“Biała chryzantema” to przejmujący opis mało znanego tematu związanego z drugą wojną światową – „pocieszycielek” więzionych przez japońską armię, opowieść o siostrach, ukazana na tle trudnej i krwawej historii Korei.


Biała chryzantemaKorea, 1943 rok. Szesnastoletnia Hana od urodzenia żyje w kraju okupowanym przez Japończyków. Jako haenyeo, poławiaczka owoców morza, cieszy się swobodą daną już tylko nielicznym Koreańczykom – do dnia, w którym ratuje młodszą siostrę przed japońskim żołnierzem, a sama trafia do niewoli i zostaje wywieziona do dalekiej Mandżurii. Tam staje się „pocieszycielką”, czyli jest zmuszana do pracy w japońskim wojskowym domu publicznym. Lecz haenyeo to kobiety silne i zdeterminowane. Hana nie zamierza się poddawać.

Korea Południowa, 2011 rok. Emi przez ponad sześćdziesiąt lat stara się zapomnieć o tym, co zrobiła dla niej siostra, musi jednak stanąć twarzą w twarz z przeszłością, by odzyskać spokój. Czy będzie potrafiła oderwać się od dziedzictwa wojny i znaleźć przebaczenie?

Pełna napięcia, nadziei i odkupienia “Biała chryzantema” opowiada o dwóch siostrach połączonych miłością dość silną, by zatriumfować nad okropieństwami wojny.

***

Pełne napięcia, odkrywcze dzieło historyczne, przypominające “Sieroce pociągi” Christiny Baker Line oraz “Wyśnij i mnie” Jamiego Forda. (…) Bracht nadaje tragedii ludzkie oblicze, uwydatniając jednocześnie ważne kwestie społeczne.
„Library Journal”

Mistrzowsko napisana, fascynująca debiutancka powieść Bracht obfituje w detale historyczne i ukazuje głębię emocji. To zapadająca w pamięć historia o odwadze Koreanek w czasie drugiej wojny światowej.
„Publishers Weekly”

Ta wciągająca i rozdzierająca serce powieść oddaje hołd wielu tysiącom kobiet więzionym w czasie drugiej wojny światowej.
„Booklist”

Elegancko napisana, wstrząsająca emocjonalnie i wierna prawdzie historycznej, “Biała chryzantema” to arcydzieło literackiej alchemii. Mary Lynn Bracht opisuje niewyobrażalne okrucieństwo, jakie dotykało japońskich niewolnic seksualnych w czasie drugiej wojny światowej, ukazując je przez pryzmat nierozerwalnej miłości koreańskich sióstr.
Blaine Harden, „New York Times”, autor bestselerowej książki “Urodzony w obozie nr 14”

Fascynująca, sprawnie napisana i wstrząsająca książka o życiu dwóch koreańskich sióstr w czasie drugiej wojny światowej (…) Ukazuje trudne do zniesienia życie tak zwanych „pocieszycielek” i wciąż nierozwiązane konsekwencje niewoli seksualnej, z jakimi borykają się ich rodziny. Śmiała, przyciągająca i ważna książka, napisana pięknym językiem i pełna postaci, które pozostaną z wami jeszcze długo po tym, jak przeczytacie ostatnią stronę.
Jackie Copleton, nominowana do nagrody Bailey’s autorka książki “A Dictionary of Mutual Understanding”

“Biała chryzantema” to przejmujący opis mało znanego tematu związanego z drugą wojną światową – „pocieszycielek” więzionych przez japońską armię – ale i historia o odwadze skrzywdzonych kobiet, które chcą mówić o swoim cierpieniu i wołaniu o sprawiedliwość, pokój i miłość. Tragiczny los Hany dzieliło koło dwieście tysięcy koreańskich kobiet zmuszanych przez Japończyków do prostytucji. Pięknie napisany, imponujący debiut pisarki obdarzonej wrażliwym sercem i utalentowanym umysłem.
Xiaolu Guo, autorka “A Concise Chinese-English Dictionary for Lovers”

Mary Lynn Bracht – skończyła studia magisterskie na kierunku Creative Writing, na University of London. Jest Amerykanką o koreańskich korzeniach, mieszka w Londynie, a dorastała w dużej imigranckiej społeczności kobiet, kobiet które wychowały się w powojennej Korei Południowej. W 2002 roku Bracht odwiedziła rodzinną wioskę swej matki i właśnie podczas tej podróży po raz pierwszy usłyszała o „pocieszycielkach”. “Biała chryzantema” to jej debiutancka powieść.

