Trzeci tom serii o Zaklętym Lesie to niezapomniane przygody pióra Enid Blyton – jednej z najlepszych autorek klasycznej literatury dziecięcej.


Ciekawska Connie znika w Krainie Cudów Niewidów, a ta odjeżdża znad Niebosiężnego Drzewa. Żadna kraina, która odjechała, szybko jednak nie wraca…

Przyjaciele dziewczynki, Frannie, Beth i Joe, są zdruzgotani. Tylko Rondello, osobliwy jegomość obwieszony garnkami, wie, jak pomóc Connie. Ale to oznacza wyprawę do Krainy Olbrzymów.

Trzeci tom serii o Zaklętym Lesie to niezapomniane przygody pióra Enid Blyton – jednej z najlepszych autorek klasycznej literatury dziecięcej.
Dla dzieci w wieku 6+

Enid Blyton (1897–1968) to jedna z 50 najpopularniejszych pisarek i pisarzy na świecie. Według UNESCO jest najczęściej tłumaczoną autorką literatury dziecięcej (jej książki zostały przełożone na ponad 40 języków). Napisała około 700 książek, w których niezmiennie od pokoleń zaczytują się dzieci na całym świecie. Sprzedano ponad 500 milionów egzemplarzy jej książek, a w Wielkiej Brytanii co minutę sprzedaje się więcej niż jeden tom.

 
Enid Blyton
Mieszkańcy Niebosiężnego Drzewa
Przekład: Maria Makuch
seria Zaklęty Las tom 3
Wydawnictwo Znak Emotikon
Premiera: 9 marca 2022
 
 

1. Pojawia się ciekawska Connie

Pewnego dnia, gdy troje dzieci pracowało w ogrodzie,przyszła do nich mama i powiedziała:
– Joe, Beth, Frannie! Posłuchajcie. Właśnie dostałamlist od starej przyjaciółki i zastanawiam się, co zrobić.Przeczytam wam, co pisze.
Mama przeczytała list:

Droga Przyjaciółko,
czy mogłabym cię prosić o pewnąprzysługę? Od pewnego czasu nieczuję się dobrze i lekarz w celachzdrowotnych zalecił mi dłuższywyjazd. Mam jednak, jak wiesz, małą córeczkę Connie i nie mogę jej samej zostawić. Czy mogłabyś się nią zaopiekować do mojego powrotu?
Oczywiście opłacę jej utrzymanie.
Twoje dzieci są grzeczne i dobrze wychowane i czuję, że ich towarzystwo dobrze zrobi mojej małej Connie. Obawiam się, że ona jest odrobinę rozpuszczona.
Daj mi znać, proszę, co o tym myślisz.
Twoja stara przyjaciółka
Lizzie Haynes

