Krew wikingów płynie w żyłach milionów mieszkańców Europy i Ameryki, a opowieść o ich podbojach, wyprawach odkrywczych i dokonaniach nie przestaje inspirować ludzi na całym świecie.


Furia ludzi Północy. Dzieje świata wikingów Pewnego letniego dnia 793 roku z morza na wyspę Lindisfarne wyszła śmierć. Ci, którzy napadli i złupili położony na niej klasztor benedyktynów, byli pierwszymi wikingami.

Przez następne dwieście lat siali oni grozę w całej Europie. Ich długie łodzie, a nawet sama nazwa budziły paniczny lęk przed „furią ludzi Północy”. Jednak mimo reputacji krwiożerczych wojowników mieli wyrafinowaną kulturę – tworzyli urokliwe dzieła sztuki, literaturę o nieprzemijającej sile oddziaływania oraz zaskakująco trwałe państwa.

Philip Parker opowiada ich historię od pierwszych, drobnych wypraw łupieskich po inwazje wielkich armii, które wyruszały ze Skandynawii, by podbić całe połacie Francji, Wielkiej Brytanii i Irlandii.

Relacjonuje ich homeryckie podróże przez Atlantyk do skutych lodem fiordów Grenlandii i Ameryki Północnej, gdzie dotarli cztery stulecia przed Kolumbem, oraz na wschód, wielkimi rzekami Rusi, po bogactwa Bizancjum.

“Furia ludzi Północy” mówi o tym, jak położona na skraju Europy Skandynawia zdołała niemal na trzy wieki zdominować i sterroryzować znaczną część kontynentu oraz jak koniec końców chrześcijaństwo oraz rosnąca potęga królów złagodziły brutalność wikingów i położyły kres ich najazdom.

Philip Parker
Furia ludzi Północy. Dzieje świata wikingów
Przekład: Norbert Radomski
wydanie 5
Dom Wydawniczy Rebis
Premiera w tej edycji: 19 marca 2019
 
 

Furia ludzi Północy. Dzieje świata wikingów

Wprowadzenie

Wtedy wilkom podobni wikingowie, żądni mordu, przeszli na zachód przez rzekę Panta. Żeglarze unieśli w górę tarcze, trzymając je nad połyskliwą wodą. Byrhtnoth i jego wojownicy czekali na nich, gotowi do walki; rozkazał on swoim ludziom utworzyć mur z tarcz i nie ustępować przed atakiem wroga. Bitwa, dająca szansę okrycia się chwałą, była już bliska. Nadszedł czas, gdy ci, którym pisane było paść w boju, mieli rozstać się z życiem.
Wszczął się zgiełk; kruki krążyły w górze i orły zataczały na niebie kręgi, głodne ścierwa; na ziemi rozległ się wrzask. Ciskano włócznie, twarde jak raszple, frunęły wyrzucane z rąk ostre groty. Cięciwy łuków nie próżnowały, tarcze parowały pociski. Bój był zażarty. Waleczni mężowie padali po obu stronach, młodzieńcy rzęzili w pyle […]. Dzielni mężowie stali wytrwale, niewzruszeni jak skała. Każdy z nich szukał sposobu, by pierwszy zadać cios włócznią i odebrać swą bronią życie zgubionemu wojowi; martwi osuwali się na ziemię. Reszta jednak stała nieporuszona, a Byrhtnoth dodawał im ducha, wzywając do zaciekłej walki każdego, kto chciał wsławić się w boju z Duńczykami. […] Kolejny żeglarz natarł na earla, zamierzając rozprawić się z nim i odebrać mu jego skarby – zbroję, pierścienie oraz zdobny miecz.
Byrhtnoth wyciągnął z pochwy swój miecz o szerokiej, lśniącej klindze, gotów ciąć w pancerz żeglarza. Ale przeciwnik powstrzymał go nazbyt szybko, zadając mu okrutny cios w ramię. Miecz o złotej rękojeści wypadł Byrhtnothowi z dłoni. Nie był już w stanie go utrzymać ani dzierżyć jakiejkolwiek broni. Stary wojownik pokrzepił swoich ludzi śmiałymi słowami, wzywając towarzyszy do dalszej walki […]. Wtedy poganie zarąbali jego oraz dwóch mężów, którzy stali przy nim, podtrzymując go – Aelfnoth i Wulfmaer padli w pył, obaj oddali życie w obronie swego pana […]. Tak zginął earl Ethelreda, książę tych ludzi; wszyscy jego towarzysze od ogniska widzieli na własne oczy, że ich pan legł na ziemi. Wtedy dumni thanowie z najwyższym męstwem rzucili się raz jeszcze w wir walki. Każdy z nich, bez wyjątku, dążył do jednego z dwojga – pomścić swojego pana lub opuścić ten świat.
Poemat „Bitwa pod Maldon”, XI wiek1
 
