Historia Kairu jest jak niekończąca się baśń. Zmieniające się oblicza tego wielkiego miasta starał się uchwycić Nezar AlSayyad w książce „Kair. Historie miasta”. Jego wielowątkowy reportaż, to porywająca opowieść o miejscu, gdzie zwykły spacer może stać się podróżą w czasie.
Nezar AlSayyad ma pokorny stosunek do historii i jest uczciwy wobec czytelników – już w pierwszych akapitach swej książki zastanawia się, czy o Kairze można powiedzieć coś jeszcze, ponadto, co już zostało powiedziane. „Podróżnicy przybywający tu jeszcze w czasach przed narodzeniem Chrystusa wyryli swe wrażenia na piramidach w Sakkarze i Gizie. Przybysze odwiedzający miasto Fatymidów w średniowieczu spisywali obszerne relacje z podróży. Także wielu mieszkańców i zarządców Kairu pozostawiło szczegółowe opracowania historyczne i bogatą dokumentację poświęconą miastu aż do czasów nowożytnych. W XX wieku uczeni napisali liczne prace na temat rozwoju Kairu, a pisarze wykorzystywali go w charakterze tła akcji swoich powieści” – wylicza AlSayyad, prowadząc własne rozważania nad sensem stworzenia kolejnej książki o tym mieście. Już one same przynoszą częściową odpowiedź: Kair to niekończąca się opowieść, bogactwo motywów inspirujące ludzi do spisywania swych wrażeń już od zarania dziejów, a sposobów opowiedzenia o nim jest tyle, ilu autorów.
Nazar AlSayyad postawił na uchwycenie przemian jakim podlegało miasto na przestrzeni wieków przez pryzmat historii o ludziach żyjących w danych czasach. W odniesieniu do odległej przeszłości, co zrozumiałe, musiał skorzystać z dorobku badaczy dziejów miasta i całego Egiptu, ale już w części poświęconej bieżącym dziejom Kairu, autor w dużym stopniu opiera się na własnych spostrzeżeniach, co przydaje tekstowi świeżości.
AlSayyad, urodzony w Kairze, lecz wykształcony w Stanach Zjednoczonych, architekt i znawca urbanistyki, także od strony historycznej, jest bez wątpienia odpowiednią osobą do tego, by w udany sposób łączyć rzetelną wiedzę uniwersytecką z refleksją nad miastem, którego historię ma we krwi. Natomiast jego interdyscyplinarne zainteresowania przekładają się na bogaty w anegdoty, wielowątkowy styl uwodzący czytelnika swą różnorodnością.
„Historia miast jest zawsze historią jednostek, wydarzeń i miejsc oraz interakcji między nimi” – stwierdza Nazar AlSayyad w rozdziale poświęconym Burdżytom w Kairze, pod których rządami Kair stał się prawdziwą perłą pośród piasków, miastem przewyższającym swą urodą wszystko, co istniało w owym czasie w Europie. Jak dowodzi historia, wspomniane wyżej interakcje mają szczególną moc, gdy biorą w nich udział przedstawiciele obcych nacji.
Dobrym przykładem z czasów względnie bliskich naszym jest okres panowania Francuzów w Egipcie, gdy Napoleon Bonaparte starał się zmienić kraj i miasto według swoich wyobrażeń. O tym, co z tego wynikło Nazar AlSayyad opowiada czytelnikom przechodząc od ogółu do szczegółu – tak zresztą jak w przypadku wszystkich innych esejów zamieszczonych w książce. Z szerszego rysu historycznego, przybliżającego czytelnikowi najważniejsze fakty odnoszące się do danego okresu, stopniowo wyłaniają się portrety konkretnych, choć niekoniecznie znaczących osób, z których perspektywy widzimy rzeczywistość omawianych czasów. Przykład? Ot chociażby umieszczona w książce historia mameluckiego niewolnika, któremu udało się zostać w Egipcie jedną z najbardziej wpływowych osób swoich czasów.
Historia miast jest zawsze historią jednostek, wydarzeń i miejsc oraz interakcji między nimi.
