O książce „Czarne Mleko” Elif Şafak podejmującej dylemat: macierzyństwo czy rozwój zawodowy rozmawiają kobieta i mężczyzna.
Tomasz Orwid: Powiedz mi o czym jest ta książka? Z mojej perspektywy przedstawia raczej wydumane dylematy. Czy dorosła kobieta naprawdę nie potrafi ocenić czy chce zostać matką czy tego nie chce?
Magdalena Marciniak: Wierzę, że to możliwe. Żyjemy w czasach kiedy media intensywnie wpajają zarówno kobietom jak i mężczyznom, że pogodzenie kariery i macierzyństwa to pestka. Że można być zarówno wspaniałą matką, cudowną kochanką o perfekcyjnym wyglądzie i równolegle wcale nie zaniedbać kariery tudzież rozwoju osobistego. Weź dowolną gazetę dla kobiet i zobaczysz, że taka propaganda jest sączona na co drugiej stronie.
TO: Wydaje się mało prawdopodobne, że ktokolwiek bierze to na serio, ale do tego tematu jeszcze wrócę. Zerknij w biografię dowolnego mężczyzny, który zrobił prawdziwą karierę. Prawdziwą, podkreślam. Nie osiągnięcia w stylu ciepłej, korporacyjnej posadki czy urzędniczego stanowiska. Mam na myśli coś spektakularnego i ciekawego, innowacyjnego, rozwijającego… Ci faceci rzadko kiedy mają czas spać. Nie byliby w stanie równolegle stroić się, gotować i zabawiać dzieci. Ich żony muszą być nieszczęśliwe, a dzieci czuć się samotne, ale nie uważam by dało się pogodzić naprawdę ambitne wyzwania z byciem dobrym rodzicem.
MM: Też tak sądzę. Wydaje mi się, że trzeba mieć na tyle odwagi i odpowiedzialności by podjąć decyzję co jest ważniejsze: dom czy rejs ku wielkim osiągnięciom. Autorka książki, o której rozmawiamy, rozumie, że podjęła się w życiu wyjątkowego zadania. Jest bardzo znaną pisarką, jej słowa docierają do tysięcy ludzi na różnych kontynentach i ona jest swojego położenia absolutnie świadoma. Rozumie, że jej praca nigdy się nie kończy. Pisarzem nie da się być od 10 do 18. To proces nieustannego pochłaniania nowych informacji, gromadzenia doznań i doświadczeń, twórczej analizy otaczającego świata. Elif Safak żyje w nieustannej podróży, prowadzi nomadyczny tryb życia, nie ma skłonności by przywiązywać się do miejsc i rzeczy, a zarazem jest świadoma tego, że macierzyństwo wymaga czegoś zupełnie przeciwnego. Stąd jej wielki dylemat: poświęcić życie wyłącznie pisarstwu czy spróbować pogodzić tę profesję z byciem matką.
TO: Mężczyźni nie mają takiego dylematu. Jeśli zdecydują się zostać ojcem i jednocześnie pozostawią karierę na pierwszym miejscu to wciąż mają szansę być wielkim twórcą i prawdopodobnie złym ojcem, ale jednak ojcem.
MM: Kobieta nie może postąpić w ten sposób, bo jej obecność jest dziecku absolutnie niezbędna, a dodatkowo ciąża zmienia jej ciało w sposób nie zawsze przewidywalny. Ma wielką szansę czuć się na tyle źle fizycznie i psychicznie, że nawet jeśli postanowi, że macierzyństwo nic nie zmieni w jej przyzwyczajeniach, dążeniach czy planach to deklarację taką diabli wezmą. U mężczyzny to wybór, który może być świadomie podjęty i zrealizowany, a u kobiety to loteria. Sądzę, że właśnie tego bała się Elif Safak i te obawy spełniły się. Narodziło się dziecko, jej świat przewrócił się do góry nogami, usiadła nad pustą kartką i nie mogła niczego napisać, choć słowa towarzyszyły jej od zawsze.
TO: I dlatego właśnie dla mnie dylematy z „Czarnego Mleka” są wydumane. Mają w sobie coś neurotycznego. Z jednej strony mam kobietę o wielkiej inteligencji i wiedzy, która zdaje sobie sprawę z ryzyka, jakie w jej profesji niesie macierzyństwo. To nie jest pisareczka, która tworzy jedną czy drugą bzdurną opowiastkę między gotowaniem budyniu, a wizytą w hipermarkecie. To pisarka, która zyskała światowe uznanie, jest znakomita. Ta nagła labilność bardzo mnie rozczarowała. Odbierałem ją jako kogoś, kto przy tak wielkich możliwościach umysłu, jest w stanie zdecydować: „tak, chcę być matką” albo „nie, wybrałam drogę rozwoju, chcę dojść do wielkich rzeczy i zostawić coś tysiącom ludzi”. Nie pojmuję tego marudzenia, rozważania za i przeciw.
MM: To może pojąć chyba tylko kobieta. Mężczyzna może zdecydować: moje cele i wyzwania są dla mnie najważniejsze, nie chcę mieć dziecka.
TO: Tak postępował na przykład Ernest Hemingway: wprost oznajmił swej pierwszej żonie, że literatura jest dla niego najważniejsza i nie chce zostać ojcem.
MM: To dla mężczyzny proste, dlatego że gdyby kiedykolwiek zmienił zdanie, to w dowolnym momencie może zostać ojcem. Nawet na emeryturze. Kobieta ma ograniczoną ilość czasu na podjęcie ostatecznej decyzji, stąd wahania, których nie rozumiesz.
