izydą Fa­rią. W sta­ro­żyt­nym Rzy­mie zy­skały sta­tus nie­odzow­nych to­wa­rzy­szy wy­praw że­glar­skich, jako stwo­rze­nia przy­no­szące szczę­ście. Za­równo Ro­bert Scott, jak i Er­nest Shac­kle­ton za­brali koty na swoje eks­pe­dy­cje do bie­guna po­łu­dnio­wego w po­cząt­kach XX wieku. Pod­czas wo­jen tę­piły gry­zo­nie na stat­kach, a w cięż­kich chwi­lach do­star­czały upra­gnio­nej po­cie­chy znę­ka­nym ma­ry­na­rzom. Do­sta­wały na­wet me­dale za od­wagę i umie­jęt­ność prze­trwa­nia bi­tew­nych tru­dów. W ich ma­giczne moce uwie­rzyli póź­niej także lot­nicy. Kot imie­niem Kiddo po­dró­żo­wał na po­kła­dzie ste­rowca „Ame­rica”; ma­skotka kot Fe­liks to­wa­rzy­szyła Char­le­sowi Lind­ber­ghowi w trak­cie pierw­szego sa­mot­nego prze­lotu przez Atlan­tyk. Pod­czas II wojny świa­to­wej pi­loci z dumą eks­po­no­wali wi­ze­runki Fe­liksa na bur­tach swo­ich my­śliw­ców – jako sym­bole od­wagi, prze­bie­gło­ści i zdol­no­ści prze­zwy­cię­że­nia wszel­kich prze­ci­wieństw. Prze­sła­nie kre­skówki stwo­rzo­nej w 1919 roku stało się gło­sem ca­łego po­ko­le­nia.
Dziś ko­tom bli­żej niż kie­dy­kol­wiek do od­zy­ska­nia po­zy­cji czczo­nego bó­stwa. Są wszech­obecne, zwłasz­cza w sieci i me­diach spo­łecz­no­ścio­wych. Fa­ce­book, Pin­te­rest i Twit­ter pę­kają w szwach od zdjęć słod­kich kot­ków, cza­sem na­wet prze­bra­nych w stroje przy­wo­dzące na myśl XIX-wieczne fo­to­gra­fie Harry’ego Po­in­tera. Ko­cie sławy, mię­dzy in­nymi Grumpy Cat i Lil Bub, po­ja­wiają się w wia­do­mo­ściach te­le­wi­zyj­nych i re­kla­mach, da­jąc wy­raz swo­jej fru­stra­cji, że mu­szą mieć do czy­nie­nia z ludźmi. Na YouTu­bie można obej­rzeć filmy z fran­cu­skim ko­tem eg­zy­sten­cja­li­stą imie­niem Henri, nie­odmien­nie ma­ni­fe­stu­ją­cym swoje znu­że­nie ko­cim by­tem. Hello Kitty, po­stać oparta na tra­dy­cyj­nych ja­poń­skich opo­wie­ściach o ma­neki-neko, fir­muje odzież i modne ak­ce­so­ria z ulu­bio­nym od wie­ków mo­ty­wem bia­łego kota.
Na prze­strzeni dzie­jów kot wy­warł prze­możny wpływ na spo­łe­czeń­stwo i kul­turę, wpierw jako bó­stwo, póź­niej jako de­mon, dziś jako bo­ha­ter i gwiazda me­diów spo­łecz­no­ścio­wych. Nasz sto­su­nek do tego zwie­rzę­cia za­to­czył pełne koło. Kot niósł lu­dziom po­cie­chę i na­tchnie­nie – jako ma­skotka bądź muza wiel­kich od­kryw­ców, pi­sa­rzy, ar­ty­stów i mę­żów stanu. Ni­gdy nie słu­żal­czy ani po­spo­lity, za­wsze ele­gancki i nie­prze­nik­niony, ode­grał fun­da­men­talną rolę w roz­woju ludz­kiej cy­wi­li­za­cji. A oto jego hi­sto­ria.

