W książce „Durrellowie z Korfu” Michael Haag opisał dzieje jednej rodziny i odnajdywanie swego miejsca na Ziemi. To literatura biograficzna, która płynnie przechodzi w opowieść o odbudowywaniu życia z gruzów.


Durrellowie z KorfuWysepka z monastyrem połączona ze stałym lądem za pomocą grobli wyłania się z nocnego błękitu okładki książki „Durrellowie z Korfu”. Ten widok, pośród innych zachwycających pejzaży, podziwiała tytułowa rodzina w czasach swego kilkuletniego pobytu nad Morzem Śródziemnym. Korfu miało stać się dla nich cichą przystanią i oazą spokoju po tułaczych latach naznaczonych wcześniejszą tragedią. Michael Haag, pisarz i historyk, rekonstruując na podstawie zachowanych dokumentów losy tej familii, mimowolnie stworzył też opowieść o tym, w jaki sposób właściwe miejsce do życia może pomóc w poukładaniu wszystkiego od nowa. Nawet wówczas, gdy nadzieje na szczęśliwe zakończenie wydają się naprawdę nikłe.

Rodzina Durrellów trafiła w objęcia popkultury przede wszystkim za pomocą książki „Moja rodzina i inne zwierzęta” napisanej przez Geralda Durrella. Humorystyczna opowieść pióra znanego przyrodnika zyskała duży rozgłos przybliżając czytelnikom perypetie rodziny autora z lat spędzonych na Korfu, gdy on sam był jeszcze dzieckiem, a jego pasja do natury dopiero się rozwijała. Wspomnienia Gerry’ego wsparte sporą dawką wyobraźni zyskały wielu sympatyków nie tylko ze względu na wciągającą fabułę, ale też dlatego, że przynosiły odbiorcom słoneczny, śródziemnomorski optymizm, dawały możliwość uczestnictwa w przygodzie, o jakiej wielu marzy lecz niewielu decyduje się na urzeczywistnienie tych pragnień.

Opublikowana po raz pierwszy w 1956 roku, wespół z wydanymi w późniejszych latach tomami pt: „Moje ptaki, zwierzaki i krewni” i „Ogród bogów” stała się podstawą do stworzenia równie popularnych filmów i sztuk teatralnych. Podstawą ponadczasową, bo w 2016 roku rozpoczęła się telewizyjna emisja „The Durrells”, kolejnego, najnowszego serialu inspirowanego greckimi przygodami rodziny. Sądząc po skali zainteresowania ze strony widzów zapewne nie będzie to ostatnia wersja ich perypetii z rzeczywistością zbieżnych tylko częściowo. Prawdziwe dzieje rodziny Durrellów nie były bowiem niekończącym się ciągiem komicznych zdarzeń.

W ujęciu Michaela Haaga Durrellowie odzyskują swe prawdziwe rysy, a składały się na nie nie tylko słoneczne dni. Haag w swojej książce sięga daleko wstecz, aż do lat, gdy rodzina żyła w Indiach przemieszczając się po kraju w zależności od miejsca pracy ojca inżyniera. „Przez następne dwadzieścia lat, w zależności od usytuowania projektów kolejowych, Lawrence Samuel i Louisa, wraz z powiększającym się przychówkiem, przenosili się z miejsca na miejsce od krańca do krańca Radżu, w którego skład wchodziło całe terytorium współczesnych Indii, Pakistan, Bangladesz i Birma — z Dźullunduru do dżungli birmańskiego Arakanu (obecnie Rakhine) po drugiej stronie Zatoki Bengalskiej, z Mojmonszinho i równin zalewowych Brahmaputry do Kurseongu, leżącego na porośniętych lasami wzgórzach pod Darjeeling, u stóp ośnieżonych himalajskich szczytów” – pisze Michael Haag wspominając indyjskie dzieciństwo Durrellów.

