Europa, niewielki obszar w skali świata, stworzyła cywilizację, której kultura, nauka, gospodarka i polityka osiągnęły bogactwo nigdzie indziej niespotykane. Po dziś dzień wraz ze swą córką Ameryką wywiera dominujący wpływ na cały świat.


Europa. Najpiękniejsza opowieśćPoczątek tej wielkiej przyszłości europejskiej to V wiek, spotkanie Germanów i chylącego się ku upadkowi antycznego świata, germańskiego instynktu państwowo- i prawotwórczego ze schrystianizowaną już tradycją Grecji i Rzymu.

Także chrześcijański indywidualizm i poszukiwanie prawdy oraz biblijny nakaz podporządkowania sobie ziemi były niezbędne dla osiągnięcia przyszłych sukcesów.

Wkrótce dołączą irlandzcy Celtowie, a później Węgry Madziarów i Polska Słowian, która na milionie kilometrów kwadratowych odciśnie europejski ślad.

Przyszłość świata stanęła przed Europą otworem.

***

Jesteśmy dziś świadkami przyspieszonych przemian cywilizacyjnych. Korzeni tych przemian możemy szukać w odleglejszej przeszłości, ale bez wątpienia to nowa wizja wolności, jaką zaproponowało oświecenie, wpływała najsilniej przez ostatnie 200 lat i nadal wpływa na bieg historii. Dawna wolność służebna ustąpiła miejsca nowemu pojęciu wolności, wolności absolutyzowanej coraz bardziej, a polityczny, demokratyczny wymiar tej wolności w coraz większym stopniu uniezależnia ją od moralnych zasad wyznawanych w poprzednich stuleciach.
ze wstępu

Marcin Libicki
Europa. Najpiękniejsza opowieść
Wydawnictwo Zysk i S-ka
Premiera: 29 października 2019
 
 

Europa. Najpiękniejsza opowieść


Na długiej osi historii między biegunami tyranii i chaosu wolność w cywilizacji zachodniej zajęła wyjątkowo ważne miejsce. W znacznym stopniu tę cywilizację stworzyła. Cywilizacja zachodnia, cywilizacja europejska, a może najtrafniej: cywilizacja łacińska dała Europie pozycję w historii zupełnie wyjątkową i nieporównywalną z historyczną przygodą jakiegokolwiek innego regionu świata. Europejska sztuka, kultura, prawo, gospodarka, nauka, a w konsekwencji i polityka odcisnęły nieodwracalny ślad na obliczu całego świata.
Jesteśmy dziś świadkami przyspieszonych przemian cywilizacyjnych. Korzeni tych przemian możemy szukać w odleglejszej przeszłości, ale bez wątpienia to nowa wizja wolności, jaką zaproponowało oświecenie, wpływała najsilniej przez ostatnie 200 lat i nadal wpływa na bieg historii. Dawna wolność służebna ustąpiła miejsca nowemu pojęciu wolności, wolności absolutyzowanej coraz bardziej, a polityczny, demokratyczny wymiar tej wolności w coraz większym stopniu uniezależnia ją od moralnych zasad wyznawanych w poprzednich stuleciach. Ryzyko, jakie stąd wynika, było i jest dostrzegane przez obserwatorów ludzkiej sceny — przed blisko 200 laty Alexis de Tocqueville zarzucił demokracji obalanie wszelkich autorytetów i kult miernoty; przed stu laty książę Eustachy Sanguszko mówił o nieustannym uświadamianiu ludowi jego rzekomych krzywd i rzekomych praw, a nieco później Ortega y Gasset zauważył, iż demokracja zmienia społeczeństwo w masę, która jak rozkapryszone dziecko uważa, że mu się wszystko należy. Najważniejsze jest niewątpliwie ostrzeżenie papieża Jana Pawła II — demokracja bez wartości staje się totalitarna.
Usunięcie Boga z centrum dzisiejszego świata i umieszczenie na jego miejscu człowieka można śmiało nazwać rewolucją antykopernikańską.
Kształt przyszłej cywilizacji zależeć będzie od tego, jakie będzie nasze rozumienie wolności, zależeć będzie od tego, co uratujemy z dotychczasowego dorobku i co przekażemy następnym pokoleniom.