1
Po­wsta­nie kota

Ewo­lu­cja/po­cho­dze­nie

Przod­ko­wie pierw­szych ko­tów za­ist­nieli mię­dzy pa­le­oce­nem a eoce­nem, od 62 do 34 mi­lio­nów lat temu. Nie­wiel­kie dra­pież­niki z ro­dziny mia­cy­dów (rys. 1.1) były po­dobne do dzi­siej­szych kun i pro­wa­dziły na­drzewny tryb ży­cia.
Wy­wo­dzący się od mia­cy­dów Pro­ailu­rus le­ma­nen­sis, czyli „pra­kot znad Je­ziora Ge­new­skiego”, po­ja­wił się około 25 mi­lio­nów lat temu. Zwie­rzę, któ­rego ska­mie­nia­ło­ści zna­le­ziono we Fran­cji, jest naj­star­szym opi­sa­nym ga­tun­kiem kota. W Ame­ryce Pół­noc­nej nie od­kryto pra­wie żad­nych ko­pal­nych szcząt­ków ko­to­wa­tych z okresu ko­lej­nych 7 mi­lio­nów lat. Zda­niem pa­le­on­to­lo­gów owa luka wy­nika z nad­mier­nej spe­cja­li­za­cji tych zwie­rząt w kie­runku mię­so­żer­no­ści oraz ze zmian kli­ma­tycz­nych.
Na­stępną ważną ska­mie­nia­ło­ścią jest Pseu­da­elu­rus z dru­giego pię­tra mio­cenu, czyli sprzed około 20 mi­lio­nów lat. Ro­dzaj ten praw­do­po­dob­nie dał po­czą­tek wszyst­kim póź­niej­szym ko­to­wa­tym. Z Eu­ropy roz­prze­strze­nił się na ob­szary Azji i prze­kro­czył Be­rin­gię, pas lądu łą­czący dzi­siej­szą Sy­be­rię z te­re­nami Ala­ski i pół­noc­nej Ka­nady, mniej wię­cej w tym sa­mym okre­sie, gdy na osi ewo­lu­cji po­ja­wili się współ­cze­śni przed­sta­wi­ciele ro­dziny Fe­li­dae. Ko­to­wate opa­no­wały wów­czas wszyst­kie kon­ty­nenty z wy­jąt­kiem An­tark­tydy i Au­stra­lii, mi­gru­jąc z Azji do obu Ame­ryk i z po­wro­tem co naj­mniej dzie­się­cio­krot­nie, co za­owo­co­wało wy­od­ręb­nie­niem no­wych li­nii roz­wo­jo­wych. Nie­które ro­dzaje, jak ge­pard i ryś, prze­wę­dro­wały z No­wego do Sta­rego Świata, gdzie wy­stę­pują do dzi­siaj. Co cie­kawe, ska­mie­nia­ło­ści ko­to­wa­tych sprzed 12 mi­lio­nów lat przy­po­mi­nają na­sze koty do­mowe.
Współ­cze­śnie żyje 37 ga­tun­ków ko­tów re­pre­zen­tu­ją­cych ro­dzinę Fe­li­dae, która dzieli się na trzy pod­ro­dziny: Pan­the­ri­nae, Aci­no­ny­chi­nae i Fe­li­nae. Pod­ro­dzina Pan­the­ri­nae wy­od­ręb­niła się około 5 mi­lio­nów lat temu i obej­muje koty zdolne do wy­da­wa­nia ryku: lwy, ty­grysy, lam­party i ja­gu­ary. Je­dy­nym przed­sta­wi­cie­lem Aci­no­ny­chi­nae jest ge­pard. Naj­licz­niej­sza pod­ro­dzina Fe­li­nae, do któ­rej za­li­cza się także kot do­mowy, po­wstała około mi­liona lat temu. Na­zwa na­ukowa każ­dego ga­tunku składa się z dwóch czło­nów: na­zwy ro­dza­jo­wej i tak zwa­nego epi­tetu ga­tun­ko­wego. W na­zwie Fe­lis ca­tus pierw­szy człon ozna­cza przed­sta­wi­ciela ro­dzaju Fe­lis, drugi zaś okre­śla przy­na­leż­ność ga­tun­kową (ca­tus, czyli kot).
