“Wazowie. Historia burzliwa i brutalna” Hermana Lindqvista to dzieje rodu, którego potomkowie przez wiele pokoleń rządzili Szwecją oraz Polską.


Wazowie. Historia burzliwa i brutalnaHistoria, którą czyta się jak najlepszy dreszczowiec.

Kiedy Gustaw Adolf zginął w bitwie, królowa Maria nie spieszyła się z pogrzebem – przez rok nosiła przy sobie serce króla w specjalnej szkatule. Gdy Zygmunta III zaatakował chory psychicznie szlachcic, zamachowca, mimo ułaskawienia króla, skazano na męki. Kiedy Gustaw Waza zdecydował się na trzecie małżeństwo, jego wybór padł na szesnastoletnią Katarzynę – był od niej o czterdzieści lat starszy i cierpiał na chroniczne zapalenie kości. Ten sam Gustaw kilka lat wcześniej uniknął wniebowstąpienia, a jego córka, Cecylia, została królową piratów. Inny Waza potrafił nie tylko szczekać, ale i ugryźć.

To zaledwie strzępek fascynującej opowieści, kipiącej od dramatycznych zdarzeń, spisków, cudów, bratobójczych walk, dotkliwych zdrad i namiętnych związków. Historia rodu, którego potomkowie przez wiele pokoleń rządzili Szwecją oraz Polską.

Herman Lindqvist żywiołowo i dowcipnie opisuje tamte czasy, a przy okazji przypomina, jak rozległym i nowoczesnym krajem była Polska.

Herman Lindqvist (ur. 1943 w Sztokholmie) historyk, dziennikarz. Przez wiele lat pracował jako korespondent wojenny i mieszkał w Tokio, Madrycie, Hongkongu, Bangkoku, Kairze, Bejrucie i Paryżu. Napisał 61 książek, większość historycznych. Jego biografia Napoleona z 2004 roku osiągnęła w Szwecji status bestsellera. Prowadził również niezwykle popularny program telewizyjny „Historia Szwecji”. Od dwóch lat mieszka w Warszawie.

Herman Lindqvist
Wazowie. Historia burzliwa i brutalna
Przekład: Emilia Fabisiak
Wydawnictwo Marginesy
Premiera: 14 marca 2018
 
 

