Powieść “Dziewczyna, kobieta, inna”, zwyciężczyni Nagrody Bookera w 2019 roku, opowiada o artystkach, bankierkach, nauczycielkach, sprzątaczkach, gospodyniach domowych – w różnym wieku i na różnych etapach życia.


Dziewczyna, kobieta, innaZnajdziecie tutaj Wielką Brytanię, o jakiej jeszcze nie czytaliście. Od Newcastle do Cornwall, od narodzin wieku dwudziestego do nastolęctwa wieku dwudziestego pierwszego.

Oto dwanaście postaci i ich podróż przez życie. Każda z nich czegoś szuka – kogoś bliskiego, celu w życiu, przynależności, domu, kochanki, matki, utraconego ojca, czy choćby odrobiny nadziei.

Przede wszystkim zaś jest to oszałamiająca, pulsująca życiem powieść o kobietach. O ich sile, słabościach, bolączkach, powodach do szczęścia, pragnieniach i miłości. Opowiada o artystkach, bankierkach, nauczycielkach, sprzątaczkach, gospodyniach domowych – w różnym wieku i na różnych etapach życia.

To wreszcie książka, o której powinno być głośno. I będzie.

***

Książka dekady wg „Sunday Times” i „Guardiana”
Książka roku m.in. wg „Time’a”, „Washington Post”, „New Yorkera” i „Kirkus Reviews”

Bernardine Evaristo
Dziewczyna, kobieta, inna
Przekład: Aga Zano
Wydawnictwo Poznańskie
Premiera: 14 kwietnia 2021
 
 


ROZDZIAŁ PIERWSZY
Amma

1

Amma
idzie promenadą wzdłuż rzeki rozcinającej jej miasto na dwoje, po wodzie sunie powoli kilka wczesnoporannych barek
po lewej ma stylizowany na okrętową modłę most dla pieszych z kładką przypominającą pokład i wspornikami niczym maszty
po prawej rzeka zakręca i płynie na wschód pod mostem Waterloo, w stronę kopuły katedry Świętego Pawła
Amma czuje pierwsze promienie słońca, powietrze jest rześkie, jeszcze nie zdążyło zgęstnieć od żaru i spalin
kawałek dalej skrzypaczka gra jakąś adekwatnie pogodną melodię
sztuka Ammy, Ostatnia Amazonka Dahomeju, ma dziś premierę w The National
 

Amma wspomina pierwsze kroki w teatrze
kiedy razem ze swoją prawą ręką, Dominique, wyrobiły sobie szczególną reputację, bo awanturowały się w trakcie przedstawień obrażających ich polityczną wrażliwość
wyćwiczone aktorskie głosy przyjaciółek niosły się głośno i wyraźnie z głębi balkonów, a potem trzeba było szybko uciekać
obie wierzyły, że protesty muszą być publiczne, zakłócać porządek i zwyczajnie drażnić przeciwnika
raz wylała całą szklankę piwa na głowę reżysera, który w swojej sztuce umieścił półnagie czarne kobiety, biegające po scenie jak idiotki
i zwiała ile sił w nogach opłotkami dzielnicy Hammersmith
skowycząc z uciechy
 

potem Amma spędziła kilka dekad w alternatywie, buntowała się i miotała granatami w establishment, który zepchnął ją na margines
aż w końcu mainstream zaczął wchłaniać to, co dawniej uważano za radykalizm, a ona po cichu liczyła, że ją też teraz przyjmie
udało się dopiero trzy lata temu, gdy posadę kierowniczki artystycznej po raz pierwszy w historii The National objęła kobieta
tak długo Amma wysłuchiwała uprzejmych odmów poprzednich dyrektorów, aż tu nagle telefon w pewien poniedziałkowy ranek, tuż po śniadaniu, gdy życie ciągnęło się przed nią w pustkę aż po horyzont, oferując jedynie ramówkę seriali w internecie
świetny tekst, musimy to zrobić, podjęłaby się pani także reżyserii? proszę wybaczyć, że tak nagle, ale może dałaby pani radę spotkać się w tym tygodniu na kawę?
 