 
„Wilkom podobni wikingowie”, którzy w 991 roku zaatakowali Maldon w Essexie, stanowili ostatnią falę skandynawskich piratów siejących grozę w całej Europie, którzy niemal unicestwili królestwa Irlandii, Wielkiej Brytanii i Francji mające nieszczęście stać im na drodze. Od pierwszego ataku, przeprowadzonego dwieście lat wcześniej na angielski klasztor Lindisfarne, ci północni rozbójnicy morscy napawali trwogą ówczesnych kronikarzy i fascynowali późniejszych historyków. Ich napaści sprawiły, że nazwa „wiking” (oraz jej rozmaite synonimy) zaczęła kojarzyć się z brutalnością i bezprawiem, a ich pogańska religia budziła w ich ofiarach przekonanie, iż najeźdźcy są narzędziem kary boskiej, do tego stopnia, że struchlali mnisi, drżąc z lęku, że ich klasztor może być następnym na liście zgromadzeń złupionych przez Skandynawów, podobno modlili się o ratunek: A furore Normannorum nos libera, Domine („Od furii ludzi Północy zachowaj nas, Panie”)2.
Książka ta opowiada dzieje Skandynawów, którzy przez dwa stulecia od owej pierwszej brutalnej napaści na klasztor w Lindisfarne w 793 roku wykorzystywali swe żeglarskie umiejętności, aby podporządkować sobie wielkie połacie Europy i skolonizować ziemie leżące poza jej obrębem. Owi wikingowie nie byli zwykłymi jednowymiarowymi wojownikami, zainteresowanymi wyłącznie mordem i grabieżą. Wyrośli w kulturze cechującej się niewiarygodną złożonością i bogactwem, która pozostawiła po sobie pełną życia sztukę oraz literaturę obfitującą w sagi i poezję, w społeczeństwie, które stworzyło kodeksy praw i najstarsze parlamenty Europy. Ich ataki wywarły doniosły wpływ na polityczny rozwój krajów, które najeżdżali lub w których się osiedlali, podczas gdy ślady ich materiału genetycznego wskazują, że miliony ludzi na całym świecie mają wikińskich przodków.
Jak to się stało, że ze Skandynawii, krainy na dalekich rubieżach Europy, nagle i gwałtownie wylała się migracja, która omal nie zmiotła z powierzchni ziemi królestw Franków i Anglosasów, dwóch najbardziej zaawansowanych kultur dziewięciowiecznej Europy? Jak wikingowie zdołali wymanewrować swych przeciwników, zakładając przyczółki i kolonie na tak zdumiewająco rozległym obszarze? Dlaczego najazdy ustały w XI wieku i jakie dziedzictwo wikingowie przekazali ziemiom, które terroryzowali lub zasiedlali? Oto pytania stanowiące istotę tej książki, która rozpoczyna się od omówienia pochodzenia wikingów, najwcześniejszych faz rozwoju ich ojczystych krajów: Danii, Norwegii i Szwecji, a następnie ukazuje ich społeczeństwo, kulturę, historię ich najazdów i podbojów oraz dzieje wikińskich kolonii jako takich.
Przybywający bez ostrzeżenia morzem wikingowie sprawiali na swoich ofiarach wrażenie zjawiających się znikąd. Geograficzny zasięg ich zbrojnych wypraw jest zdumiewający. Wyruszając ze swych ojczystych stron w dzisiejszej Danii, Norwegii i Szwecji, morscy rabusie przemieszczali się znacznie szybciej, niż mogły maszerować lądowe siły ich przeciwników, a jeśli otwierała się taka możliwość, zapuszczali się nawet w górę spławnych rzek, by dokonać najazdów na wielkie miasta, takie jak Londyn czy Paryż. Robiąc jeszcze większy użytek ze swych żeglarskich umiejętności, wikingowie płynęli na wschód do południowych wybrzeży Bałtyku, następnie zaś wielkimi systemami rzecznymi do środkowej Rosji, Ukrainy, a nawet Konstantynopola (dzisiejszego Stambułu), kapiącej od złota stolicy imperium bizantyjskiego. Na zachodzie docierali aż do wschodnich wybrzeży Kanady, gdzie pojawili się niemal pięć stuleci przed tym, jak Krzysztof Kolumb „odkrył” Amerykę.