Wszyscy oni urodzili się w Brytyjskich Indiach, mając Azję za prawdziwy dom, a Anglię za swoją kulturową ojczyznę. Być może całe życie spędziliby na podróżach po subkontynencie, gdyby nie nagła śmierć Lawrence’a Samuela Durrella w 1928. Ta tragedia zmieniła wszystko. „Cała brytyjska społeczność przekonywała Louisę, że Indie nie są odpowiednim miejscem dla matki z czwórką dzieci. Sprzedała więc dom, wysłała cały dobytek statkiem i wsiadła wraz z dziećmi do pociągu do Bombaju, udając się do kraju, którego prawie nie znali, a który nazywali swoim domem” – relacjonuje Michael Haag.

To nie był dobry krok, choć w czasach wiktoriańskiej obyczajowości musiał wydawać się oczywisty. Szara, zimna Anglia stała się ponurym więzieniem dla całej piątki, nawykłej do funkcjonowania w świecie pełnym kolorów, zapachów i słońca. Samotna Louisa, przytłoczona przez podwójną stratę: ukochanego męża i drogiego jej sercu kraju, przestała radzić sobie z dziećmi i ze samą sobą. Coraz częściej zaglądała do kieliszka. To najstarszy syn Larry zauważył, że źle się dzieje i trzeba szukać jakiegoś ratunku. Wsparty przez Nancy, swoją późniejszą żonę, zdołał namówić matkę do opuszczenia Anglii i przeniesienia się na Korfu, co jednak wcale nie odbyło się w atmosferze entuzjazmu. Przeciwnie, Larry, jak wynika z zachowanej korespondencji, bardzo martwił się o to, że matka wycofa się z pomysłu – początkowo ciągle narzekała na warunki sanitarne, upały i obcość lokalnych mieszkańców. Na szczęście dla całej rodziny tak się nie stało.

„Lekkość, promienność i wolność, jakie odnaleźli na Korfu, dodały im skrzydeł. Wyspa łączyła w sobie łagodność włoskiego krajobrazu, śródziemnomorskie ciepło i zapachy oraz grecką specyfikę — intensywność wrażeń, jakiej nie zaznali od czasu opuszczenia Indii” – pisze autor we wstępie do książki. Korfu stało się dla nich miejscem, które przynosi uzdrowienie.

książka płynnie przechodzi w opowieść o odbudowywaniu życia z gruzów, znajdywaniu nowych powodów, by iść dalej, doceniając każdy kolejny dzień.

W tym miejscu literatura biograficzna, do której zaliczają się „Durrellowie z Korfu” płynnie przechodzi w opowieść o odbudowywaniu życia z gruzów, znajdywaniu nowych powodów, by iść dalej, doceniając każdy kolejny dzień. Przedwojenne Korfu, fascynujące swoją odmiennością od dzisiejszej rzeczywistości, jawi się jako idylliczna kraina pełna zjawiskowej przyrody i czarujących zakątków. Durrellowie odnajdują w tym otoczeniu spokój, formują się w nim charaktery dzieci – w szczególności Gerry znajduje idealne otoczenie do rozwijania swoich przyrodniczych pasji, a przyszłość, przynajmniej na jakiś czas, nareszcie nabiera jasnych barw. Wspomnienia lat spędzonych na wyspie także później, już w latach II Wojny Światowej, dadzą rodzinie siłę do tego by przetrwać to, co przyniesie los.

W opowiedzeniu ich historii, jeszcze ciekawszej niż uchwycona przez Gerry’ego w „Mojej rodzinie i innych zwierzętach” pomogli Michael’owi Haagowi żyjący członkowie rodziny oraz Durrell Wildlife Conservation Trust na Jersey, którzy udostępnili autorowi listy i wspomnienia z czasów spędzonych w Indiach, Anglii i na Korfu, a także późniejszych, oraz wiele rodzinnych fotografii. Dzięki tej współpracy powstał rzetelny portret Durrellów i obraz czasów, które na zawsze odeszły w przeszłość. Agnieszka Kantaruk

Michael Haag, Durrellowie z Korfu, Przekład: Berenika Anna Janczarska, Oficyna Literacka Noir sur Blanc, Premiera: 14 listopada 2018
 
 

Durrellowie z Korfu

Michael Haag
Durrellowie z Korfu
Przekład: Berenika Anna Janczarska
Oficyna Literacka Noir sur Blanc
Premiera: 14 listopada 2018
 