Amma upija łyk americano, obowiązkowo z dodatkowym espresso na rozruch, i zbliża się do szarego brutalistycznego budynku
ostatnimi czasy przynajmniej próbują ożywić klocowaty betonowy kompleks instalacjami z neonów, a sam teatr ma opinię instytucji postępowej, a nie skostniałej
kiedyś była pewna, że gdyby tylko ośmieliła się przekroczyć próg The National, natychmiast wyprowadzono by ją na kopach, wtedy ludzie naprawdę ubierali się do teatru na galowo
i patrzyli z góry na każdego, kto nie zjawiał się pod krawatem
Amma chce, żeby ludzie przychodzili na jej sztuki po prostu z ciekawością, gówno ją obchodzi, co będą mieli na sobie, zresztą sama jest wierna estetyce z gatunku „walcie się wszyscy”, choć owszem, z biegiem lat odeszła od klasycznych zestawów typu dżinsowe ogrodniczki, beret na Che Guevarę, arafatka i nieodzowna przypinka z dwoma splecionymi symbolami Wenus (no bo jak już walić wszystkich, to po oczach)
teraz zimą nosi srebrne lub złote adidasy, latem niezawodne birkenstocki
zimą czarne spodnie, raz dopasowane, a raz luźne, zależy, czy w danym tygodniu wchodzi w czterdziestkę czy czterdziestkę dwójkę (góra zawsze o rozmiar mniejsza)
latem wzorzyste haremki ze ściągaczem tuż pod kolanem
zimą jaskrawe asymetryczne koszule, swetry, kurtki, płaszcze
tlenione dredy bez względu na porę roku sterczą karnie jak świeczki na torcie
srebrne kółka w uszach, ciężkie afrykańskie bransolety i różowa szminka
to całoroczne znaki rozpoznawcze jej stylu
 

Yazz
ostatnio stwierdziła, że to „stylówa na starą wariatkę”, błaga, żeby Amma zaczęła ubierać się w Marksie i Spencerze jak normalne matki, nie chce nawet być widziana obok niej, kiedy idą niby-razem ulicą
Yazz doskonale wie, że Amma nigdy nie zbliży się do normalności i że jest po pięćdziesiątce, a to jeszcze nie starość, chociaż nie ma sensu przekonywać o tym dziewiętnastolatki; tak czy inaczej, starzenie to nie powód do wstydu
zwłaszcza że cały gatunek ludzki jedzie na tym samym wózku
czasami jednak Amma ma wrażenie, że spośród wszystkich znajomych tylko ona pragnie celebrować swój postępujący wiek
to przecież taki przywilej: nie umrzeć przedwczesną śmiercią, mówi im, gdy noc zapada powoli nad kuchennym stołem w jej przytulnym szeregowcu na Brixton
i wszystkie zabierają się do przyniesionego jedzenia: potrawki z ciecierzycy, szarpanego kurczaka, sałatki greckiej, curry z soczewicy, pieczonych warzyw, jagnięciny po marokańsku, ryżu szafranowego, sałatki z buraków i jarmużu, komosy ryżowej po nigeryjsku i jeszcze makaronu bezglutenowego dla kilku nieznośnych grymaśnic
nalewają sobie wino, wódkę (mniej kalorii) albo coś przyjaźniejszego wątrobie, jeśli lekarz przykazał
Amma spodziewała się, że będą zadowolone z jej odmowy poddania się ciotkowatemu zrzędzeniu; zamiast tego koleżanki posyłają jej zakłopotane uśmiechy, a co z nasileniami bólu stawów, problemami z pamięcią, falami gorąca?
 

mija młodą uliczną skrzypaczkę
posyła jej życzliwy uśmiech, dziewczyna go odwzajemnia
więc Amma wyławia z kieszeni kilka monet i wkłada do futerału
nie da rady odmówić sobie teraz papierosa, opiera się o murek odgradzający chodnik od rzeki i zapala jednego, natychmiast ma do siebie pretensje
za jej czasów reklamy przekonywały młodych, że z fajką w dłoni będą wyglądać dojrzale, elegancko, wpływowo, błyskotliwie, atrakcyjnie i nade wszystko – cool
że bardzo martwo, to nikt już nie wspominał
Amma spogląda na rzekę, ciepły dym spływa jej do przełyku, kojąc nerwy, a ona usiłuje opanować kofeinowy skok adrenaliny
czterdzieści lat premier, a ona wciąż sra żarem
a co, jeśli krytycy ją zjadą? spławią unisono w recenzjach z jedną gwiazdką, co oni sobie w tym Nationalu myśleli, kiedy wpuszczali tę hucpiarę do budynku?
oczywiście wie, że nie znalazła się tu przez przypadek, napisała piętnaście sztuk i wyreżyserowała ponad czterdzieści, i jak skomentował kiedyś pewien krytyk, Amma Bonsu nie boi się ryzykować i wie, jak to robić
a co, jeśli generalna zebrała owacje na stojąco tylko dlatego, że publiczność nie chciała jej sprawić przykrości?
och, zamknij się już, przecież jesteś starą wyjadaczką, zapomniałaś?
 