EUROPA

Koniec Rzymu starożytnego, obalenie ostatniego cesarza — rok 476. Budowa Europy przez Germanów

W roku 476 Odoaker, wódz germańskiego ludu Herulów w służbie rzymskiej, obalił ostatniego rzymskiego cesarza Zachodu, małoletniego Romulusa Augustulusa. Cztery lata później, w roku 480, odesłał insygnia cesarskie do Konstantynopola, oświadczając że „Cesarstwo Rzymskie posiada tylko jednego władcę w osobie cesarza rezydującego nad Bosforem”1. Zarówno historycy, jak i czytelnicy lubią klarowną chronologię, a w konsekwencji symboliczne daty. Dlatego po dziś dzień uznajemy rok 476 — upadek Rzymu — za wielką cezurę historyczną, a nawet cywilizacyjną. Jednak dla mieszkańców ziem zachodnich Cesarstwa nie była to wyraźna data graniczna, gdyż nękane od stu lat niekończącymi się najazdami i konfliktami z barbarzyńcami Imperium Romanum i tak przestało już istnieć w świadomości jego mieszkańców jako realne, sprawujące władzę i wypełniające swe obowiązki państwo. Niemniej zarówno dla Rzymian, jak i dla zwycięskich Germanów Rzym — jako idea — był wieczny, stanowiąc jedyną wyobrażalną rzeczywistość polityczną, cywilizacyjną, prawną, kulturalną, a nawet geograficzną. Rzym mógł mieć kłopoty, dzielić się przejściowo na imperium Zachodu i Wschodu, ale zawsze pozostawał wzorem i ideałem, wiecznym Rzymem — Roma aeterna. Dlatego właśnie germański król Herulów Odoaker, choć posiadał pełnię władzy nad Italią i został obwołany przez wojsko jej królem, zwrócił się do cesarza w Konstantynopolu o nominację na cesarskiego namiestnika Italii. Było to nie tylko uznanie siły cesarskiej, lecz przede wszystkim uznanie, że w każdej sytuacji to właśnie cesarz rzymski, choć urzędujący w dalekim Konstantynopolu, jest formalnie jedynym źródłem władzy na całym obszarze Imperium, nawet wtedy gdy realna władza dostała się w ręce wodzów zwycięskich wojsk barbarzyńskich — jeżeli chcieli oni być kimś więcej niż barbarzyńcami, musieli uzyskać cesarską legitymizację. To dlatego w tym samym czasie zwycięski król Franków Chlodwig, władca większości Galii i znacznej części Germanii, po chrzcie w Reims w roku 496, zwrócił się do cesarza rzymskiego w Konstantynopolu z prośbą o nominację na konsula i patrycjusza rzymskiego2. Przeświadczenie, że jedynym źródłem legalnej władzy jest cesarz, było tak silne, że 300 lat później, kiedy kolejny król Franków Karol Wielki, decydując się pod naciskiem papieża Leona III sięgnąć po ten tytuł na Zachodzie i koronować się w Rzymie w Boże Narodzenie roku 800, a mając daleko posunięte wątpliwości co do legalności tego kroku i nie chcąc uchodzić za uzurpatora, ogłosił się odnowicielem Cesarstwa Rzymskiego na Zachodzie. To była legenda niosąca wielką siłę. Choć w późniejszych wiekach, gdy korona cesarska znajdowała się w rękach kolejnych dynastii niemieckich, a jej depozytariusze przestali z czasem rościć sobie prawa do