Wazowie. Historia burzliwa i brutalna


I

ŚLADAMI PRZODKÓW PRZEZ ZDRADY I MORDY DO KRÓLEWSKIEJ KORONY

RÓD WAZÓW – RACZEJ BRUTALNY NIŻ ZNAMIENITY
WOJOWNICZY BISKUP, KTÓRY ZOSTAŁ REGENTEM


 
GUSTAW ERIKSSON DOTARŁ WRESZCIE do posiadłości ojca w Räfsnäsie, sześć kilometrów na północ od Mariefredu. Nie odważył się podjechać bliżej Sztokholmu. Tutaj zamierzał się ukryć. Czuł się zmęczony, wystraszony i zagubiony. Przede wszystkim jednak zły, tak wściekły, jak może być tylko ktoś, kto ma w herbie snopek. Nic nie wskazywało na to, że chodzący nerwowo po majątku dwudziestoczteroletni wzburzony młodzieniec o rudoblond włosach przejdzie do historii. Albo że stanie się kimś wielkim. A już na pewno że będzie najsławniejszym i powszechnie znanym królem Szwecji. Był mocnej budowy ciała, ale nie aż tak wysoki, jak o nim później pisano – podczas badań w 1945 roku ustalono, że mierzył tylko 173 centymetry wzrostu. Miał niskie, lekko cofnięte czoło i wysuniętą, ciągle jeszcze gładką brodę. Znajdował się w Räfsnäsie zupełnie sam, ponieważ jego najbliżsi, rodzice, siostry, kuzyni i przyjaciele, pojechali do Sztokholmu na uroczystość koronacji duńskiego władcy Chrystiana II na króla Szwecji. Chcieli, żeby jechał z nimi. Zaproszono wszystkich. Mówiono, że amnestia nie pominie nikogo. Wszystko zostanie zapomniane. Słowa „wszyscy” i „wszystko” obejmowały zarówno buntowników przeciwko królowi Chrystianowi i unii kalmarskiej, jak i to, co się działo podczas toczonych bojów. „Wszyscy” zaproszeni to w głównej mierze członkowie rodów szlacheckich.
Jednak Gustawa Erikssona cechowała dobra pamięć, a do tego młodzieniec nikomu nie ufał. Charakteryzowała go podejrzliwość, która z biegiem czasu tylko się nasiliła. Został na miejscu mimo usilnych starań dziewięćdziesięcioletniego eksarcybiskupa Jakoba Ulfssona, który próbował zachęcić go do udziału w uroczystościach. Mieszkający w klasztorze kartuzów w Mariefredzie, w miejscu, gdzie obecnie znajduje się zamek Gripsholm, leciwy już biskup obiecywał, że wstawi się za Erikssonem u króla, ale Gustaw pozostał niewzruszony.
Przez dwa dni trwały uroczystości na terenie i wokół twierdzy w Sztokholmie, największego w tamtych czasach zamku w Szwecji, który później zyskał przydomek Tre Kronor (Trzy Korony). Stara twierdza, w części zbudowana w XIII wieku, została poważnie uszkodzona podczas oblężenia Sztokholmu. Cechował ją raczej surowy styl średniowiecza niż renesans. Zamek przysposobiono do obrony, a nie do przyjęć i zabawy. Teraz zjechali tu możni panowie, rycerze, członkowie Rady Królewskiej i biskupi, a także ich orszaki składające się z żon, córek, synów, dworzan i służby. Lało się wino, grały szałamaje, jęczały struny lir korbowych, piszczały flety, a bębenki wybijały rytm. Dymiły ogniska, nad którymi niespiesznie pieczono woły nadziewane delikatesami. Błaźni i grajkowie już się trochę zmęczyli i zachrypli. Wielu sztokholmczyków zalegało na ziemi. Miejskie gospody i oberże zapraszały przez całą dobę. Dopóki pieniło się piwo oraz póki serwowano wino i strawę, mnóstwo ludzi kręciło się na Stortorget[1] i wokół zamku w wyśmienitych nastrojach. Na wąskich uliczkach panował ścisk, bo oprócz mieszkańców Sztokholmu przebywało w mieście wielu przyjezdnych z prowincji i obwoźnych kupców, którzy musieli cały czas uważać na biegające luzem świnie, kury, parchate psy i krowy. Na niskich, porośniętych trawą dachach pasły się kozy. Dzwony kościelne biły częściej niż zwykle, bo oprócz codziennych nabożeństw odprawiano dodatkowe msze koronacyjne.
Wszyscy fetowali króla Chrystiana, którego ukoronowano w Storkyrkan[2] nowymi insygniami władzy i namaszczono zgodnie z obowiązującym rytuałem Kościoła katolickiego przez przywróconego na stanowisko arcybiskupa młodego Gustawa Trolle. Będąca w dziewiątym miesiącu ciąży nowa, dziewiętnastoletnia królowa Szwecji Elżbieta Austriaczka (Izabela Habsburżanka), siostra habsburskiego cesarza, przebywała w Danii. Podczas mowy koronacyjnej król przysięgał, że będzie rządził Szwecją zgodnie z miejscowym prawem i zamierza korzystać z pomocy rodowitych Szwedów. Zapewniał, że ochroni Kościół i ludzi bezbronnych, oraz gwarantował zachowanie wszystkich dotychczasowych przywilejów. Wkrótce jego obietnice okażą się tak nietrwałe jak piana na piwie z beczki.