Po­dob­nie jak pra­wie cała lud­ność Eu­ropy wy­wo­dzi się od sied­miu pra­przod­kiń, które prze­ka­zały po­tom­stwu swój DNA mi­to­chon­drialny (dzie­dzi­czony wy­łącz­nie w li­nii żeń­skiej), tak i wszyst­kie koty z ro­dzaju Fe­lis wy­wo­dzą się od za­le­d­wie pię­ciu sa­mic. Po­tom­kami ko­cich pra­ma­tek są kot ty­be­tań­ski i roz­ma­ite pod­ga­tunki żbika – żbik eu­ro­pej­ski, kot ka­fryj­ski, kot ste­powy oraz kot nu­bij­ski, zwany też żbi­kiem afry­kań­skim (Fe­lis si­lve­stris ly­bica), pra­przo­dek ca­łej świa­to­wej po­pu­la­cji kota do­mo­wego, li­czą­cej około 600 mi­lio­nów osob­ni­ków re­pre­zen­tu­ją­cych prze­szło 40 ko­cich ras.
Fe­lis si­lve­stris ly­bica (rys. 1.3) wciąż wy­stę­puje dziko w do­li­nie delty Nilu, gdzie jest dość po­spo­lity. Dzieli wiele cech ze współ­cze­snym ko­tem do­mo­wym. Pro­wa­dzi nocny tryb ży­cia, po­luje na my­szy, szczury, ptaki, gady i owady. Osiąga dłu­gość od 45 do 75 cm, jego ogon mie­rzy 24–38 cm. Kot nu­bij­ski ma nieco dłuż­sze tu­łów i koń­czyny niż kot do­mowy, ale za to po­dobne prę­go­wane umasz­cze­nie.

Ce­chy kota do­mo­wego

Przez ty­siące lat koty wy­ewo­lu­owały do po­staci smu­kłych dra­pież­ni­ków, przy­sto­so­wa­nych do funk­cjo­no­wa­nia w naj­roz­ma­it­szych śro­do­wi­skach. W na­stęp­stwie udo­mo­wie­nia zmie­niły się ich ce­chy fi­zyczne. Skur­czyły się roz­miary ciała i mó­zgu, zmniej­szyła także wiel­kość szczęk. Zda­niem ba­da­czy w śre­dnio­wie­czu mó­zgi dzi­kich ko­tów były już o 10 pro­cent mniej­sze, zbli­żone ob­ję­to­ścią do mó­zgów współ­cze­snych – z wy­jąt­kiem ko­tów sy­jam­skich, któ­rych mó­zgi są jesz­cze mniej­sze, na­wet o 5–10 pro­cent. Roz­miary czaszki i ko­ści żu­chwy sta­no­wią naj­istot­niej­szą róż­nicę mię­dzy ko­tem udo­mo­wio­nym a dzi­kim.
Zwinne ko­cie ciało jest stwo­rzone do tro­pie­nia, po­lo­wa­nia i za­bi­ja­nia. Szkie­let zło­żony z około 250 ko­ści, brak oboj­czyka i mu­sku­la­tura li­cząca pra­wie 500 mię­śni umoż­li­wiają im wy­czyny ob­ser­wo­wane przez nas na co dzień: bra­wu­rowe skoki i po­pisy rów­no­wagi, spa­da­nie na cztery łapy i prze­ci­ska­nie się przez naj­mniej­sze otwory. Poza tym, że ko­cury są więk­sze od ko­tek, przed­sta­wi­ciele obu płci pra­wie nie róż­nią się po­kro­jem.
Koty mają po pięć pal­ców na przed­nich ła­pach i po cztery na tyl­nych. Cza­sem przy­cho­dzą na świat ko­cięta z więk­szą ich liczbą – jest to tak zwana po­li­dak­ty­lia. Słyn­nymi no­si­cie­lami tej wady są po­tom­ko­wie ko­cich pu­pi­lów He­min­gwaya. Koty stą­pają na pal­cach i mają bar­dzo czułe po­duszki łap, tłu­miące od­głos ich kro­ków, kiedy czają się na zdo­bycz. Wszyst­kie ko­to­wate z wy­jąt­kiem ge­par­dów po­tra­fią wcią­gać pa­zury ota­cza­jące ostatni pa­li­czek. Warto pod­kre­ślić, że chi­rur­giczne usu­wa­nie pa­zu­rów jest rów­no­znaczne z am­pu­ta­cją ca­łego członu palca.
