W książce “Ekobiografia Krakowa” wybitni krakowscy badacze po raz pierwszy w Polsce opowiadają historię swojego miasta przez pryzmat jego środowiska.


Ekobiografia KrakowaKraków. Miasto o bogatej i fascynującej historii. Znakomicie udokumentowanej i dogłębnie przebadanej. Zdawać by się mogło, że wiemy już o nim wszystko. Jednak czy mamy świadomość tego, jak wielki wpływ na historię miasta miało jego środowisko naturalne? Czy rozumiemy, że utrzymywanie tak ważnego ośrodka miejskiego w tym konkretnym miejscu było wyzwaniem nie tylko dziś, ale w każdej epoce?

Wybitni krakowscy badacze po raz pierwszy w Polsce opowiadają historię swojego miasta przez pryzmat jego środowiska. Pokazują wyjątkowy związek Krakowa ze światem przyrody. Zajmują się problemami miasta, które wytwarza i bezustanne gromadzi zanieczyszczenia.

Współczesne problemy ekologiczne Krakowa mają wielowiekowy rodowód. Jedynie spoglądając w przeszłość możemy zrozumieć powagę sytuacji i podjąć odpowiednie działania. Tylko dzięki temu może udać nam się sprostać wyzwaniom z którymi nie poradziły sobie poprzednie pokolenia.

Dziś smog jest nieodłącznym elementem krakowskiego krajobrazu. Jednak czy musi być nim nadal?

Ekobiografia Krakowa
pod redakcją Rafała Szmytki i Adama Izdebskiego
Wydawnictwo Znak
Premiera: 31 grudnia 2018
 
 

Ekobiografia Krakowa


WSTĘP

Adam Izdebski

JAK ZAZIELENIĆ PRZESZŁOŚĆ? HISTORIA ŚRODOWISKOWA I KRAKÓW

HISTORIA ŚRODOWISKOWA NARODZIŁA SIĘ NAGLE, NA FALI REWOLUCJI EKOLOGICZNEJ LAT 60. XX WIEKU. W przeciwieństwie do wielu innych dziedzin nauki powstała nie w odpowiedzi na pytania stawiane przez badaczy, ale w reakcji na palące potrzeby społeczne. Chociaż badania na temat związków człowieka i przyrody w przeszłości miały już, zwłaszcza w Europie, całkiem długą tradycję, historia środowiskowa wprowadzała istotne novum. Jej przedstawiciele, podobnie jak przedstawiciele takich nowych kierunków badań jak historia mówiona czy historia kobiet, podejmowali się wprowadzenia do głównego nurtu dziejów nowych bohaterów. Bohaterów, którzy w tradycyjnych źródłach wykorzystywanych przez historyków zazwyczaj milczą, nie mają „swojego głosu”, a którzy współtworzyli dzieje ludzkości w sposób niekiedy absolutnie decydujący. Historykom środowiskowym nie chodziło tylko o poszerzenie naszej wiedzy o przeszłości, lecz przede wszystkim o uświadomienie współczesnym społeczeństwom, jakie są źródła obecnych problemów ekologicznych.
Wiele mówi już samo pochodzenie nazwy „historia środowiskowa”. Nie została ona użyta po raz pierwszy, żeby nazwać nowe czasopismo albo przedstawić program badawczy. Nie padła nawet w tytule książki. Environmental history pojawiła się najpierw jako nazwa zajęć prowadzonych przez amerykańskiego historyka Rodericka Nasha na Uniwersytecie Kalifornijskim w Santa Barbara (w roku 1970). Miała wskazać studentom, że możliwe jest inne spojrzenie na dzieje człowieka, takie, które pozwala połączyć przeszłość z najbardziej palącymi wyzwaniami teraźniejszości. Innymi słowy, dodanie przymiotnika „środowiskowy” miało historię w oczach i umysłach studentów „zazielenić” – zwrócić uwagę na przyrodniczy wymiar przemian społecznych. Dopiero kilkuletnie doświadczenia dydaktyczne doprowadziły do powstania programów badawczych i pierwszych książek. U źródeł tej dziedziny nauki stoi zatem silne pragnienie, aby uprawiać historię w sposób, który pomoże współczesnemu człowiekowi mierzyć się z wyzwaniami, jakie przynosi życie w przyrodzie całkowicie zdominowanej przez człowieka – życie w nowej epoce, zwanej antropocenem.