Wiele aspektów wczesnego okresu epoki wikińskiej wciąż nie jest jasnych; zrozumienie ich utrudnia nam brak źródeł pisanych. Nawet samo pochodzenie nazwy „wiking” nie jest pewne. Trzeba przyznać, że nie była ona zbyt często używana przez współczesnych (przynajmniej nie w kronikach, które odnotowują pierwsze najazdy), gdyż Anglosasi chętniej nazywali ich Dani („Duńczycy”), Frankowie – Normanni („ludzie z północy”), Irlandczycy – Gaill („cudzoziemcy”), Bizantyjczycy i Arabowie natomiast stosowali rozmaite warianty nazwy Rus lub Rhos, a w zachodnioeuropejskich annałach regularnie pojawiało się wymownie religijne określenie pagani („poganie”). Słowo „wiking” wywodzono czasem od staronordyckiego vig, czyli „bitwa”, albo od vik („zatoka”), wiązano je także z Viken, wielką zatoką znaną dziś jako Oslofjorden w Norwegii, skąd wyruszało wiele wypraw przeciwko Anglii.
Spośród mniej wiarygodnych etymologii wymienić można vikja, co oznacza „przenosić się”, nawiązujące jakoby do wikińskiego zamiłowania do włóczęgi, a nawet zniekształcone vicus, łacińską nazwę osady położonej obok fortu, a zatem aluzję do jej mieszkańców, „ludu obozowego”. Ówczesne użycie słowa „wiking” w istocie ogranicza się do garstki przykładów z Kroniki anglosaskiej z IX wieku, gdzie – w formie wicingas – odnosi się ono do małych band pirackich3.
Choć nazywanie wikingami najeźdźców z VIII i IX wieku jest w pewnym sensie anachronizmem, przed końcem X wieku już dość powszechnie określano tak piratów albo ludzi, którzy wybrali życie morskiego rozbójnika (czyli, jak mawiano, poszli „na wiking”). Tak czy inaczej stanowi ono wygodną ogólną nazwę dla rozmaitych grup, które wyruszały ze Skandynawii od końca VIII do początku XI wieku, najpierw w pogoni za łupem, a wkrótce potem w poszukiwaniu nowych ziem do zasiedlenia. Dodatkowe zamieszanie związane jest z terminami „Normanowie” i „Skandynawia”. Ten pierwszy, ściśle rzecz biorąc, odnosi się do grup mówiących językiem zwanym dziś staronordyckim, zarazem jednak – jako źródło słowa Normanni – jest jednym z powszechnie używanych przez kronikarzy określeń uczestników wypraw łupieskich, posługiwanie się nim jest więc jak najbardziej uzasadnione. Podobnie, choć obecnie Skandynawią w zasadzie nazywamy terytorium współczesnych Danii, Norwegii i Szwecji, kultura, którą bohaterowie tej książki eksportowali na cały świat wikiński, była kulturą skandynawską, tak więc dla uniknięcia powtórzeń postanowiłem używać terminów „Normanowie”, „wikingowie” i „Skandynawowie” nieomal wymiennie.
W krajach anglojęzycznych za początek epoki wikingów niemal zawsze przyjmuje się rok 793, datę najazdu na Lindisfarne, kiedy owi nieznani dotąd morscy rozbójnicy z hukiem zwrócili na siebie uwagę zewnętrznego świata. Odtąd ataki wikingów ciągnęły się niemal bez przerwy mniej więcej do roku 1000, kiedy to wiele części wikińskiego świata zaczęło się chrystianizować, stabilizować i przypuszczać znacznie mniej (albo wcale) brutalnych napaści na sąsiadów, które aż dotąd stanowiły ich cechę charakterystyczną. Kiedy jednak nastał kres epoki wikingów? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi, tak więc postanowiłem zakończyć opowieść o nich na różnych datach dla poszczególnych regionów, w których operowali. W Anglii skończyła się ona w drugiej połowie XI wieku wraz z ostatnią (całkowicie nieudaną) skandynawską próbą jej podboju, podczas gdy głębiej spenetrowanej przez Skandynawów Szkocji (zwłaszcza na Orkadach i Szetlandach) norwescy królowie próbowali narzucać swoją władzę jeszcze w latach sześćdziesiątych XIII wieku. Na Islandii epokę wikingów można uważać za zakończoną, gdy potomkowie pierwszych wikińskich osadników zrezygnowali ze swej umiłowanej niezależności, podporządkowując się w roku 1262 królowi Norwegii Håkonowi, podczas gdy na Grenlandii postanowiłem doprowadzić historię wikińskich osiedli aż do ich tajemniczego