Jacek Karczewski – wielki znawca i miłośnik ptaków – w kolejnej swojej książce proponuje nam pełną przygód podróż do ptasiego świata. Wyruszmy z autorem drogą po meandrach naszych relacji z ptakami i z Przyrodą.


Zobacz ptaka. Opowieści po drodzeNudzić na pewno się nie będziemy – spotkamy wielkich królów, dobre wróżki, szalonych bogów, zwykłych ludzi, a przede wszystkim skrzydlatych bohaterów z krwi i kości. Po lekturze „Zobacz ptaka” nigdy już nie omieciemy mijanych wróbli, szpaków czy łabędzi niewidzącym wzrokiem.

– Czy wiesz, które dzieła światowej cywilizacji zostały napisane gęsim piórem?
– Który ptak jest najgęściej opierzony, a który waży raptem tyle co dwie oliwki – i to bez pestek?! I czy ptaki miewają kaca?

Zobaczyć ptaka – to pozornie łatwe, bo spotykamy ptaki niemal codziennie na naszej drodze do pracy, szkoły, sklepu. Mieszkają po sąsiedzku, widujemy je przy okazji spaceru w parku albo na wakacjach nad morzem.

Ale czy naprawdę je widzimy?

Książka „Zobacz ptaka” udowadnia, że każdy z nich jest czymś znacznie więcej niż tylko kulką pierza. Każdy ma swoją nieoczywistą, często zapomnianą już historię.

Jacek Karczewski zaprasza Cię w podróż do ptasiego świata. Po lekturze „Zobacz ptaka” nigdy już nie spojrzysz w ten sam sposób na mijane wróble, szpaki, czy łabędzie. Być może do tej pory przezroczyste i bezosobowe, zaczną się materializować, nabierać znaczenia i podmiotowości. Będziesz je wreszcie dostrzegać.

Jacek Karczewski
Zobacz ptaka. Opowieści po drodze
Wydawnictwo Poznańskie
Premiera: 24 listopada 2021
 
 