Mary Lynn Bracht
Biała chryzantema
Przekład: Janusz Ochab
Wydawnictwo Prószyński Media
Premiera: 6 marca 2018
 
 

Biała chryzantema


Już prawie świta, nikły blask rzuca dziwne cienie na ścieżkę. Hana stara się zająć czymś myśli, by nie wyobrażać sobie groźnych stworzeń chwytających ją za nogi. Idzie za mamą w dół, do morza. Koszula nocna powiewa za nią na wietrze. Z tyłu dobiega odgłos kroków, Hana wie, że to jej tata, który niesie na rękach jej małą siostrzyczkę, wciąż pogrążoną we śnie. Na brzegu czeka już na nich gromadka kobiet. Rozpoznaje w półmroku ich twarze, nie zna jednak szamanki. Święta kobieta ubrana jest w tradycyjną czerwono-szafirową suknię hanbok. Gdy tylko stają na piasku, zaczyna tańczyć.
Skulone z zimna postacie odsuwają się od wirującej szamanki, zbijają w ciasną grupę, zahipnotyzowane jej tańcem. Kobieta pozdrawia śpiewnie Smoczego Boga Morza, wita go na ich wyspie, zaprasza, by przepłynął przez bambusową bramę prowadzącą ku spokojnym wybrzeżom Czedżu. Na horyzoncie pojawia się słońce, skrawek złotego opalizującego kręgu, a Hana mruga oczami, zaskoczona blaskiem wstającego dnia. To zakazany obrzęd, niezgodny z prawem narzuconym przez okupacyjny japoński rząd, ale mama uznała, że muszą odprawić tradycyjny rytuał gut, nim dziewczynka wykona swoje pierwsze nurkowanie jako pełnoprawna haenyeo. Szamanka prosi o bezpieczny i obfity połów. Kiedy powtarza raz za razem te same słowa, mama Hany trąca dziewczynkę w ramię i obie kłaniają się nisko, dotykając czołami wilgotnego piasku, by uczcić w ten sposób rychłe przybycie Boga. Kiedy Hana się prostuje, dociera do niej zaspany głos siostry.
– Ja też chcę nurkować – szepcze mała, a tęsknota ukryta w tych słowach chwyta Hanę za serce.
– Wkrótce ty też tutaj staniesz, siostrzyczko, a ja będę obok ciebie, by cię powitać – odpowiada szeptem, pewna wspaniałej przyszłości, która je obie czeka.
Słona woda morska spływa jej po skroniach, wyciera je wierzchem dłoni. Teraz naprawdę jestem haenyeo – myśli Hana, obserwując, jak szamanka kręci białymi wstążkami kółka nad brzegiem. Bierze siostrzyczkę za rękę. Stoją obok siebie, wsłuchane w szum fal uderzających o brzeg. To jedyny dźwięk, który towarzyszy im w chwili, gdy mała grupa kobiet przyjmuje ją do swego grona. Kiedy słońce wzniesie się wyżej, ponad fale, Hana zanurkuje w głębokich wodach i zajmie miejsce pośród kobiet morza. Najpierw jednak muszą wrócić ukradkiem do domów, unikając wścibskich spojrzeń.

*

Hana, chodź do domu. Głos siostry rozbrzmiewa donośnie w jej uszach, przywołuje ją gwałtownie do rzeczywistości, do pokoju i żołnierzy śpiących obok niej na podłodze. Obraz porannej uroczystości rozpływa się, znika w ciemnościach. Hana próbuje go zatrzymać, zaciska mocno powieki.
Przebywa w niewoli niemal od dwóch miesięcy, ale czas płynie w tym miejscu boleśnie powoli. Hana stara się nie myśleć o tym, przez co przeszła, do czego ją zmuszają, kim każą jej być. W domu była kimś innym.
Wydaje się, że od tamtego czasu minęły całe wieki, a Hana ma wrażenie, że bliżej jej do grobu niż do wspomnień o domu. Twarz matki, która do niej podpływa. Słona woda na ustach. Okruchy wspomnień ze szczęśliwszych czasów.
Tamta ceremonia emanowała mocą i siłą jak kobiety morza, jak Hana. Leżący obok niej żołnierz porusza się przez sen. Hana obiecuje sobie, że nie pozwoli, by ją pokonał. Nie śpi już do rana i wyobraża sobie, jak ucieknie.