Zważywszy na to, że w polskiej prasie doniesienia z Egiptu nie pojawiają się wcale, szczególnie ciekawe, i zarazem zaskakujące, są informacje zawarte w ostatnim z rozdziałów pt. „Ucieczka od teraźniejszości, konsumowanie przeszłości”. Zaskakuje przede wszystkim… zbieżność problemów Kairu z problemami, jakie także i w Polsce są dobrze znane. Wszechwładza deweloperów, dewastowanie zabytkowej architektury w celu wybudowania czegokolwiek, co przyniesie jak najszybciej, jak największe dochody, liczne przykłady obojętności władz na rujnowanie historycznego i kulturowego dziedzictwa Kairu, szatkowanie miasta enklawami zamkniętych osiedli – wszystko to przypomina historie doskonale znane z Zakopanego czy z Krakowa. Dzięki omówieniu tych aspektów Kair staje się polskiemu czytelnikowi bliski, a egzotyka, dominująca w przeważającej części książki Nazara AlSayyada, zamienia się w nieuchwytne poczucie swojskości.
Warto wspomnieć, że tekst książki „Kair. Historie miasta” jest bogato ilustrowany zdjęciami omawianych miejsc, włączając reprodukcje historycznych rycin i fotografii ukazujących miasto w przeszłości. To spory walor, gdyż autor zadbał o umieszczenie w książce przede wszystkim obiektów mało znanych lub wręcz niedostępnych dla osób postronnych. Wspomagają one rozbudzoną opisami wyobraźnię i zachęcają do dalszego poznawania miasta – a można to czynić bez końca! ■Robert Wiśniewski
Kair. Historie miasta
Kair. Historie miasta
Przekład Maria Jędrzejowska, Barbara Gutowska-Nowak
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Premiera: 17 października 2016
Miasto, które się zmienia. Od Napoleona do Muhammada Alego
Nasza opowieść o odkryciu starożytnego Egiptu przez europejskie społeczeństwo musi się jednak zacząć od Kairu, który znalazł się pod okupacją wojsk Napoleona w 1798 roku. Choć idea francuskiej kolonizacji Egiptu sięgała czasów krucjat, Napoleon, szukając uzasadnienia dla swojej inwazji militarnej przeprowadzonej wiosną 1798 roku, powoływał się na wyższe dobro narodu egipskiego. Płynąc do Egiptu na pokładzie okrętu „L’Orient”, skierował do Egipcjan następujące orędzie: „Zbyt długo już banda niewolników kupionych na Kaukazie i w Gruzji tyranizuje większą część świata. […] Skoro ziemia egipska należy do nich, niechże pokażą akt dzierżawy, który dał im Bóg. Przekleństwo na głowy mameluków, a dla ludu egipskie- go szczęśliwość”4. Napoleon wydał swoją proklamację tuż po wylądowaniu w Aleksandrii 1 lipca. Nazywając siebie sługą Allaha i osmańskiego sułtana, stwierdził, że jego celem jest wyzwolenie Egiptu spod ucisku mameluków, którzy nadużywając władzy, rządzili Egiptem od ponad pięciu wieków. Jego prawdziwe motywy i cele polityczne były jednak znacznie bardziej złożone. Obejmowały wiele różnorodnych aspektów, od interesów ekonomicznych po imperialną ekspansję, od pognębienia rywali politycznych w kraju po osłabienie wpływów brytyjskich – reprezentowanych przez Kompanię Wschodnioindyjską – na Wschodzie5.
Wziąwszy pod uwagę stan, w jakim znajdowało się wówczas imperium osmańskie, Napoleon uznał, że niemal bezbronny Egipt stanie się łatwym łupem. Jego celem jako polityka mogło być rozszerzenie dominacji francuskiego imperium na trzy kontynenty, ale jako wizjoner marzył o tym, aby osobiście szerzyć na Wschodzie idee oświeceniowe ucieleśnione przez Wielką Rewolucję Francuską. Później napisał w swoich pamiętnikach: „Wi- działem siebie jako założyciela religii, maszerującego w głąb Azji, jadącego na słoniu w turbanie na głowie i z nowym Koranem w dłoni; z Koranem, który ułożyłbym stosownie do moich potrzeb”6. Przetłumaczona na arab- ski broszura propagandowa autorstwa Napoleona wywołała liczne komentarze i wielkie poruszenie wśród mieszkańców Kairu. Al-Dżabarti, który poświęcił wiele czasu i wysiłku, aby spróbować zrozumieć Francuzów, sformułował później druzgocącą krytykę manifestu. Wyśmiewał jego niedostatki stylistyczne i błędy gramatyczne7. Tak czy inaczej, z ostatnich zdań proklamacji wynikało jasno, że wszelkie próby oporu ze strony Egipcjan spotkają się ze zdecydowaną reakcją oraz że każda wioska i miasto, które przeciwstawią się francuskim władzom wojskowym, zostaną spalone do fundamentów.