przecież
ma fantastyczny zespół: sześć starszych aktorek (weteranki, co na scenie zjadły zęby), sześć dziewczyn w połowie kariery (jak na razie się trzymają) i trzy nowe twarze (naiwne, pełne nadziei), spośród których jedna, utalentowana Simone, przychodzi na próby z podkrążonymi oczami, a potem zawsze się okazuje, że zostawiła włączone żelazko, zapomniała zgasić palnik na kuchence albo zamknąć okno w pokoju, więc marnuje cenny czas podczas prób na paniczne wydzwanianie do współlokatorów
parę miesięcy temu sprzedałaby własną babcię na plantację, żeby tylko dostać tę robotę, a teraz wyłazi z niej rozwydrzona mała primadonna, co przed kilkoma tygodniami kazała własnej reżyserce skoczyć po karmelowe latte, gdy zostały na sali prób tylko we dwie
jestem wykończona, zamiauczała, sugerując, że to wszystko wina Ammy, która zmusza ją do pracy ponad siły
chyba nie trzeba dodawać, że Amma od razu ustawiła panienkę Simone Stevenson do pionu
panience Stevenson wydaje się, że skoro prosto ze szkoły teatralnej trafiła do Nationalu, to Hollywood już stoi przed nią otworem
no to się przekona
już niedługo
 

w takich chwilach Amma tęskni za Dominique, która dawno temu zwiała do Ameryki
to z nią powinna dziś dzielić przełomowe chwile w karierze
poznały się w latach osiemdziesiątych na castingu do pełnego metrażu rozgrywającego się w kobiecym więzieniu (jakżeby inaczej?)
obie były rozczarowane, że wciąż mają do wyboru tylko role niewolnic, służących, prostytutek, opiekunek do dzieci albo kryminalistek
a i tak ich nie dostają
pomstowały na swój los w obskurnym bistro na Soho, napychając się kanapkami ze smażonym jajkiem i bekonem, plaśniętym między dwie kromki namokłego białego chleba, i zapijały mocną czarną herbatą, otoczone pracownicami seksualnymi, które robiły swoje na pobliskich ulicach
na długo przed tym, nim Soho stało się modną kolonią elgiebetów
popatrz na mnie, powiedziała Dominique, więc Amma posłusznie spojrzała, w nowej przyjaciółce nie było nic, co kojarzyłoby się z uległością, macierzyństwem czy przestępczością
była übercool, obłędnie atrakcyjna, wyższa i szczuplejsza niż większość kobiet, miała kości policzkowe jak ze rżniętego kryształu i umalowane na czarno powieki o gęstych rzęsach, które dosłownie rzucały cienie na jej twarz
nosiła skóry, włosy miała krótkie z wyjątkiem czarnej grzywki odgarniętej na bok i woziła się po mieście wysłużonym starym rowerem dostawczym, który teraz czekał przypięty na zewnątrz
czy oni nie widzą, że jestem wcieloną boginią? – krzyknęła Dominique, teatralnie odrzucając grzywkę, przybrała ponętną pozę, kilka głów odwróciło się w jej stronę
Amma była niższa, miała afrykańskie biodra i uda
doskonały materiał na niewolnicę, ocenił reżyser, gdy weszła na casting do sztuki o wyzwoleniu niewolników
kiedy to usłyszała, odwróciła się na pięcie i opuściła salę
za to gdy Dominique pojawiła się na przesłuchaniu do roli w produkcji osadzonej w czasach wiktoriańskich, usłyszała od reżysera obsady, że marnuje jego czas, bo przecież wtedy w Wielkiej Brytanii nie było czarnych
odparła, że byli, nazwała go ignorantem, po czym również wyszła
i jeszcze trzasnęła drzwiami
 