HANA

WYSPA CZEDŻU, LATO 1943

Hana ma szesnaście lat i nie zna niczego innego prócz życia pod okupacją. Japonia zajęła Koreę w 1910 roku, a Hana mówi płynnie po japońsku, a także uczy się japońskiej historii i kultury, nie wolno jej natomiast mówić, pisać ani czytać w ojczystym języku. We własnym kraju jest obywatelem drugiej kategorii z prawami drugiej kategorii, ale to nie umniejsza jej koreańskiej dumy. Hana i jej matka są haenyeo, kobietami morza, i pracują dla siebie. Mieszkają w maleńkiej wiosce na południowym wybrzeżu Czedżu i nurkują w zatoczce niewidocznej z głównej drogi prowadzącej do miasta. Ojciec Hany jest rybakiem. Wraz z innymi mężczyznami z wioski prowadzi połowy na morzu Namhae1, unikając cesarskich łodzi rybackich, które plądrują koreańskie wody przybrzeżne i złowione ryby wysyłają do Japonii. Hana i jej matka mają do czynienia z japońskimi żołnierzami tylko wtedy, gdy idą na rynek, by sprzedać połów z danego dnia. Daje im to poczucie wolności, którym mogą cieszyć się jedynie nieliczni mieszkańcy wyspy, a nawet kontynentalnej Korei, położonej o kilkaset kilometrów dalej na północ. Okupacja jest tematem tabu, szczególnie na targu: tylko najodważniejsi ośmielają się go poruszać, a jeśli już to robią, to wyłącznie szeptem, przysłaniając usta dłonią. Mieszkańcy wyspy są już zmęczeni wysokimi podatkami, nie chcą wpłacać „dobrowolnych” opłat na wojnę ani wysyłać mężczyzn na front, a dzieci do japońskich fabryk.
Na wyspie Hany nurkowaniem zajmują się kobiety. Ich ciała są lepiej przystosowane do zimnych głębi oceanu niż ciała mężczyzn. Mogą wstrzymywać dłużej oddech, nurkować głębiej i utrzymywać wyższą temperaturę ciała, więc od wieków kobiety Czedżu cieszą się niezwykłą niezależnością. Hana poszła w ślady swej matki w bardzo młodym wieku. Zaczęła się uczyć pływać, gdy tylko umiała podnosić głowę o własnych siłach, choć miała niemal jedenaście lat, gdy matka po raz pierwszy zabrała ją na głębsze wody i pokazała, jak odcinać uchowce od skały na dnie morza. Podekscytowana dziewczyna straciła oddech wcześniej, niż przypuszczała, i musiała pędzić na górę, by zaczerpnąć tlenu. Płuca paliły ją żywym ogniem. Gdy dotarła na powierzchnię, zaczerpnęła więcej wody niż powietrza. Krztusząc się i z trudem unosząc głowę nad falami, straciła orientację i wpadła w panikę. Nagle zagarnęła ją wyjątkowo mocna fala, która błyskawicznie wepchnęła ją pod powierzchnię. Hana znów połknęła wielki haust wody.
Jedną ręką matka Hany wyciągnęła jej głowę nad powierzchnię. Dziewczyna na przemian kasłała i chwytała powietrze. Piekły ją przepłukane morską wodą nozdrza i gardło. Ręka matki trzymała ją mocno za kark, aż dziewczynka doszła do siebie.
– Kiedy wypłyniesz, zawsze patrz w stronę brzegu, inaczej się zgubisz – poleciła matka, a Hana posłusznie odwróciła się w stronę lądu. Tam, na plaży, siedziała jej siostra, która pilnowała wiaderek z dziennym połowem. – Po każdym nurkowaniu szukaj siostry. Nigdy o tym nie zapominaj. Kiedy już ją zobaczysz, będziesz bezpieczna.
Gdy Hana zdołała wyrównać oddech, matka ją uwolniła i wykonawszy powolne salto w wodzie, powróciła w głębiny oceanu. Hana jeszcze przez chwilę cieszyła oczy widokiem swej siostry, która odpoczywała spokojnie na plaży i czekała na powrót rodziny. Odzyskawszy w pełni siły, popłynęła do boi i dorzuciła swojego uchowca do połowu matki, ułożonego bezpiecznie w siatce. Potem sama wykonała salto i pomknęła w dół, na poszukiwanie kolejnej zdobyczy.
Jej siostra była jeszcze zbyt młoda, by nurkować z nimi w tak dużej odległości od brzegu. Czasami, gdy Hana wynurzała się z wody i spoglądała na brzeg, jej siostrzyczka ścigała mewy, wymachując przy tym patykami. Była niczym motyl tańczący na linii wzroku Hany.
Hana miała już siedem lat, gdy jej siostrzyczka przyszła wreszcie na świat. Do tego czasu Hana martwiła się, że zostanie jedynaczką. Od dawna marzyła o rodzeństwie – wszystkie jej przyjaciółki miały co najmniej dwoje, troje, a nawet czworo braci i sióstr, z którymi mogły się bawić i dzielić domowe obowiązki, podczas gdy ona wciąż musiała radzić sobie sama. W końcu matka zaszła w ciążę, a Hana dosłownie promieniała z radości i nadziei za każdym razem, gdy tylko zobaczyła rosnący brzuch mamy.