***
Antropocen – nowa epoka geologiczna, której cechą charakterystyczną jest przejęcie przez człowieka roli głównej siły kształtującej przyrodę ożywioną i nieożywioną na Ziemi. To, czy antropocen już nastał, oraz – jeśli tak – to, kiedy się zaczął, jest przedmiotem dyskusji. Międzynarodowa Komisja Stratygrafii kierowana przez geologów wskazuje na rok 1950, w związku z próbami bomb atomowych, skokowym wzrostem zużycia energii z paliw kopalnych, który nastąpił po II wojnie światowej, oraz pojawieniem się tworzyw sztucznych – skutki wszystkich tychzjawisk są już widoczne w warstwach geologicznych. Historycy i archeolodzy twierdzą natomiast, że antropogen datuje się od starożytności, rewolucji neolitycznej (początki miast i rolnictwa), albo nawet od jeszcze wcześniejszych przełomów w głębokiej historii ludzkości, które sprawiały, że człowiek zaczynał na nową skalę przekształcać przyrodę. Debata trwa; niezależnie od tego, jak się skończy, istotny jest jeden fakt: wpływ człowieka na przyrodę jest tak przemożny, że nie można już dłużej rozdzielać świata natury i świata kultury.
***

Z podobnego pragnienia wyrasta również ta książka. Chociaż jest pierwszą publikacją w języku polskim w całości poświęconą historii środowiskowej (również i ją poprzedziło kilkuletnie nauczanie historii środowiskowej – na Uniwersytecie Jagiellońskim)1 i mamy nadzieję, że na dobre wprowadzi tę dyscyplinę badawczą do polskiej tradycji pisania o przeszłości, to jej główny cel jest jednak inny. Piszemy o Krakowie, ponieważ chcemy przysłużyć się Krakowowi i krakowianom. Kraków szczyci się wielowiekową wspaniałą historią, znakomicie udokumentowaną i dogłębnie przebadaną. Samo położenie geograficzne miasta jest szczególne. Wyjątkowe warunki przyrodnicze – położenie w głębokiej, wąskiej i podmokłej dolinie rzecznej, z charakterystycznym mikroklimatem – sprawiały, że utrzymywanie tak ważnego ośrodka miejskiego w tym konkretnym miejscu było wyzwaniem w każdej epoce.
W książce, którą trzymają Państwo w dłoniach, sprawdzamy, czy rzeczywiście tak było: czy współczesne problemy ekologiczne Krakowa mają wielowiekowy rodowód? Spoglądając w przeszłość, chcemy pomóc zarówno mieszkańcom Krakowa w zrozumieniu ich obecnej sytuacji, jak i władzom miasta – w ocenie skali problemu. Nasze badania wskazują, że problem ten, dość szczególny, wymaga także wyjątkowych, odważnych działań, które pozwolą wreszcie sprostać wyzwaniom, z którymi nie radziły sobie poprzednie pokolenia. Czy życie w Krakowie zawsze wiązało się z narażeniem na wysoki poziom zanieczyszczeń – w powietrzu, wodzie i glebie? Jakie były właściwie związki Krakowa z przyrodą Małopolski, istniał sam dla siebie czy stanowił część większej całości? Czy bywały okresy, kiedy dostęp krakowian do „czystej” natury był łatwiejszy niż dziś? Od jak dawna smog jest nieodłącznym elementem krakowskich zim? Czy musi być nim nadal? Czy na tutejsze problemy ekologiczne nie ma rady?