Amma pojęła, że znalazła w Dominique siostrzaną duszę, z którą będzie mogła wspólnie dawać czadu
i że obie staną się niezatrudnialne, kiedy wieść o ostatnich incydentach rozniesie się w branży
poszły do pobliskiego pubu, rozmowa toczyła się dalej, a wino płynęło
Dominique urodziła się w bristolskiej dzielnicy St Pauls, jej matka Cecilia była Afrogujanką o niewolniczych korzeniach, a ojciec Wintley – Hindugujańczykiem, potomkiem niewolników kontraktowych z Kalkuty
była najstarsza z dziesiątki dzieci, które wyglądały bardziej na czarne niż azjatyckie i tak też się identyfikowały, zwłaszcza że ojciec utożsamiał się z Afrokaraibami, wśród których dorastał, a nie ze świeżo przybyłymi do Anglii Indyjczykami
 

Dominique już w okresie dojrzewania trafnie rozpoznała swoje preferencje seksualne i rozważnie zachowała tę informację dla siebie, nie wiedząc, jak zareagowaliby znajomi i rodzina, nie chciała być wyrzutkiem
parę razy próbowała chłopców
im się podobało
ona jakoś to przebolała
 

pragnęła zostać aktorką, więc w wieku szesnastu lat wyjechała do Londynu, gdzie ludzie z dumą obwieszczali swoje outsiderskie tożsamości na przypinkach
spała na dworze pod łukami na Embankment i przy wejściach do sklepów na Strand, a kiedy przyszli ją wypytywać ludzie z czarnej spółdzielni mieszkaniowej, zalała się łzami i opowiedziała bajkę, że uciekła od ojca, który ją bił
na Jamajczyku ze spółdzielni nie zrobiło to wrażenia, czyli że co, parę razy ci spuścił bęcki, no i?
Dominique podkręciła temperaturę skargi do poziomu rodzicielskiej przemocy seksualnej, więc przydzielono jej awaryjne zakwaterowanie w hostelu; osiemnaście miesięcy później, po szeregu cotygodniowych płaczliwych telefonów do spółdzielni, dostała komunalną kawalerkę w małym bloku z lat pięćdziesiątych na Bloomsbury
zrobiłam, co było trzeba, żeby znaleźć dom, powiedziała Ammie, przyznaję, nie ma się czym szczycić, ale nikomu nic się nie stało, ojciec się nigdy nie dowie
 

postanowiła dokształcić się z czarnej historii, kultury, polityki, feminizmu, odkrywała alternatywne londyńskie księgarnie
wchodziła do Sisterwrite na Islington, gdzie wszystkie książki, co do jednej, zostały napisane przez kobiety, i przebierała w nich godzinami; nie było jej stać na jakikolwiek zakup, więc przeczytała całą antologię tekstów czarnego feminizmu Home Girls na stojąco, w cotygodniowych odcinkach, chłonęła też każdą publikację Audre Lorde, jaka tylko wpadła jej w ręce
księgarki chyba nie miały nic przeciwko
 

widzisz, Ammo, kiedy dostałam się do bardzo ortodoksyjnej szkoły teatralnej, byłam już rozpolitykowana i o wszystko rzucałam się im do gardeł
jedyna niebiała osoba w całej placówce
domagała się wyjaśnień, dlaczego kobiety nie mogą odgrywać męskich postaci w sztukach Szekspira, o międzyrasowym przydzielaniu ról nie wspominając, nawrzeszczała na kierownika studiów, a cała reszta, łącznie ze studentkami, milczała
dotarło do mnie, że jestem z tym sama
 

następnego dnia dyrektor szkoły wziął mnie na bok
chodzisz tu, żeby zajmować się aktorstwem, a nie polityką
jeśli zamierzasz dalej przysparzać kłopotów, będziemy zmuszeni ci podziękować
to oficjalne ostrzeżenie, Dominique
 

znamy to, stwierdziła Amma, morda w kubeł albo wypad, co nie?
ja odziedziczyłam ducha walki po ojcu, Kwabenie, który był dziennikarzem walczącym o niepodległość Ghany
dopóki nie usłyszał, że mają go aresztować za działalność wywrotową, więc zwiał tutaj i pracował na kolei, a na stacji London Bridge poznał mamę
on był kontrolerem biletów, ona pracowała w biurze nad stacją
on przypilnował, żeby sprawdzić jej bilet, a ona żeby wysiąść z pociągu jako ostatnia, by zamienić z nim kilka słów
 

