Gdyby podróż w czasie stała się możliwa, a jej celem było Wieczne Miasto, to książka L.J. Trafford okazałaby się najlepszym przewodnikiem i towarzyszem w tej antycznej przygodzie.


Z książki „Jak przeżyć w starożytnym Rzymie” dowiemy się wszystkiego o zachowaniach, zwyczajach i codziennych rytuałach starożytnych Rzymian.

Prezentowana przez L.J. Trafford wizja historii starożytnej pokazuje, jak radzić sobie z wieloma problemami i nowymi doświadczeniami, z którymi możesz się zmierzyć, wędrując po tym olbrzymim i pełnym tajemnic mieście.

Ile trzeba było mieć denarów, aby przetrwać w starożytnym Rzymie?
Co wówczas jedzono?
Gdzie obcinano włosy, gdzie leczono, a gdzie się szło w wypadku napaści na ulicy?

Oprócz tego dowiemy się, że:
• chata Remusa i Romulusa po 800 latach nadal stała,
• w czasach republiki tylko w jednym roku Rzymianie nie prowadzili wojen,
• Juliusz Cezar utrzymywał, że pochodzi od bogini Wenus,
• cesarz Neron trzykrotnie stawał na ślubnym kobiercu,
• pewien wyzwoleniec był posiadaczem przeszło czterech tysięcy niewolników,
• za bycie singlem czy singielką trzeba było płacić podatek,
…i wiele, wiele innych!

L.J. Trafford studiowała historię starożytną na Uniwersytecie w Reading, po czym podjęła pracę jako przewodniczka wycieczek po Krainie Jezior. Po przeprowadzce do Londynu zaczęła pisać serię „Czterech cesarzy”. Seria czterech książek obejmuje dramatyczny upadek Nerona i chaotyczny rok, który po nim. Wydana w 2015 roku książka „Palatine” otrzymała nagrodę Editor’s Choice Mark od Towarzystwa Powieści Historycznych. Jej pierwsza książka dla Pen and Sword, „Jak przeżyć w starożytnym Rzymie”, została opublikowana w październiku 2020 roku, a kolejna to „Seks i seksualność w starożytnym Rzymie”.

L.J. Trafford
Jak przeżyć w starożytnym Rzymie
Przekład: Monika Skowron
Wydawnictwo Poznańskie
Premiera: 13 lipca 2022
 
 


1
Witajcie w starożytnym Rzymie

Sądzicie, że znacie starożytny Rzym? W końcu sześć razy oglądaliście Gladiatora, potraficie błyskotliwie wpleść w rozmowę „I ty, Brutusie”, poza tym umiecie okrasić dyskusję polityczną opowieściami o szalonym Kaliguli, który mianował swego konia senatorem.
Jest tylko jeden szkopuł: wcale tak nie było. Cezar nigdy nie powiedział „I ty, Brutusie”, Kaligula nigdy nie uczynił z konia senatora, a Kommodus z pewnością nie padł z rąk przysadzistego gladiatora o pociągająco szorstkim głosie. Kommodusa zamordował zapaśnik Narcyz – zadanie to zleciła cesarzowa po tym, jak jej mąż zwymiotował zatrutą wołowinę, którą mu podała. Fakty doprawdy są dziwniejsze od fikcji.
Starożytny Rzym to dość dziwaczne miejsce: ubrania pierze się w moczu, dzieci porzuca na śmietniku, a odwrócić złą passę można wtedy, gdy nosi się biżuterię przypominającą penisa. Ale nie panikujcie. Wprowadzę was w ten dziwny nowy świat.
Dam wam praktyczne porady, dzięki którym przypadkowo nie obrazicie miejscowych, nie popełnicie towarzyskiego faux pas żenującej natury i nie zaszyją was w worku razem z wężem, psem i kogutem[1].
Przy okazji poznacie naszych dwóch ekspertów: Tytusa Flawiusza Ajaksa oraz Hortensję. Tytus Flawiusz Ajaks był cesarskim niewolnikiem, a dziś jest nowym sekretarzem Jego Cesarskiej Mości. Przekaże wam wszystkie informacje na wszelkie cesarskie tematy, a także wszystkie najważniejsze plotki z pałacu. Hortensja jest (przeważnie) utrzymanką. Jako członkini rzymskiej elity wie wszystko na temat obrzydliwie bogatych, co kiedykolwiek chcieliście wiedzieć, ale baliście się zapytać. Ma też doświadczenie z pierwszej ręki dotyczące tego, jak to jest być kobietą w Cesarstwie Rzymskim.
Rzymianie są niezwykle dumni z faktu bycia Rzymianami. Jak mówi Pliniusz Starszy: „Spośród wszystkich ludów całego świata jedynym bez wątpienia narodem, który najbardziej wyróżnił się swym męstwem, był naród rzymski”[2]. Aby z powodzeniem wpasować się w nowe otoczenie, koniecznie musicie poznać historię tego wspaniałego miasta. Zatem rozsiądźcie się na kanapie, nalejcie sobie kieliszek wina falerneńskiego[3], przegryzajcie pieczone koszatki i odprężcie się, a my zabierzemy was w podróż po ośmiuset latach historii.