TO: Brzmi rozsądnie.
MM: Dzisiejszy świat ma tyle do zaoferowania kobietom, że pokusa by odkładać macierzyństwo najdłużej jak się da, musi być silna. Dziecko w sposób restrykcyjny ogranicza wolność matki, jakkolwiek rzeczywiście z mediów można dowiedzieć się, że wcale tak nie jest, a wręcz niektóre media z ochotą wpierają młodym rodzicom, że zabieranie noworodków do barów i galerii handlowych to świetny pomysł.
TO: Podobne brednie trafiają na bardzo podatny grunt chyba tylko dlatego, że kobiety chcą w nie wierzyć. Może podoba im się ten mit, że z niczego nie będą musiały zrezygnować, gdy zostaną matką.
MM: Ale to oszustwo, które ma straszne konsekwencje, bo takie kobiety są podwójnie nieprzygotowane do tego, co je czeka! Zwróć uwagę, że Elif Safak i o tym wspomina. Dostrzega, że do bycia matką była lepiej przygotowana jej babka, wychowana w tradycyjny sposób niż własna matka, postępowa, nowoczesna kobieta. Kiedyś, gdy ludzie większą wagę przykładali do życia rodzinnego, a wręcz wspólnie egzystowały wielopokoleniowe rodziny, kobiety wiedziały dokładnie czym tak naprawdę jest macierzyństwo, czego się po nim spodziewać i jak sobie z tym poradzić. Dziś gdy żyją samotnie i samowystarczalnie, cieszą się z niezależności jaką udaje się im osiągnąć to bardzo chcą by ktoś im powiedział: „urodzisz dziecko i nic się nie zmieni. Zabierzesz je do baru i będzie super.” Media chcą trafiać w te potrzeby bo chcą mieć wysoką sprzedaż. Mówią to, co młode kobiety chcą usłyszeć, a z rzeczywistością nie ma to zupełnie nic wspólnego. Kobieta, która uważa, że dziecko nic nie zmieni w jej świecie jest niedojrzała i w sposób egoistyczny zupełnie niegotowa na podjęcie się roli matki. Wyrażając takie poglądy przyznaje, nierzadko nie zdając sobie z tego sprawy, że potraktuje dziecko jak zabawkę, którą można wszędzie zabierać i dopasowywać do swoich planów jak tylko jej przyjdzie do głowy.
TO: Zgadzasz się z tym, że kobiety nie analizują tego co czytają i bezkrytycznie wierzą, że w dzisiejszych czasach dziecko niczego nie zmieni w ich życiu?
MM: Mówię to zupełnie wprost. Rozczarowane są wtedy, gdy już jest za późno. Dzięki temu wiele dzieci zyskuje sfrustrowane matki i ADHD w rezultacie niespokojnego niemowlęctwa. Pomyśl, czy ty byś chciał, żeby ktoś cię wlókł od jednego hałaśliwego miejsca do drugiego, zabierał od imprezy do imprezy, przekazywał pod opiekę to jednej, to drugiej koleżance aby móc realizować swoje plany i „z niczego nie rezygnować z powodu dziecka”.
TO: Młode matki mówią, że ich dzieci to uwielbiają.
MM: Szczególnie wtedy, gdy te dzieci nie potrafią jeszcze mówić. Później bywa różnie.
TO: Zatem „Czarne Mleko” to nie jest książka, która się w Polsce spodoba. Z tej perspektywy mogę powiedzieć, że to książka, która otwiera oczy. Pokazuje, że można na długie miesiące pogrążyć się w rozpaczy z powodu drastycznej zmiany w życiu, jaką wprowadzają narodziny dziecka i nie potrafić sobie z tą rozpaczą poradzić mimo świadomych prób.
MM: Jakiego odbioru tej książki spodziewasz się w Polsce?
TO: To może zabrzmi trywialnie, ale obawiam się, że zupełnie nietrafiona okładka zagrodzi drogę tej książce rąk do czytelników, którzy mogliby być zainteresowani jej treścią. Na okładce polskiej wersji widzimy zakwefione kobiety w czarnych burkach, tylko z małym otworem na oczy, które natychmiast przywodzą na myśl ortodoksyjne środowiska islamskie. To bardzo silny symbol wywołujący u przeciętnej osoby w naszym kręgu kulturowym określone skojarzenia. Powiadamy – nie oceniaj książki po okładce, ale gdy widzimy dorodne pomidory i schabowy na frontowej stronie to nie przyjdzie nam do głowy, że w środku czeka wyrafinowana proza, prawda? Tutaj mamy do czynienia z sytuacją identyczną. Okładka sugerująca kolejne „dzieło” o ciężkim życiu kobiet w ortodoksyjnym islamie, skrywa całkowicie kosmopolityczny esej o dylematach współczesnych kobiet z odwołaniami do biografii wielkich dam literatury. W tak ogromnym zalewie obrazów z jakim mamy do czynienia codziennie życzyłbym sobie staranniejszego doboru grafik okładkowych, szczególnie gdy promują wartościową treść.
MM: Ja, z kobiecej perspektywy, uważam, że na taką książkę jest w Polsce jeszcze za wcześnie. Tutaj, jeśli jakaś kobieta przyzna się do podobnych rozważań, to jest odsądzana od czci i wiary albo traktowana z pobłażaniem, na zasadzie „przyjdzie na ciebie czas, to zrozumiesz”. Mimo wszystko polecałabym ją każdej kobiecie, nawet jeśli miałoby to wstrząsnąć jej światem. Do samych podstaw.
Spisał: (B)
Elif Şafak – Czarne mleko