mama, Helen, jest Mulatką, urodzoną w Szkocji w trzydziestym piątym
jej ojciec był nigeryjskim studentem, który ulotnił się, kiedy tylko skończył studia na Uniwersytecie w Aberdeen
nie pożegnał się
lata później jej matka odkryła, że wrócił do żony i dzieci w Nigerii
nawet nie wiedziała, że miał żonę i dzieci
mama nie była jedynym mieszanym dzieckiem w Aberdeen w latach trzydziestych i czterdziestych, ale mimo to stanowiła rzadki widok i dawano jej to odczuć
wcześnie rzuciła szkołę, poszła na kurs dla sekretarek i pojechała do Londynu akurat wtedy, gdy zaczynał się zaludniać mężczyznami z Afryki, którzy przyjeżdżali tu na studia lub do pracy
mama chodziła na ich potańcówki i do klubów na Soho, podobała im się jej jaśniejsza skóra i nie tak sztywne włosy
mówi, że czuła się brzydka, dopóki afrykańscy mężczyźni nie powiedzieli jej, że to nieprawda
szkoda, że jej wtedy nie widziałaś
wyglądała jak krzyżówka Leny Horne z Dorothy Dandridge
ta, serio brzydka
 

mama miała nadzieję, że na pierwszą randkę pójdą do kina, a potem do jej ulubionego miejsca, klubu Afrique, tu, na Soho, więc kilka razy zasugerowała to ojcu, który już wiedział, że uwielbiała tańczyć do highlife’u i zachodnioafrykańskiego jazzu
on zamiast tego zabrał ją na jedno ze swoich socjalistycznych spotkań na tyłach pubu na Elephant and Castle
gdzie faceci żłopali piwo i gadali o polityce niepodległościowej
siedziała i próbowała pozorować zainteresowanie, zrobił na niej wrażenie swoim intelektem
ona pewnie zrobiła na nim wrażenie swoją milczącą potulnością, jakby mnie kto pytał
 

pobrali się i przeprowadzili na Peckham
byłam ich ostatnim dzieckiem i pierwszą dziewczynką, wyjaśniła Amma, wydmuchując dym w gęstniejący zaduch pomieszczenia
moi dwaj starsi bracia zostali lekarzami, trzeci prawnikiem, i jako że sprostali oczekiwaniom ojca, ja już nie musiałam iść w ich ślady
zależy mu tylko na tym, żebym wyszła za mąż i urodziła dzieci
uważa, że dopóki nie ogarnę jednego i drugiego, to kariera aktorska jest tylko hobby
tata jest socjalistą i chciałby, żeby rewolucja poprawiła dolę całej ludzkości
dosłownie
 

tłumaczę mamie, że wyszła za szowinistę
popatrz na to inaczej, Ammo, mówi mama, twój ojciec przyszedł na świat jako mężczyzna w Ghanie w latach dwudziestych, a ty jako kobieta w Londynie w sześćdziesiątych
no i?
naprawdę nie możesz oczekiwać, że będzie „nadawał na twoich falach”, jak to ujmujesz
no to jej wyjaśniłam, że jest apologetką patriarchatu i współwinną działania systemu opresji wobec wszystkich kobiet
ona na to, że ludzie są skomplikowani
a ja, żeby nie mówiła do mnie jak do dziecka
 

mama pracowała osiem godzin dziennie na odpłatnej posadzie, poza tym wychowała czwórkę dzieci, zajmowała się domem, dbała, żeby patriarcha co wieczór miał obiad na stole i co rano uprasowaną koszulę
on tymczasem ratował świat
jego jedynym domowym obowiązkiem było przynoszenie do domu mięsa od rzeźnika na niedzielny lunch – taka podmiejska namiastka wyjścia na polowanie
 

widzę, że teraz, kiedy wszyscy wyprowadziliśmy się już z domu, mama jest niespełniona, bo cały swój czas poświęca na sprzątanie albo dekorowanie pomieszczeń
nigdy nie narzekała na swoją sytuację ani się z nim nie kłóciła, ewidentny objaw uciemiężenia
powiedziała mi, że z początku próbowała brać go za rękę na spacerach, ale on ją odtrącał i mówił, że publiczne okazywanie uczuć to angielska maniera, więc przestała
a mimo to co roku przynosi jej najbardziej rozmaśloną walentynkę, jaką uda mu się znaleźć, uwielbia sentymentalną muzykę country, a w niedzielne wieczory przesiaduje w kuchni przy albumach Jima Reevesa i Charleya Pride’a
w jednej ręce trzyma szklankę z whisky, drugą ociera łzy
 

