“Vernon Subutex 3” to ostatnia część społecznej satyry. Koniec. Punk is dead, ale anarchia wciąż żyje.


Vernon Subutex tom 3Życie Vernona przyspieszyło jak transfer danych w internetowym gniazdku.

Subutex, który sprzedawał płyty z muzyką, wolny ptak lat dziewięćdziesiątych, trafia do klatki XXI wieku. Ekran smartfona odebrał bezpowrotnie temu przystojnemu niegdyś mężczyźnie możliwość bezczelnego flirtu na przystanku metra.

Ale jak to? Przecież to Francja! Liberté, égalité, fraternité!

Równość – którą wyznacza grubość twojego portfela?

Wolność – dopóki nie zdechnie ci bateria w komórce?

Braterstwo – tylko gdy zbytnio nie przeszkadzasz znajomym w ich codziennym, poukładanym życiu?

Nowy sztandar światowej rewolucji powiewa dziś wysoko i proponuje nam trzy chwytliwe hasła: rasizm, zniewolenie, wrogość!

Czy niesprzedajny punkowy guru okaże się taką samą szmatą, za jaką ma resztę społeczeństwa?

Ostatnia część społecznej satyry. Koniec. Punk is dead, ale anarchia wciąż żyje.

***

Ostatni tom jest jeszcze bardziej wybuchowy niż poprzednie!
Nelly Kaprièlian, „Les Inrockuptibles”

Jeden z najbardziej uderzających fresków o początku XXI wieku.
Marianne Popot, „L’Express”

Despentes opisuje swoich bohaterów w niezwykle barwny sposób i zakotwicza ich w świecie, który jest dla nich więzieniem.
Emma Dubois, „Les Échos”

Trzeci uzależniający i inteligentny tom.
Raphaëlle Leyris, „Le Monde des livres”

Virginie Despentes
Vernon Subutex tom 3
Przekład: Jacek Giszczak
Wydawnictwo Otwarte
Premiera: 1 sierpnia 2018
 
 

Vernon Subutex tom 3


LISTA OSÓB POJAWIAJĄCYCH SIĘ W POPRZEDNICH TOMACH

Charles
Bywalec parku des Buttes-Chaumont i okolicznych barów. Spotyka Vernona na początku drugiego tomu, gdy ten, chory, z wysoką gorączką, przesiaduje na parkowej ławce. Charles otacza go opieką i zostaje jego przyjacielem. Kiedyś zgarnął główną wygraną w lotto i zdecydował, że nikomu o tym nie powie.

Kiko
Spekulant giełdowy uzależniony od kokainy. Mieszka w ósmej dzielnicy Paryża. Przekonany, że Vernon jest genialnym didżejem, przez pewien czas gościł go u siebie, potem wyrzucił go za drzwi, by w końcu się z nim pogodzić.

Alex Bleach
Wokalista rockowy, który na początku tomu pierwszego umiera w pokoju hotelowym na skutek przedawkowania narkotyków. Dawny przyjaciel Vernona. Nagrał wywiad z samym sobą na dwóch kasetach – przedstawił swoją historię, zwłaszcza konflikt z Dopaletem, i oskarżył Dopaleta o to, że przyczynił się do śmierci Vodki Satany (wielkiej miłości Alexa).

Véro
Na krótko pojawia się w drugim tomie jako partnerka Charles’a. Zawsze trzymała się z dala od grupy Subutexa.

Pamela Kant
Była gwiazda porno, geek. Przyjaźniła się z Vodką Sataną. W drugim tomie brała udział w poszukiwaniach Vernona, a następnie została jego przyjaciółką.

Marcia
Transseksualistka pochodząca z Brazylii. W Paryżu czesze modelki do sesji zdjęciowych. W pierwszym tomie mieszkała w apartamencie Kiko. Gdy Vernon zakochał się w niej do szaleństwa, zniknęła.

Laurent Dopalet
Producent filmowy, pięćdziesięciolatek, ojciec Antoine’a. W tomie pierwszym zatrudnia Hienę, chcąc odzyskać kompromitujące go kasety Alexa Bleacha. Pod koniec drugiego tomu zostaje zaatakowany przez Aïchę i Céleste, które siłą wkraczają do jego domu, by pomścić Vodkę Satanę.