Jako mieszkaniec Kairu Al-Dżabarti był naocznym świadkiem francuskiej inwazji i opisał ze szczegółami chaos, jaki zapanował na ulicach, gdy do miasta dotarła wieść, że francuska flota wpłynęła do Aleksandrii. Niebawem ulice Kairu opustoszały, choć władze usiłowały zachować pozory normalności, nakazując otwarcie kawiarni oraz wywieszenie latarni przed wejściami do domów, zakładów i sklepów. Mameluccy bejowie starali się równocześnie przygotować miasto na przybycie francuskiej armii. Większość nieuzbrojonych mieszkańców wysłano do Bulaku, a pstrokata armia mameluków przekroczyła Nil, aby stawić czoło Napoleonowi. Opisując siły mameluckie, Al-Dżabarti stwierdził, że składają się z ludzi „skłóconych ze sobą, zawistnych, lękających się utraty wygód i życia, pogrążonych w ignorancji i karmiących się złudzeniami, aroganckich, wyniosłych i przesadnie wystrojonych”8. Według Al-Dżabartiego przybycie Francuzów okazało się dla kairczyków prawdziwym wstrząsem. Rządzący wówczas krajem mameluccy emirowie, Murad Bej i Ibrahim Bej, natychmiast zwrócili się z prośbą o pomoc do Stambułu. Murad Bej zajął się następnie mobilizacją sił mameluckich do walki z Napoleonem, podczas gdy Ibrahim Bej nadzorował budowę blokady morskiej, mającej uniemożliwić francuskiej flocie wpłynięcie na Nil i dotarcie do Kairu tą drogą9.
21 lipca 1798 roku Murad Bej zaatakował zbliżające się do Kairu wojska francuskie pod Imbabą. Starcie to przeszło do historii jako „bitwa pod piramidami”10. Dwudziestopięciotysięczna armia francuska była niemal dwu- krotnie liczebniejsza od sił mameluckich. Ponadto armia mamelucka okazała się za słabo wyposażona, aby skutecznie stawić czoło dysponującym znaczną siłą ognia oddziałom francuskim. Po bitwie mameluccy bejowie salwowali się ucieczką z miasta, pozostawiwszy troskę o bezpieczeństwo mieszkańców Kairu szejkom tamtejszych wielkich meczetów, a w szczególności meczetu Al-Azhar.
Większość mężczyzn zdolnych do noszenia broni wcielono do oddziałów mameluckich lub skierowano do Bulaku w celu obrony miasta. Na miejscu pozostali więc głównie starcy, kobiety i dzieci. Ulice Kairu, nie- sprzątane, odkąd ustała działalność handlowa, były brudne i zaniedbane. Tydzień później francuscy żołnierze wkroczyli do miasta, nie napotykając żadnego oporu, dzięki czemu ich okupacja rozpoczęła się spokojnie.
Bezpośrednio po tych wydarzeniach osmański sułtan wypowiedział Francji wojnę. Pokonując potężnych mameluckich bejów, Napoleon uprzedził sułtana, który żałował, że to nie jego armia obaliła mameluków, co pozwoliło- by mu przejąć pełną kontrolę nad Egiptem11.
Na swoją kairską rezydencję Napoleon wybrał pałac bogatego mameluka Alfiego Beja w pobliżu jeziora Azbakija. Niemal od razu przystąpił do re- formowania egipskiej administracji, między innymi poprzez wprowadzenie nowych organów politycznych. Zaczął od powołania do życia wielkiego diwanu, złożonego z przedstawicieli wszystkich regionów kraju. Stworzył także nowe organizacje obywatelskie, w skład których weszli najbardziej wpływowi Egipcjanie. Starał się także nawiązać dobre stosunki z ulemami, teologa- mi i uczonymi, ponieważ zdawał sobie sprawę, że mogą odegrać główną rolę w procesie kierowania narodu na ścieżkę nowoczesnego rozwoju.