życie taty kręci się wokół spotkań aktywistów, demonstracji, protestów pod parlamentem i sterczenia na rynku Lewisham, gdzie sprzedaje „Socialist Workera”
przez całe dzieciństwo wysłuchiwałam przy kolacji jego kazań o niegodziwościach kapitalizmu i kolonializmu oraz korzyściach płynących z socjalizmu
to była jego ambona, a my robiliśmy za wiernych z przymusu
dosłownie wpychał nam swoje poglądy do gardła
gdyby wrócił do Ghany po odzyskaniu niepodległości, pewnie zostałby tam kimś ważnym
zamiast tego pełni urząd dożywotniego prezydenta naszej rodziny
 

nie wie, że jestem lesbą, no co ty, mama wolała, żeby z nim o tym nie gadać, już z nią było mi ciężko, powiedziała, że zaczęła mieć podejrzenia, kiedy w modzie były ołówkowe spódnice i trwała ondulacja, a ja zaczęłam nosić męskie lewisy
jest przekonana, że to tylko taki wiek, przypomnę jej to po czterdziestce
tata nie lubi „ciot” i śmieje się ze wszystkich homofobicznych żartów rzucanych przez komików w telewizji co niedziela wieczór, gdy akurat nie obrażają swojej teściowej albo czarnych
 

Amma opowiedziała, jak w ostatnim roku szkoły poszła na swoje pierwsze spotkanie grupy czarnych kobiet na Brixton po tym, jak znalazła ulotkę w miejscowej bibliotece
kobieta, która otworzyła jej drzwi, Elaine, miała twarz okoloną idealną aureolą afro, a jej gładkie kończyny ciasno opinał niebieski dżins spodni i koszuli
Amma zapragnęła jej natychmiast i poszła za nią do salonu, gdzie kobiety siedziały na kanapach, krzesłach, poduszkach, po turecku na parkiecie, piły kawę i cydr
nerwowo przyjęła krążące po pokoju papierosy, klapnęła na podłogę, oparła się plecami o sponiewierany przez kocie pazury fotel obity tweedową tkaniną, poczuła ciepłą nogę Elaine przy ramieniu
słuchała ich dyskusji o tym, co to znaczy być czarną kobietą
co to znaczy być feministką, kiedy w białych organizacjach nie ma dla nich miejsca
jakie to uczucie, gdy ludzie wołają za nimi „murzyny” albo kiedy je pobije jakiś byczek rasista
jakie to uczucie, gdy biali mężczyźni otwierają drzwi albo ustępują miejsca w komunikacji miejskiej białym kobietom (seksizm), ale im już nie (rasizm)
Amma utożsamiała się z ich doświadczeniami, zaczęła wtórować refrenom, tak jest, siostro, wszystkie to przeżyłyśmy, siostro
to było takie uczucie, jakby z zimna weszła do domu
 

pod koniec tego pierwszego wieczora inne kobiety się pożegnały, a Amma zaproponowała, że zostanie z Elaine, żeby umyć kubki i popielniczki
wylądowały na jednej z guzowatych kanap w blasku ulicznej latarni, przy blasku syren policyjnych wyjących gdzieś w pobliżu
nigdy wcześniej nie doświadczyła czegoś tak bliskiego kochania się z samą sobą
to było jak kolejny powrót do domu
 

kiedy tydzień później zjawiła się na spotkaniu
Elaine już się kiziała z inną
i zupełnie ją olała
Amma nigdy więcej tam nie poszła
 

Amma i Dominique siedziały w barze, aż zostały z niego wykopane, zdążyły do tego czasu wypić niezliczenie wiele kieliszków wina
stwierdziły, że jeśli chcą robić karierę w aktorstwie, to muszą założyć własny teatr, bo żadna nie była gotowa zdradzić swoich przekonań politycznych i iść do pracy
ani siedzieć potem cicho, żeby ją zachować
uznały to za najsensowniejszą ścieżkę rozwoju
naskrobały kilka pomysłów nazw na twardym papierze toaletowym podwędzonym z kibla
ich intencje najlepiej wyrażała Grupa Teatralna Kobiety Buszu
chciały stać się teatralnym głosem tam, gdzie królowało milczenie
opowiadać światu historie czarnych kobiet i Azjatek
robić teatr na własnych zasadach
to stało się ich mottem:
Na naszych zasadach
Albo wcale.
 