władzy nad światem, mieli wedle protokołu miejsce przed innymi monarchami. Z kolei ich pierworodni synowie nosili tytuł króla Rzymian aż do roku 1806, kiedy to cesarz Francuzów Napoleon zmusił ostatniego władcę tytułującego się cesarzem rzymskim, Franciszka II, do rezygnacji z tytułu i przyjęcia w zamian dziwacznego tytułu cesarza austriackiego. Później zresztą Napoleon nadał swojemu synowi tytuł króla Rzymu. O sile idei Rzymu świadczy również, że jeszcze na początku XX wieku każdy wykształcony Europejczyk czytał, pisał, a nierzadko i mówił po łacinie. Zawarte w roku 1957 traktaty konstytuujące przyszłą Unię Europejską podpisano nie gdzie indziej, jak właśnie w dawnej stolicy Imperium. Przez wieki, aż do dzisiaj, Rzym pozostaje stolicą chrześcijaństwa, a jego biskup głową Kościoła. A więc nadal — Roma aeterna!
To właśnie na fundamentach — bo o nich raczej niż o gruzach winniśmy mówić — starożytnego Rzymu geniusz germański budował potęgę Europy, przed którą otwierała się jedyna w historii, niepowtarzalna kariera. Z fenomenu Europy skorzystał i nadal korzysta cały świat.
Przez cały okres świetności Rzymu Germanie stanowili główne zagrożenie na północy i wschodzie Imperium. Gdy Juliusz Cezar podbijał Galię w latach 58-51 przed Chrystusem, zajął też ziemie Germanów na lewym brzegu Renu i zepchnął ich na prawy brzeg rzeki. W 98 roku Tacyt w swoim słynnym dziele Germania wymienił 50 plemion germańskich. Pomimo legendarnej klęski poniesionej przez rzymskie legiony w roku 9 w Lesie Teutoburskim z rąk słynnego wodza Germanów Arminiusza, Rzymianie byli w stanie przez niemal 400 lat utrzymywać swój słynny limes na linii Renu i Dunaju, wytrzymując stały germański napór.
Wiek IV odmienił bardzo wiele. Z centralnej Azji ruszyła nawała Hunów i napierając ze wschodu, spowodowała ruchy ludności na ogromną skalę. Wschodni Germanie ruszyli na zachód, napierając najpierw na wschodnie prowincje Cesarstwa. W roku 378 w bitwie pod Adrianopolem śmierć poniósł cesarz Walens, a w wyniku druzgocącej klęski Rzym musiał zgodzić się na osiedlenie zwycięskich Wizygotów w charakterze sojuszników na swych terenach wschodnich. Już wcześniej jednak zdarzały się prośby barbarzyńców o zgodę na osiedlenie w granicach Cesarstwa. W ich wyniku w roku 297 i 355 Frankowie osiedlili się w północno-wschodniej Galii. Jednak w roku 378 po raz pierwszy zgoda Rzymu została wymuszona. Osłabienie Cesarstwa doprowadziło wreszcie w roku 395 do ostatecznego podziału na Cesarstwo Wschodnie ze stolicą w Konstantynopolu i Cesarstwo Zachodnie, którego stolicą w roku 408 stała się Rawenna. Zmiany te miały też charakter symboliczny i zwiastowały początek nieuchronnego końca Rzymu w dotychczasowym kształcie politycznym. W latach 405/406 Rzymianie ewakuowali limes na Renie. Z kolei w roku 410 Rzym został złupiony przez Germanów. Do końca V wieku różne plemiona germańskie