2
Historia Rzymu w pigułce

Dzieje Rzymu można z grubsza podzielić na trzy części: królestwo, republikę i cesarstwo.

Przed królami

Zanim królowie zapanowali w Rzymie, a nawet jeszcze przed powstaniem Wiecznego Miasta, istniał Eneasz. Eneasz był bohaterem wojny trojańskiej (tak, tej z drewnianym koniem), który uciekając przed zniszczeniem swej rodzinnej miejscowości, przeżył wiele przygód i poddany został wielu próbom, po czym ostatecznie wylądował w Italii.
Eneasz osiedlił się o rzut kamieniem od miejsca, gdzie w przyszłości miał stanąć Rzym, jakimś cudem nigdy nie dostrzegając, że była to idealna lokalizacja do założenia miasta. Zamiast tego zabrał się do założenia dynastii królów, choć żaden z monarchów nie wykrzesał z siebie dość energii, by zbudować Rzym[1].

KRÓLESTWO

OŚ CZASU: 753 – OKOŁO 509 P.N.E.

753–715 p.n.e. Romulus
715–673 p.n.e. Numa Pompiliusz
673–642 p.n.e. Tullus Hostiliusz
642–617 p.n.e. Ankus Marcjusz
617–579 p.n.e. Tarkwiniusz Stary
578–535 p.n.e. Serwiusz Tulliusz
534–510 p.n.e. Tarkwiniusz Pyszny
 
Pierwszym królem Rzymu był Romulus. Każdy – mężczyzna, kobieta, dziecko, rzymski niewolnik – zna opowieść o tym, jak ów bohater założył miasto. Aby nie wyróżniać się z tłumu, wy też będziecie musieli zaznajomić się z tą historią, jeśli chcecie uniknąć zadawania żenujących pytań w rodzaju: „Słuchajcie, o co chodzi z tymi wszystkimi pomnikami dzieci ssących mleko psa?”.
Potomkowie Eneasza rządzili częścią Italii, która leżała w bliskiej odległości od miejsca założenia Rzymu – ale nie samym Rzymem – będąc królami Alby (osady Lacjum – Alba Longa – przyp. tłum.). W VIII wieku p.n.e. król Amuliusz zapragnął zabezpieczyć prawa do tronu, mordując wszystkich męskich członków rodu. Była to wyczerpująca praca i żeby oszczędzić sobie trudu i konieczności dalszych mordów, zmusił bratanicę, Reę Sylwię, aby została westalką[2].
Ten dobrze przemyślany plan został udaremniony poprzez wmieszanie się – jak to mają bogowie w swym wkurzającym zwyczaju[3] – Marsa, który miał z Reą Sylwią bliźniaków, obu chłopców.
Rozwścieczony Amuliusz rozkazał, by bliźniacy – Remus i Romulus – zostali utopieni w Tybrze. Gdyby udało mu się doprowadzić rzecz do końca, byłaby to bardzo krótka książka, ale na szczęście pachołkowie Amuliusza okazali się niezwykle leniwi. Zamiast wyrzucić chłopców do najgłębszej części rzeki, co wymagałoby wysiłku i wzięcia porządnego zamachu, wrzucili ich do zastałego bajorka nieopodal brzegu. Poziom wody opadł, dzięki czemu bliźniacy zostali na suchym lądzie.
Przechodząca obok wilczyca natknęła się na chłopców i dokarmiała własnym mlekiem głodne dzieci do czasu, aż uratowali je pasterz z żoną[4].

CZY WIEDZIELIŚCIE, ŻE…?
Chata, w której Remus i Romulus odpoczywali w przerwach od wypasania owiec, po 800 latach nadal stoi. Niesłychane! Znajduje się na Palatynie[5].