2

 Za sale prób służyły im salony, rekwizyty woziły rozklekotanymi rzęchami, kostiumy znajdowały w lumpeksach, scenografię na śmietnikach i złomowiskach, pomagały im kumpele, wszystkie uczyły się na bieżąco, ad hoc, każda dokładała coś od siebie
pisały podania o dofinansowanie na starych maszynach do pisania ze szczerbatymi klawiaturami, w oczach Ammy rozpiski budżetów wyglądały równie obco jak fizyka kwantowa, wierzgała na samą myśl, że miałaby zostać uwięziona za biurkiem
złościła Dominique, gdy spóźniała się na zebrania administracyjne i uciekała z nich przed końcem, wykręcając się bólem głowy albo napięciem przedmiesiączkowym
pokłóciły się, kiedy Amma weszła do papierniczego i natychmiast z niego wybiegła, twierdząc, że dopadł ją tam atak paniki
wyżywała się na Dominique, gdy przyjaciółka nie dostarczyła na czas obiecanego scenopisu, bo zamiast tego imprezowała do późna, albo gdy zapominała kwestii w połowie spektaklu
sześć miesięcy po narodzinach wspólnego projektu wciąż skakały sobie do oczu
mimo że przyjaźń zadzierzgnęła się między nimi natychmiast, wkrótce odkryły, że nie są w stanie ze sobą pracować
 

Amma zdecydowała, że spotkają się u niej na ostateczną rozmowę
usiadły nad winem i obiadem z chińskiego baru, a Dominique przyznała, że więcej przyjemności sprawia jej organizowanie tras grupy niż występowanie przed publicznością i że woli być sobą niż udawać kogoś innego
Amma stwierdziła, że uwielbia pisać, nie cierpi prac administracyjnych, no i czy rzeczywiście nadaje się na aktorkę? złość wychodziła jej znakomicie – ale na tym jej zakres możliwości się kończył
Dominique została kierowniczką teatru, Amma dyrektorką artystyczną
zatrudniały aktorki, reżyserki, scenografki, obsługę sceny, ustawiały krajowe trasy ze spektaklami, trwające po kilka miesięcy
swoje sztuki – Bądźmy poważne na serio, Obrzezanie kobiet: musical, Małżeństwo z nierozsądku, Pędzące glizdy – wystawiały w domach kultury, bibliotekach, teatrach alternatywnych, na festiwalach i konferencjach feministycznych
zostawiały ulotki przed teatrami przed przyjściem i wyjściem widowni, rozlepiały nielegalne plakaty na billboardach w środku nocy
zaczęły zbierać recenzje w prasie alternatywnej, wydawały nawet własny miesięcznik „Kobiety Buszu”
ale ze względu na żałośnie słabą sprzedaż i, spójrzmy prawdzie w oczy, żałośnie słabe teksty, zin doczekał się zaledwie dwóch numerów mimo hucznej premiery pewnego letniego wieczora w feministycznej księgarni Sisterwrite
zjawiła się na niej grupka kobiet, zainteresowanych darmowym sikaczem, po którym można było całą gromadą wyjść na chodnik, żeby zajarać i się podrywać
 

Amma dorabiała w knajpie na Piccadilly Circus
gdzie sprzedawała hamburgery zrobione z kartonowej papki, rozmiękłej cebuli i gumowego sera
to samo jadła za darmo na przerwach – i dostawała od tego pryszczy
pomarańczowy nylonowy mundurek sprawiał, że w oczach klientów stawała się odbitą od sztancy służącą, czekającą, by spełnić ich żądania
zamiast być sobą, cudowną zbuntowaną indywidualistką o artystycznej duszy
przemycała darmowe suche ciastka wypełnione grudami o smaku jabłka i dawała je chłopcom sprzedającym się na godziny, którzy uciekli z domu i działali w okolicach dworca
nie miała pojęcia, że w nadchodzących latach będzie chodzić na ich pogrzeby
nie wiedzieli, że seks bez zabezpieczenia to flirt ze śmiercią
nikt nie wiedział
 