stopniowo opanowały wszystkie zachodnie prowincje Cesarstwa. Najpierw Wandalowie i Alanowie, przeszedłszy przez Hiszpanię, zajęli północną Afrykę aż po Kartaginę, Baleary, Sardynię i Korsykę. Wizygoci ze Swenami opanowali południową Galię — Akwitanię, później Hiszpanię, a Frankowie i Burgundowie Galię. W połowie V wieku Sasowie podbili Brytanię. I wreszcie Odoaker ze swoimi Herulami objął we władanie Italię. Pod koniec V wieku sytuacja we wszystkich zachodnich prowincjach się ustabilizowała, z wyjątkiem niespokojnej Italii, gdzie z pomocą Konstantynopola władzę w imieniu Imperium objął król Ostrogotów Teodoryk. W połowie VI wieku ofensywa cesarza Justyniana Wielkiego przywróciła przejściowo południową Hiszpanię, Italię i śródziemnomorską Afrykę do Konstantynopola, by wkrótce utracić północne Włochy — dzisiejszą Lombardię — na rzecz Longobardów, zachowując we Włoszech tak zwany egzarchat Rawenny ze stolicą tamże, a zdobycze hiszpańskie z kolei na powrót utracić na rzecz Wizygotów. Jedynie Afrykę Północną zachował Konstantynopol w swej władzy aż do najazdu arabskiego w roku 698, kiedy to Kartagina wpadła w ręce muzułmanów. Wieki VI i VII były więc okresem, gdy tereny całego Cesarstwa Zachodniego znajdowały się już we władzy politycznej Germanów, z przejściowymi stratami na rzecz Cesarstwa Wschodniego. Był to okres, w którym koegzystencja Rzymian i barbarzyńców, na terenach przez nich zajętych, przechodziła w fazę symbiozy, w wyniku której ukształtować się miała cywilizacja łacińska jako cywilizacja jednolitego już społeczeństwa europejskiego.
Te dwa wieki to prawdopodobnie najważniejszy okres w dziejach Europy. Przez 200 lat mogło się wydarzyć wszystko, ale zdarzyło się właśnie to, co stało się fundamentem wielkiej przyszłości Europy. Cesarstwo Zachodnie upadło nie tylko dlatego, że zniszczyli je Germanie, którzy naciskali na jego granice od czterech wieków, ale z przyczyn, których nikt nigdy do końca przekonująco nie wyjaśnił. Bardzo ogólnie można powiedzieć, że władza cesarska Rzymu, Rawenny czy Konstantynopola nie miała już prowincjom niczego do zaproponowania oprócz wielkiej legendy, legitymizacji i rosnących podatków3. Nie była w stanie zaoferować ani ochrony granic, ani skutecznej administracji, od której przecież prócz obrony zależały także wymiar sprawiedliwości, szkolnictwo, budowa dróg czy akweduktów. Tymczasem Germanie, czyli barbarzyńcy, których najpierw pokonywano, potem aprobowano, gdy prosili o zgodę na osiedlenie się, a z którymi w końcu, gdy już nawet o pozwolenie nie pytali, się pogodzono, zapewnili wiele z tego, czego nie potrafił zapewnić Rzym — przede wszystkim stabilizację. W gruncie rzeczy zatem nie zniszczyli oni Rzymu, ale go uratowali. Choć przyczynili się do upadku jego politycznej potęgi, to uratowali z rzymskiego dorobku to, co uratować się dało4. Ład rzymski trwał nadal.