Bliźniacy z królewskiego rodu dorastali jako skromni pasterze, doglądający stada, wałęsający się po malowniczej okolicy i niesprawiający nikomu kłopotu.
Kres spokojnemu żywotowi położyła decyzja dorosłych już bliźniaków, aby uczestniczyć w święcie w sąsiednim mieście. Rzymski historyk Tytus Liwiusz opisuje „ową uroczystość, podczas której młodzieńcy (…) biegali nago wśród figlów i swawoli”[6].
Taka rozrywka mogła prowadzić wyłącznie do kłopotów, i tak też się stało. Romulus zwiał, zostawiając za sobą Remusa, który został pojmany, skuty w kajdany i zaprowadzony przed oblicze króla Amuliusza. W domu dobrotliwy pasterz stwierdził, że oto nadeszła pora, by wyjawić Romulusowi prawdę o jego królewskim pochodzeniu. Wieść ta wraz z niesprawiedliwym uwięzieniem brata rozpaliła gniew Romulusa. Wraz z bandą pasterzy postanowił obalić króla.
Odnieśli zaskakująco szybkie i decydujące zwycięstwo. Gdy Amuliusz został pozbawiony tronu, bliźniacy doszli do wniosku, że trzeba im miasta, którym mogliby rządzić, ponieważ właśnie tym zajmuje się rodzina królewska. W przeciwieństwie do Eneasza i królów Alby bracia zwrócili uwagę na to, że pobliski Palatyn stanowi idealne miejsce, gdzie można by zbudować miasto. Zabrali się do roboty, próbując uporać się ze wszystkimi irytującymi przepisami budowlanymi, które zapewne udaremniły Eneaszowi próby założenia Rzymu.
Otwarte pozostawało jedno pytanie: który z braci zostanie królem nowego miasta? Był tylko jeden sposób, by na nie odpowiedzieć: spytać bogów. Dogodna riposta bogów brzmiałaby: „A może powinniście rządzić obaj, królowie na spółkę, moglibyście zasiadać na podwójnym tronie i każdy z was nosiłby koronę”, ale nie, zamiast tego bogowie posłali sępy, które miały wskazać preferowanego kandydata na króla. Remus zobaczyć sześć sępów, Romulus dostrzegł dwanaście, dlatego to on zwyciężył.
Remus, tak jak każdy przegrany brat, trochę się boczył, po czym pomyślał: „walić go”, i zaczął budować własne miasto, którym miał rządzić zupełnie sam. Ale nie sprawiłoby mu to żadnej przyjemności, gdyby Romulus o tym nie wiedział, zatem Remus przeszedł się na Palatyn, by obwieścić bratu, że jego miasto będzie o wiele wspanialsze, a poza tym mury obronne postawione przez Romulusa wyglądają doprawdy tandetnie.
Nieszczęsny Remus nie wiedział, że Romulus był bardzo przewrażliwiony na punkcie efektów swojego „zrób to sam”. Kiedy Remus nierozważnie przeskoczył ponad świeżo postawionymi przez brata murami, pragnąc z niego zadrwić i śmiejąc się, jakie są liche, Romulus wpadł w szał i śmiertelnie go pobił, co przynajmniej raz na zawsze rozwiązało kwestię sukcesji.
Romulus zasiadł na tronie w pojedynkę, zajmując się tym wszystkim, czym zwykle zajmują się królowie: prowadzeniem wojen z sąsiednimi miastami, uprowadzaniem tamtejszych kobiet i zapełnianiem nowego miasta wywłaszczonymi z innych miast przestępcami i bandytami[7]. Potem, gdy skończyli się sąsiedzi, z którymi mógł prowadzić konflikty, zniknął. Dosłownie. Dowiadujemy się, że zstąpiła mgła i osnuła króla, po czym poniosła Romulusa i nigdy go już nie widziano.
Rzymski historyk, Tytus Liwiusz, dopuszcza do siebie ewentualność, że Romulusa rozdarli na strzępy jego właśni senatorzy, i choć to prawda, że opowieść opracowano w pośpiechu i nie namyślając się zbytnio nad praktycznymi szczegółami (dosłownie była to zasłona dymna), radzimy, byście dla własnego bezpieczeństwa trzymali się raczej tej oficjalnej wersji, gdy będziecie zwiedzać miasto.
Po Romulusie Rzym miał jeszcze sześciu innych królów, którzy obrali sobie za cel kształtowanie różnych aspektów rzymskiego społeczeństwa, jakie dziś znacie, a mianowicie religii, prawa i warstw społecznych. W epoce królewskiej Rzym przebył drogę od małej osady otoczonej ceglanym murem, własnoręcznie postawionym przez Romulusa, do miasta zwieńczonego wieloma murami, które miało wkurzać sąsiadów i wdawać się z nimi w spory[8].
Zatem monarchia porządnie się rozwijała, znajdując rzeczy, które później okazały się przydatne, i stając się zadziornym, agresywnym narodem, który wszyscy znamy. Ale wówczas pojawił się siódmy i (uwaga: spoiler) ostatni król Rzymu. Nazywał się doprawdy znakomicie: Tarkwiniusz Pyszny.
Superbus – „pyszny” – można przetłumaczyć też jako arogancki, i taki z pewnością był Tarkwiniusz. Bezprawnie przechwyciwszy tron, postanowił utrzymać go za pomocą rządów strachu. Szybko wzbudził w Rzymianach nienawiść poprzez niesprawiedliwe wyroki, niedające się przewidzieć egzekucje i zwyczaj najpotworniejszy ze wszystkich: umawianie się na spotkania o świcie, a potem niepojawianie się na nich przed zachodem słońca, co pokrzywdzonym stronom dawało mnóstwo czasu, aby uleciały z nich żale.
Kiedy wąż wypełznął z drewnianego filaru w pałacu, wszyscy zobaczyli w tym znak, że Pyszny jest na wylocie. Ostatecznym impulsem było to, kiedy syn, Sekstus Tarkwiniusz, zgwałcił zamężną możną damę, Lukrecję.
Najbardziej oburzony tą zniewagą był Lucjusz Juniusz Brutus, który ogłosił: „Na tę krew czystą przed zbrodnią królewską przysięgam i was, bogowie, biorę za świadków, że ja Lucjusza Tarkwiniusza Pysznego wraz z jego występną małżonką i całym potomstwem będę ścigał żelazem, ogniem i czym tylko będę mógł, i nie pozwolę ani jemu, ani komukolwiek więcej królować w Rzymie”[9].
Była to kapitalnie porywająca mowa, a jeszcze bardziej imponujące jest to, że Brutus zrobił dokładnie to, co obiecał. Pozbył się Tarkwiniusza Pysznego i jego rodziny, w Rzymie nie panowali już dłużej królowie, a Brutus zyskał przydomek „Wyzwoliciela”.