Po zajęciu Kairu Bonaparte starał się zaskarbić sobie sympatię swych nowych poddanych. Od czasu do czasu uczestniczył w lokalnych uroczystościach i występował publicznie, aby utrwalić w świadomości kairczyków swój wizerunek dobrotliwego władcy. Napoleon doskonale rozumiał nie tylko skomplikowaną historię Egiptu, ale także zawiłości lokalnej polityki. Zdawał sobie sprawę, że fizyczna okupacja Egiptu to zaledwie początek jego misji. Stosował się do rady hrabiego de Volneya, francuskiego filozofa i orientalisty, który napisał, że zdobywca Egiptu musi prowadzić trzy woj- ny: pierwszą z Brytyjczykami, drugą z Osmanami i trzecią z miejscowym muzułmańskim duchowieństwem. Wiedział, że jeśli Egipcjanie, a zwłaszcza wykształceni muzułmanie, nie będą widzieć różnicy między jego żołnierzami a krzyżowcami, którzy przybyli do Egiptu wiele wieków temu, francuskie panowanie w Egipcie nie potrwa długo12.
Mając na uwadze wszystkie te uwarunkowania, pod koniec 1798 roku Bonaparte wziął udział w dorocznych obchodach święta Wafaa al-Nil, wyjątkowej ceremonii dziękczynnej odprawianej w Egipcie od czasów staro- żytnych, będącej wyrazem wdzięczności dla Nilu jako źródła życia. W trak- cie uroczystości kazał swoim żołnierzom ustawić się w szeregu na baczność, a później pozwolił kairczykom zwiedzać swoje okręty. Jeszcze w tym samym roku przywrócił muzułmański obyczaj świętowania urodzin Mahometa. Podczas uroczystości ku czci Proroka, w których obok czołowych muzułmańskich duchownych uczestniczyli także francuscy oficerowie, odbyła się wspólna defilada oddziałów egipskich i francuskich. Napoleon rozkazał żołnierzom, aby przy każdej okazji demonstrowali najwyższy szacunek dla tradycji religijnych rdzennej ludności, a sam uczestniczył w święcie ubrany w tradycyjny egipski strój, dzięki czemu nie odróżniał się prawie wcale od otaczających go kairskich szejków. W programie obchodów znajdowało się recytowanie Koranu, a także pokaz fajerwerków i przyjęcie, na które zaproszono wszystkich mieszkańców13. Najwyższy rangą duchowny, szejk Chalil al-Bakri, wyprawił ucztę dla Napoleona i jego oficerów. Wzięło w niej udział 100 duchownych z Al-Azhar. Podczas gdy duchowni siedzieli na dywanach przy niskich stolikach, dla Francuzów przygotowano krzesła i wysokie stoły; głębokie różnice kulturowe zostały dodatkowo uwypuklone za sprawą przygotowanych dla francuskich gości srebrnych sztućców, zastawy i drogich win14.
Bonaparte, próbując przekonać imamów, aby wygłosili kazanie piątko- we w jego imieniu, co do tej pory było zarezerwowane wyłącznie dla muzułmańskich władców, takich jak osmański sułtan Sulejman, zmierzał do włączenia świata islamu do swego dominium w nadziei, że miejscowa ludność z czasem zaakceptuje obecność pochodzących z obcego kraju chrześcijan na swojej ziemi. Egipcjanie zaczynali już jednak okazywać niezadowolenie i niepokój. Później, w okresie swego wygnania na Wyspie Świętej Heleny, Napoleon napisze, jak gdyby z pozycji zewnętrznego obserwatora: „Położenie Francuzów było niepewne. Byli zaledwie tolerowani przez wyznawców, którzy przytłoczeni tempem rozwoju wydarzeń, ugięli się wobec siły”15. Jego strategia nie ograniczała się wyłącznie do prób ułagodzenia imamów. Już wkrótce zaproponował prominentnym Egipcjanom formę rządów opartych na prawie szariatu oraz stanowiska w nowych władzach. Był to nie tylko krok na drodze do spełnienia złożonej na początku obietnicy ustanowienia w Egipcie władzy przedstawicielskiej i swobód obywatelskich, lecz także konieczne posunięcie taktyczne ze strony samozwańczego władcy znajdującego się w niepewnym położeniu. Odcięty od Francji za sprawą brytyjskiej blokady, stojąc w obliczu lokalnej rewolty, wybrał najbardziej skuteczną metodę obrony polegającą na odwołaniu się do świętości Koranu i zaangażowaniu duchowieństwa w procesy zachodzące w kraju16.