– Jesteś dziś znacznie grubsza, mamo, prawda? – spytała rankiem w dzień narodzin swojej siostry.
– O tak, jestem bardzo, bardzo gruba i jest mi bardzo niewygodnie! – odparła matka Hany, a potem połaskotała ją po brzuchu.
Hana przewróciła się na plecy i chichotała radośnie. Kiedy już się uspokoiła, usiadła obok mamy i położyła dłoń na jej wystającym brzuchu.
– Moja siostrzyczka albo braciszek jest już prawie gotowy, prawda, mamo?
– Prawie gotowy? Mówisz tak, jakbym gotowała w brzuchu ryż, niemądry dzieciaku!
– Nie chodzi o ryż, tylko o moją nową siostrzyczkę… albo braciszka – dodała Hana szybko i poczuła delikatne kopnięcie w dłoń. – Kiedy ona albo on wyjdzie do nas?
– Ależ mam niecierpliwą córkę. – Matka pokręciła z rezygnacją głową. – Wolałabyś brata czy siostrę?
Hana wiedziała, że prawidłowa odpowiedź to „brat”, by jej ojciec miał syna, z którym mógłby dzielić się swoją wiedzą, lecz w myślach odpowiedziała inaczej: „Mam nadzieję, że urodzisz córkę, która kiedyś będzie pływała ze mną w morzu”.
Tego samego wieczoru matka Hany zaczęła rodzić. Kiedy pokazano dziewczynce jej maleńką siostrzyczkę, nie posiadała się ze szczęścia. Uśmiechała się od ucha do ucha, choć jednocześnie próbowała mówić tak, jakby czuła się rozczarowana.
– Przykro mi, że to nie syn, mamo, naprawdę bardzo mi przykro – oznajmiła, kręcąc głową z udawanym żalem.
Potem odwróciła się do ojca i pociągnęła go za rękaw koszuli. Pochylił się, a Hana wyszeptała mu do ucha, osłaniając je dłonią:
– Tato, muszę ci się do czegoś przyznać. Żałuję, że to nie syn, którego mógłbyś uczyć łowić ryby, ale… – Przerwała na moment, by wziąć głęboki oddech, po czym dokończyła: – ale strasznie się cieszę, że mam siostrę, z którą będę mogła pływać.
– Naprawdę?
– Tak, ale nie mów mamie.
Jako siedmiolatka Hana nie umiała jeszcze naprawdę dyskretnie szeptać, więc zgromadzeni w pobliżu przyjaciele jej rodziców roześmiali się serdecznie. Hana ucichła. Uszy paliły ją ze wstydu. Schowała się za tatą i zerknęła na mamę, by sprawdzić, czy i ona słyszała. Matka spojrzała na starszą córkę, a potem na maleństwo pijące mleko z jej piersi i wyszeptała do niego, na tyle jednak głośno, by usłyszała to również Hana:
– Jesteś najbardziej kochaną siostrzyczką na całej Czedżu. Wiesz o tym? Nikt i nigdy nie będzie cię kochał mocniej niż twoja starsza siostra.
Podniosła wzrok na Hanę i gestem przywołała ją do siebie. Dorośli umilkli, gdy Hana uklękła obok matki.
– Teraz jesteś jej opiekunką, Hano – oznajmiła matka z powagą.
Dziewczynka spojrzała na swoją maleńką siostrę. Pogłaskała kępkę czarnych włosów porastających główkę niemowlaka.
– Jest taka delikatna – stwierdziła z zachwytem.
– Słyszałaś, co powiedziałam? Jesteś teraz jej starszą siostrą, a to nakłada na ciebie różne obowiązki. Przede wszystkim musisz ją chronić i opiekować się nią. Nie zawsze będę mogła sama to robić: dzięki temu, że nurkuję, a potem sprzedaję połów na rynku, mamy za co żyć, więc od czasu do czasu, kiedy ja będę zajęta, ty będziesz się musiała opiekować swoją siostrzyczką. Mogę na tobie polegać? – spytała matka surowym tonem.
Hana natychmiast ułożyła ręce przy tułowiu i ukłoniła się, odpowiadając:
– Tak, mamo, dopilnuję, żeby była bezpieczna. Obiecuję.
– Obietnicy trzeba zawsze dotrzymywać, Hano. Nigdy o tym nie zapomnij.
– Będę pamiętała, mamo. Zawsze – odrzekła dziewczynka, wpatrzona w twarz usypiającego niemowlaka. Z otwartych ust maleństwa wypłynęła kropla mleka. Matka otarła je kciukiem.
Gdy upłynęło kilka lat i Hana zaczęła nurkować z matką w głębszych wodach, przywykła do widoku swej siostry czekającej w oddali – dziewczynki, z którą dzieliła posłanie i która opowiadała jej w nocy głupiutkie historyjki, aż zapadła w sen. Dziewczynki, która umiała się ze wszystkiego śmiać, a jej radość udzielała się wszystkim w pobliżu. Stała się ostoją Hany, kotwicą łączącą ją z brzegiem i z życiem.