Uzę­bie­nie ko­tów przy­po­mina układ zę­bów wszyst­kich dra­pież­ni­ków. Cztery duże kły w przed­niej czę­ści szczęki i żu­chwy służą do chwy­ta­nia i uśmier­ca­nia zdo­by­czy. Wpa­so­wują się ide­al­nie mię­dzy kręgi nie­wiel­kich gry­zoni, uła­twia­jąc kotu zgru­cho­ta­nie im rdze­nia krę­go­wego. Zęby trzo­nowe w tyl­nej czę­ści jamy ust­nej nie służą do żu­cia, tylko do ka­wał­ko­wa­nia i roz­szar­py­wa­nia tkanki mię­snej.
Koty mają bar­dzo czuły zmysł po­wo­nie­nia, czter­na­ście razy lep­szy niż węch czło­wieka. Do roz­róż­nia­nia in­te­re­su­ją­cych za­pa­chów uży­wają tak zwa­nego na­rządu Ja­cob­sona, zwa­nego też przy­le­mie­szo­wym, zbu­do­wa­nego z dwóch ru­rek, któ­rych uj­ścia znaj­dują się w pod­nie­bie­niu, tuż za sie­ka­czami. Dla­tego kot czę­sto wie­trzy ku­szącą woń z pół­otwar­tym py­skiem i unie­sioną górną wargą.
Zmysł słu­chu u kota jest znacz­nie bar­dziej wy­czu­lony niż u psa i czło­wieka. Każde ucho jest wy­po­sa­żone w 32 mię­śnie i może się ob­ró­cić o 180 stopni, dzięki czemu kot po­trafi zlo­ka­li­zo­wać źró­dło dźwięku dzie­się­cio­krot­nie szyb­ciej niż pies. Górny próg sły­szal­no­ści u kota wy­nosi 64 000 Hz, pod­czas gdy u psa za­le­d­wie 40 000 Hz. U czło­wieka za­kres sły­szal­nych dźwię­ków waha się w gra­ni­cach od 16 do 20 000 Hz.
Wśród wszyst­kich dra­pież­ni­ków koty mają naj­więk­sze oczy w sto­sunku do roz­mia­rów ciała. W ja­skra­wym świe­tle źre­nica ko­ciego oka przy­biera kształt wą­skiej szcze­liny, w ciem­no­ściach robi się cał­kiem okrą­gła. Dzięki bło­nie od­bla­sko­wej (ta­pe­tum lu­ci­dum), umiej­sco­wio­nej mię­dzy blaszką na­czy­niową a blaszką na­czyń wło­so­wa­tych, kot wi­dzi w nocy sze­ścio­krot­nie le­piej niż czło­wiek, a jego śle­pia przy­po­mi­nają świe­cące kule, co od wie­ków bywa przy­czyną naj­roz­ma­it­szych lę­ków i prze­są­dów. Trze­cia po­wieka, zwana też błoną mi­gaw­kową albo mi­gotką, na­wilża gałkę oczną i chroni ją przed uszko­dze­niami. Koty po­strze­gają świat tylko w od­cie­niach ko­lo­rów żół­tego, zie­lo­nego i nie­bie­skiego, są jed­nak bar­dzo wy­czu­lone na ruch, a ich pole wi­dze­nia, w tym pe­ry­fe­ryj­nego, ma za­kres prze­szło 260 stopni.
Koty, ze względu na pu­stynne po­cho­dze­nie, są nie­mal cał­ko­wi­cie po­zba­wione gru­czo­łów po­to­wych i po­tra­fią znieść tem­pe­ra­turę się­ga­jącą 56°C. Pra­wi­dłowa tem­pe­ra­tura ich ciała waha się mię­dzy 38°C a 38,8°C. Ko­cie serce bije od 140 do 220 razy na mi­nutę. Nerki mają wy­jąt­kową zdol­ność do za­gęsz­cza­nia mo­czu, dzięki czemu zwie­rzę nie musi pić dużo wody, a w okre­sach nie­do­bo­rów ma­ga­zy­nuje płyny w or­ga­ni­zmie.

