Niegdyś mekka turystów, zachwycająca swoim wielokulturowym kolorytem, dziś miejsce coraz bardziej ponure, zdewastowane przez konflikt rosyjsko-ukraiński. Paweł Semmler podsumowuje i rzetelnie oddaje całą skomplikowaną rzeczywistość Krymu i stawia pytanie o przyszłość krymskiego półwyspu.


Krym. Znikający półwysepKrym do niedawna był turystyczną perłą Euroazji. Jednak ostatnie cztery lata ponuro zaznaczyły się w historii tego regionu. Dopełnia się tragedia półwyspu tratowanego kiedyś przez kopyta koni mongolskich koczowników, buciory carskich sołdatów, hitlerowskich najeźdźców i sowieckich bezpieczniaków.

Krym na naszych oczach traci swoją wielokulturową tożsamość, staje się znikającym półwyspem.

Czy Rosjanie zatrzymają zaanektowany teren? Czy Ukraińcy zdobędą się na wysiłek aby go odzyskać? Co stanie się ze społecznością tatarską i co na to wszystko opinia międzynarodowa?

Najbliższe lata rozstrzygną o przyszłości Krymu.

Książka podsumowuje i rzetelnie oddaje całą skomplikowaną rzeczywistość regionu. Współczesną narrację świetnie uzupełnia rys historyczny. Całość wzbogacają rozmowy przeprowadzane przez autora ze świadkami wydarzeń.

Paweł Semmler
Krym. Znikający półwysep
Wydawnictwo Poznańskie
Premiera: 20 czerwca 2018
 
 

Krym. Znikający półwysep


Rozdział I

CZYJ JEST KRYM?