jej dom mieścił się na Deptford, w opuszczonej fabryce o betonowych ścianach i zapadającym się suficie, zamieszkanej przez społeczność szczurów, które nie uległy żadnej z wielu prób eksterminacji
później przeprowadzała się do kolejnych, podobnie obrzydliwych squatów, aż wreszcie trafiła do najbardziej prestiżowej miejscówki w całym Londynie, dawnego biurowca sowieckich rozmiarów na tyłach King’s Cross
miała szczęście być jedną z pierwszych osób, które dowiedziały się o jego istnieniu, zanim się zapełnił
i została na górze, kiedy komornik sądowy wysłał pod drzwi koparkę hydrauliczną
co doprowadziło do zastosowania agresywnych środków zaradczych, w tym kar więzienia dla tych najbardziej rąbniętych lokatorów, którzy uznali, że komornikowi należy się solidne lańsko
nazwali to bitwą o King’s Cross
budynek od tamtej pory nazywano Republiką Swobodii
no i mieli sporo szczęścia, bo kiedy spółka holdingowa powiadomiła o wszystkim właściciela nieruchomości, niejakiego Jacka Stanifortha, mieszkającego w raju podatkowym Monte Carlo i nadzianego dzięki rodzinnemu biznesowi – handlowi sztućcami Sheffield – okazało się, że jest on życzliwie nastawiony do ich sprawy

walczył w Brygadach Międzynarodowych w czasie hiszpańskiej wojny domowej
a kiepska inwestycja w budynek w jednej z najbardziej szemranych dzielnic Londynu stanowiła zaledwie mało istotny przypisik na marginesie jego rachunków
powiedział, że jeśli będą się nim zajmować
to mogą tam mieszkać za darmo
 

przestali nielegalnie podpinać się do prądu i otworzyli konto w London Electricity Board
podobnie rozwiązali kwestię gazu, dotychczas załatwianą z użyciem monety pięćdziesięciopensowej, wciśniętej sprytnie w licznik
trzeba było też ustalić system zarządzania squatem, więc pewnego sobotniego poranka zebrali się w holu na burzę mózgów
marksiści domagali się założenia Komitetu Centralnego Republiki Ludu Pracującego Swobodii, co według Ammy stanowiło jednak pewną przesadę, jako że większość przyjmowała „postawę moralnego sprzeciwu wobec kapitalistycznego wyścigu szczurów” za wymówkę, żeby nie chodzić do roboty
hipisi sugerowali założenie komuny, w której wszystko stanowiłoby własność ogółu, ale mieli tak wylane na całą sprawę, że zaraz dali się zagadać reszcie
ekolodzy chcieli zakazać używania aerozoli, plastikowych siatek i dezodorantu, czym zwrócili przeciwko sobie nawet punków, którzy nie słynęli z zamiłowania do higieny
wegetarianie liczyli na wprowadzenie zakazu spożywania mięsa, weganie proponowali, żeby od razu dopisać do listy nabiał, a makrobiotyczni oczekiwali, że wszyscy będą jeść na śniadanie białą kapustę gotowaną na parze
rastafarianie chcieli legalizacji marihuany i zarezerwowania kawałka ziemi na tyłach budynku na potrzeby spotkań Rządu Teokratycznego Nyabinghi
krysznowcy spodziewali się, że jeszcze tego samego popołudnia wszyscy pójdą z nimi walić w bębny na Oxford Street
punki domagały się pozwolenia na puszczanie swojej wrzaskliwej muzyki, ale od razu ich zakrzyczano
geje oznajmili, że w konstytucji budynku należy zagwarantować antyhomofobiczną legislację, na co wszyscy odparli: w jakiej konstytucji?
radykalne feministki żądały wydzielenia skrzydła tylko dla kobiet, prowadzonego w formie samorządnej kooperatywy
radykalne feministki lesbijki żądały wydzielenia skrzydła tylko dla nich, z daleka od radykalnych heterofeministek, również prowadzonego w formie samorządnej kooperatywy
czarne radykalne feministki lesbijki żądały tego samego, tylko z zakazem wstępu białasom obu płci
anarchiści wyszli z zebrania, bo każda forma zarządzania stanowiła zdradę ich przekonań
 

Amma wolała działać w pojedynkę i przebywać w towarzystwie ludzi, którzy nie próbują narzucać innym swojej woli
wreszcie założono prosty zarząd rotacyjny, oparty na zasadach zakazujących handlu narkotykami, molestowania seksualnego i głosowania na torysów
podwórko na tyłach zostało przestrzenią wspólną, ozdobioną rzeźbami z kawałków złomu
dzięki uprzejmości artystek i artystów Swobodii

 
Wesprzyj nas