Wstąpienie na tron i przyjęcie korony szwedzkiej przez Chrystiana II umożliwiło odbudowanie unii kalmarskiej i ponowne utworzenie największego pod względem powierzchni królestwa ówczesnej Europy, obejmującego Danię, Norwegię, Islandię, Grenlandię, Wyspy Owcze i Szwecję z Finlandią. W Szwecji rządził król mocno związany z najpotężniejszymi państwami Europy. Szwagrem Chrystiana był Karol V Habsburg, dziedziczny władca siedemnastu koron królewskich i książęcych, w którego posiadłościach „słońce nigdy nie zachodziło”.
Wydawało się, że zgromadzeni w Sztokholmie goście już zapomnieli o wojnie i o dwudziestosiedmioletnim regencie Stenie Sture Młodszym, który zmarł ledwo dziewięć miesięcy wcześniej w drodze do Sztokholmu, po tym jak atakujący Duńczycy odstrzelili mu nogę w kolanie.
Skończył się zbrojny bunt przeciwko Duńczykom. Dwa miesiące wcześniej wdowa po Stenie Sture, dwudziestosześcioletnia matka sześciorga dzieci Kristina Gyllenstierna została zmuszona do poddania zamku w Sztokholmie, którego obroną przez wiele miesięcy kierowała z wyjątkową odwagą i pomysłowością. Amnestia obejmowała zarówno ją, jej ludzi, jak i wszystkich innych, którzy stawiali opór Chrystianowi. Ponadto Kristinie Gyllenstiernie obiecano rekompensatę w postaci zamku Hörningsholm na wyspie Mörkö z widokiem na szlak wodny Södertäljeleden w Södermanlandzie oraz miejscowość Eksjö w Smålandzie. Gwarantowano też, że w Finlandii zachowa zamek Tavastehus wraz z całą dzielnicą oraz starą posiadłość królewską Kumo. Chrystian II rozkazał co prawda spalić zamek Hörningsholm, ale został on szybko odbudowany i stoi na swoim miejscu do dziś.
Sten Sture Młodszy i Kristina Gyllenstierna, przyrodnia siostra matki Gustawa Erikssona, byli o krok od zdobycia szwedzkiego tronu. Wielu czyniło starania, by Sten Sture został następnym królem Szwecji. Popierano go za granicą i w kraju. Zakonnice w klasztorze w Vadstenie nazywały Kristinę Gyllenstiernę „naszą księżną”. Jako świeżo upieczona wdowa uznała więc za swój obowiązek stanąć na czele powstania przeciwko Duńczykom i do samego końca bronić zamku w Sztokholmie. Obecnie jej posąg stoi na zewnętrznym dziedzińcu zamku w stolicy Szwecji – wzniesiono go w 1912 roku jako wyraz uznania dla jej zasług. Ale wtedy zaliczała się do gości na przyjęciu koronacyjnym w dość zniszczonym i zrujnowanym zamku, który jednak udekorowano i odświętnie ustrojono.
Uroczystości trwały dwa dni. Przyjechali prawie wszyscy: cała ówczesna szlachta, możnowładcy świeccy i kościelni, radni ze sztokholmskiego ratusza, czołowi kupcy, czyli pełny zbiór ludzi, którzy coś w tamtych czasach w Szwecji znaczyli. Wszak miała się odbyć pierwsza od dwudziestu trzech lat koronacja. Regalia wnieśli duńscy i niemieccy możni. Szwedzcy goście wiwatowali na cześć króla Chrystiana, licząc na to, że nowy władca pasuje ich na rycerzy albo przydzieli im atrakcyjne, czyli dochodowe urzędy. Niestety, rycerskiej godności nie nadano żadnemu ze Szwedów, tylko Duńczykom i Niemcom. Król stwierdził później, że w czasie jego koronacji żaden szwedzki poddany nie zasłużył sobie na pasowanie, ponieważ kraj został zdobyty siłą. Kolejny policzek dla Szwedów stanowiło nominowanie przez króla duńskich biskupów Jensa Beldenaka i Didrika Slaghecka do Rady Królewskiej, mimo że prawo nie zezwalało obcokrajowcom na obejmowanie tej funkcji.
Podczas poprzedniej ceremonii koronacyjnej w roku 1497, kiedy król duński Jan przyjął w Sztokholmie koronę Szwecji, wielu przedstawicieli szlachty zostało pasowanych na rycerzy, między innymi Erik Johansson, ojciec Gustawa Erikssona, a także zaledwie pięcioletni Sten Sture Młodszy, który tym samym stał się najmłodszym w historii szwedzkim rycerzem. Nastoletniego wówczas Chrystiana uznano dziedzicznym księciem Szwecji, następcą tronu. W czasie swojej koronacji został uhonorowany – wysłannik cesarza zawiesił na jego piersi Order Złotego Runa, najwspanialsze odznaczenie dynastii burgundzkiej. Król czuł z tego powodu tak wielką dumę, że wkrótce potem zatrudnił samego mistrza Lucasa Cranacha starszego, żeby namalował jego portret z orderem na szyi. Szwedzcy możnowładcy klęczeli przed namaszczanym na króla Duńczykiem. Mieszczanie sztokholmscy, którzy tak długo walczyli z najeźdźcami, złożyli się na wystawny prezent koronacyjny: ważący pięć kilogramów puchar ze złoconego srebra. Do pucharu włożono sześćdziesiąt węgierskich guldenów, kwotę, za którą można było kupić dwieście beczek piwa. Oczekiwania rosły, przyszłość rysowała się w jasnych barwach.
 