Wstęp

DURRELLOWIE Z KORFU

W 1935 ROKU LOUISA DURRELL WRAZ Z CZWÓRKĄ DZIECI – Lawrence’em (Larrym), Lesliem, Margaret (Margo) i Geraldem (Gerrym) – zamieszkała na Korfu. Lata spędzone na wyspie zostały uwiecznione w niezwykle popularnej powieści Geralda Durrella Moja rodzina i inne zwierzęta, a także w pozostałych częściach jego trylogii korfijskiej – Moich ptakach, zwierzakach i krewnych oraz Ogrodzie bogów. Lawrence, starszy brat Geralda, który zdobył światową sławę jako autor Kwartetu aleksandryjskiego, również poświęcił Korfu książkę – Prospero’s Cell (Jaskinia Prospera).
„Przyjechaliśmy do miejsca, które miało na nas wszystkich wywrzeć ogromny wpływ – napisał Gerry. – Jakby z powrotem wpuszczono nas do raju”.
Czytając Moją rodzinę i inne zwierzęta, można by sądzić, że Durrellowie przeprowadzili się na Korfu niemal pod wpływem kaprysu, ot, z dnia na dzień sprzedali dom i wypłynęli w nieznane, uciekając przed deszczowym angielskim latem i niekończącym się katarem. Ani Gerry, ani Larry w Prospero’s Cell nie wspominają o mrocznych kartach rodzinnej historii. Żartobliwie i lirycznie opisują idyllę wyspy, milcząc o tym, co tak naprawdę ich tam sprowadziło – o nagłej śmierci ojca w Indiach i jej druzgoczącym wpływie na matkę, o dojmującej tęsknocie za utraconym.
Lekkość, promienność i wolność, jakie odnaleźli na Korfu, dodały im skrzydeł. Wyspa łączyła w sobie łagodność włoskiego krajobrazu, śródziemnomorskie ciepło i zapachy oraz grecką specyfikę – intensywność wrażeń, jakiej nie zaznali od czasu opuszczenia Indii. Po latach spędzonych w Anglii, naznaczonych rodzinną tragedią, było to jak przebudzenie. Rodzeństwo, aby chronić jedność rodziny, trzymało swoją samowolę w ryzach, pozwalając matce sprawować władzę nad tą radosną anarchią. Każdemu z Durrellów Korfu przyniosło uzdrowienie.
Książka ta przynosi świeże spojrzenie na życie Durrellów na Korfu. Członkowie rodziny oraz Durrell Wildlife Conservation Trust na Jersey udostępnili autorowi listy i wspomnienia z czasów spędzonych w Indiach, Anglii i na Korfu, a także późniejszych, oraz wiele rodzinnych fotografii. Przemawia poprzez nie sama rodzina, snując nową i nieznaną opowieść, obejmującą wydarzenia sprzed Korfu, z lat spędzonych na wyspie i tych powojennych. Jej bohaterami są nie tylko sami Durrellowie, lecz także osoby, które odgrywały w ich życiu kluczową rolę, jak Teodor Stephanides, przyjaciel Lawrence’a i mentor Gerry’ego, Spiros Americanos, taksówkarz i dyżurny magik ratujący rodzinę z opałów, czy pisarz Henry Miller, który odwiedził Larry’ego na Korfu i dla którego wyprawa ta stała się początkiem płomiennego romansu z Grecją, opisanego w najlepszej jego powieści – Kolosie z Maroussi.
W epilogu naszkicowano dalsze losy prawie wszystkich postaci przewijających się w greckim epizodzie Durrellów i opisano niezwykłą drogę zawodową Larry’ego i Gerry’ego, któremu udało się zrealizować dziecięce marzenie o założeniu własnego zoo.
Wprawdzie książka nie została pomyślana jako przewodnik po Durrellowskim Korfu, może jednak towarzyszyć Czytelnikowi w podążaniu śladami rodziny, odkrywaniu domów i miejsc, które znali i o których pisali. Larry i Gerry, po latach, sami odważyli się na taką eskapadę w przeszłość, dołączając do jednej z wycieczek po Korfu. Larry napisał:

Czując się jak przybysze z zaświatów, założyliśmy z bratem ciemne okulary i głupawe czapeczki i wybraliśmy się na jedną z takich wycieczek; nigdy nie słyszałem tylu bzdur na temat mojej rodziny, głoszonych w dodatku dziwaczną francuszczyzną. Chyba wszyscy byli Syryjczykami. W każdym razie wypiliśmy toast coca-colą na własną cześć i wymknęliśmy się z powrotem do miasta.