W chwili przybycia Francuzów Egipcjanie po raz pierwszy od wielu wieków stanęli oko w oko z Europejczykami. Francuska inwazja zapoczątkowała epokę europejskiej kolonizacji, która miała trwać przez ponad pół- tora stulecia. Przyniosła ze sobą idee nowoczesności i industrializacji, do tej pory całkowicie obce społeczeństwu osmańskiego Egiptu. Militarna prze- waga Francuzów wzbudziła w niektórych Egipcjanach pragnienie uczenia się od Zachodu oraz przekonanie, że postęp technologiczny i zdobycze nowoczesnej inżynierii przyniosą krajowi korzyści.
W ciągu następnego roku Francuzi wznieśli budowle obronne i założyli sieć obozów wojskowych w całym Kairze. W większości przypadków wykorzystywali już istniejące miejsca oraz obiekty, i to nie tylko domy, ale także meczety. Minaret meczetu Az-Zahira Bajbarsa został przekształcony w stanowisko obserwacyjne, a pałac mameluka Ibrahima Beja – w szpital wojskowy. W okresie francuskiej okupacji umocniono też znajdującą się
na południowym cyplu wyspy Rauda budowlę, gdzie mieści się Nilometr, urządzenie utrzymywane przez kolejnych władców Egiptu od czasów staro- żytnych. Francuzi zbudowali także most między Raudą a Kairem, a później drugi, łączący Raudę z Gizą17. Oprócz tego zburzyli kilka meczetów i wiele rezydencji emirów. Gruz z rozbiórek zwieziono na miejsce, gdzie znajdował się kiedyś stary most. Francuscy żołnierze wyrównali ponadto kilka wzgórz i zainstalowali na nich stanowiska artylerii. Nad jeziorem Azbakija oczyszczono z budynków sporą przestrzeń, aby zrobić miejsce pod plac. Francuzi przeprowadzili szeroko zakrojone roboty ziemne wokół jeziora, zasypując jego część, aby wyrównać trotuar wzdłuż brzegu. Wybudowali także drogę wzdłuż kanału Nasiri oraz kolejną, łączącą Azbakiję z meczetem Bajbarsa.
Przy okazji tych prac Francuzi usunęli przeszkody tamujące ruch uliczny, tworząc gęstą sieć dróg łączących różne części miasta18. Wziąwszy pod uwagę poziom zniszczeń w Kairze w okresie okupacji francuskiej, można by stwierdzić nie bez racji, że miasto zostało skolonizowane. W rzeczywistości jednak zarówno w oczach mieszkańców, jak i francuskich okupantów było ono wielkim obozem wojskowym. Później, gdy Napoleon powołał do życia struktury administracyjne, do których włączył Egipcjan, rządy wojskowe stopniowo ustępowały miejsca cywilnym i Egipt zaczął funkcjonować jako kolonia.
Po wkroczeniu do Kairu Francuzi przejęli wspaniałe domy wielu liczących się mameluków. Część z nich, w tym pałac mameluckiego przywódcy Murada Beja, z premedytacją zniszczono. Inne natomiast zajmowano i wykorzystywano do rozmaitych celów. Jednym z takich domów była nowa, piękna rezydencja Muhammada al-Alfiego, której budowę ukończono na początku 1798 roku – pałac w stylu osmańskim, składający się z trzech kilkupiętrowych skrzydeł i wielkiego ogrodu. Fasada główna wychodziła na jezioro Azbakija i jeden z kanałów odprowadzających wodę z Nilu. Napoleon postanowił ulokować tam swoją główną, reprezentacyjną siedzibę. Właśnie tam przez dwa lata z rzędu organizował obchody Dnia Bastylii dla upamiętnienia powstania Republiki Francuskiej. Pragnąc dopasować budowlę do swoich potrzeb i upodobań, poprosił generała Caffarellego o dokonanie przebudowy w celu zapewnienia bezpośredniej komunikacji pomiędzy wszystkimi kondygnacjami pałacu. Ponadto rozkazał zmienić wystrój parteru i udekorować ściany portretami wybitnych francuskich polityków19.