Zapewne zdziwiłby się ten, kto spoglądając na mapę Europy, ujrzałby na niej charakterystyczny półwysep osadzony u północnego wybrzeża Morza Czarnego z naniesioną na nim nazwą „Słowianiec”. Musiałaby to być bardzo stara mapa, jeszcze starsza od tych, na których nazwa „Słowianiec” zastąpiona została określeniem „Ukrainiec”, a później „Kimerios”. Przez stulecia funkcjonowała także nazwa Chersonez Taurydzki, która odnosiła się do całego półwyspu i jednocześnie określała osadę, a później potężne miasto, na którego ruinach powstał Sewastopol. Dzisiaj to po prostu Krym, chociaż wielu, szczególnie historyków, uważa, że w obecnej specyficznej sytuacji, w jakiej znalazł się ten region świata, dobrze byłoby znów powrócić do pierwotnej, tradycyjnej nazwy.
Krym liczy dwanaście tysięcy lat. Gdyby pokrótce go scharakteryzować, to niewątpliwie należałoby wymienić jego cztery najważniejsze geograficzne elementy: step, góry, jaskinie i ciągnące się wiele kilometrów zróżnicowane wybrzeże. Największą część półwyspu zajmuje step — płaska równina bogata w czarnoziem. Jest to pozbawiony rzek i innych cieków wodnych suchy teren, chyba najdobitniej oddający istotę tego typu krainy geograficznej. Innymi słowy, to step w czystej postaci, zupełnie odmienny od terenów podobnego typu występujących w Azji Środkowej, bardziej „stepowy” od północnoamerykańskiej prerii czy południowej pampy.
Na południu Krymu od zachodu na wschód ciągnie się długie na prawie dwieście kilometrów pasmo górskie. Jego szerokość w wielu miejscach przekracza pięćdziesiąt kilometrów, a centralna część górzystego terenu przylega do wybrzeża Morza Czarnego. W tych wapiennych wybrzuszeniach swój początek biorą rzeki, których jest tak dużo, że trudno je policzyć — bogate w ryby są źródłem życia dla wspaniale rozwijającej się fauny i flory. Wprawdzie w samych górach brak jest jezior, ale już w ich pobliżu, w rejonie przybrzeżnym, szacuje się ich liczbę na około pięćdziesiąt. Co charakterystyczne — są słone, jakby każde z nich było małym, niezależnym od siebie morskim basenem. Góry to także jaskinie, z których Krym słynie. Na dzień dzisiejszy doliczono się ich ponad ośmiuset. Gdyby uzupełnić ten geograficzny krajobraz, należałoby z pewnością dodać, że półwysep bogaty jest w rudy żelaza, gaz, ropę, obfitość różnego rodzaju soli mineralnych, a dominująca tam roślinność ma charakter śródziemnomorski. Stąd też pory letnie są gorące i suche, a zimy łagodne.
To jednak nie geografia, klimat, krajobraz czy zasoby i bogactwa naturalne są istotą tej książki. Poniekąd nie jest nią też historia, chociaż jej nie da się pominąć, aby w pełni zrozumieć to, co dzisiaj dzieje się na Krymie. Bo dzisiaj opanowany przez Rosjan półwysep wygląda zupełnie inaczej niż jeszcze parę lat temu, a jego tradycja, kultura i struktura społeczna zmieniły się tak radykalnie, że wszystkim tym, którzy kiedykolwiek mieli okazję tam gościć chociaż przez krótką chwilę, wydałoby się, że są w innym miejscu i innym czasie, tak odmiennym od tego, który zapamiętali. Jest to więc opowieść o ludziach, którzy tam żyli lub żyją nadal — dla których Krym jest najbliższym miejscem na Ziemi, a które to miejsce musieli opuścić, uciekając ze swoich rodzinnych domów przed agresorem, lub zdecydowali się pozostać, nie mając jakiejkolwiek innej alternatywy. No i wreszcie, jest to także relacja o tym, w jaki sposób ci, którzy rodowitym mieszkańcom Krymu przyszli odebrać ich własność, zmienili to miejsce na swój użytek i według własnej filozofii. Chcę również zaznaczyć, że podane tu fakty i wydarzenia historyczne mogą nieznacznie różnić się od naszej, polskiej interpretacji. Wytłumaczeniem może być to, że historia, choć ta sama, w Polsce, Czechach, Rosji czy na Ukrainie (a także wśród innych naszych sąsiadów) przedstawiana jest w różnorodny, często wygodny dla danego narodu sposób. Tak więc nie chcąc być posądzonym o stronniczość lub nierzetelność, wyjaśniam, iż do opisania ukazanych tu faktów podszedłem z dużą dozą pokory i dbałością o rzeczywiste przedstawienie tego wszystkiego, co zarówno wydarzyło się w przeszłości, jak i trwa obecnie.