REPUBLIKA

OŚ CZASU: 509–27 P.N.E.

396–146 p.n.e. wszyscy sojusznicy – Samnici, Grecy, Etruskowie, Kartagińczycy – zostają bez wyjątku podbici
71 p.n.e. Spartakus i jego armia gladiatorów zostaje pokonana
67–62 p.n.e. Pompejusz podbija Wschód
58–51 p.n.e. Juliusz Cezar zdobywa Galię
49–48 p.n.e. Cezar pokonuje Pompejusza w wojnie domowej
44 p.n.e. Juliusz Cezar ginie w zamachu
44–31 p.n.e. ciąg dalszy wojen domowych
31 p.n.e. Oktawian zwycięża Antoniusza i Kleopatrę
27 p.n.e. Oktawian zyskuje przydomek August

CZĘŚĆ PIERWSZA: NARODZINY REPUBLIKI

Gdy Rzymianie obalili już despotyczną monarchię, w rządach pozostała im pustka, którą wypełnili republiką. W takim systemie żaden mąż nie mógł stać się na tyle potężny, by odstawić Pysznego. Na przykład najwyższą władzę reprezentował konsul, lecz urząd ten pełniło jednocześnie dwóch mężczyzn i tylko przez rok, z ograniczeniem dotyczącym tego, jak szybko znów mogli zostać obrani konsulami. Istniało też zgromadzenie 600 osób zwane senatem. Oddano im do użytku odpowiednio dużą izbę, w której debatowano nad ustawami i uchwalano prawo.
Następnie przedstawiano samych senatorów oraz ich rozporządzenia ludowi, który miał nad nimi głosować. Oczywiście przez lud rozumiem mężczyzn, a przez mężczyzn rozumiem Rzymian. Z głosowania całkowicie wykluczono kobiety, niewolników i mieszkańców miasta o obcym pochodzeniu.
Gdybym miała podsumować okres wczesnej republiki rzymskiej jednym słowem, powiedziałabym: o ja cię! Bowiem w tym czasie Rzym wyrósł z małego miasteczka na całkowicie rozwinięte imperium rozciągające się na cały kontynent. Uczynił to na drodze nieustannego toczenia wojen.

CZY WIEDZIELIŚCIE, ŻE…?
235 p.n.e. był jedynym rokiem podczas całego trwania republiki, kiedy Rzymianie nie prowadzili żadnych wojen.