DLACZEGO HISTORIA ŚRODOWISKOWA?

HISTORIA ŚRODOWISKOWA JAKO KIERUNEK BADAŃ HISTORYCZNYCH NARODZIŁA SIĘ W STANACH ZJEDNOCZONYCH i przez pierwsze dziesięciolecia koncentrowała się na dziejach tego kraju. Pierwsze prace dotyczyły ochrony przyrody w USA oraz postrzegania świata natury w kulturze amerykańskiej (książka uznana później za pierwszą pracę z historii środowiskowej dotyczyła znaczenia „dzikiej przyrody” dla tożsamości Amerykanów)2. Kolejne tematy pojawiały się, w miarę jak nowe osoby, z wykształceniem historycznym bądź przyrodniczym, dołączały do grona pionierów historii środowiskowej. W wypadku wielu z nich widoczny jest wpływ zaangażowania ideowego na zainteresowania naukowe i sposób mówienia o przeszłości.
Donald Worster, autor pierwszej książki, która opisywała nie sferę idei, ale rzeczywiste zmiany środowiska przyrodniczego i ich wpływ na ludzi, poświęcił swoje życie zawodowe udowadnianiu tezy o zgubnym wpływie kapitalizmu na przyrodę. W pierwszej z wielu prac, dotyczącej tak zwanej Dust Bowl, czyli dekady burz pyłowych na Wielkich Równinach Stanów Zjednoczonych, przypadającej na lata 30. XX wieku, starał się pokazać, jak kapitalistyczna eksploatacja przyrody, w tym wypadku rolnictwo nieliczące się z lokalnymi zasobami przyrodniczymi, nieuchronnie doprowadza do katastrofy ekologicznej3. Rzeczywiście, podejście do uprawy zbóż i wypasania bydła, które zdominowały rolnictwo na preriach Ameryki Północnej od chwili ostatecznej kolonizacji tych terenów na przełomie XIX i XX wieku, zupełnie nie uwzględniało lokalnych warunków glebowych i hydrologicznych. Zasiewanie rok po roku tego samego zboża, intensywne wypasanie bydła, brak jakiejkolwiek troski o regenerację gleb – połączony z wiarą w ich nieograniczoną żyzność – doprowadził do ich daleko idącego wyjałowienia oraz wysuszenia. Gleba zmieniła się w pył, który silne wiatry przenosiły o setki kilometrów, tworząc wielkie chmury niszczące wszelką roślinność, a czasem wręcz duszące ludzi i zwierzęta. Worster widział w tym przede wszystkim skutek mentalności kapitalistycznej, nastawionej na wyciągnięcie z przyrody maksymalnego zysku bez względu na konsekwencje, i rodzaj „kary boskiej” – tymczasem przyczyną mogła być najnormalniejsza w świecie niewiedza, brak doświadczenia w nowym środowisku, a nie „grabieżcze” zapędy. Ponadto w latach 70., kiedy Worster prowadził swoje badania, nie mógł jeszcze wiedzieć o tym, że lata 30. XX wieku były okresem szczególnie suchym na środkowych obszarach Ameryki Północnej. To susze w znaczący sposób pogłębiły problem wywołany przez praktyki rolnicze niedostosowane do lokalnych warunków.
Jednak niezależnie od tego, do jakiego stopnia Worster miał rację, wskazując, że to kapitalizm jest „winny” klęski ekologicznej, której amerykańskie prerie doświadczyły w czasach wielkiego kryzysu, jedno nie ulega wątpliwości. Jego książka dokonała przełomu w myśleniu historyków, którzy odtąd zaczęli zdawać sobie sprawę, że zjawiska społeczne i gospodarcze mają swój wymiar przyrodniczy, który czasami może kompletnie zmienić bieg wydarzeń. Jak powiedzieliby pionierzy historii środowiskowej, natura może oddawać ciosy. Podczas gdy Worster kontynuował swój program badawczy w kolejnych książkach (zajmując się chociażby tym, jak XIX-wieczny kapitalizm w fatalny sposób wykorzystywał i przekształcał amerykańskie rzeki4), wskazany przez niego problem, w szerszej formule, stał się częścią głównego nurtu historii środowiskowej. Do dziś zatem trwa spór o to, czy uprzemysłowienie i nowoczesny kapitalizm rzeczywiście w radykalny sposób zmieniły charakter związków człowieka z przyrodą czy raczej jedynie pogłębiły procesy, które widoczne były od setek, jeżeli nie od tysięcy lat5.