Pierw­sze kon­takty z czło­wie­kiem i udo­mo­wie­nie kota

U źró­deł każ­dego udo­mo­wie­nia i wszel­kich re­la­cji mię­dzy czło­wie­kiem a zwie­rzę­ciem tkwią obo­pólne ko­rzy­ści. Kiedy czło­wiek neo­li­tyczny po­rzu­cił ko­czow­ni­czy tryb ży­cia łowcy-zbie­ra­cza i za­czął za­kła­dać nie­wiel­kie osady, głów­nym spo­so­bem zdo­by­wa­nia po­ży­wie­nia stała się uprawa roli. Od­kry­cie, że część ze­bra­nych plo­nów, na przy­kład psze­nica, żyto i jęcz­mień, na­daje się do prze­cho­wy­wa­nia, za­owo­co­wało bu­dową pierw­szych spi­chle­rzy. Rzecz ja­sna, za­pasy zboża przy­cią­gały my­szy i szczury, a obec­ność szkod­ni­ków przy­wa­biała koty. W ten spo­sób do­szło do po­wsta­nia wza­jem­nej, po­nie­kąd part­ner­skiej więzi czło­wieka z ko­tem.
Zda­niem nie­któ­rych ba­da­czy zna­le­zi­ska te­ra­ko­to­wych i gli­nia­nych fi­gu­rek ko­tów z Sy­rii, Tur­cji i Izra­ela świad­czą, że do za­dzierz­gnię­cia owej więzi – jesz­cze przed udo­mo­wie­niem – do­szło około 10 000 lat temu na ob­sza­rze Ży­znego Pół­księ­życa, ko­lebki wiel­kich cy­wi­li­za­cji Bli­skiego Wschodu. Inne do­wody, sprzed 7000 lat, wska­zują na udo­mo­wie­nie tego zwie­rzę­cia w tu­rec­kiej osa­dzie Ha­ci­lar, gdzie od­kryto 22 fi­gurki ko­biet ba­wią­cych się z ko­tami. Poza tym w Ha­ci­lar i w Je­ry­chu ar­che­olo­dzy na­tra­fili na szczątki tych zwie­rząt w po­zo­sta­ło­ściach osad rol­ni­czych da­to­wa­nych na lata 6000–5000 p.n.e.
Uczeni mają jed­nak roz­bieżne opi­nie co do pier­wot­nej lo­ka­li­za­cji udo­mo­wie­nia kota. Część z nich uważa, że pro­ces ten roz­po­czął się w Egip­cie. Stam­tąd Fe­lis sy­lve­stris ly­bica do­tarł do in­nych kra­jów śród­ziem­no­mor­skich na po­kła­dach fe­nic­kich stat­ków han­dlo­wych prze­wo­żą­cych ła­dunki zbóż. Fran­cu­scy ar­che­olo­dzy po­dej­rze­wają, że w ten wła­śnie spo­sób wy­lą­do­wał w neo­li­tycz­nej wio­sce Shil­lo­uro­kam­bos na Cy­prze, gdzie od­na­le­ziono ludz­kie i ko­cie szczątki we wspól­nym gro­bie sprzed około 9500 lat. Ośmio­mie­sięczny kot zo­stał za­bity i po­cho­wany w od­le­gło­ści nie­spełna pół me­tra od mniej wię­cej trzy­dzie­sto­let­niego męż­czy­zny. Co go łą­czyło z tym zwie­rzę­ciem? Czy ich re­la­cja miała pod­łoże re­li­gijne? A może kot był pu­pi­lem zmar­łego? O wy­so­kim sta­tu­sie spo­łecz­nym męż­czy­zny świad­czy liczba zło­żo­nych w gro­bie ce­re­mo­nial­nych ozdób i muszli, znacz­nie więk­sza niż w in­nych cy­pryj­skich miej­scach po­chówku z okresu neo­litu pre­ce­ra­micz­nego. Szczątki czło­wieka i kota są skie­ro­wane gło­wami do sie­bie, co wska­zuje na ja­kieś szcze­gólne, być może ry­tu­alne po­wią­za­nie. Na Cy­prze nie wy­stę­po­wał ża­den ro­dzimy ga­tu­nek kota, z czego wnio­sek, że zwie­rzęta mu­siały do­trzeć na wy­spę stat­kami z są­sied­nich kra­jów. Ist­nieje wszakże teo­ria, że zo­stały spro­wa­dzone tam przez rol­ni­ków z Tur­cji, co po­twier­dza­łoby hi­po­tezę wcze­śniej­szego udo­mo­wie­nia w re­jo­nie Ży­znego Pół­księ­życa.