Hiena
Prywatny detektyw. Pracuje na czarno. Została zatrudniona przez Dopaleta, ale zdradziła go i dołączyła do grupy osób skupionych wokół Subutexa.

Olga
Bezdomna kobieta o wybuchowym charakterze, pojawiła się w drugim tomie. Jest zauroczona Subutexem, którego poznała, gdy znalazł się na ulicy.

Xavier
Scenarzysta filmowy. Od dwudziestu lat nie odniósł żadnego sukcesu. Mąż Marie-Ange, z którą ma córkę. Lubi psy. On także dołączył do grupy skupionej wokół Subutexa.

Marie-Ange
Żona Xaviera.

Sylvie
Była dziewczyna Alexa Bleacha. W tomie pierwszym gościła u siebie Vernona, miała z nim krótki romans, a kiedy zniknął bez słowa, zaczęła go zawzięcie poszukiwać. Dołączyła do grupy osób skupionych wokół Vernona w parku des Buttes-Chaumont. Sylvie jest matką Lancelota, który na początku pierwszego tomu opuścił dom rodzinny, by zamieszkać ze swoją ukochaną.

Emilie
Przyjaciółka Vernona z czasów młodości. Była wówczas basistką, ale zerwała więzi ze światem muzyki. Krótko gościła u siebie Vernona, później uczestniczyła w jego poszukiwaniach, by w końcu dołączyć do grupy osób skupionych wokół niego w parku des Buttes-Chaumont.

Laurent
Vernon poznaje go po eksmisji ze swojego mieszkania. Laurent od dawna nie ma dachu nad głową. To on wyjaśnia Vernonowi, na czym polega życie na ulicy.

Patrice
Wykonuje dorywcze prace, mieszka na odległym przedmieściu, jest wytatuowany, nieokrzesany, czasami gwałtowny. Pod koniec drugiego tomu zakochuje się w Pénélope i dołącza do grupy otaczającej Vernona w parku des Buttes-Chaumont.

Antoine
Kurator sztuki, syn Dopaleta. Informuje grupę o działaniach swojego ojca.

Sélim
Pracownik naukowy, ateista. Był mężem Vodki Satany, z którą ma córkę Aïchę. Nigdy nie wyznał córce, że jej matka była gwiazdą porno. Aïcha dowiaduje się o tym w tomie drugim. Należy do grupy osób otaczających Subutexa w parku des Buttes-Chaumont.

Aïcha
Studentka prawa, młoda praktykująca muzułmanka. Poznała prawdę o śmierci swojej matki, słuchając taśm Alexa Bleacha. Zemściła się na Dopalecie, wdzierając się do jego domu. Pod koniec tomu drugiego Hiena umieszcza ją w bezpiecznym miejscu, by uniknęła zemsty producenta.

Vodka Satana
Matka Aïchy, niegdyś żona Sélima. Była narzeczoną Alexa Bleacha. Pracowała w branży porno, przyjaźniła się z Pamelą i Danielem. Zmarła w wieku trzydziestu lat po przedawkowaniu narkotyków. Jeśli wierzyć wyznaniom Alexa, zginęła z winy Dopaleta, który obawiał się, że Vodka Satana może wywołać skandal, ujawniając ich związek.

Céleste
Tatuażystka i kelnerka w barze Rosa Bonheur. Jej ojciec, policjant, bywał w sklepie z płytami Vernona Subutexa, którego Céleste rozpoznała w parku. W tomie drugim została przyjaciółką Aïchy i pomogła jej zemścić się na Dopalecie. Hiena ukryła także ją, by nie dosięgła jej zemsta producenta.

Lydia Bazooka
Krytyczka rockowa. Była zagorzałą fanką Alexa Bleacha. Gościła u siebie Vernona, później dołączyła do poszukującej go grupy. Wbiła sobie do głowy, że napisze obszerną biografię Alexa Bleacha.