W tym czasie Rzym toczył z Kartagińczykami trzy osobne wojny, zbiorczo zwane wojnami punickimi. Podobnie jak to się dzieje z filmowymi sequelami, bez wątpienia najlepszą wojną punicką była druga, ponieważ to w niej wystąpiły słonie[10].
Toczyły się także inne konflikty – przeciwko Samnitom, Etruskom, Ilirom, Macedończykom, Galom, Galatom, Celtom, Achajom, Cymbrom, Numidyjczykom, Sycylijczykom, Pontom, sojuszom italskim i Syryjczykom. Wciąż trwały też osobliwe spory wewnętrzne.
Z każdym odniesionym zwycięstwem zdobywano kolejne ziemie, kradziono jeszcze więcej bogactw i zaciągano kolejnych rekrutów do wojska. Właśnie dzięki temu ostatniemu zabiegowi Rzym odnosił tak znaczące sukcesy, ponieważ zapraszał mężczyzn, mieszkańców podbitych terytoriów, do wstąpienia w szeregi armii, tak aby mogli zaznać zabawy związanej z podbojami, tyle że nie swoim kosztem[11].

CZĘŚĆ DRUGA: (BARDZO) KRWAWY UPADEK REPUBLIKI

Jak to mówią, co się odwlecze, to nie uciecze – i tak samo było z upadkiem republiki rzymskiej. Minęły wieki najeżdżania na Europę, Afrykę Północną, Wschód i republika stanęła twarzą w twarz z najbardziej morderczym wrogiem: samą sobą.
W wyniku okropnego rozwoju wydarzeń system rządów, który doprowadził republikę rzymską do wszystkich miażdżących zwycięstw, stał się powodem rozpadu ustroju republikańskiego. Od połowy II wieku p.n.e. Rzym pogrążał się w szeregu brutalnych wojen domowych, które ostatecznie zniszczyły republikę i przyczyniły się do zaprowadzenia rządów jednego człowieka.
U podstawy upadku legła niewydolność republikańskiego ustroju do zarządzania przepastnym imperium. Weźmy na przykład urząd konsula. Tak, na papierze wygląda to wspaniale: dwóch mężów dzielących władzę przez rok. Ale jeśli posada konsula byłaby waszym bezdyskusyjnym szczytem kariery, to naturalne, że chcielibyście, by wasze rządy były spektakularne oraz – no cóż – zapadły w pamięć. Nie mielibyście ochoty grzęznąć w nudnych i zawiłych problemach, takich jak zajęcie się obszernymi ziemiami, które trafiły w ręce zamożnych, przez co biedni je utracili. Kto chciałby być konsulem, który rozpocząłby rok rządów od reformy ziemskiej?
I kto powiedział, że następny wybrany konsul chciałby kontynuować ową reformę? Poza tym jako konsulowie jesteście członkami możnej elity i macie żywy interes w tym, aby ziemia nie została zreformowana (ponieważ zarabiacie kupę pieniędzy na ogromnych latyfundiach, rozciągających się na tysiącach akrów ziemi).
Rzymska republika nie potrafiła zająć się zwłaszcza skomplikowanymi sprawami, które wymagają ciągłości myśli i przewodnictwa. Urzędy państwowe zaczęły uginać się pod tym naporem. W wyniku tego powstały dwa stronnictwa. Byli to:
 
• Optymaci (lub najlepsi ludzie), którzy postulowali pozostanie przy obyczajach i wierzeniach starożytnego Rzymu. W końcu do tej pory cholernie dobrze na tym wychodzili. Po co ryzykować utratę hossy? Ponadto z tyłu głowy czaił im się strach, co by się stało, gdyby zwykły Rzymianin miał więcej do powiedzenia w kwestii rządów. Nie był to wyłącznie snobizm elit – zwykli Rzymianie mieli skłonność do zbierania się w motłoch na ulicach, który potem w miarę regularnie plądrował miasto.
 
• Popularzy, którzy brali stronę ludu rzymskiego i dostrzegali potrzebę wszechstronnej reformy ziemskiej. Zauważyli przy tym, że sypnięcie groszem może przysporzyć im sympatii ludu, a posiadanie własnego pospólstwa nie tylko jest super, ale też przydaje się do ugruntowania własnej pozycji.