zniknięcia w połowie XV wieku. W Skandynawii natomiast wzrost potęgi tamtejszych monarchii, zaznaczający się od początków XII wieku, kiedy to pojawiło się chrześcijaństwo i silna władza królewska (a zakrojone na większą skalę najazdy ustały), przemawia za traktowaniem po owym czasie Danii, Szwecji i Norwegii raczej jak typowych europejskich królestw niż tworów specyficznie wikińskich. I wreszcie na Rusi u progu XI wieku księstwa, które założyli tam wikingowie, przekształciły się w państwa o charakterze bardziej słowiańskim niż skandynawskim, tak więc to również wyznacza dogodny punkt, w którym zakończyć można wikińską historię tego obszaru.
Źródła naszej wiedzy o wikingach są liczne i różnorodne i zasadniczo postanowiłem omówić je w rozdziale, który wydawał się do tego najwłaściwszy. Najważniejsze i najbardziej kontrowersyjne z nich, a zarazem najżywiej i najbardziej bezpośrednio przemawiające do dzisiejszych czytelników są sagi, opowieści z epoki wikingów, które powstały (niemal bez wyjątku) na Islandii w XII i XIII wieku, bardzo często jednak oparte są na wcześniejszych tradycjach dotyczących wydarzeń, które relacjonują. Samo słowo „saga” pochodzi od staronordyckiego segja, „mówić” lub „opowiadać”, co jasno świadczy o pierwotnie ustnym charakterze tych opowieści. Choć na ogół pisane prozą (z wplecionymi okruchami starszej poezji skaldycznej) i przedstawiające pozornie nie upiększony bieg zdarzeń, sagi czasem trudno wykorzystać jako podstawę narracji historycznej. Grupa określana jako konungasögur („sagi królewskie”), które utrwalono na piśmie prawdopodobnie w okresie między rokiem 1180 a 1280, zawiera sporo informacji na temat ważnych wydarzeń historycznych w Norwegii, Danii i Szwecji, jednak liczniejszy korpus sag rodowych (Íslendingasögur), pełen poruszających, dramatycznych opowieści o zabójstwach, zemście i (rzadziej) pojednaniu, dotyczy głównie relacji między poszczególnymi rodami i jednostkami. Mimo że osadzone są na jasno określonym tle historycznym, nie można uważać, że dosłownie i dokładnie przedstawiają stosunki panujące w wikińskiej Islandii, nie mówiąc już o innych ziemiach zamieszkanych przez wikingów, jak Szkocja czy Norwegia. Kolejna grupa sag, obejmująca opowieści o mitycznych bohaterach (fornaldarsögur) oraz żywoty biskupów i świątobliwych mężów (heilagra manna sögur), w wypadku pierwszych czerpie z podań ludowych, jeśli zaś chodzi o drugie, jest tak bardzo wzorowana na obcych żywotach świętych, że wykorzystanie ich jako źródeł historycznych nastręcza wielkich trudności.
Choć jeśli chodzi o początkowe fazy ekspansji wikingów, uzależnieni jesteśmy od kronik i historii spisanych przez ich ofiary (z towarzyszącym temu problemem ich antypatii do prześladowców), dzieła takie jak Kronika anglosaska, Roczniki Królestwa Franków czy rosyjska Powieść minionych lat dają nieoceniony obraz wczesnego okresu wikińskiego. Inni autorzy, głównie duchowni, tacy jak Adam z Bremy, który w XII wieku spisywał dzieje arcybiskupów hambursko-bremeńskich, także dostarczają wielu ważnych informacji na temat wikingów (choć również nie z ich własnego punktu widzenia). Z czasem wikiński świat zrodził własną tradycję historyczną, zapoczątkowaną na Islandii dziełami Sæmunda Sigfússona zwanego Uczonym, który w początkach XII wieku spisał dzieje norweskich królów, oraz Ariego Mądrego, który pomiędzy 1122 a 1133 rokiem napisał Íslendingabók („Księgę o Islandczykach”). Wkrótce także inne wikińskie narody doczekały się własnych historii, z których najważniejsze to Gesta Danorum („Czyny Duńczyków”), powstałe około 1220 roku dzieło duńskiego duchownego Saxo Gramatyka, oraz Heimskringla („Krąg ziemski”), dzieje królów norweskich spisane przez Islandczyka Snorriego Sturlusona (autora również kilku sag) przed rokiem 1241. Ukazują nam one nareszcie autentycznie skandynawską wizję historii wikingów, jest ona jednak retrospektywna, z czasów, kiedy epoka wypraw łupieskich dawno już minęła (a może nawet zdążyła popaść w zapomnienie). Bardziej lakoniczne, lecz mimo to bezcenne (za sprawą swej współczesności) pisane świadectwo epoki wikingów stanowią kamienie runiczne, głazy pomnikowe z inskrypcjami zapisanymi skandynawskim alfabetem, wznoszone najczęściej dla upamiętnienia zmarłych. Mówiąc o ludziach, którzy walczyli – i nierzadko ginęli – na dalekich wikińskich wyprawach, dają one (jak grupa kamieni runicznych upamiętniających wojowników poległych w trakcie ekspedycji Ingvara Obieżyświata za Morze Kaspijskie około roku 1040) poczucie bezpośredniego kontaktu z przeszłością, jakiego brak jest wielu innym źródłom.
Pokaźną część literackiej spuścizny epoki wikingów stanowi poezja. Podzielić można ją na dwie główne kategorie. Pierwsza z nich to poematy eddaiczne, opowieści o bogach i bohaterach, stanowiące najobszerniejszy oryginalny materiał, na jakim opiera się nasza wiedza o wierzeniach pogańskich Skandynawów. Niektóre, jak Völuspá (Wieszczba Wölwy) przedstawiająca nordycką wizję stworzenia świata, mogą mieć bardzo starożytny rodowód (choć istnieje przeciwstawny pogląd, jakoby te usystematyzowane zbiory mitów powstały jako reakcja na postępującą od X wieku chrystianizację)4. Poematy skaldyczne natomiast (z których zachowało się około 5 tysięcy wersów) często opisują wypadki historyczne i nierzadko znamy imiona poetów (czyli skaldów)5 będących ich autorami, w większości należących do otoczenia królów i wybitnych wodzów. Oparta na aliteracjach poezja skaldyczna jest dla nas mało zrozumiała z powodu obficie stosowanych gier słów i zagadek w formie tak zwanych kenningów. Są to peryfrazy, których właściwe znaczenie ukryte jest często pod kilkoma warstwami symboli. Niektóre są dość oczywiste, jak „rumak morza” w odniesieniu do okrętu czy „pot miecza” na określenie krwi, podczas gdy inne wymagają znajomości wikińskiej mitologii, której dzisiejszemu czytelnikowi może brakować: i tak „brzemię karłów” oznacza „niebo”, ponieważ wedle mitu bogowie stworzyli sklepienie niebieskie z czaszki olbrzyma Ymira i ustawili czterech karłów, po jednym z każdej strony świata, aby je wspierali.
Wikingowie cenili bystrość umysłu i aktywność. Hávamál (Pieśni Najwyższego), zbiór aforyzmów cieszących się wielkim powodzeniem w początkach XXI wieku, zawiera zwięzłe rady: „Wyjścia wszystkie, zanim się wejdzie, trzeba obejrzeć, trzeba zbadać, bo nie wiadomo, gdzie wrogowie siedzą w świetlicy” i „Niemądry mąż, gdy jest ze starszyzną, niech raczej milczy; nikt się nie dowie, że niczego nie zna, skoro nie mówi za wiele” oraz, o ogólniejszym charakterze, „Złośliwemu nie pozwól nigdy człowiekowi, by coś wiedział o twym nieszczęściu”. Bardziej znamienna dla wikińskiego etosu jako całości, dla ich dążenia do sławy i troski o reputację, jest najsłynniejsza z owych sentencji: „Zdycha ci bydło, umierają krewni i ty umierasz; wiem jedną rzecz, co nigdy nie umrze: sąd o umarłym”6.
Wikińskie pragnienie pozostawienia trwałej pamięci o swych czynach ziściło się. Być może prawda jest bardziej złożona, bogatsza w odcienie niż reputacja, jaką wyrobili sobie poprzez wieki. Jednak tacy wojownicy, jak nieznani wodzowie zbrojnych band, które zaatakowały Lindisfarne, Eryk Rudy, odkrywca Grenlandii, czy Harald Srogi, król Norwegii, który poległ, walcząc do ostatka pod Stamford Bridge w roku 1066, byliby szczęśliwi, że historia zapamiętała ich jako ludzi, jakimi chcieli być – bohaterskich, dumnych, lekceważących niebezpieczeństwo – a nie takich, jakimi być może byli naprawdę.
 
