Fundusze i prywatna kolekcja książek Christophera Codringtona umożliwiły powstanie tej zachwycającej biblioteki. Dostęp do niej jest ograniczony, z zasobów mogą korzystać tylko studenci i badacze, ale każdy może wybrać się na wirtualny spacer po jej wnętrzach.
Biała, marmurowa figura zamyślonego mężczyzny w stroju rzymskim, wzorowana na antycznych rzeźbach, wyraziście odcina się na tle ciemnozielonych regałów wypełnionych książkami. Jej twórcą jest słynny rzeźbiarz Sir Henry Cheere, a postacią, którą ów monument przedstawia – Christopher Codrington, fundator biblioteki.
Codrington, żyjący w latach 1668-1710, wsławił się żołnierską służbą na rzecz Imperium Brytyjskiego. Jego ojciec, także Christopher Codrington, był gubernatorem Brytyjskich Wysp Podwietrznych, junior przejął to stanowisko po śmierci rodzica w 1699 roku. Prócz pracy dla rządu prowadził liczne interesy na Karaibach, w tym posiadał plantacje obsługiwane przez niewolników. Przyniosły mu one wielką fortunę. To właśnie jej część, razem z prywatnymi zbiorami książek kolekcjonowanych z zapałem przez całe życie, przeznaczył na utworzenie biblioteki przynależnej do oksfordzkiego All Souls College. Budowę okazałego gmachu ukończono w 1751 roku, umeblowano i wyposażono w imponujące zbiory. Od tamtego czasu nieprzerwanie służą one studentom i naukowcom.
Osoba fundatora budzi dziś kontrowersje. Grupa studentów „Common Ground Oxford” działająca na rzecz rewizji kolonialnej przeszłości Oksfordu, a także znany aktywista Oluwafemi Nylander wnioskowali o zmianę nazwy biblioteki, a także usunięcie z niej statui upamiętniającej fundatora. Odpowiedź rzecznika prasowego uniwersytetu była jednoznaczna: „Nazwa biblioteki oraz umieszczone w niej posągi odzwierciedlają fakty historyczne, które – podobnie jak dzieje niewolnictwa – nie mogą zostać zmienione”.
Aktualnie biblioteka udostępnia zbiory obejmujące około 185 000 woluminów, z czego blisko jedna trzecia to zabytkowe księgi powstałe przed 1800 rokiem. Znaczna część zasobów to książki dotyczące historii – dziejów Europy i świata, nauki, militariów. Spora kolekcja obejmuje też zagadnienia związane z prawem i socjologią.
Zła wiadomość jest taka, że do The Codrington Library dostęp mają wyłącznie studenci i badacze. Dobra: że mogą o niego wnioskować osoby uczące się nie tylko na uniwersytecie oksfordzkim. Mile widziane są osoby z dowolnej uczelni, niemniej każdy zainteresowany zobowiązany jest wypełnić formularz zgłoszeniowy określający powód, dla którego chce skorzystać z biblioteki. Ta ścisła selekcja ma na celu zapewnienie komfortu pracy w bibliotece – do dyspozycji osób dopuszczonych do korzystania w niej pozostawiono luźno rozstawione pulpity i mnóstwo zacisznej przestrzeni. Skupienie się nad zawikłanymi przemyśleniami w tych warunkach z pewnością nikomu nie sprawi trudności.
Zważywszy jednak na fakt, że bardzo wielu ludzi chciałoby zobaczyć to miejsce, biblioteka udostępniła opcję wirtualnego zwiedzania. Jest ona dostępna bezpłatnie, przez całą dobę i dla każdego. Zapraszamy zatem na spacer po osiemnastowiecznych wnętrzach: Robert Wiśniewski
Zdjęcia: Jun Aishima
Dokąd prowadzi ta absurdalna poprawność polityczna? Czy ktoś mi powie co osiągnęły te “uciemiężone” narody po wycofaniu się kolonizatorów? Jak tam u nich z demokracją i poszanowaniem praw człowieka? Otóż nijak. Wyrzynają się na potęgę, ciemnota, zacofanie, narkotyki, bojówki, ekstremistyczne teorie i inne dziadostwo, szkoły, kolejnictwo, struktury zarządzania krajami stworzone przez “tych złych” kolonizatorów zniszczyli do cna, z niczego co było dobre nie skorzystali, swojego stworzyć na to miejsce nie potrafią więc może ci wielcy krytycy kolonializmu w szczególności brytyjskiego dwa razy się zastanowią jaki jest ich cel w atakowaniu przeszłości kolonialnej. Prawdziwe niewolnictwo to się odbywa teraz. Korporacje tak żyłują w Azji w Afryce, że byście nie uwierzyli i nic w zamian nie dają.
Wielka szkoda, że nie jest przeznaczony chociaż jeden dzień w tygodniu albo w miesiącu na wizyty zwiedzających turystów. Chociaż podejrzewam, że kolejki byłyby ogromne i zwiedzałoby się w ścisku bo miejsce jest przepiękne, trzeba sobie jednak powiedzieć, że piękno to w dużym stopniu opiera się na tej wolnej przestrzeni, uczuciu kameralności. Fajny pomysł z wirtualnym zwiedzaniem, dobrze ktoś to wymyślił 🙂
Jak dla mnie przytłaczająca. Wkuwać tam, nie. Czułbym się jak mróweczka na dworcu.
Sama architektura jako taka, pięknie. Do podziwiania. Nie do korzystania.
Zwiedzić takie miejsce byłoby czystą przyjemnością. Wiek studencki niestety już dawno za mną pozostanie więc to niespełnionym marzeniem.
Rozmarzyłam się. Jak pałacyk 🙂