Dzieci słuchały w milczeniu. Pierwsza odezwała się Beth:
– Och, mamo! Tylko raz spotkaliśmy Connie i pamiętam, że okazała się samolubna i rozpuszczona, a także strasznie ciekawska. Wszędzie wtykała nos! Czy musimy ją tu mieć?
– Oczywiście, że nie – odparła mama. – Lecz dodatkowy grosz na pewno by się nam przydał. A poza tym uważam, że Connie szybko by się zmieniła i przestała być rozpuszczona, gdyby trochę z nami pomieszkała. Dobrze by jej to zrobiło!
– A ja uważam, że powinniśmy pomagać innym, jeśli możemy – powiedział Joe. – Zgoda, mamo, niech Connie przyjeżdża, a my już sprawimy, że długo nie pozostanie rozpuszczona.
– Pokażemy jej Zaklęty Las i Niebosiężne Drzewo! – dodała Frannie.
– Zazwyczaj bywa u nas kuzyn Rick, ale już pojechał do domu – rzekła Beth. – Niech więc będzie Connie zamiast niego! Jeśli w rogu naszego pokoju postawisz niewielkie łóżeczko, to ona może mieszkać ze mną i z Frannie.
Mama uśmiechnęła się do nich i poszła do domu, by odpisać przyjaciółce, że się zgadza i na jakiś czas przyjmie Connie. Dzieci spojrzały po sobie.
– Jeśli tylko Connie zacznie się rządzić, to od razu jej to powiemy – stwierdziła Beth.
– I nie pozwolimy jej wścibiać wszędzie nosa – dodała Frannie. – Ale niech wejdzie z nami na Niebosiężne Drzewo i zajrzy do Wściekłego Skrzata. Już on jej da nauczkę!
Reszta zachichotała. Wszyscy przeczuwali, że będą mieli z Connie trochę zabawy. Zawsze była taka ciekawska i dociekliwa na temat wszystkiego i wszystkich. Ha, w Zaklętym Lesie spotka ją kilka prawdziwych niespodzianek.
– Będzie śmiesznie, gdy ktoś oprócz nas zobaczy Niebosiężne Drzewo i pozna jego mieszkańców – powiedział Joe. – Dowiemy się, co Connie pomyśli o Rondellu, Puszce i panu Księżycu.
– I co oni pomyślą o niej! – dodała Beth. – Ciekawska Connie… lepszego imienia nie mogłaby mieć! Już zawsze tak będę ją nazywać.
Ciekawska Connie miała przyjechać w następnym tygodniu. Beth pomogła mamie wstawić łóżko do pokoju dziewczynek. Connie nie była duża. Miała tyle lat co Frannie, ale często grymasiła i nie dorównywała jej wzrostem. Była śliczną filigranową dziewczynką i lubiła się stroić.
– Frannie, uczesz się przed spotkaniem z Connie – powiedziała mama. Włosy Frannie urosły i należało je podciąć.
Dzieci wyszły, by odebrać Connie z autobusu.
– Już jedzie! – wykrzyknął Joe. – Zaraz pokaże się zza zakrętu. I patrzcie, Connie tam siedzi wystrojona, jakby się wybierała na przyjęcie!
Connie wyskoczyła z autobusu. Joe pocałował ją na powitanie i wziął od niej walizeczkę. Dziewczynki także się przywitały. Connie obrzuciła je wzrokiem od stóp do głów.
– Ha, wyglądacie jak wiejskie dzieci – stwierdziła.
– Bo jesteśmy wiejskimi dziećmi – odparła Beth. – Wkrótce też taka będziesz. Mam nadzieję, że ci się tutaj spodoba.
– Niedawno widziałam się z Rickiem – powiedziała Connie, krocząc pewnie drogą razem z dziećmi. – Naopowiadał mi mnóstwo jakichś idiotycznych historii!
– Rick! On rzadko cokolwiek mówi – ze zdziwieniem rzekł Joe. – Cóż on ci takiego powiedział?
– Nagadał mi o jakimś głupim Zaklętym Lesie i jeszcze głupszym Niebosiężnym Drzewie, a także o nienormalnych mieszkańcach tego drzewa: panu Księżycu, Madame Piorę, panu Jakiśtamie i zwariowanym staruszku Rondellu.
– Och, uważasz, że oni wszyscy są głupi i nienormalni? – zapytał Joe.
– W ogóle mu nie uwierzyłam – odparła Connie. – Nie wierzę w takie bzdury… jakieś wróżki, elfy i czary‑mary. To głupie i staroświeckie.
– W takim razie my wszyscy jesteśmy głupi i staroświeccy – powiedziała Beth. – Bo nie tylko wierzymy w Zaklęty Las i Niebosiężne Drzewo, kochamy ich zabawnych mieszkańców, ale także ich odwiedzamy, a nawet wybieramy się do krain istniejących nad drzewem. Chcieliśmy ci to wszystko pokazać!
– Na nic się to nie zda – upierała się Connie. – Nigdy w to wszystko nie uwierzę.
– Nawet gdy zobaczysz to na własne oczy? – wykrzyknęła Frannie.
– Nawet – stwierdziła Connie. – To znaczy uważam, że to niemożliwe. Naprawdę.
– Jeszcze się okaże – powiedział Joe. – Zdaje się, że będziemy mieć z tobą niezłą zabawę, gdy zabierzemy cię na Niebosiężne Drzewo. Chciałbym zobaczyć wyraz twarzy Wściekłego Skrzata, kiedy usłyszy od ciebie, że go nie ma!