Daniel
Bliski przyjaciel Pameli Kant. Transseksualista. Czuły na wdzięki Céleste, która nigdy nie odwzajemniła jego uczuć.

***

Dworzec w Bordeaux jest w trakcie renowacji, las rusztowań wypełnia jego trzewia. Na peronie jakiś chłopak w tenisówkach włożonych na bose stopy i przydeptanych na piętach chodzi tam i z powrotem, paląc jednego papierosa za drugim. Rzuca nieprzyjazne spojrzenia przez szyby. Zdaje się czekać, aż ktoś zareaguje, by wtargnąć do pociągu i spuścić temu komuś łomot. Konduktorzy już go zauważyli i stoją przed drzwiami, by nie mógł w ostatniej chwili wskoczyć do środka. W wagonie rozbrzmiewają cztery dźwięki dżingla kolei państwowych, a potem przenikliwy dzwonek zapowiadający odjazd. Chłopak zostaje na peronie i Vernon napotyka jego spojrzenie. Uderza go, jak bardzo jest nienawistne. Jak gdyby to spojrzenie było przeznaczone właśnie dla niego. Jest w nim coś więcej niż żądza mordu, chęć unicestwienia – to uczucie wrogości. Chłopak chętnie zanurkowałby w czasie, żeby móc wyrwać flaki również jego przodkom do siedmiu pokoleń wstecz.
Vernon zagłębia się w fotel, rozprostowuje nogi. Zapomniał, jak bardzo lubi jazdę pociągiem. Uspokaja się, ogarnia go błogostan. Patrzy, jak pejzaż zaczyna przyspieszać. W wagonie panuje nastrój właściwy podróżom kolejowym: zbiorowa zgoda na to, że przez wiele godzin nikt nam nie będzie przeszkadzał, radosne przyzwolenie, że przeniesiemy się z określonej sytuacji w inną. Vernon przywołuje bezładne wspomnienia wigilii Bożego Narodzenia, wyjazdów na wakacje, grupowych wypadów na ten czy inny festiwal albo samotnych wypraw, by spotkać się z sympatią z prowincji. Obrazy zderzają się z sobą i ulatują jeden po drugim niesione tęsknotą, która wydaje mu się dosyć ckliwa. Jego pamięć wypełniają wirujące fragmenty wspomnień bez związku z chronologią. Całe poprzednie życie wydaje mu się obce, stapia się w bezkształtną masę odległych reminiscencji. Nie może wiązać tego zamętu z zażywaniem narkotyków: nie bierze niczego od miesięcy. To przyszło samo z siebie. Zaczął się nudzić, kiedy był naćpany, czekał, aż działanie narkotyków minie, zadawał sobie pytanie, co mogło mu się podobać w tym stanie otumanienia. Narkotyki służą temu, by chronić nas przed nudą, sprawiają, że wszystko wydaje się zajmujące, są jak smuga tabasco na potrawie bez smaku. Ale Vernon już się nie boi nudy, samotności, ciszy ani ciemności. Bardzo się zmienił. Narkotyki nie są mu już do niczego potrzebne.

Jednak w ostatnich dniach, cierpiąc na straszliwy ból zębów, nałykał się jakichś przeciwbólowych tabletek na opiatach, których działanie przypominało stan ukojenia po zażyciu marihuany, i to wrażenie, że porusza się w kokonie z waty, sprawiło mu przyjemność. Jest zanurzony w przytłumionym świetle, jakby spłynął na niego obłok, spowijając kontury jego ciała i szczelnie go otulając w każdej sytuacji. Ten ząb dał mu się nieźle we znaki. Zawsze czekał do chwili, kiedy dotkliwy ból nie pozwalał mu zasnąć, nim wybrał się do dentysty. Lecz ten atak był najsilniejszy ze wszystkich. Gdy chory ząb przypadkiem ocierał się o ząb w dolnej szczęce, Vernon czuł się tak, jakby jego ciało przeszywało ostrze szabli, podrywało go do góry i rzucało nim o ziemię. Wrzeszczał, nie mogąc nad sobą zapanować. Olga poradziła, by przepłukał usta mocnym alkoholem, i Vernon, nie mając nic do stracenia, pociągnął łyk wódki – ten anestetyk przez chwilę działał, po czym zwalił go z nóg. Ale nazajutrz do potwornego rwania w spuchniętym dziąśle doszedł kac i Vernon przeżywał istne katusze. Schował się w kącie jak chore zwierzę, zwinął się w kłębek oszalały z bólu.
Ktoś przywołał Kiko. Ponieważ Kiko ma więcej pieniędzy od innych, jest traktowany jak osoba najbardziej odpowiedzialna w grupie. Od razu zareagował: ma kumpla dentystę, zaraz do niego zadzwoni. Konował przefaksował receptę do najbliższej apteki, Pamela wsiadła do samochodu, by pojechać po antybiotyki i środki przeciwbólowe. Po raz pierwszy nagła potrzeba zmusiła ich do nawiązania kontaktu ze światem zewnętrznym.