Nie­dawno jed­nak od­kryto szczątki kota nu­bij­skiego w ja­mie gro­bo­wej z okresu pre­dy­na­stycz­nego w Egip­cie. Zwie­rzę po­grze­bano obok męż­czy­zny sku­lo­nego w po­zy­cji pło­do­wej i owi­nię­tego w ca­łun, w oto­cze­niu po­dob­nej bi­żu­te­rii i ce­ra­miki jak we wspo­mnia­nym po­chówku na Cy­prze. Cmen­ta­rzy­sko Mo­sta­gedda po­cho­dzi z okresu kul­tury ba­da­ryj­skiej, która roz­wi­jała się w la­tach 4500–3800 p.n.e. Do­wody ar­che­olo­giczne z jamy gro­bo­wej prze­czą za­tem teo­rii, wy­wie­dzio­nej na pod­sta­wie braku ja­kich­kol­wiek przed­sta­wień kota w epoce pre­dy­na­stycz­nej, ja­koby kot zo­stał udo­mo­wiony do­piero w cza­sach XI dy­na­stii.
W związku ze sku­tecz­no­ścią ko­tów w ochro­nie za­pa­sów żyw­no­ści oraz ich umie­jęt­no­ścią zjed­ny­wa­nia so­bie ludz­kich opie­ku­nów Egip­cja­nie za­częli je udo­ma­wiać na sze­roką skalę w okre­sie pa­no­wa­nia V dy­na­stii (XXV–XXIV w. p.n.e.). Z tego czasu po­cho­dzi fryz na ścia­nie gro­bowca w Sak­ka­rze, z przed­sta­wie­niem kota w ob­roży sie­dzą­cego pod krze­słem. Kiedy kot wy­wal­czył na­leżną mu po­zy­cję obrońcy spi­chle­rzy, rol­nicy i wie­śniacy po­wi­tali go z ra­do­ścią także w swo­ich do­mach, żeby po­mógł im po­zbyć się nie tylko po­spo­li­tych szkod­ni­ków w ro­dzaju szczu­rów i my­szy, ale i śmier­tel­nie nie­bez­piecz­nych węży i skor­pio­nów. Ze stró­żów spi­żarni koty prze­isto­czyły się stop­niowo w zwie­rzęta do­mowe.
We­dle wszel­kiego praw­do­po­do­bień­stwa udo­ma­wiano je kil­ka­krot­nie, w roz­ma­itych miej­scach i cza­sach. Po­ja­wiły się na­wet prze­słanki, że na­stą­piło to w Chi­nach przed 3000 r. p.n.e. Sporo prze­ma­wia za tą hi­po­tezą, jako że za­sięg wy­stę­po­wa­nia kota nu­bij­skiego obej­mo­wał te­reny od Azji Mniej­szej, Bli­skiego Wschodu i Azji Środ­ko­wej, po­przez dzi­siej­sze Chiny, Afga­ni­stan, Pa­ki­stan oraz pół­nocne i środ­kowe czę­ści In­dii, aż po Sar­dy­nię, Kor­sykę, Ma­jorkę, Afrykę Pół­nocną i sa­wanny na po­łu­dnie od Sa­hary. Być może ko­lejne od­kry­cia ar­che­olo­giczne po­zwolą do­kład­niej prze­śle­dzić pro­ces udo­mo­wie­nia kota. Już te­raz wia­domo, że więź łą­cząca go z czło­wie­kiem ma bar­dzo długą hi­sto­rię.

 
Wesprzyj nas