Historii nie da się zignorować. To właśnie w niej tkwią źródła dzisiejszej sytuacji na Krymie. Stąd też należy wyjaśnić kilka faktów, które wpłynęły na to, co dzieje się od czterech lat na półwyspie, który z normalnego, pokojowego terytorium, zamieszkanego przez zwykłych, trudniących się swoimi sprawami ludzi, w tak krótkim czasie przekształcony został w zmilitaryzowaną bazę wojskową, z której wystrzelona przez rosyjskiego operatora rakieta w kilkanaście minut dosięgnąć może Budapeszt, Berlin, Pragę czy Warszawę. Tak więc krótki zarys politycznej historii Krymu być może ułatwi nam zrozumienie tego problemu.
Jako pierwszych osadników Krymu historycy wskazują Taurów — pochodzących od Kimerów, których w VII wieku p.n.e. na półwyspie zastąpili Scytowie (badacze nie są dzisiaj zgodni co do ich pochodzenia, ale jednoznacznie wskazują, że obydwa ludy żyły ze sobą w harmonii i pokoju, łączyli swoje rodziny, wspólnie czcili przodków)[1]. Ci z kolei ze zmiennym szczęściem opierali się najazdom Sarmatów, z którymi toczyli krwawe walki, by w końcu odnieść sukces i trwać w swojej władzy aż do nadejścia Greków, którzy założyli tam swoje pierwsze kolonie (VI wiek p.n.e.). Później na Krymie nastał czas panowania Rzymu i Bizancjum (z krótkim okresem walk pomiędzy nimi a Hunami — przełom czwartego i piątego stulecia naszej ery), a niespełna sześćset lat później, pod koniec X wieku, swoje rządy objął wielki książę kijowski — Włodzimierz Pierwszy, który przyjął chrzest i wziął za żonę bizantyjską księżniczkę. To właśnie wtedy, po poślubieniu Anny, nawrócił się i porzucił dawne, pełne rozpusty i okrucieństwa życie (znany był z bratobójczej walki z Jaropełkiem, którego w końcu zgładził, oraz z miłosnych podbojów — źródła podają, że miał kilkaset kochanek). Po przyjęciu chrztu zaczął oczyszczać Ruś z pogaństwa. Gdy zmarł w roku 1015 (podczas wyprawy na wojnę ze swoim synem Jarosławem), pochowany został w Kijowie, a jego szczątki spoczęły w zbudowanej na jego polecenie Cerkwi Dziesięcinnej — pierwszej, kamiennej świątyni chrześcijańskiej na terenie Ukrainy (na jej ruinach w połowie XIX wieku powstał nowy obiekt sakralny, który później na polecenie Stalina zburzyli komuniści — dzisiaj w centrum Kijowa znajdują się jej odkopane i odnowione ruiny). Podległy Włodzimierzowi Krym stał się szybko miejscem najazdów rosnących w siłę plemion tureckich, których następnie wypędzili Mongołowie, włączając półwysep w XIII wieku do Złotej Ordy. W wyniku jej rozpadu powstał Chanat Krymski (od 1427 roku) — jego władza przetrwała zaledwie czterdzieści osiem lat, bowiem wraz z ponownym najazdem Turków (otomańskich) stał się on wasalem ich imperium. Turcy objęli panowanie nad Krymem aż do drugiej połowy XVIII wieku. I właśnie na ten okres datuje się intensywne zainteresowanie półwyspem przez carską Rosję, która mniej więcej od 1739 roku zaczyna odnosić najpierw skromne, a później coraz bardziej imponujące zwycięstwa nad Turkami, począwszy od zdobycia Azowa, poprzez permanentne spychanie sił osmańskich w kierunku Kercza, Bałakławy i Kefy, aż po całkowite zdominowanie części stepowej półwyspu przez rosyjski korpus wojskowy pod dowództwem Aleksandra Suworowa w 1777 roku. Ten, zdobywając niemalże całkowitą kontrolę nad stałymi drogami i traktami, a także doskonale radząc sobie w górach, zbrojnie zaczyna realizować najskrytsze marzenia carycy Katarzyny II: otwarcie Rosji dostępu do Morza Czarnego, a w dalszej perspektywie podbój Konstantynopola. Dwa lata później, na mocy porozumienia z Rosją, Turcja wycofuje swoje formacje ze wszystkich krymskich portów (jednym z elementów porozumienia jest także zapewnienie żyjącym na półwyspie Tatarom niezależności w ramach Chanatu), a po kolejnych niespełna dwunastu miesiącach osławiony zwycięstwami Suworow rozpoczyna pierwsze czystki etniczne, deportując z Krymu Ukraińców, Arabów, Niemców i pozostałych tam Turków w głąb Zaporoża i Przedkaukazia. Od tego momentu prawa mieszkańców Krymu, którzy mają inne pochodzenie niż rosyjskie, są ustawicznie łamane, co zostaje prawnie usankcjonowane przez Katarzynę w roku 1783 w specjalnym manifeście, oficjalnie włączającym podbite terytorium do imperium rosyjskiego (gubernatorem nowej czarnomorskiej prowincji zostaje książę Grigorij Potiomkin — kochanek Imperatorowej). Uciążliwe represje polegające na prześladowaniach, rusyfikacji oraz likwidacji wolności religijnej doprowadzają do kolejnych deportacji ludności nierosyjskiej i wielkiej emigracji Tatarów krymskich, których uchodźczą liczbę szacuje się na ponad milion osób (znajdują oni schronienie głównie w Turcji i Bułgarii). Opuszczone przez nich ziemie