W upalne dni szczególnie dobrze sprawdzają się książki, od których wieje chłodem. Trzy takie publikacje wybraliśmy dla Was tym razem – to książki “Obłęd na krańcu świata”, “W królestwie lodu” i “Na zawsze w lodzie”.

„Obłęd na krańcu świata. Wyprawa statku Belgica w mrok antarktycznej nocy”
Julian Sancton

Ta książka opowiada o wyprawie, jakiej podjął się wraz z załogą komendant Adrien de Gerlache. Ekspedycja wyruszyła na statku Belgica w sierpniu 1897 roku w stronę południowego bieguna z przekonaniem, że go zdobędzie. Dla ambitnego Adriena de Gerlache’a myśl o tym, że zostanie pierwszym człowiekiem, który postawi stopę w tym niezdobytym miejscu, była wystarczającym bodźcem do podejmowania ryzykownych decyzji, nawet wtedy, gdy okazało się, że szanse na pomyślne ukończenie przedsięwzięcia stają się z każdym dniem coraz bardziej nikłe.
Obsesyjne pragnienie sławy i sukcesu doprowadziło w tym przypadku do uwięzienia statku w lodzie na całą antarktyczną zimę, a to zaś przełożyło się na tytułowy obłęd załogi, której członkowie zostali wystawieni na oddziaływanie warunków, w jakich organizm ludzki nie ma szans przetrwać bez szwanku. Bezustanna ciemność, jaka zapadła w tym mroźnym krajobrazie na wiele miesięcy, ekstremalna izolacja i pogarszający się stan zdrowia uczyniły z ich przymusowego postoju na Morzu Bellingshausena prawdziwy dramat. Julian Sancton opisał go w postaci marynistycznego thrillera.
Przeczytaj fragment

“W królestwie lodu. Tragiczna wyprawa polarna USS Jeannette”
Hampton Sides

O innej wyprawie, podjętej dwa lata po niesławnej ekspedycji na statku Belgica, napisał Hampton Sides. Ten pisarz zmierzył się z podobną historią, która stała się udziałem załogi pod dowództwem George’a De Longa. Ten kapitan i jego ludzie wyruszyli z San Francisco, żegnani przez rozemocjonowane tłumy zgromadzone na nabrzeżu, tak samo żądni sławy i chwały, jak ich poprzednicy, którym nie była ona dana. Tyle tylko, że ich zamierzeniem było zdobycie nie południowego bieguna, a północnego.
O tym, że nie będzie im ono dane, przekonali się w momencie, gdy masy lodu zniszczyły kadłub statku w sposób uniemożliwiający jego naprawę, a co za tym idzie, także dalszy rejs. W tej sytuacji jedyną nadzieją na przetrwanie było udanie się na pieszą wędrówkę po lodzie, w kierunku Syberii, a zważywszy, że członkowie ekspedycji znajdowali się tysiące mil od jej krańców, taka koncepcja zakrawała na istne szaleństwo. Niemniej, drugą dostępną opcją była pewna śmierć. Mając w myślach tę perspektywę członkowie załogi, z niewielkim zapasem żywności i ekwipunkiem możliwym do transportowania jedynie siłą ludzkich mięśni, wyruszyli w marsz, kurczowo trzymając się nadziei, że zdołają dotrzeć do siedzib ludzkich na stałym lądzie.
Przeczytaj fragment

“Na zawsze w lodzie. Śladami tragicznej wyprawy Johna Franklina”
Owen Beattie, John Geiger

Jest i trzecia historia, która rozegrała się znacznie wcześniej, bo w roku 1845. Mowa o wyprawie dowodzonej przez sir Johna Franklina, której celem było odkrycie Przejścia Północno-Zachodniego, czyli morskiej drogi z Europy do Azji, wiodącej przez ekstremalnie niegościnny Ocean Arktyczny. Wraki dwóch statków, które wówczas na nią wyruszyły odnaleziono dopiero kilka lat temu, zaś na ciała trzech członków załogi, spoczywające pod lodem przez 138 lat, naukowcy natrafili w latach osiemdziesiątych XX wieku, toteż tajemnice związane z tą wyprawą czekały na wyjaśnienie przez wiele dekad.
Nie żeby wcześniej nie podejmowano prób wyjaśnienia co stało się ze statkami Terror i Erebus – ich śladem najpierw wyruszały misje ratunkowe, a później, gdy stało się jasne, że nikt z marynarzy nie mógł przeżyć katastrofy, jaka bez wątpienia musiała spotkać tę ekspedycję, także czyniono wysiłki, by wyjaśnić co zaszło podczas feralnej wyprawy. Autorzy książki Owen Beattie i John Geiger, prześledzili tę historię od początku do końca, opowiadając czytelnikom przy okazji, w jaki sposób współczesna nauka jest w stanie rozwiązywać zagadki z odległej przeszłości.
Przeczytaj fragment

Nikodem Maraszkiewicz, Robert Wiśniewski

 

 
Wesprzyj nas