Starcia pomiędzy tymi dwiema szkołami myślenia doprowadziły do zauważalnego wzrostu politycznych łajdactw i mordów, a każde z ugrupowań pragnęło okopać się na własnej pozycji w Rzymie. W 133 roku p.n.e. trybun ludowy, Tyberiusz Grakchus, próbował przepchnąć ustawę o reformie agrarnej, pozbawiając stanowiska trybuna, który wspólnie z nim pełnił urząd, Marka Oktawiusza. Takie (bezprawne) wybryki przeraziły godnych mężów senatu, podobnie jak liczne poparcie dla Grakchusa wśród ludu. W coraz gorszej atmosferze strachu i plotek Grakchus wraz z 300 stronnikami został pobity na śmierć. Wśród bandy, która ich zaatakowała, znaleźli się możni senatorowie – naprędce rozbijali drewniane krzesła, aby wyposażyć się w prowizoryczną broń.

CZY WIEDZIELIŚCIE, ŻE…?
Jeden z popleczników Tyberiusza Grakchusa został namierzony i stracony w wyjątkowo okrutny sposób: zamknięto go w dużym słoju z wężami.

Od śmierci Grakchusa zaczęto wykorzystywać agresywny tłum w celu zapewnienia sobie przewagi politycznej. Młodszy brat zmarłego, Gajusz Grakchus, dziesięć lat później został skrócony o głowę na Forum za próbę wprowadzenia z grubsza tych samych praw. Dwadzieścia lat po straceniu Gajusza Grakchusa trybun plebejski, Lucjusz Apulejusz Saturninus, przepchnął ustawę swojego autorstwa, wykorzystując w tym celu wynajętą bandę żołnierzy, którzy zagrozili senatowi, tak że ten nie protestował.
Żeby nie być gorszym, inny trybun ludowy, Publiusz Sulpicjusz Rufus, otoczył się 600 ekwitami[12] i z ich pomocą szturmował posiedzenia konsularne i ludowe. Opłaciło mu się to, ponieważ ledwo uszedł z życiem, kiedy uciekając przed linczem, nasłał swój motłoch na atakujący go tłum.
Sięgano po coraz skrajniejsze środki przemocy, a system polityczny był zupełnie niewydolny i nie potrafił poradzić sobie z problemem, co poskutkowało całą serią brutalnych wojen domowych. Przewodzili im przeważnie coraz bardziej charyzmatyczni rzymscy wodzowie, którzy w przeciwieństwie do konsulów służyli swoim prowincjom o wiele dłużej, zatem zdołali zgromadzić przy sobie lojalnych żołnierzy[13]. Ostatecznym wygranym był Juliusz Cezar. Popular, który przybrał dożywotni tytuł dyktatora i rozpoczął reformowanie Rzymu. Niestety, nie miał okazji zabrania się za reformy[14], ponieważ został zamordowany w idy marcowe w 44 roku p.n.e. przez innego Brutusa. Ten Brutus nie był tak dobrym mówcą motywacyjnym i szybko zmuszono go do pierzchnięcia z Rzymu w podskokach[15].

CESARSTWO

OŚ CZASU: 27 P.N.E. – 95 N.E.

Dynastia julijsko-klaudyjska
27 p.n.e. – 14 n.e. Oktawian August
14–37 n.e. Tyberiusz
37–41 n.e. Kaligula
41–54 n.e. Klaudiusz
54–68 n.e. Neron
69 n.e. – rok czterech cesarzy
Galba
Oton
Witeliusz
Dynastia Flawiuszów 69–95 n.e.
69–79 n.e. Wespazjan
79–81 n.e. Tytus
81–teraz. Domicjan
 
Zamordowanie Juliusza Cezara nie położyło kresu temu, że mężczyźni zdobywali władzę dzięki uzbrojonym hordom lub samemu wojsku. Wywołało za to kolejną serię wojen domowych.
Pogrążony w żałobie znajomek Cezara, Marek Antoniusz, skumał się początkowo z synem bratanka (czy siostrzenicy) Cezara, Oktawianem. Chcieli zemścić się na nikczemnych zabójcach, Brutusie i Gajuszu Kasjuszu, co zrobili w dwóch starciach pod Filippi, gdzie stracili życie zarówno Brutus, jak i Gajusz Kasjusz.
Marek Antoniusz wraz z Oktawianem podzielili imperium między siebie; Antoniusz zagarnął wschód (łącznie z Egiptem), Oktawian objął zachód. Na pierwszy rzut oka Marek Antoniusz zrobił na tym lepszy interes. Wschód był o wiele bogatszy, dostarczał też więcej rozrywek od zachodu, chodziło zwłaszcza o pewną egipską królową o imieniu Kleopatra. Jednak Oktawian trzymał w garści Italię, co znaczyło, że gdyby Marek Antoniusz go wkurzył, mógłby przekonać senatorów do tego, aby ogłosili go wrogiem i wypowiedzieli mu wojnę. Marek Antoniusz z Kleopatrą zginęli, pozostawiając liczącego sobie zaledwie 34 lata Oktawiana jedynym panem Rzymu i królestwa Kleopatry[16]. Aby to uczcić, Oktawian zmienił imię na o wiele lepiej wpadające w ucho: August, i został pierwszym prawowitym cesarzem Rzymu.