Durrellowie to wirtuozi konfabulacji. Wszyscy byli wspaniałymi gawędziarzami i blagierami. Kręcili nosem na Moją rodzinę i inne zwierzęta Gerry’ego – zwłaszcza Margo – ale bez ceregieli przywłaszczali sobie nawzajem swoje historie, a w razie potrzeby wymyślali nowe. Zdaniem jednego z bliskich znajomych Gerry’ego druga część korfijskiej trylogii, czyli Moje ptaki, zwierzaki i krewni, pełna była niewykorzystanych dotąd anegdot, tak niewiarygodnych, że sam autor wątpił, by ktokolwiek wziął je na poważnie, trzecią zaś część, Ogród bogów, wypełniały te, w które nie wierzył nawet on. Margo dosadnie podsumowała powieści, które jej bracia napisali o Korfu, Moją rodzinę i inne zwierzęta Gerry’ego i Prospero’s Cell Larry’ego: „Jeśli chodzi o moją rodzinę, to nigdy nie wiem, co jest prawdą, a co fikcją”.
Książka ta jest wyprawą w magiczny czas przedwojennego Korfu, rzucającą nowe światło na stare historie i odkrywającą te jeszcze nieznane, często równie niezwykłe, fascynujące i zabawne.

Rozdział 1

INDIE

DURRELLOWIE, WSZYSCY URODZENI W INDIACH, byli do szpiku skolonializowani. Wprawdzie w Anglii mieli swą ojczyznę kulturową, ale dla całej rodziny, a zwłaszcza dla Louisy, to Indie były prawdziwym domem. Louisa, „matka” z Mojej rodziny i innych zwierząt, przyszła na świat jako Louisa Dixie w 1887 roku w pendżabskim Roorkee i tam też się wychowywała, w licznej rodzinie, od dawna osiadłej na kontynencie – jej rodzice także urodzili się w Pendżabie. Poślubiła Lawrence’a Samuela Durrella, urodzonego w Indiach ambitnego i pomysłowego inżyniera, i podróżowała z nim po całym Radżu. Wszystkie dzieci państwa Durrellów również przyszły na świat na subkontynencie i to tamtejsze barwy, zapachy i dźwięki ukształtowały ich wrażliwość.
Także w Indiach Louisa przeżyła dwie wielkie tragedie, które naznaczyły jej życie. Najpierw Margery, drugie dziecko Durrellów, zmarła na dyfteryt, a potem, w 1928 roku, Lawrence Samuel dostał nagle śmiertelnego wylewu krwi do mózgu. Kilka tygodni po śmierci męża Louisa, pogrążona w żałobie i zagubiona, usłuchawszy rad znajomych Brytyjczyków, których zdaniem Indie nie były odpowiednim miejscem dla dzieci, wyruszyła do „domu”, by samotnie stawić czoła trudom wychowawczym.