Na początek

Zobacz ptaka to moja trzecia książka, ale pierwsza i jedyna, jaką kiedykolwiek chciałem napisać. Wyobrażałem ją sobie jako przyjazny przewodnik, który pomagałby identyfikować ptaki zaglądające do ogrodów lub mijane po drodze do pracy, szkoły czy na spacerze. Myśl o niej pojawiła się wraz z pierwszą kampanią społeczną Ptaków Polskich, i pamiętam, jak wydawało mi się wtedy, że każdy chętnie po nią sięgnie, bo każdy nosi w sobie pierwotną ciekawość życia i czuje łączność z Przyrodą, nawet jeśli nie zdaje sobie z tego sprawy. Przecież nie ma w kosmosie lepszego medium niż głośne, kolorowe i ekscentryczne ptaki. Istoty, w których spotykają się wszystkie żywioły Ziemi. Anioły i diabły. Chełmoński i Dali z ludowym grajkiem, Chopinem i Milesem Davisem. Brzydka fizjologia i tragiczna rutyna z olśniewającym pięknem i rzeką inspiracji. W międzyczasie ukazało się wiele przewodników oraz kilka niezłych aplikacji. Czy ludzie z nich korzystają? A może stali się bardziej świadomi i wrażliwi…? Ja na pewno jestem innym człowiekiem niż 15 lat temu, kiedy zaczynałem pracę w zawodowej ochronie przyrody, i nie będzie wielkiej przesady, jak napiszę, że kosztowało mnie to głowę, serce i dom.
Kiedy siadałem do pisania, wciąż towarzyszyły mi echa tamtej książki, szybko jednak się zorientowałem, że wysiaduję coś innego. Ostatecznie wykluł się przewodnik po ptakach, który ma nie tyle pomóc je rozpoznać, co… zobaczyć. Dostrzec, co kryje się za trelami kosa, czerwonym brzuszkiem gila, powagą bielika, a nawet niebem, pod którym zawisł szalony pieśniarz skowronek. Każdy ptak ma jakąś historię do opowiedzenia – swoją własną oraz tę, która ciągnie się za całym jego plemieniem. Jedna i druga są jak warkocz splecione z naszą. Nie mogło być inaczej, skoro od wieków rządzimy światem, a starsze od nas o miliony lat ptaki od samego początku były częścią naszych kultur, języków i obyczajów. Zanim zaczęliśmy je regularnie zabijać, w ogóle się nas nie bały i zawsze były tuż obok. Tak jak my chodziły na dwóch nogach, budziły się o świcie, a o zmierzchu kładły się spać. (Przeważnie, tak jak my). Stroiły się w odświętne piórka, tańczyły i śpiewały. Wkrótce sami zaczęliśmy się upiększać, tworzyć muzykę, tańczyć i śpiewać. To ptaki zainspirowały pierwsze piosenki z tekstem, a w ich wołaniach słyszeliśmy fantastyczne opowieści, wróżby i przepowiednie. Jeśli nie wiedziałeś(-aś), czy wybrać się do miasta za dwoma lasami i trzema wzgórzami, kogo poślubić albo kiedy wysiać zboże, wystarczyło wyjść przed dom i zobaczyć, jak zachowują się ptaki. W starożytności żadna wojna ani daleka wyprawa nie mogła się wydarzyć bez wcześniejszych konsultacji z ptakami. Były jak powszechnie dostępna ornitomancja albo biointernet. Pomagały zrozumieć świat. Nam trudno już nawet sobie wyobrazić, jak ważne były dla nas ptaki. My, one i cała Przyroda byliśmy jednym. Dzisiaj potrzebujemy ich mocy jak nigdy przedtem, ale też w całej naszej historii nie byliśmy tak odizolowani, ślepi i głusi na to, co ptaki mają nam do powiedzenia. To stąd wzięły się niektóre z 15 opowieści po drodze, które przeplatają 50 opowieści o ptakach.
Każdy ze sportretowanych gatunków ma swoją metryczkę, garść informacji, które poza wyjątkami koncentrują się na pierwszych skojarzeniach – na tym, co typowe i najbardziej rzuca się w oczy. Nierzadko pomijam jakieś warianty upierzenia, a tym bardziej zachowania, bo – i nie mam co do tego wątpliwości – każdy ptak ma swój temperament i osobowość. Oprócz zachowań typowych dla swojego gatunku ma też zachowania typowe dla siebie, a przecież są jeszcze otoczenie i bieżąca sytuacja, które prowokują różne reakcje. Zaawansowana, fachowa wiedza jest ważna, ale nie musi i być może nie powinna być pierwsza. Najpierw patrz sercem, potem szkiełkiem. Zobacz ptaka, pozwól sobie się zachwycić, a zanim się obejrzysz, szczegóły i naukowe informacje same przyjdą. Nie łudźmy się jednak, że te zawsze będą wolne od subiektywizmu badaczy i wpływu kultury. Nawet ptakom by się to nie udało, a co dopiero nam. Co o ptakach może wiedzieć ten, kto całe życie był tylko człowiekiem?
Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do powstania tej książki, przede wszystkim prowadzącej cały proces wydawniczy Sylwii Smoluch oraz Weronice Jacak, która z takim wdziękiem zastąpiła ją na ostatnim etapie. Dziękuję tak samo niezawodnej Oli Deskur i wspomagającej nas redakcyjnie Joannie Cyterskiej, Michałowi Polakowskiemu – naszemu merytorycznemu, Grzegorzowi Kalisiakowi oraz Agnieszce Ciszewskiej, którą wymieniam jako ostatnią tylko po to, żeby jeszcze większą uwagę zwrócić na zachwycające akwarele, które dopełniają nasze opowieści.
Książkę tę dedykuję moim Koleżankom i Kolegom ze stowarzyszenia Jestem na pTAK!, do niedawna Ptaki Polskie: Ani Lulkiewicz, Ani Pilarskiej-Cherek, Arkowi Glaasowi, Beacie i Romkowi Brzozom Brzezińskim, Darkowi Pawełkowskiemu, Dawidowi Kazimierczakowi, Emilii Sokołowskiej, Ewie Gutowskiej, Ewie Stróżniak, Filipowi ­Jarzombkowskiemu, Kasi Ramotowskiej, Krzyśkowi Jurczakowi, Krzyśkowi Kraszewskiemu, Justynie Różańskiej, Magdzie Puczko, Malwinie Godziemskiej, Marcie Hoffmeister, Marcinowi Siuchnie, Mariuszowi Orlikowskiemu, Marlenie Przybysz, Michałowi Matyskielowi, Monice Turło, Patrycji Chaci, Pawłowi Kąkolowi, Pawłowi Pstrokońskiemu, Pawłowi Sidle, Piotrowi Kamontowi, Tomkowi Oczkowskiemu, Tomkowi Szusterowi, Zuli Brzezińskiej oraz naszym Wolontariuszom i Przyjaciołom. Tym, co już odlecieli, a przede wszystkim tym, co trwają: serca, odwagi i siły. Niech się za Wami zieleni!
Zapraszam w podróż po meandrach czasów, dźwięków, głosów i kolorów oraz naszego i ptasiego rozumu. Głowy do góry i niech ptaki będą z nami!