Podobnie kontrowersyjny charakter miały prace dotyczące „biologicznych przewag” Europejczyków nad mieszkańcami innych kontynentów: przewag, które w ostatecznym rozrachunku miały im pozwolić na zdominowanie całego świata w XIX i XX wieku oraz na stworzenie serii przyrodniczych i społecznych „nowych Europ” w różnych zakątkach globu. Pierwszą pracą, która podjęła ten temat w sposób zasadniczy, była The Columbian Exchange Alfreda Crosby’ego6. Niemal od razu po publikacji tej pracy sformułowanie „wymiana kolumbijska” (czyli właśnie Columbian exchange) weszło na stałe do amerykańskiej kultury. Oznacza ono wymianę roślin, zwierząt i mikroorganizmów (chorób), jaka nastąpiła między dwoma wcześniej izolowanymi częściami świata – Ameryką i Eurazją – w rezultacie podbojów Krzysztofa Kolumba. Oczywiście, na tej wymianie korzystnie wyszli Europejczycy, a nie rodowici mieszkańcy Ameryk, których przytłaczająca większość zmarła w ciągu kilku dekad w wyniku nieznanych im wcześniej chorób przywiezionych z Europy. Europejczycy tymczasem z jednej strony zyskali przestrzeń do utworzenia pierwszej prawdziwej „nowej Europy” – Ameryki Łacińskiej, z drugiej strony zaś poznali rośliny, które niemal natychmiast odmieniły europejskie rolnictwo (tytoń, kukurydza), a ostatecznie pozwoliły rozwiązać poważne kryzysy żywnościowe XVII–XIX wieku (ziemniaki). Crosby szybko zdał sobie sprawę, że nie był to ani jedyny przypadek „ekologicznej migracji”, w tym migracji patogenów, które okazywały się zabójcze dla miejscowej ludności, ani jedyna sytuacja, w której Europejczycy, przybywając do nowej części świata, starali się odtworzyć krajobraz i model społeczno-gospodarczy znane im z Europy. Jego kolejne książki, w tym Imperializm ekologiczny, rozwijały ten temat i sprawiły, że ekologiczny wymiar ludzkiej ekspansji i migracji stał się kolejnym klasycznym zagadnieniem historii środowiskowej7.
Kolejny istotny temat, który podjęło pokolenie pionierów historii środowiskowej, to przenikanie się struktury społecznej i kultury z krajobrazem, czy szerzej – z tym, jak człowiek kształtuje przyrodę na swój użytek (chciałoby się wręcz powiedzieć: „na swoje podobieństwo”). Po raz pierwszy poruszono tę kwestię w dwóch pracach, powstałych niemal równolegle w latach 80. XX wieku. Obie dotyczyły tego samego wydarzenia – powstania Nowej Anglii w XVII–XVIII wieku, czyli utworzenia jednego z pierwszych obszarów angielskiej kolonizacji w Ameryce Północnej, rozciągającego się mniej więcej od Nowego Jorku do Bostonu.