***

Ojciec Lawrence’a Samuela Durrella urodził się na wsi jako dziecko z nieprawego łoża. W wieku osiemnastu lat opuścił Suffolk i rozpoczął karierę wojskową, zwieńczoną stopniem majora w armii brytyjsko-indyjskiej. Rodzina Louisy sprowadziła się do Indii o pokolenie wcześniej. Dziadek przybył na subkontynent w charakterze wykładowcy Thomason College of Civil Engineering w Roorkee – pierwszej uczelni inżynierskiej w Imperium Brytyjskim (obecnie cieszący się prestiżem Indian Institute of Technology). Ojciec zaś był kierownikiem biura i księgowym w zakładzie i odlewni obsługujących Kanał Górnego Gangesu – w ramach pełnego rozmachu brytyjskiego projektu melioracyjnego, który uczynił z Pendżabu spichlerz całych Indii.
Lawrence Samuel poznał Louisę w wieku osiemnastu lat w jej rodzinnym domu w Roorkee; studiował z jej starszym bratem Johnem w Thomason College i przychodził do państwa Dixie na potańcówki, mecze tenisa i amatorskie przedstawienia teatralne. Zauroczyła go siostra Johna, skłonna do psot szesnastolatka, z głową w chmurach.
Po ukończeniu studiów w 1904 roku Lawrence Samuel zatrudnił się w North Western Railway jako asystent inżyniera. Miał nadzorować budowę mostu nad Satledźą, największą z pięciu wielkich rzek uchodzących do Indusu. To trudne, lecz zakończone sukcesem przedsięwzięcie zapewniło dwudziestopięcioletniemu Samuelowi awans na stanowisko inżyniera dystryktu w Karnal, gdzie roztoczył pieczę nad niemal wszystkimi projektami budowniczymi. W 1910 roku, coraz bardziej pewny swej kariery zawodowej, poślubił Louisę i zabrał ją do Dźullunduru (obecnie Dźalandhar), pendżabskiego miasta leżącego okrakiem na głównej linii kolejowej w kierunku Chajberu, gdzie objął posadę dystryktowego inżyniera kolejnictwa. To właśnie tam rok później przyszedł na świat najstarszy syn państwa Durrellów – Lawrence George, czyli Larry.
Przez następne dwadzieścia lat, w zależności od usytuowania projektów kolejowych, Lawrence Samuel i Louisa, wraz z powiększającym się przychówkiem, przenosili się z miejsca na miejsce od krańca do krańca Radżu, w którego skład wchodziło całe terytorium współczesnych Indii, Pakistan, Bangladesz i Birma – z Dźullunduru do dżungli birmańskiego Arakanu (obecnie Rakhine) po drugiej stronie Zatoki Bengalskiej, z Mojmonszinho i równin zalewowych Brahmaputry do Kurseongu, leżącego na porośniętych lasami wzgórzach pod Darjeeling, u stóp ośnieżonych himalajskich szczytów.

***

Najwcześniejsze wspomnienia Larry’ego związane są z monsunami w Buthidaungu, miejscowości położonej u źródeł rzeki Maju, w głębi Arakanu w zachodniej Birmie, tysiąc mil na wschód od Dźullunduru, gdzie przyszedł na świat. Durrellowie przenieśli się tam, gdy ich syn miał zaledwie dziewięć miesięcy. Przejechali koleją z jednego końca Indii na drugi, a potem popłynęli parowcem przez Zatokę Bengalską, by na birmańskim wybrzeżu przesiąść się do kanoe, którym pokonali zakola rzeki, mijając pola ryżowe, lasy, bagna i podmokłe łąki usiane lichymi trzcinowymi chatami, gdzie wszystko zdawało się ukryte i niedostępne. Pod koniec dnia przybili do Buthidaungu, wioski liczącej trzy tysiące mieszkańców, w której za reprezentacyjną ulicę służyła piaszczysta dróżka skręcająca na pola ryżowe, a na zabudowania składały się domki z drewna i trzciny przycupnięte nad brzegiem rzeki.
Larry pozostał tutaj do ukończenia trzeciego roku życia, pod opieką matki i aja, buddyjskiej piastunki, podczas gdy jego zaledwie dwudziestoośmioletni ojciec, wraz z zastępem robotników wywodzących się spośród wojowniczych plemion Pathanów z Północno-Zachodniej Prowincji Granicznej, wytyczał linię kolejową prowadzącą przez góry. Nękani przez pijawki, muchy i komary wykarczowali połacie dżungli zamieszkanej przez jelenie, tygrysy i dziki, wyżłobili kilometry w skalnych ścianach i wydrążyli dwa długie tunele bezpośrednio łączące interior z wybrzeżem, w ramach brytyjskiego zamysłu, by uczynić Arakan jednym z największych eksporterów ryżu na świecie.

 
Wesprzyj nas