W MIEŚCIE

Kos.
Czarny jak sadza

Kos to nasz jedyny naprawdę czarny ptak! Ale nie zawsze tak było. Jego przodkowie byli biali jak płatki lilii… Któregoś dnia jeden z nich zobaczył, jak sroka chowa w gnieździe garść klejnotów.
– Czy ja też mógłbym mieć takie cudeńka? – zapytał rozochocony.
– To wcale nie takie trudne – odskrzeczała jego czarno-biała sąsiadka. – Wystarczy, że udasz się na służbę do Księcia Skarbów, władcy Krainy Podziemi. Służba długo nie potrwa, a Książę na odchodne pozwoli ci zabrać tyle kosztowności, ile tylko udźwigniesz. Pod jednym warunkiem – ciągnęła sroka. – Po drodze będziesz musiał minąć siedem grot pełnych kosztowności, ale nie wolno ci niczego dotknąć, zanim nie zobaczysz się z samym Księciem.
Jeszcze tego samego dnia kos odnalazł prowadzące pod ziemię wrota i wleciał do pierwszej komnaty, po brzegi wypełnionej srebrem. Czego tam nie było! Kandelabry, misy, dzbany, fantazyjne brosze, a nawet migotliwe cekiny, leciutkie jak płatki śniegu. Pomny przestrogi przemierzał kolejne, coraz bardziej bajeczne wnętrza, aż w końcu znalazł się w grocie pełnej złota. Tam pokusa okazała się zbyt silna. Zatrzymał się oszołomiony i chwycił w dziób pierwszy z brzegu pierścień. W tej samej chwili wśród gromów i błyskawic ukazał się ziejący ogniem stwór. Przerażony ptak uszedł z życiem, ale bestia zdążyła obrzucić go lepką sadzą, a pierścień stopił żar. Od tamtej pory wszystkie kosy mają czarne jak sadza pióra oraz złoty dziób i takie same obrączki wokół oczu. W każdym razie tak wyglądają dorosłe samczyki. Im starsze i w im lepszej kondycji, tym bardziej jaskrawe są ich ozdoby. Samiczki i młodzież są brunatne. Za to w chwili strachu, bez względu na płeć i wiek, wszyscy uciekają i krzyczą, jakby gonił je smolisty demon.
Kosy to czarodzieje. Gdy nikt inny jeszcze nie śpiewa, bo noce mroźne, a na skraju drogi zbity śnieg i lód, ich powłóczyste, miękkie jak aksamit nuty otulają zaspany jeszcze świat i przypominają, że wiosna niedaleko. W środku dnia kosy robią sobie przerwę, ale usłyszymy je znowu przed zachodem słońca, a czasami długo po. Soliści w zrelaksowanej pozycji – głowa do góry, skrzydła lekko opuszczone, rozluźnione pióra – sadowią się na wierzchołkach drzew, na szczytach dachów, na latarniach i antenach. Ostatnio poznałem takiego jednego, co regularnie śpiewał z leś­nego traktu, ale on, nawet przelatując z miejsca na miejsce, nie mógł się powstrzymać. O najlepsze sceny niektórzy pewnie się pobili, ale warto było, bo im wyżej i im mniej przeszkód po drodze, tym dalej popłynie magiczna melodia. Być może to z jej powodu Szwedzi wybrali czarnego kosa, symbol budzącego się słońca i nadziei, na swojego ptaka narodowego. Kosy mają też swoje wsie i miasta, a nawet cały kraj – Kosowo. Podobno wojownicy, którzy 15 czerwca 1389 polegli w wielkiej bitwie na Kosowym Polu, powstali z martwych jako kosy, żeby ją opiewać. To musiały być kiedyś ważne ptaki w tej części świata, bo kos to jedno z prasłów, które znajdziemy w wielu, jeśli nie we wszystkich językach słowiańskich. U Celtów i Anglosasów czarne ptaki towarzyszyły najpierw druidzkim pustelnikom, a potem chrześcijańskim mnichom. W złożonych do modlitwy dłoniach Świętego Kevina, tamtejszego odpowiednika Franciszka z Asyżu, kosy złożyły kiedyś jajko. Wzruszony, pozwolił im nie tylko je wysiedzieć, ale i wychować wyklute z niego pisklę, co zwykle zajmuje kosom około miesiąca. On sam przez cały ten czas nawet na chwilę nie przerwał pacierzy.