Cesarze

OKTAWIAN AUGUST 27 P.N.E. – 14 N.E.

Ten cesarz z powodzeniem zakończył wojny domowe, które prześladowały Rzym od przeszło stulecia. Pomógł mu fakt, że wszyscy mieli dość konfliktów zbrojnych – większość możnych rodzin została zmieciona z powierzchni ziemi podczas panującego chaosu. Poza tym Oktawian August był bardzo mądry. Wiemy to, ponieważ napisał liczący 4 000 słów esej Res gestae divi Augusti (Czyny boskiego Augusta), który można podsumować zdaniem: jestem genialny we wszystkim, za co się złapię. Inskrypcja ta widniała w całym Rzymie i całym imperium, na wypadek gdyby ktoś nie wiedział, że August był genialny we wszystkim, za co się złapał. Pierwszy prawowity cesarz Rzymu zainaugurował epokę pokoju i pomyślności i w takim stanie przekazał cesarstwo swemu pasierbowi, Tyberiuszowi.

TYBERIUSZ 14–37 N.E.

Oktawian August nie postąpił genialnie tylko w jednej sprawie: zabezpieczenia praw do tronu dziedzicowi. W dużej części winić można za to jego długowieczność: czterech wyznaczonych przez niego następców zmarło przed nim, na koniec został tylko pasierb Tyberiusz.
Ojczyma z pasierbem łączyły raczej napięte stosunki. Początków tego stanu rzeczy można upatrywać w przeszłości, gdy Oktawian August zmusił pasierba do rozwodu z ukochaną żoną i poślubienia córki Augusta, Julii, której wcale nie darzył sympatią. Kiedy Tyberiusz łaził za byłą żoną krok w krok po rynku, zanosząc się szlochem, Oktawian August przedsiębrał stosowne środki, by para na pewno już nigdy więcej się nie spotkała. Takie i podobne sprawki zwykle powodują, że w pokrzywdzonym narasta żal.
Tyberiusz był typem człowieka pogrążonego w rozmyślaniach, co widać było w pełni, gdy został cesarzem po śmierci Oktawiana Augusta w 14 roku n.e. Rzym był dla niego zbyt wesołkowaty, by mógł zatopić się w porządnym smutku, dlatego czmychnął na wyspę Capri, pozostawiając u władzy prefekta pretorianów[17], Lucjusza Aeliusza Sejana. Okazało się to błędem wręcz katastrofalnym w skutkach, ponieważ Sejan postanowił po kolei sprzątnąć członków rodziny cesarskiej. Dlatego po śmierci Tyberiusza przy życiu został jedyny możliwy spadkobierca: Kaligula.

KALIGULA 37–41 N.E.

Tak naprawdę na imię miał Gajusz. Kaligula to był przydomek oznaczający mniej więcej „bucik”, nadany mu na pamiątkę kopii butów wojskowych, które wzuwał na stopy jako brzdąc. Kaligula nie miał szczęśliwego dzieciństwa. Ojciec, Germanik, zmarł, gdy chłopiec miał zaledwie siedem lat. Matka wraz z dwoma braćmi padli ofiarą nikczemnego spisku Sejana. Sam Kaligula ledwo uszedł z życiem, uchylając się przed błyszczącym ostrzem kosy śmierci.
Nie dziwi więc, że cesarz Kaligula miał nieco burzliwą naturę, delikatnie mówiąc. Wyrażając się zaś dosadniej, trzeba powiedzieć, że cechowały go sadystyczne zaburzenia i szaleństwo, i to do tego stopnia, że nie było innego wyjścia, jak tylko zadźgać go na śmierć[18]. Lub być może obawiano się, że przechwałka Kaliguli, jakoby jego koń okazał się lepszym senatorem, okaże się prawdziwa. Nikt nie lubił stać w cieniu Dobbinusa.

KLAUDIUSZ 41–54 N.E.