William Cronon w książce Changes in the Land skupił się na pierwszych kilku dekadach kolonizacji8. Pokazał przede wszystkim, że angielscy osadnicy nie dotarli na kontynent porastany przez dziewiczą przyrodę, ale do bardzo złożonego i w rzeczywistości umiejętnie zarządzanego środowiska składającego się z wielu różnorodnych ekosystemów. Pozwalał on miejscowej ludności w sposób w miarę stabilny realizować przez pokolenia swój sposób życia i utrzymywać swoją strukturę społeczną. Składały się na ten krajobraz lasy, które przypominały Europejczykom rajskie ogrody i parki – ale w rzeczywistości rdzenni Amerykanie swoje lasy regularnie wypalali, tak aby zlikwidować nieprzenikniony gąszcz zarośli i ułatwić zwierzynie łownej znalezienie pożywienia i przemieszczanie się (oczywiście chodziło także o to, żeby skuteczniej na nią polować). Były to zatem lasy, które stały się właściwie obszarem hodowli dzikich zwierząt. Wśród drzew rozsiane były pola uprawne z warzywami i kukurydzą, będące niemal ogrodami. Gdy po kilku latach polana przestawała być żyzna, osadnicy przenosili się w nowe miejsce i zajmowali pod uprawy nową polanę (lub tworzyli ją, wycinając drzewa). Gdy dodamy do tego umiejętnie wykorzystywane zatoki, zarośla nadmorskie pełne ptactwa, wreszcie rzeki, zaczynamy rozumieć, jak bardzo złożony, a równocześnie głęboko przekształcony przez człowieka był krajobraz Nowej Anglii, gdy przybyli do niego Europejczycy. Był on jednak tak odmienny od tego znanego im ze Starego Świata, że nie rozpoznali w nim ludzkiej interwencji.
Ponadto Indianie w Nowej Anglii nie znali koncepcji prywatnej własności ziemi – co sprawdzało się, ponieważ zasobów ekosystemów nie dawało się podzielić sensownie na niewielkie kawałki gruntu przynależne konkretnym jednostkom. Dla Anglików było to już jednak wystarczającą podstawą do stwierdzenia, że mają do czynienia z „dzikimi”, którzy nie wiedzą, jak sprawić, by ziemia przynosiła plony. Wychodząc od biblijnego nakazu czynienia sobie ziemi poddaną, stopniowo odbierali Indianom ich tereny i przekształcali je na sposób europejski, tworząc odgrodzone od siebie pola, na których uprawiali zboża bądź wypasali udomowione zwierzęta, ściśle określając, co do kogo należy i co komu wolno na należącym do niego kawałku ziemi. Cronon w swej książce pokazał zderzenie dwóch nieprzystających rzeczywistości: przyrodniczych, ale także prawnych i kulturowych. Nie mogły one współistnieć, a pojawienie się europejskiego sposobu zarządzania przyrodą w ciągu dwóch–trzech pokoleń zrujnowało tradycyjny amerykański sposób życia.
Podczas gdy Cronon unikał jednoznacznych ocen, Carolyn Merchant przedstawiła wizję zmian przyrody Nowej Anglii, która przyjęła elementy rozpowszechnionej na wczesnym etapie historii środowiskowej opowieści o upadku przyrody spowodowanym przez człowieka (declensionist narrative) i stała się w ten sposób znacznie bliższa podejściu Worstera9. Merchant modyfikuje je jednak w sposób znaczący, bo zwraca uwagę nie tyle na gospodarczą działalność człowieka, ile na strukturę społeczną (w szczególności zmieniające się role płciowe) oraz systemy wiedzy. Pokazuje, jak określone sposoby rozumienia przyrody i miejsca zajmowanego w niej przez człowieka uzasadniały to, w jaki sposób człowiek przyrodę wykorzystywał, a równocześnie ukierunkowywały jego działania. Co więcej, Merchant wskazuje na to, że nie tylko instytucje prawne są związane z określonymi typami krajobrazu, lecz także że każdy z nich wymaga innego podziału pracy między kobietami i mężczyznami. Nie dotyczy to zresztą tylko oczywistej różnicy między sposobem życia Indian a angielskimi kolonizatorami. Role kobiet i mężczyzn zmieniały się w ciągu XVIII wieku także w ramach społeczeństwa europejskich Amerykanów. W miarę rozwoju bardziej wyspecjalizowanego, urynkowionego rolnictwa, a także przejścia osadników od myślenia tradycyjnego (przyniesionego z Europy w XVII wieku) do wczesnonaukowego (oświeceniowego) role kobiet w uprawie ziemi i życiu społecznym były coraz bardziej ograniczone do domu i ogrodu, a mężczyzna stawał się głównym twórcą nowego krajobrazu.