Jakie zatem wartości nieśli ze sobą Germanie? Przede wszystkim po upadku limesu granice Rzymu — ale już w wersji „germańsko-rzymskiej” — objęły nowe obszary, rdzennie germańskie. Gdy nowe państwa przekroczyły Ren i Dunaj, Germania stała się po raz pierwszy w historii składnikiem zorganizowanego państwa, a nie jedynie obszarem plemiennych „przepychanek”. Królestwo Chlodwiga (466-511) sięgnęło na północy blisko ujścia Łaby. Z kolei jego prawnuk Chlotar II (584-628) objął we władanie cały kraj Turyngów, sięgając niemal środkowej Łaby, uzależniając od siebie Bawarię aż po Salzburg. Na południu królestwo Franków rozciągało się po Morze Śródziemne i Alpy. W ten sposób cywilizowana germańsko-rzymsko-łacińska Europa zrobiła pierwszy krok. Następne miały należeć kolejno do Karola Wielkiego, niemieckich Ottonów, słowiańskich Piastów, węgierskich Arpadów i Skandynawów aż po Islandię.
Germanie nieśli ze sobą istotne składniki ładu politycznego i społecznego oraz niezwykły talent państwowotwórczy, który objawił się natychmiast po załamaniu się centralnej władzy rzymskiej. Dopóki byli poza limesem, dopóty stanowili tylko plemiona. Kiedy osiedlali się na terenie Imperium w IV i V wieku, byli tylko luźnymi społecznościami. Jednak gdy tylko zabrakło centralnej władzy rzymskiej, potrafili natychmiast ją zastąpić. Jest to tym bardziej zdumiewające, że stanowili oni zdecydowaną mniejszość na zajmowanych obszarach. Dla przykładu Wandalowie w Afryce stanowili między 2 a 3% ludności, Wizygoci w Hiszpanii między 5 a 7%, tyle samo, co Ostrogoci Teodoryka, a następnie Longobardowie w Italii. Najwięcej, bo około 23% ludności, stanowili Frankowie w północnej i północno-wschodniej Galii. Wystąpić zatem musiał swoisty i przedziwny paraliż miejscowej ludności rzymskiej, noszący znamiona zupełnej kapitulacji politycznej. Powstała próżnia, którą wypełnił germański geniusz. W ciągu jednego pokolenia Germanie przyjęli chrzest i utworzyli sprawne państwa. Wykazali się przy tym wielką zdolnością harmonijnego współżycia, różniąc się od Rzymian niemal wszystkim — językiem, obyczajami, a nawet religią, gdyż z wyjątkiem Franków przyjęli chrześcijaństwo wschodnich misjonarzy herezji ariańskiej jeszcze przed przekroczeniem limesu. Mimo to ustanowili dla siebie prawa nienaruszające praw rzymskich obowiązujących Rzymian, a jedynie wprowadzili podległość Rzymian prawom germańskim, gdy byli z nimi w sporze. Respektowali wolność wyznania katolików i sami stopniowo przechodzili na katolicyzm. Germanie uznawali — choć tylko teoretycznie — zwierzchność Cesarstwa Wschodniego, czyli Bizancjum, jako jedynego Cesarstwa Rzymskiego. Przez cały V i VI wiek uznawali i utrzymywali rzymskie szkolnictwo. To wszystko zapewniało ich królestwom względną stabilizację, a w dalszej perspektywie doprowadziło do powstania jednolitej cywilizacji i jednolitego społeczeństwa. Warto zwrócić uwagę, że polityki tej nie zastosowali Wandalowie w swoim afrykańskim państwie. W konsekwencji ich państwo legło w gruzach pod ciosami armii bizantyjskiego wodza Belizariusza w roku 533, a więc niecałe 100 lat od swego powstania, po przybyciu Wandalów do Afryki w roku 439.
Co jeszcze nieśli ze sobą Germanie? Przede wszystkim wolność obywatelską. Tylko na wojnie obowiązywało Germanów absolutne posłuszeństwo dowódcy. W czasie pokoju to wiec — prawzór europejskiego parlamentaryzmu — był władzą najwyższą. Wolni wojownicy związani byli ze sobą i wodzem specyficznym koleżeństwem, potwierdzonym przysięgą5. Charakterystyczny dla Germanów był silny instynkt jasno sprecyzowanego prawa. Prawo to, najpierw ustne, po osiedleniu się Germanów na terenie dawnego Cesarstwa zostało spisane. Owe spisane prawa to między innymi Lex Romana Visigothorum, spisane za Alaryka II w królestwie Wizygotów w roku 506, w królestwie Franków Lex Salica, spisane w latach 507-511, Edictum Theodorici Teodoryka z lat 493-526, Codex Revisus wizygockiego króla Leowigilda, spisany za jego panowania w latach 567-586, prawa Wandalów spisane w końcu V wieku oraz Edictum Rotharis Longobardów z roku 643. Siła tradycji była u Germanów jednak tak wielka, że na wiecach, nawet po spisaniu praw, były one recytowane ustnie przez upoważnionych urzędników6. Z rzymskiej perspektywy Goci, Burgundowie, Frankowie i Longobardowie nie zniszczyli Rzymu, ale go ustrzegli 7.