*

Hana wie, że opieka nad siostrą oznacza również trzymanie jej z dala od japońskich żołnierzy. Matka wielokrotnie wbijała jej to do głowy: „Nigdy nie pozwól, żeby cię zobaczyli! A przede wszystkim nie pozwól, byś znalazła się z którymś z nich sam na sam!”. Przestrogi matki są pełne złowieszczego strachu, a szesnastoletnia Hana cieszy się, że do tej pory nic podobnego jej nie spotkało. W pewien gorący letni dzień to jednak się zmienia.
Jest późne popołudnie, a inne pływaczki dawno już poszły na targ, gdy Hana dostrzega nagle kaprala Morimoto. Jej matka chciała napełnić dodatkową siatkę dla przyjaciółki, która jest chora i nie mogła nurkować tego dnia. Matka zawsze pierwsza rwie się do pomocy. Hana wypływa na powierzchnię, by zaczerpnąć powietrza, i spogląda na brzeg. Jej siostra klęczy na piasku, przysłaniając dłonią oczy, patrzy na morze w stronę Hany i matki. Ma już dziewięć lat, więc może zostawać sama na plaży, wciąż jest jednak za młoda, by wypływać na głębokie wody. Jak na swój wiek jest dość drobna, brakuje jej sił, by pływać i nurkować przez dłuższy czas.
Hana znalazła właśnie wielkiego ślimaka i chce krzyknąć do siostry, by podzielić się z nią radością, gdy dostrzega mężczyznę zmierzającego ku plaży. Unosząc się w miejscu, podnosi wyżej głowę, by lepiej mu się przyjrzeć, i uświadamia sobie, że to japoński żołnierz. Strach ściska jej żołądek. Skąd on się tu wziął? Nigdy nie oddalają się tak bardzo od wioski. Przesuwa spojrzeniem wzdłuż brzegu, by sprawdzić, czy nie ma ich więcej, ale widzi tylko tego jednego. Idzie prosto na jej siostrę.
Na razie skrywa ją pasmo przybrzeżnych skał, ale to się za chwilę zmieni. Jeśli żołnierz nadal będzie zmierzał w tym kierunku, wyjdzie prosto na nią, a wtedy ją zabierze – i wyśle do fabryki w Japonii jak inne dziewczynki, które znikają z wiosek. Jej siostra jest za słaba do pracy w fabryce, nie przetrwa surowych warunków, w jakich żyją tam koreańskie dzieci. Jest zbyt młoda, zbyt kochana, by mogła trafić w ręce Japończyków.
Hana spogląda na morze, szukając wzrokiem matki, i uświadamia sobie, że jest ona pod wodą, nie widzi żołnierza idącego ku jej młodszej córce. Hana nie może czekać, aż matka się wynurzy, zresztą nawet gdyby zrobiła to w tej chwili, jest za daleko, w pobliżu rafy, za którą rozpoczyna się niezmierzona głębia. To Hana musi obronić swą młodszą siostrę. Obiecała to matce i zamierza dotrzymać obietnicy.
Dziewczyna zanurza się pod wodę, płynie do brzegu najszybciej, jak potrafi. Może liczyć tylko na to, że dotrze do siostry szybciej niż japoński żołnierz. Jeśli odwróci jego uwagę, siostrzyczka być może zdoła się ukryć w pobliskiej jaskini, a wtedy Hana wskoczy do oceanu i ucieknie. Żołnierz chyba nie będzie ścigał jej w wodzie?
Prąd odpycha ją od brzegu, jakby chciał wynieść ją z powrotem na pełne morze, w bezpieczne miejsce. Spanikowana wynurza się z wody, by zaczerpnąć oddechu, i zerka w stronę żołnierza. Nadal idzie ku skalnej półce.

 
Wesprzyj nas