Przypisy

1 Poemat „Bitwa pod Maldon”, przekł. angielski Kevin Crossley-Holland w: The Battle of Maldon and Other Old English Poems, Londyn 1965.

2 Przytoczony tekst modlitwy jest niemal na pewno apokryficzny, gdyż żaden średniowieczny manuskrypt nie zawiera dokładnie tej formułki.

3 Po raz pierwszy słowo to pojawia się w Widsith, anglosaskim poemacie z VII wieku, zatem wcześniejszym o ponad sto lat od początku okresu wikińskiego. Przegląd rozmaitych teorii na temat pochodzenia słowa „wiking” zawiera Who Were the Vikings? w: Stefan Brink (red.), The Viking World, Londyn 2008, s. 4–7.

4 Głównym manuskryptem zawierającym tekst Eddy starszej (czyli poetyckiej) jest Codex Regius, rękopis powstały na Islandii w 1270 roku. Zestawienie teorii co do pochodzenia poematów eddaicznych zawiera Eddaic Poetry Terry’ego Gunnella w: A Companion to Old Norse-Icelandic Literature and Culture, red. Rory McTurk, Oksford 2005, s. 82–100.

5 Znamy imiona około 250 skaldów, w tym postaci o tak malowniczych przydomkach jak Eyvind Skáldaspillir („Plagiacista”) i Þorodd Dráputstúfr („Ucięty Wiersz”), zawdzięczający to miano upodobaniu do bardzo krótkich utworów.

6 Pieśni Najwyższego, wers 1, 27, 116, 77.

 
Wesprzyj nas