Wydawałoby się, że w sprawie archiwalnych widoków Krakowa powiedziano już wszystko. A jednak autorom książki „Nieznany portret Krakowa” udało się odszukać kilkadziesiąt nieznanych dotychczas, a interesujących zdjęć i opatrzyć je zajmującymi opisami.

Kraków z przeszłości znamy przede wszystkim ze zdjęć Rynku, Wawelu, najstarszych kościołów. Te sentymentalne, dobrze znane widoki, powielane w albumach, książkach czy na pocztówkach niczym już nie zaskakują. Może zwrócą naszą uwagę drzewa rosnące na Rynku czy wiodące ulicą Floriańską tory tramwajowe, ale bryły najbardziej charakterystycznych obiektów uchwycone na zdjęciach nie przynoszą niespodzianek. Czy w ogóle istnieją jakieś inne zdjęcia? Na to pytanie odpowiedzi szukali Konrad Myślik i Barbara Zbroja, autorzy książki »Nieznany portret Krakowa” opublikowanej nakładem Wydawnictwa WAM.

Gdy wynaleziono fotografię – a było to w roku 1839 Kraków był, używając dzisiejszej skali, bardzo małym miasteczkiem. Zagraniczna nowinka szybko dotarła na ziemie polskie, przypuszcza się, że w latach 40-stych XIX wieku wykonano w Krakowie pierwsze dagerotypy, ale kiedy zawitała ona do głównego galicyjskiego miasta, natenczas ono wciąż liczyło zaledwie około 6 km kwadratowych. Co zatem więcej niż atrakcyjne wizualnie Sukiennice, Kościół Mariacki czy Wawel mogli uwieczniać na zdjęciach fotografowie? U progu kariery tego wynalazku, zważywszy również na jego możliwości techniczne, w istocie niewiele, ale szczęśliwie nadchodzące lata przyniosły zarówno rozwój techniki fotograficznej, jak i rozwój Krakowa. Rezultatem jednego i drugiego jest wspomniana wyżej książka. Autorzy zebrali w niej bowiem interesujące zdjęcia z lat 1894-1945, które nie tylko ukazują jak rosło i zmieniało się miasto, ale też – poniekąd mimochodem – pozwalają prześledzić jak ewoluowało podejście do fotografii jako dziedziny.

Z autorami „Nieznanego portretu Krakowa” czytelnik przede wszystkim wychodzi poza obręb Plant. Wprost może poczuć, dlaczego wielu mieszkańców Krakowa z przełomu XIX i XX wieku oburzyła idea „Wielkiego Krakowa” czyli przyłączenia do miasta w latach 1910 – 1915 sąsiadujących gmin. Oto niejedno zdjęcie zamieszczone w książce ukazuje tereny industrialne, połacie łąk i pól ciągnące się niemalże po horyzont, a nawet rolnicze poletko sfotografowane w 17 lat po przyłączeniu Nowej Wsi Narodowej do Krakowa. Nawet dziś uderza ów kontrast pomiędzy wysmakowaną i spójną architekturą centralnej części Krakowa, a jego wiejskimi rubieżami. Musiały padać pytania: co też te wsie mogą mieć wspólnego z Krakowem? Zatroskani, schowani za pierścieniem Plant mieszkańcy mieli absolutne prawo nie widzieć sensu tej decyzji, ale widział go jej autor i pomysłodawca, prezydent Krakowa Juliusz Leo. W sposób wizjonerski odniósł się do kwestii spodziewanego rozwoju miasta, napływu nowych mieszkańców i ich potrzeb. Puste poletka, goła ziemia, szybko zaczęły się zapełniać nowymi domami, ulicami. W przeciągu zaledwie kilkudziesięciu lat stały się tym, co znamy, tym, gdzie dziś żyjemy. Właśnie z tej przyczyny zdjęcia peryferyjnych niegdyś obszarów miasta są dla czytelnika tak ciekawe – wszak teraz to w większości samo centrum! Przyjemnie spojrzeć na jego początki, prześledzić jak się kształtowało. Może też warto na tym tle spojrzeć innym okiem na te osiedla, które dziś wydają nam się dzikimi przedmieściami?

Skąd w ogóle wzięły się fotografie obszarów uznawanych za mieszkańców Krakowa z przełomu wieków za nieatrakcyjne? Co skłoniło fotografów do tego by przemieszczać się z ciężkim sprzętem poza obszar pięknych widoków Rynku i Wawelu? Tym razem odpowiedź daje historia fotografii – oto swoje pierwsze kroki poczyniła szczególna jej odmiana: fotografia prasowa. W Krakowie stała się potrzebna wraz z nowatorskimi posunięciami w dziedzinie mediów jakie przeprowadził Marian Dąbrowski. Począwszy od 1910 roku rozpoczął on wydawanie „Ilustrowanego Kuriera Codziennego”, a następnie innych czasopism, do których potrzebne były dobre zdjęcia. Inne niż dotychczas!

Ot Marian Dąbrowski pchnął fotografów tam, gdzie rozgrywały się sceny z prawdziwego życia. Dość sentymentalnych widoczków! Na zdjęciach zaczęły się pojawiać kataklizmy i ich rezultaty (na przykład powodzie w Krakowie), robotnicy przy pracy, a także wydarzenia – takie jak chociażby przygotowania do jazdy próbnej „Torpedy Podhalańskiej”. W tej akurat sprawie do dziś nic się nie zmieniło – Marian Dąbrowski przed stu laty wytypował te tematy, które także współcześnie sprzedają się w prasie najlepiej: powodzie i pożary, remonty i zmiany w lokalnym otoczeniu oraz eventy z udziałem celebrytów. Przebłysk geniuszu!

Tylko pozornie przemieszcza się zatem czytelnik z „Nieznanym portretem Krakowa” przez kolejne widoki miasta. Zdjęcia ilustrują bowiem także spektrum zjawisk społecznych z przełomu XIX i XX wieku. Kto pokusi się o ich samodzielną interpretację – co ze względu na przemyślany dobór nieznanych dotychczas fotografii sprawia naprawdę sporą przyjemność – będzie mógł skonfrontować swoje obserwacje z obszernymi opisami sporządzonymi przez autorów książki. Barbara Zbroja – historyk sztuki specjalizująca się w urbanistyce i architekturze Krakowa drugiej połowy XIX i pierwszej połowy XX wieku wraz z Konradem Myślikiem – publicystą i miłośnikiem Krakowa tworzą doprawdy zgrany duet z pasją zachęcając czytelników do odkrywania sekretów swego ulubionego miasta. Czynią to doprawdy skutecznie, dlatego nie ma się co dziwić, jeśli po przeczytaniu książki ogarnie nas chęć przetrząśnięcia archiwalnych zdjęć naszych dziadków. To całkowicie uprawniony efekt uboczny tej lektury. (B)

PS. Do książki dołączony jest plan Krakowa z 1939 roku, na którym oznaczono miejsca w niej przedstawione wraz z kierunkiem wykonania zdjęć. Bardzo przydatne!

Barbara Zbroja, Konrad Myślik – Nieznany portret Krakowa

 
Wesprzyj nas