Po zamordowaniu Kaliguli straż przyboczna cesarza pozostała z dylematem. Brak cesarza oznacza brak osobistych ochroniarzy cesarskich. Obawiając się bezrobocia, pretorianie rozpoczęli poszukiwania nowego cesarza, którego mogliby (kiepsko) strzec, i znaleźli wuja Kaliguli, Klaudiusza – przebywającego w ukryciu. Strażnicy, podjąwszy decyzję, że jest wystarczająco dobry, zaprowadzili go do pałacu i okrzyknęli nowym cesarzem.
Straż pałacowa z grubsza miała rację: Klaudiusz był wystarczająco dobry. Chociaż rozczarował swą wyuzdaną naturą, która kazała mu zmienić prawo tak, by mógł poślubić bratanicę, Agrypinę. Zresztą krewniaczka widowiskowo odegrała się na nim i otruła go[19], by jej syn, Neron, odziedziczył tron.

NERON 54–68 N.E.

Neron był ofiarą rzymskiej mizoginii. Był siedemnastoletnim młodzieńcem, kiedy został cesarzem, i nie pragnął niczego więcej, jak tylko oglądać wyścigi rydwanów, pisać poezję i zabawiać się z pałacowymi niewolnicami i niewolnikami. Jednak jego matka, Agrypina, miała bzika na punkcie polityki. Wykluczona z piastowania jakichkolwiek rządowych posad przez sam fakt bycia kobietą, musiała zaspokoić polityczne żądze za pośrednictwem syna.

CZY WIEDZIELIŚCIE, ŻE…?
Neron oficjalnie trzykrotnie stawał na ślubnym kobiercu, ale zawarł też dwa nieoficjalne małżeństwa: jako panna młoda z byłym niewolnikiem, Pitagorasem, oraz pan młody eunucha, Sporusa.

Działało to przez jakiś czas, dopóki Neron nie zaczął mieć dosyć tego, że matka zawsze wie wszystko najlepiej (ponieważ miał świadomość, że tak właśnie było), wobec czego kazał ją zabić. Niżej upaść się nie da. O ile nie jest się Neronem, przed którym jeszcze dziewięć lat panowania. Ofiarą Nerona padło wiele osób, od chrześcijan, przez senatorów, po członków własnej rodziny. Nie można jednak zapominać o setkach słuchaczy, którzy cierpieli straszne katusze podczas wielogodzinnych odczytów wierszy Nerona[20].
W końcu klasy panujące stwierdziły, że nie zniosą już więcej pentametrów jambicznych, i ustanowiły cesarzem Galbę, nieposiadającego poetyckich skłonności. Neron opuścił Rzym i popełnił samobójstwo w wieku 30 lat.

Rok czterech cesarzy 69 n.e.

Po śmierci Nerona obserwujemy powrót krwawego chaosu, podobnego do tego, który dotknął republikę pod koniec jej istnienia. Jednak cesarstwo jest zarządzane o wiele skuteczniej od republiki, zatem krwawy chaos trwa tylko rok. Rok, kiedy na tron wstąpili i zstąpili z niego po kolei Galba, Oton i Witeliusz, na koniec pozostawiając u władzy jednego człowieka: Tytusa Flawiusza Wespazjana.

Wespazjan 69–79 n.e.

Wespazjan zostaje Augustem oraz przywraca pokój i pomyślność w Rzymie po brutalnym i krwawym roku panowania czterech cesarzy. Czyni to, nie czując potrzeby przechwalania się tym w czterech tysiącach słów ani wypisywania inskrypcji na ten temat po całym mieście. Po dziesięciu latach spokojnych rządów Wespazjana dopadają „problemy żołądkowe”[21] i cesarz umiera.

Tytus 79–81 rok n.e.

Tytus, najstarszy syn Wespazjana, był bohaterem wojny w Judei[22]. Chociaż panował tylko dwa lata, zdążył wpakować się w tym czasie w mnóstwo tarapatów, łącznie z zarazą, pożarem i wulkanem, który zasłynął z wybuchu i zalania lawą całych Pompejów[23]. Zwieńczeniem tej listy niepowodzeń była jego niespodziewana, spowodowana gorączką śmierć, zanim zdążył uczynić cokolwiek, co leżało w gestii cesarza.

Domicjan 81 n.e. – do teraz

Domicjan jest młodszym synem Wespazjana. Panuje od czternastu lat. Spisuje się wspaniale pod każdym względem[24].

 
Ukończyliście właśnie krótką wycieczkę po ośmiuset latach historii i nadszedł czas, abyście poznali cel swojej podróży. Ale zanim wyjdziecie na ulice Rzymu końca I wieku n.e., przekażemy wam pewne podstawowe informacje, dzięki którym wasza wizyta przebiegnie bez przeszkód.

 
Wesprzyj nas