Zawodowcy twierdzą, że pod względem kompozycyjnym muzyka kosów jest najbliższa naszej. Niektóre z nich mają w repertuarze ponad 30 fraz2 i dowolnie je miksują. Każdy ptak ma też kilka ulubionych motywów, które stają się jego wokalną wizytówką. Głosy kosów przekraczają pełną oktawę, a ich echa znajdziemy w wielu klasycznych dziełach, nawet jeśli ich kompozytorzy nie zawsze się do tego przyznawali. Byli jednak i tacy, którzy otwarcie mówili o swoim podziwie dla kosowych improwizacji. Richard Strauss (z tych drugich Straussów) otwiera swoją flagową operę, Kawalera srebrnej róży, klarnetem, który przez kilka minut naśladuje kosa. Olivier Messiaen napisał na flet i fortepian słynne Le Merle noir, Kos. Nawet Beatlesi nagrali zainspirowaną kosowymi trelami piosenkę i zatytułowali ją Blackbird, Czarny ptak, co po angielsku znaczy „kos”. No bo i jak inaczej nazwać kosa…?
Ciekawe, że ptaki mieszkające w lasach, z których wiele odlatuje na zimę, śpiewają dużo bardziej urozmaicone melodie niż przeważnie osiad­łe kosy miejskie. Prawdopodobnie dzieje się tak dlatego, że wędrowcy wplatają do swoich pieśni motywy zasłyszane od kolegów z zachodniej i południowej Europy, gdzie nasze ptaki spędzają zimę, a dokąd zlatują się również te z północy i wschodu. Całoroczne mieszczuchy nie mają szansy na takie spotkania, a inspiracje czerpią od tak samo zasiedziałych ziomków. Oni za to dłużej trwają w swoich parach. Spośród kosów lęgnących się w północno-zachodniej Polsce po zakończonym sezonie rozpada się połowa związków, w zachodnich Niemczech około jedna trzecia, a w Anglii, gdzie ptaki te są całkowicie osiadłe, tylko jedna piąta.
Miejskie, wiejskie czy leśne – wszystkie kosy są bardzo czujne i zapewniają swoim sąsiadom system wczesnego ostrzegania. Zaniepokojone podrywają się z ziemi lub gałęzi, wybuchając serią szybkich, szeleszcząco-kwiczących okrzyków, które niejednemu gwałtownie podniosły poziom adrenaliny we krwi… W ciągu ostatnich 200 lat wiele kosów przeniosło się z lasów do miejskich parków i ogrodów. Strategiczne posunięcie na zurbanizowanym po brzegi kontynencie! Najpierw, w roku 1820, zaobserwowano je w bawarskich Bambergu i Erlangen. W Londynie, mieście, w którym być może jest ich dzisiaj najwięcej, kosy osiedliły się dopiero w latach 30. XX wieku. W dobrych, zielonych dzielnicach żyją tam w przeliczeniu na hektar co najmniej cztery pary, które wyprowadzają przynajmniej trzy lęgi w roku. Połączenie odsłoniętych trawników nafaszerowanych dżdżownicami z gęstymi krzewami, w których można ukryć siebie i gniazdo, oraz wysokimi drzewami, z których można zaśpiewać, to dla kosów idealna kompozycja, bardzo już rzadka w tak zwanym naturalnym krajobrazie. Mimo podwyższonej śmiertelności w miastach i wysokich strat w lęgach, powodowanych przez koty i ludzi, kos to dzisiaj jeden z najliczniejszych europejskich ptaków, z populacją szacowaną na 40–82 milionów par, z czego u nas 2 786 000–3 865 000. Najstarszy, o jakim wiemy, przeżył 21 lat i 10 miesięcy3.