Potem Vernon połknął wszystko, co mu podawano, bez szemrania. Był pewien, że żaden specyfik nie zdoła położyć kresu tak wielkim męczarniom. Ale po półgodzinie był zbyt odurzony, żeby odczuwać ból. Tak właśnie przypuszczał. Lepsza od wszystkich tabletek przeciwbólowych okazała się pompa infuzyjna z morfiną. Dentysta, który przepisał mu tak skuteczny narkotyk, od razu wzbudził jego zaufanie. Ząb przestał boleć i Vernon poczuł tak wielką ulgę, że poszedł się położyć i odpoczywał przez trzy dni z rzędu, pozwalając działać antybiotykom, podczas gdy morfina wciągała go w sny rozgrywające się w zwolnionym tempie.
Tymczasem ludzie skupieni wokół niego zaplanowali już podróż do Paryża. Vernon lubi, gdy inni się nim zajmują. Sprawy posuwają się naprzód bez względu na to, czy sam się do tego miesza czy nie. Nie musi chorować, żeby tkwić w bezczynności. Kiedy pozwalamy się nieść nurtowi, żyjąc w grupie, stale „coś robimy” – zawsze znajdzie się jakieś koło do wymiany, krzesło, które trzeba naprawić, znajdą się torby do wypakowania, warzywa, które należy przepłukać zimną wodą. A Vernon mówi „przejrzę sobie playlisty” i kładzie się na łóżku. Niesamowite, że nikt nie ma mu tego za złe. Przeciwnie – wszyscy się cieszą, że mogą mu oddać przysługę, okazać sympatię, pomóc. Zasnął więc na boku, czując wreszcie ulgę, a po przebudzeniu dowiedział się, z jakiego dworca ma wyruszyć w podróż, o której godzinie odjeżdża pociąg, podano mu nazwisko dentysty i kod do bramy wejściowej, by mógł się dostać do apartamentu Kiko, który znów udzieli mu gościny.
Po raz pierwszy od ponad roku opuszcza obozowisko. Inni na ogół utrzymują kontakty ze światem zewnętrznym. Ale Vernon nie ma żadnych faktur do opłacenia, rodziny, której mógłby złożyć wizytę, żadnej pracy do wykonania… Toteż już nie pokazuje się w miastach. Nie ma tam nic do roboty. Kiedy mu powiedziano, że wraca do Paryża, by wyleczyć ząb, ucieszył się na myśl, że zobaczy stolicę. Ale się nie spodziewał, że poczuje się tam tak bardzo wyobcowany.
Naprzeciwko niego siedzi szczupła kobieta o długich prostych blond włosach i aparycji burżujki. Ma na sobie nieprzemakalny płaszcz marszczony w talii, botki na wysokim obcasie. Ma też piękne błękitne oczy o magnetycznym spojrzeniu. Jest po sześćdziesiątce. Zmarszczki na twarzy z pewnością zostały wypełnione, ale dłonie zdradzają wiek. Nosi na palcu diament, może to obrączka. To ujmująca osóbka. Vernon posyła jej nieznaczny uśmiech, a ona z wdziękiem go odwzajemnia. Ma na nią ochotę. Coś go w niej pociąga. Chciałby zaproponować, by wysiedli razem na następnej stacji i poszli do pierwszego z brzegu hotelu.
Odzwyczaił się od towarzystwa kobiet, które nie szaleją na jego punkcie. W obozie nawet dziewczęta, które nie mają najmniejszego zamiaru iść z nim do łóżka, przymilają się do niego i prawią mu komplementy. Ma wyjątkową pozycję, jest traktowany jak guru. To zmieniło jego relacje z osobami płci żeńskiej – teraz wszystkie dziewczęta są jego przyjaciółkami. Mają na niego chrapkę, a on jest osobą usłużną.