zgodnie z życzeniem carycy zajmują Rosjanie, a także Bułgarzy, Serbowie i Żydzi. Rosyjski plan skolonizowania Krymu zostaje więc zrealizowany i odciska się ogromnym piętnem na dalszych losach półwyspu oraz jego mieszkańców. Katarzyna II w końcu osobiście stanie na krymskiej ziemi, kiedy wyruszy w wielką podróż inspekcyjną mającą na celu utworzenie na jej terytorium ogromnej bazy wojskowej, doprowadzi w jej efekcie do kolejnej wojny z Turcją w 1787 roku i utrzyma półwysep w granicach imperium, chociaż nigdy Konstantynopola nie zdobędzie. Z jej inspekcyjnej podróży w historii zachowa się określenie „wsi potiomkinowskich”, które od tego czasu będzie charakteryzować pewien typowy, nie tylko dla Rosji, rodzaj prowizorki stosowanej na użytek wywołania odpowiedniego wrażenia u władcy lub przełożonego. Niemniej jednak Katarzyna zapisze się w dziejach Krymu jako pierwszy rosyjski agresor, a podbój na wiele lat określi status nowego, rosyjskiego terytorium. Katarzyna będzie także pierwszym rosyjskim władcą, który dokona na jego terenie czystek etnicznych i wyrzuci z granic swojej kolonii wcześniejszych mieszkańców — Tatarów, których historia od tego momentu będzie pasmem tragicznych, często bardzo ponurych i smutnych wydarzeń.
Rozproszony naród tatarski zacznie się na nowo odradzać i konsolidować w połowie kolejnego stulecia, a wszystko za sprawą Ismaila Beja Gasprinskiego, uważanego za twórcę nowoczesnej świadomości narodowej Tatarów krymskich. Jego działalność na rzecz kultury, tradycji, edukacji i nowoczesnej reformy społecznej do dzisiaj jest wychwalana przez rozproszonych na całym świecie jego współrodaków. Tatarzy są zgodni co do tego, że spadkobiercą intelektualnym Gasprinskiego jest dzisiaj Mustafa Dżemilew — ich obecny przywódca i mentor, podobnie jak wielki poprzednik, również muzułmański intelektualista. Lata, w których żył Gasprinski (1851–1914), uważane będą za czas ponownej, skutecznej walki Tatarów o swoją tożsamość i o powrót na ziemie, z których zostali przez Rosjan wyrzuceni. Pod wpływem jego zaangażowania, a także na fali gwałtownych zmian rewolucyjnych, w 1917 roku Tatarzy żyjący na Krymie domagać się będą swoich praw i ogłoszą nawet krótkotrwałą niezależność od Rosji. Nie potrwa to jednak długo, bowiem kilka miesięcy później na Krymie zapanuje bolszewicka władza, potem wkroczą tam Niemcy, a w 1920 roku całe terytorium ponownie podlegać będzie Armii Czerwonej. Od tego czasu wydarzenia będą się rozgrywać bardzo szybko, a okoliczności zaczną się zmieniać jak w kalejdoskopie — w listopadzie 1921 roku utworzona zostanie Krymska Autonomiczna Socjalistyczna Republika Radziecka, która chociaż na chwilę da mieszkańcom półwyspu nadzieję na naprawienie wszystkich krzywd i odrodzenie utraconej tożsamości. To także wiązać się będzie z czymś, co badacze historii nazywają pewnym rodzajem „tataryzacji” (w latach 1923–1927 Tatarzy odzyskają część swobód obywatelskich, będą mogli kultywować swoje tradycje i bez konsekwencji posługiwać się swoim językiem). Ale już w kolejnym roku władza radziecka podejmie decyzję o powszechnej kolektywizacji, co spowoduje głęboki kryzys gospodarczy, a w konsekwencji doprowadzi do „wielkiego głodu” w latach 1931–1933, który także spustoszy półwysep. Podobnie jak okres „jeżowszczyzny”[2] 1937–1939, terroru, który swym zasięgiem obejmie krymską inteligencję i chłopów. Skutki obydwu tragedii opisane zostaną w dalszej części tej książki.

[1]  Nazwa Chersonez Taurydzki oznacza: półwysep Taurów. Natomiast Scytowie to lud typowo wędrowny, niestroniący od podbojów, waleczny. Jego wojownicy charakteryzowali się dużym okrucieństwem, zgodnie z przekazami pili krew swoich wrogów, a ich czaszki preparowali i przy ciałach ofiar odprawiali wojenne rytuały. Nad Morzem Czarnym pojawili się w VIII–VII wieku p.n.e. i z terenów do niego przylegających wyparli inne ludy. Dzięki temu przez długi okres kontrolowali rozległe terytoria przylegające do Morza Czarnego i Kaspijskiego. Z Krymu zostali ostatecznie wyparci dopiero na początku IV wieku n.e.
[2]  Określenie pochodzi od nazwiska stalinowskiego oprawcy, szefa NKWD — Nikołaja Iwanowicza Jeżowa (1895–1940). Szacuje się, że w latach 1921–1941 na Krymie zginęło około 180 tysięcy Tatarów, co stanowiło ponad połowę tego narodu. Zdaniem Tatarów krymskich taka liczba ofiar nosi znamiona zbrodni ludobójstwa.

 
Wesprzyj nas