Gdzie i kiedy patrzeć?

Przez cały rok na parkowe i ogrodowe trawniki, a wiosną również na wierzchołki drzew, szczyty dachów i anteny. Najlepiej o świcie, rano i pod wieczór.

Czego wyglądać?

Czujnego czarnego ptaka z pomarańczowożółtym dziobem i taką samą obwódką wokół oczu. To dorosłe samczyki. Samiczki i młodzież są w całości mniej lub bardziej brunatne z subtelnym kreskowaniem, które fachowcy nazywają strychowaniem – u samiczek ciemniejszym, u młodzieży jaśniejszym, rudawym. Jeśli chcemy się upewnić, że ptak, który wylądował na trawniku, to kos, warto zwrócić uwagę na to, jak się porusza – to kombinacja truchtu, pauzowania i podskoków. Co rusz dumnie się prostuje, zadzierając wysoko ogon.

Czego nasłuchiwać?

Od lutego do lipca – eleganckich, melancholijnych, lekko jazzujących melodii na flet, przeplatanych dużo cichszymi smyczkami. Poza tym wybuchowych, trzeszczących i skrzypiących głosów alarmowych.

2 Według Ilustrowanego słownika muzycznego: „Fraza jest to struktura muzyczna powstała w wyniku współdziałania takich elementów jak melika [składowa melodii], harmonika i rytmika. Struktura ta tworzy pewną zamkniętą muzyczną myśl i określoną całość wyrazową. Fraza składa się minimum z dwóch motywów muzycznych […]”.

3 Wiek dzikich ptaków możemy określić dzięki zakładanym im obrączkom. Najstarsze daleko odbiegają od średniej lub oczekiwanej dla swojego gatunku długości życia. Za każdym razem, kiedy pada informacja o najstarszym ptaku, musimy jednak pamiętać, że jest to najstarszy ptak, o jakim wiemy, i nie możemy wykluczyć, że nie było gdzieś kosa czy modraszki, które doczekały jeszcze bardziej sędziwego wieku niż te zarejestrowane w międzynarodowych czy krajowych archiwach obrączkarskich.

 
Wesprzyj nas