Większość budynków mieszkalnych w dzielnicy Nasirijja oddano do dyspozycji naukowców, którzy przybyli do Egiptu wraz z francuskimi siła- mi ekspedycyjnymi. Najważniejszym z tych budynków był dom Hasana al-
-Kaszifa. Al-Kaszif wydał na niego fortunę, a w chwili przybycia Francuzów prace budowlane właśnie dobiegały końca20. Europejczycy urządzili w nim siedzibę nowego instytutu badawczego21. Przez następne dwa lata Institut d’Egypte pełnił funkcję głównej siedziby ludzi nauki, którzy towarzyszyli Napoleonowi w jego wyprawie, aby zajmować się gromadzeniem wszelkich informacji na temat Egiptu i jego kultury. Zespołowi około 100 naukowców powierzono zadanie badania języka, obyczajów, rzemiosła, architektury, topografii i budowy naturalnej Egiptu. Ich dorobek skompilowano następnie w dwudziestoczterotomowej encyklopedii Description de l’Egypte, stanowiącej zbiór nadzwyczaj szczegółowych wiadomości na temat życia w Egipcie z perspektywy Francuzów. Instytut i jego biblioteka zostały udostępnione wszystkim chętnym. Mogli oni oglądać zbiory, a nawet obserwować francuskich uczonych przy pracy.
Al-Dżabarti odwiedził tę instytucję i był zafascynowany nie tylko książkami i przyrządami naukowymi używanymi przez Francuzów, ale także ich autentycznym zainteresowaniem wszelkimi aspektami egipskiej historii i życia społecznego22. Zachwycał się eksperymentami naukowymi prze- prowadzanymi przez Francuzów w laboratorium instytutu. Drobiazgowo opisał wykorzystywane tam zdobycze naukowe i technologiczne, w tym elektryczność, z którą zetknął się po raz pierwszy w życiu. Zdaniem wielu szejków z otoczenia Al-Dżabartiego podejmowanie tego typu prób i wysiłków było pozbawione sensu, ponieważ cała wiedza na temat początków i natury świata została zawarta w tekstach religijnych. W przeciwieństwie do nich Al-Dżabarti wykazywał zainteresowanie odkryciami naukowymi23. Francuzi przywiązywali największą wagę do sporządzania map. Karto- grafowie Napoleona przygotowali pierwszy dokładny plan Kairu, ukazują- cy rozwój trzech najważniejszych części miasta – centrum, podmiejskiego Bulaku oraz Misr al-Kadima, czyli starego Kairu. Wynika z niego, że w epoce napoleońskiej wiele rahbah, niewielkich placyków i terenów zielonych, które istniały od czasów mameluków – co udokumentował Makrizi na początku XV stulecia – zostało zabudowanych.
Francuzi sprowadzili do Egiptu nie tylko misję naukową. Otwierali też domy publiczne, scharakteryzowane przez Al-Dżabartiego jako „miejsca zabaw i rozwiązłości, w tym wszelakiego rodzaju deprawacji i niczym nie- ograniczonych rozrywek”. Przybysze zbudowali nad jeziorem Azbakija kil- ka domów publicznych otwartych zarówno dla francuskich żołnierzy, jak i egipskich cywilów. Jak czytamy u Al-Dżabartiego, zatrudniano tam kucharzy, podczaszych, służących oraz śpiewaczki i tancerki z Europy, a goście mogli uiszczać opłatę za jednorazowe wejście lub wynajmować pokoje na cały miesiąc24.
Kilka książek z tej serii jest już w mojej biblioteczce. Ogólnie polecam. Tylko jedno pytanie? Dlaczego w żadnej nie ma w ogóle (!!!) noty biograficznej o autorze?? Chyba takie poważne wydawnictwo tego rodzaju zaniedbań robić nie powinno? Wpływa to na odbiór książki…Kiedy nie wiem czy to napisał jakiś profesor czy pierwszy lepszy bloger…Pod rozwagę uzupełnienie jakieś??
Teraz zwiedzanie Kairu nie jest zbyt bezpieczne dla turystów nie młuzumańaskich. Nie lubią tam europejczyków, tak naprawdę, tylko w wyznaczonych ośrodkach co najwyżej, a tak żeby pójść i obejrzeć uliczki te naprawdę stare, to nie ma zbyt sobie co robić nadzieji na takie zwiedzanie, bo można oberwać. Pozostają oczywiście książki aby poznać te miejsca oraz oczekiwanie, że może następne pokolenia w tym mieście nie będą już takie uprzedzone do przyjezdnych.
Już ją czytam, dziękuję za polecenie. Dobra książka!