Książka „Dobre wieści” jest niczym skrócona instrukcja obchodzenia się ze współczesnym światem. Rashmi Sirdeshpande napisała ją po to, by ułatwić dzieciom zrozumienie, skąd bierze się nieustanna negatywna narracja w mediach, a także i to, gdzie i w jaki sposób poszukiwać dobrych wieści i samemu włączać się w pozytywne działania.
Szczęśliwe dzieciństwo przed laty polegało między innymi na możliwości całkowitego odizolowania dzieci od złych wiadomości. Najmłodsi, skupieni na ulubionych zabawach, książkach z treściami dostosowanymi do ich wieku czy przygodach przeżywanych z rówieśnikami, nie musieli martwić się sprawami przeznaczonymi dla dorosłych. To rodzice decydowali, w którym momencie, w jakim stopniu i w jaki sposób dopuścić złe wieści do świata dziecka, decydując tym samym o beztrosce najmłodszych lat.
Obecnie stało się to niemożliwe. Telewizory, komputery, smartfony posiadane i użytkowane nawet przez kilkulatków sprawiają, że do świata dzieci przedostaje się bardzo wiele złych wiadomości, przerażających informacji i innych przekazów mogących poważnie naruszyć spokój dziecka. Spowodować, że będzie się bało już nie wyimaginowanych stworów znikających po włączeniu lampki przy łóżku, ale realnych katastrof, które naprawdę nawiedzają świat i złowieszczych perspektyw zagłady zwierząt i roślin na całej planecie. Rodzicom przychodzi więc zmierzyć się z wyzwaniem równoważenia tej płynącej zewsząd, złowrogiej narracji, co nie jest proste. Kto z nas ma rzetelną wiedzę na szereg poważnych tematów i potrafi tak ją omówić, by nie kłamać i nie upraszczać, ale i przedstawić w opozycji pozytywne argumenty?
Wartą uwagi formą wsparcia w tej sprawie jest książka „Dobre wieści”. Jej podstawowymi odbiorcami są dzieci, mogące dzięki tej lekturze poznać mechanizmy rządzące światem mediów skupionych na wyolbrzymianiu nieszczęść przy prawie całkowitym pomijaniu pozytywnych wiadomości, zrozumieć kwestię nierzetelności dziennikarzy i znaczenia rozróżniania profesjonalnego dziennikarstwa, niezbędnego do prawidłowego funkcjonowania społeczeństw, od treści tylko się pod nie podszywających: artykułów obliczonych wyłącznie na to, by wywołać skrajną reakcję odbiorców albo wręcz zmyślonych, zamieszczanych w internecie tylko po to, by wprowadzać ludzi w błąd szerząc dezinformację.
Od porad dla młodych detektywów na temat tropienia tzw. „fake newsów” zaczyna się więc ta opowieść o stanie naszej planety: ludziach, polityce, przyrodzie, zdrowiu, społeczeństwie i na koniec, nieco zaskakująco w tym zestawieniu – o sztuce, którą autorka przedstawia jako źródło nadziei i sposób na odreagowanie stresów codzienności, począwszy od amatorskich prób zmierzających do wyrażania własnych emocji po prowadzoną przez zawodowców arteterapię poprawiającą stan zdrowia psychicznego i „radzenie sobie z trudnymi uczuciami”. Rozdział ten stanowi trafną puentę dla całej książki i optymistycznie ją zamyka. Wróćmy jednak jeszcze do wcześniejszych rozdziałów.
„Dobre wieści” zdecydowanie są książką ułatwiającą dziecku zrozumienie na czym polegają najważniejsze światowe problemy współczesności, lecz jest to wiedza bez epatowania grozą i wywoływania strachu.
„Nie napisałam tej książki po to, by ukrywać przed czytelnikami nieprzyjemne fakty czy pudrować rzeczywistość. Chcę jednak zwrócić waszą uwagę na wiele dobrych rzeczy oraz na dobrych ludzi, którym je zawdzięczamy” – pisze Rashmi Sirdeshpande i zdanie to, widniejące w jednym z rozdziałów, znakomicie streszcza ideę całej książki. Każdy rozdział jest zbiorem opowieści o ludziach, którzy zmieniali w przeszłości i wciąż zmieniają świat na lepsze. Uzupełniają je wyróżnione w ramkach ciekawostki i informacje do zapamiętania, ale co najważniejsze – pokaźna pula wskazówek o tym, w jaki sposób samemu włączyć się do działania, nawet jeśli jest się bardzo młodą osobą. Autorka książki przytacza liczne przykłady dzieci z całego świata, które odważyły się zrobić coś niezwykłego, jak wymyślenie akcji integrującej lokalną społeczność wokół szczytnego celu albo napisanie listu do polityka, co, choć wydaje się małym gestem, przełożyło się później na realne działanie i poprawę niepokojącej sytuacji.
„Dobre wieści” zdecydowanie są książką ułatwiającą dziecku zrozumienie na czym polegają najważniejsze światowe problemy współczesności, lecz jest to wiedza bez epatowania grozą i wywoływania strachu. Zamiast tego czytelnik dowiaduje się co może zacząć robić – samodzielnie, od zaraz, bez żadnych specjalnych kwalifikacji, aby przyczynić się do pozytywnych zmian. Jak zauważa autorka, są one jak najbardziej możliwe, zależą od postawy każdego z nas. Jeden mały przykład na zachętę? „San Francisco Cuddle Club” zapewnia starszym samotnym ludziom towarzystwo w postaci starszych psów, które mają mniejsze szanse na adopcję z uwagi na swój zaawansowany wiek. Staruszkowie dostają psią przyjaźń, mnóstwo przytulasów oraz szansę na poprawienie formy dzięki długim spacerom.” Niby drobiazg, a jak ważny z indywidualnej perspektywy samotnej osoby. Właśnie o takich drobnych z pozoru zmianach, znaczących bardzo wiele dla tych, którzy ich doświadczają, mówi ta inspirująca i mądra książka. ■Wanda Pawlik
„Dobre wieści, czyli dlaczego świat wcale nie jest taki zły” autorstwa Rashmi Sirdeshpande zachwyciła mnie nie tylko pozytywną treścią, ale i fenomenalnym wydaniem. Wydawnictwo Insignis stanęło na wysokości zadania i zafundowało tej książce wyjątkową okładkę przyciągającą wzrok, która jest zapowiedzią prawdziwej uczty dla oczu w środku. Piękna żółta okładka z dużymi literami w kolorze tęczy już sama w sobie wywołuje uśmiech radości. W środku natomiast jest jeszcze lepiej. Kolory są już złagodzone, ale zabawne ilustracje i świetna grafika dorównują wartościowej treści.
Moją szczególną uwagę w tej książce zwróciło wyzwania, które autorka proponuje czytelnikowi. Jedno z zadań polega na tym, żeby przez cały tydzień zrobić przynajmniej jeden dobry uczynek dziennie. To nie musi być na pozór nic wielkiego. Można zacząć na przykład od uśmiechu do nieznajomego albo pozbierać porozrzucane śmieci lub po prostu powiedzieć komuś komplement. Niby nic, a jednak dużo, bo zanim zaczniemy zmieniać świat, warto najpierw zacząć od siebie.
Gorąco polecam i gwarantuje nie tylko wyjątkowe intencje, ale również dobrą zabawę.