– Zabierzmy ją jutro – z chichotem zaproponowała Beth.
– Jasne! – odparł Joe. – Tylko nie pozwólmy jej zajrzeć do żadnej krainy nad drzewem. Nigdy by już stamtąd nie wróciła.
– O jakiej mówicie krainie? Nad drzewem? Kraina nad czubkiem drzewa? – ze zdziwieniem wykrzyknęła Connie.
– Tak – potwierdziła Beth. – Widzisz, Connie, Zaklęty Las jest nieopodal naszego domu. A w środku tego lasu rośnie największe, najwyższe drzewo na świecie, które jest magiczne. Nazywa się Niebosiężne Drzewo, bo sięga nieba, i zawsze jest połączone z dziwną krainą, która zawisa nad jego koroną, co tydzień z inną.
– Nie wierzę ani jednemu twojemu słowu – powiedziała Connie.
– I dobrze. Nie wierz i już – dodała Frannie, tracąc cierpliwość. – No proszę, jesteśmy w domu i mama już czeka!
Wkrótce Connie razem z dziewczynkami rozpakowała walizkę i wkładała swoje rzeczy do dwóch opróżnionych szuflad w komodzie obok łóżka. Beth zauważyła, że wszystkie ubrania Connie są bardzo niepraktyczne. Jak dziewczynka będzie się wspinała na Niebosiężne Drzewo w cieniutkich, zwiewnych sukienkach? Powinna mieć jakieś stare rzeczy. Obie z Frannie mają ich bardzo dużo, więc mogą jej pożyczyć.
– Przypuszczam, że chcielibyście jak najszybciej pokazać Connie Zaklęty Las! – rzekła mama, gdy dzieci zeszły na obiad.
– Och, pani też w to wierzy? – spytała Connie, zaskoczona, że dorosła osoba może być tak niemądra.
– Hm, nie widziałam tego drzewa, ale poznałam kilku jego mieszkańców – odpowiedziała mama.
– Patrzcie, jeden z nich właśnie się pojawił! – wykrzyknął Joe, podskakując na widok kogoś przy furtce.
Był to pan Księżyc. Jego okrągła twarz jaśniała z radości. W ręce trzymał list.
– Dzień dobry! – przywitał go Joe, otwierając drzwi. – Zapraszamy na obiad. Jest z nami Connie, nasza mała przyjaciółka, dziewczynka, o której wspominałem.
– O, jak się masz, Connie? – spytał uprzejmie pan Księżyc na widok ślicznej, delikatnej Connie. – Przyszedłem w imieniu Puszki i swoim zaprosić cię do nas jutro na obiad. Mam nadzieję, że będziesz mogła przyjść. Każdy, kto przyjaźni się z dziećmi, jest mile widziany na Niebosiężnym Drzewie!
Connie wymieniła uścisk dłoni z dziwnym małym człowieczkiem o okrągłej twarzy. Milczała zaskoczona. Jeśli przyjmie zaproszenie, to potwierdzi, że wierzy w te wszystkie niedorzeczności o Niebosiężnym Drzewie, a tak przecież nie jest!
– Panie Księżycu, zapędził pan Connie w kozi róg – powiedział Joe z uśmieszkiem. – Ona nie wierzy, że pan istnieje, więc jakim sposobem ma zjeść obiad z kimś takim, i w dodatku w miejscu, którego według niej nie ma.
– To proste – odparł pan Księżyc. – Niech myśli, że to sen. I że ja też jej się śnię.
– Dobrze – zgodziła się Connie, która po wszystkim, co usłyszała, nabrała wielkiej ochoty, by przyjąć zaproszenie. – Przyjdę. Będę uważała, że mi się pan śni. Zapewne tak jest.
– Ja także będę cię traktował jak postać ze snu – uprzejmie dodał pan Księżyc. – Oboje będziemy usatysfakcjonowani.
– Hm, ale ja nie jestem snem – z oburzeniem krzyknęła Connie. – Przecież się pan przekonał, że jestem naprawdę.
Pan Księżyc uśmiechnął się z przekąsem.
– Mam nadzieję, że nie jesteś złym snem, tylko dobrym, jeśli w ogóle jesteś snem – stwierdził. – W każdym razie do jutra. Wszyscy widzimy się u mnie o czwartej po południu. Wejdziecie sami czy mam zrzucić sznur z poduszkami?
– Wejdziemy sami – odpowiedział Joe. – Bardzo chcemy, żeby Connie poznała mieszkańców drzewa. Ona w nich nie wierzy, za to oni uwierzą w nią, więc będziemy mieć dobrą zabawę!
– Zapewne tak – rzekł pan Księżyc i wyszedł z uśmiechem, zostawiając zaproszenie w drobnej ręce Connie.
– Chyba go nie lubię – powiedziała Connie, zabierając ostatnią bułeczkę z koszyka.
– Jak można nie lubić pana Księżyca! – wykrzyknęła Frannie, która uwielbiała dziwacznego małego człowieczka. – On jest najdroższy, najmilszy, najśmieszniejszy, naj…
– Już dobrze – przerwała jej Connie. – Jeszcze długo można by tak wyliczać. Pójdę jutro z wami, choć nadal uważam, że to wszystko jest zmyślone, udawane i nie dzieje się naprawdę.
– Poczekamy, zobaczymy – odparł Joe. – Chodźcie, pobawimy się jeszcze przed snem. A jutro, Connie, już jutro razem będziemy się wspinać na Niebosiężne Drzewo!

 
Wesprzyj nas