Historyk rzymski Tacyt, autor napisanej w 98 roku Germanii, zwraca uwagę na germańskie rozróżnienie między władzą cywilną a wojskową: „do berła wynosi rodowitość, do buławy męstwo”8. Tacyt podkreśla, że kary egzekwowali u Germanów kapłani, gdyż były one wymierzane w imię sprawiedliwości wyższej, nie ludzkiej9. Stąd łatwość symbiozy prawa germańskiego z boską tradycją chrześcijańskiego Dekalogu. Pisarz zaznaczył również, że Germanie w przeciwieństwie do innych barbarzyńców nie znają wielożeństwa. To wszystko ułatwiało asymilację wśród chrześcijan Cesarstwa. „Z drużynniczego wzoru wywodzi się frankijski wasalat” — podstawa systemu feudalnego, pisze profesor Karol Modzelewski10. Ten wzór odcisnął swoje piętno na całej historii Europy na następne ponad 1000 lat. Również monarchia elekcyjna w obrębie dynastii to wkład Germanów, choć początkowo nie u wszystkich Germanów obowiązywała.
Na szczególną uwagę zasługuje państwo wizygockie w Hiszpanii, a konkretnie ich królestwo toledańskie. Hiszpania została zajęta przez germańskich Alanów, Swewów i Wandalów w 409 roku. Ci następnie byli stopniowo wypierani przez Wizygotów, którzy od roku 418 mieli swoje państwo ze stolicą w Tuluzie, a od połowy V wieku w hiszpańskim Toledo. Luzytania, czyli mniej więcej obszar dzisiejszej Portugalii, początkowo podlegała Swewom, ale w roku 585 została przyłączona do królestwa wizygockiego. Mimo że władcy wizygoccy byli arianami, Kościół katolicki rozwijał się w Hiszpanii dynamicznie. Już w V wieku Hiszpania pokryta była siecią wiejskich parafii. W ramach 5 prowincji kościelnych funkcjonowało 77 biskupstw. Wreszcie w roku 587 katolicyzm przyjął król Rekkared (panujący w latach 586-601) wraz z dworem, a metropolita Toledo Julian uzyskał w 681 roku tytuł prymasa.
Pod rządami wizygockimi rozwijały się sztuka, architektura, literatura i teologia, ale co niezwykle ważne — wytworzyła się bardzo szczególna konstytucja ustroju państwowego. Od końca V wieku kształtowała się specyficzna rola synodów, jako przedstawicielstwa społeczeństwa wobec monarchy. Synody składały się z biskupów oraz możnych świeckich i decydowały zarówno o sprawach Kościoła, jak i państwa. Szczególną rolę odegrał słynny IV synod obradujący w Toledo w roku 633 pod przewodnictwem Izydora biskupa Sewilli. Ten pierwszy europejski parlament określił wyraźnie procedurę wyboru i prerogatywy władcy. I tak władca miał być wybierany przez zgromadzenie możnych wraz z biskupami. Ustalono, że w sprawach „gardłowych” król nie mógł sądzić jednoosobowo, a postępowania sądowe musiały być jawne. W myśl postanowień synodu biskupów wybierał kler, a zatwierdzał metropolita, przy czym król nie miał w tym zakresie formalnie żadnych uprawnień. Wreszcie — wyprzedzając o 500 lat Jana z Salisbury, a o 600 lat św. Tomasza z Akwinu — synod toledański postanowił, że „król jest prawowity tylko wtedy, kiedy rządzi sprawiedliwie”. Z kolei „król źle postępujący pozbawia się godności i władzy”, jednak poddanym zabrania się rebelii, spisków i zamachów, a przysięga na wierność królowi obowiązuje bezwzględnie11.
Kolejny synod, XII z 681 roku, doprowadził do ogłoszenia przez króla Erwiga (680-687) nowego zbioru praw ograniczającego karę śmierci, oślepienia i zakres stosowania tortur. Natomiast XIII synod z roku 683 postanawiał, że nie wolno więzić, pozbawiać majątku i stanowisk przed wniesieniem oficjalnego oskarżenia przed sąd składający się z biskupów i możnych12 — a więc zasada habeas corpus. Rozwiązania te wprowadzono 532 lata przed angielską Magna Charta Libertatum z 1215 roku i 750 lat przed przywilejem krakowskim z roku 1433.

 
Wesprzyj nas