Połączenie w jednej wizji przeszłości systemów wiedzy, mentalności, ról płciowych, instytucji prawnych oraz ekosystemów i krajobrazu doprowadziło Merchant ostatecznie do sformułowania koncepcji „rewolucji ekologicznej”. Rozumie ona pod tym pojęciem całościową, równoczesną przemianę struktur społeczeństwa i przyrody. Pojęcie „rewolucji ekologicznej” z całą mocą wskazuje na fakt, że dzieje człowieka i natury są nierozdzielne. Oczywiście, na pierwszy rzut oka może się wydawać, że natura jest w takim ujęciu historycznym uprzedmiotowiona, podporządkowana człowiekowi. Podobne wrażenie mogą sprawiać w pierwszym momencie zresztą także inne kluczowe prace pionierów historii środowiskowej, te, które pokazują zjawisko „umaszynowienia natury”, zachodzące w miarę postępów uprzemysłowienia10. Jednak w gruncie rzeczy każda z tych prac zwraca uwagę na sposób reagowania ekosystemów i przyrody nieożywionej na ludzką działalność. Natura nie jest nigdy bezwolna w rękach człowieka, ale odpowiada na jego działania w sposób, który przyspiesza albo wręcz ukierunkowuje zmiany w podejściu człowieka do przyrody, jak również zmiany w łonie samego społeczeństwa.
Chociaż historia środowiskowa narodziła się w Ameryce Północnej i w początkowym okresie była przede wszystkim próbą napisania na nowo historii Stanów Zjednoczonych, nie oznacza to, że w tym samym czasie, albo i wcześniej, podobnych zainteresowań nie wykazywali historycy europejscy. Najważniejszym europejskim odpowiednikiem do historii środowiskowej jest francuska szkoła Annales, czyli nowy kierunek badań historycznych, który narodził się we Francji w okresie międzywojennym, a rozkwitł w latach 60. i 70. XX wieku (nazwa wywodzi się od czasopisma, w którym przedstawiciele szkoły Annales publikowali swoje prace, czyli w wersji pierwotnej, „Annales d’histoire économique et sociale”). Przedstawiciele nowej fali we francuskiej historiografii od samego początku interesowali się przestrzennym wymiarem przemian społecznych, tworząc w ten sposób podwaliny dla geografii historycznej11. Przełomu w tej dziedzinie badań historycznych dokonał jednak dopiero przedstawiciel drugiego pokolenia szkoły Annales, Fernand Braudel, w słynnej pracy Morze Śródziemne i świat śródziemnomorski w czasach Filipa II (króla Hiszpanii, Portugalii, Neapolu i Sycylii w drugiej połowie XVI wieku)12. Wyjątkowość tej kilkusetstronicowej książki polega na tym, że jedynie jej trzecia część poświęcona jest konfliktom i wydarzeniom z czasów panowania Filipa II. Druga część to opis przemian społeczno-gospodarczych, prześledzonych przez Braudela dekada po dekadzie i pokolenie po pokoleniu, natomiast pierwsza, wstępna część książki dotyczy tak zwanych procesów długiego trwania. Pod tym pojęciem Braudel rozumiał „historię prawie nieruchomą” (l’histoire presque immobile): niezwykle powolne przemiany przyrodniczego i przestrzennego wymiaru działalności człowieka, które zaobserwować można jedynie, patrząc na dzieje „z lotu ptaka”, z perspektywy stuleci albo nawet jeszcze dłuższych odcinków czasu.

 
Wesprzyj nas