Nigdy się nie dowie, czy blondynka zareagowałaby pozytywnie na jego zaloty. Nie obdarzy go tym osławionym, pełnym wdzięczności spojrzeniem po intymnym zbliżeniu. Nie prześpi się z nią: w tej podróży towarzyszy mu Mariana. Jest jego dziewczyną od kilku tygodni, co stanowi swego rodzaju rekord. Nie może się ustatkować, ma za duże wzięcie. Jest mu z kimś dobrze, to mogłoby trwać, ale pojawia się inna dziewczyna, która zasiewa w nim zwątpienie, wytrąca z równowagi i Vernon zmienia zdanie. Młodzi ludzie nazywają to poliamorią. Jeśli dobrze rozumie, chodzi o to, że sypiasz, z kim zechcesz, nie troszcząc się o to, co myśli na ten temat dziewczyna, z którą byłeś wczoraj. Ale Mariana pohamowała jego ciągotki. Weszła w rolę stałej partnerki w zadziwiająco naturalny sposób jak na tak nieśmiałą osobę. Pozwolił na to, bo nie próbuje wchodzić mu na głowę, raczej zapewnia mu wewnętrzny spokój. Podoba mu się. Poczuł, że ma na nią ochotę, gdy zobaczył, jak naśladuje Axela Rose’a, miotając się jak opętana z nieistniejącym mikrofonem w dłoni. Potem trochę się w niej zadurzył, kiedy zaczęła tańczyć przy piosence Tiny Turner, świetnie naśladując jej taneczny krok. Pojął, że to koniec łamania damskich serc, gdy wykonała układ choreograficzny do piosenki Missy Elliott. Potrafi też imitować gesty członków grupy metalowej Madball czy Korn – odszyfrowuje w naprawdę magiczny sposób kody rządzące każdym gatunkiem muzycznym. Jej ciało i muzykę łączy jakaś niewidzialna więź – poświadczająca rozległą kulturę i zadziwiająca w przypadku dziewczyny w tym wieku. Mariana nie ma jeszcze trzydziestu lat. Zna równie dobrze AC/DC, jak M.I.A. Słucha rzeczy, na które Vernon jeszcze nie zwrócił uwagi, i wie, który kawałek wybrać, by go w końcu zaciekawiły. Spędzają czas, słuchając płyt, i Vernon ma wrażenie, że znalazł kumpla z prawdziwego zdarzenia, a równocześnie kochankę, która podczas rżnięcia przypomina syrenę – całe jej ciało faluje, wabi, wpada w ekstazę, prowokuje. Mariana wkłada w seks i taniec wszystko to, czego nie wyraża słowami.
Gdy planowano tę podróż, stwierdziła, że będzie mu towarzyszyć, że pojadą autobusem, bo to wyjdzie naprawdę tanio, ale autobus z Bordeaux do Paryża to dziewięć godzin drogi i Kiko powiedział: „Co za gamonie. Żyjecie w średniowieczu czy jak? Po Francji jeżdżą szybkie pociągi TGV, zaraz kupię bilety”. Mariana z nim pojedzie, to było oczywiste. Powiedziała: „Vernon jest zbyt naćpany, by podróżować sam, pomyli perony i wyląduje we Frankfurcie z opuchniętą twarzą”. Kocha Vernona. On to wie. Zgadza się. Czuje ukłucie w piersi. Ulega. Założyła słuchawki, słucha Amy Winehouse i pożera wzrokiem jakieś bzdury w sieci. Nie lubi dyscypliny panującej w obozie, gdzie jest zmuszona obywać się bez netu. Uważa, że to idiotyczna reguła narzucona wszystkim przez starych technofobów. Stosuje się do niej, ponieważ nie ma wyboru. Naprawdę musi jej zależeć na Vernonie, skoro się zgadza na takie wyrzeczenie. Gdy w Bordeaux odzyskała telefon, jej twarz od razu się rozpromieniła. W końcu powróciła do świata.
Vernon widzi przez jej ramię przesuwające się fotografie z Instagrama: mała świnka, dziewczyna leżąca na białym piasku, zielony milkshake, Paul Pogba z nagim torsem wyłaniającym się z mroku, piosenkarka Soko chwilę po przebudzeniu, rysunek anioła zagłady niosącego bombę w ramionach, topy marihuany ociekające żywicą… Wsuwa dłoń w jego dłoń, nie odrywając oczu od ekranu. Vernon czuje, jak fala ciepła wznosi się od wnętrza dłoni do jego barku, potem zalewa całą pierś. Może zwizualizować to doznanie, a nawet powiedzieć, jakiego jest koloru – ma odcień szmaragdowej zieleni. To nie działanie lekarstw. Jest tak również wtedy, gdy nic nie zażywa. Coś w jego wnętrzu się rozregulowało i nigdy nie powróciło do normy. Zmienił się.
Wysłuchał mnóstwa mniej czy bardziej dziwacznych teorii na temat przyczyn swojej wewnętrznej przemiany, którą wielu od razu uznało za „przebudzenie”. Jedni mówili, że poziom serotoniny w jego ciele nagle poszybował w górę. Dlaczego nie. Teoria hormonalnego chaosu ma swoich zwolenników. Ostatecznie, jak twierdzi Daniel, „jest tyle czynników zaburzających nasz metabolizm, że trudno być czegokolwiek pewnym – ta historia niejako cię zresetowała”. Inni skłaniają się ku tezie, że chodzi o przedwczesny, gwałtowny i paradoksalnie dobroczynny proces przekwitania. Być może… Vernon nie ma wrażenia, by tracił siły witalne, zresztą nigdy nie miał postury drwala. Jego libido mogło ulec zmianie, ale trudno to stwierdzić: wcześniej nie żył w otoczeniu dziewcząt ubiegających się o jego względy. Zbyt duże wzięcie zabija pożądanie, nie jest już tak przerażony jak kiedyś, ale to logiczne: zalicza wszystko, co się rusza w obozie. Inni wspominają o przebudzeniu mocy kundalini, by wyjaśnić jego kuriozalne doznania, niecodzienne wizje, odmienne stany świadomości, w których pogrąża się ni stąd, ni zowąd. Może oddychał zbyt głęboko lub też nie tak, jak powinniśmy to robić – i w jego kręgosłupie uwolniła się tajemnicza energia, wprawiając go w permanentny narkotyczny trans jak po zażyciu kwasu. Najbardziej oryginalni mówią o abdukcji – wizycie pozaziemskich istot, które upatrzyły go sobie na swoje ziemskie mieszkanie. Wspomina się też o innej częstotliwości – rzeczywistość miałaby przypominać odbiornik radiowy, w którym jakaś niebiańska dłoń nagle zmieniła pasmo.
Z początku Vernon sądził, że obóz przyciąga wyjątkowych dziwaków. Po pewnym czasie zrozumiał, że świat jest pełen ludzi o ekscentrycznych poglądach, którzy na pierwszy rzut oka wydają się rozsądni. Tajemnica Vernona sprawia, że mogą dać wyraz swoim groteskowym opiniom. Przy byle okazji słyszy więc o swoim szczególnym dostrojeniu do wibracji kwarcu makrokrystalicznego. Cały ten kraj zaludniają fiksaci przeświadczeni, że zmarli są wciąż obecni wśród nas, że po lesie hasają niewidzialne istoty albo że wystawiając się na działanie odpowiednich fal dźwiękowych, możemy wzmocnić swoje pole magnetyczne. Wystarczy pozwolić tym ludziom wygłaszać ich teorie, by rozpoczęła się podróż w nieznane…

 
Wesprzyj nas