NA TRZECI DZIEŃ, W ŚRODĘ 7 LISTOPADA 1520 ROKU, świąteczny nastrój gwałtownie prysnął. Heroldowie królewscy ogłaszali na ulicach, że wszyscy wielmoże mają wrócić na zamek. Wzywano szlachtę świecką i duchownych, członków Rady Królewskiej, burmistrza Sztokholmu i innych mieszczan, jak również Kristinę Gyllenstiernę do stawienia się w porze obiadu w wielkiej sali. Zjawili się wszyscy. Czyżby uroczystość miała się przedłużyć? Jak król chciał ich teraz ugościć? Zamknięto bramy. Nikt nie mógł opuścić sali, ale też nikt nie mógł wejść do środka.
Usłyszano hałasy i walenie w zamkową bramę. Wpuszczenia do środka gwałtownie domagał się mocno spóźniony członek Rady Królewskiej i rycerz, lagman[3] Erik Johansson, szlachcic ze snopkiem w herbie, pan na Rydboholmie i sześciu innych wielkich majątkach ziemskich, w tym na Räfsnäsie. W zamku znajdowała się już jego rodzina, czyli żona Cecylia Månsdotter (Eka) i trzy córki – Małgorzata, Marta i Emerencja. Erik Johansson żądał, by i jemu pozwolono wejść. Duńscy knechci nie chcieli otworzyć, powołując się na „rozkaz króla”. Erik Johansson dobitnie wyjaśnił, że jest potomkiem jedenastu członków Rady Królewskiej i przynajmniej jednego regenta, krewnym wielu innych wielmożów, jeżeli zatem stojący na straży przy bramie natychmiast go nie wpuszczą, czeka ich straszna i bolesna kara. Znajdujący się nieopodal gapie słyszeli prawdopodobnie, jak członek Rady Królewskiej wykrzykuje: „wy bladysyny, marchy, padalce, hundsfoty, psiajuchy, mendy”. Tak brzmiały przekleństwa, którymi Erik często ozdabiał swoje wypowiedzi. Duńczycy nie rozumieli samych słów, ale na pewno docierał do nich sens tych niewybrednych epitetów. Nie było wątpliwości, że Erik Johansson nie rzuca słów na wiatr, wszyscy znali jego skłonność do brutalnego traktowania tak poddanych, jak i przeciwników. Pozwolono mu więc wejść. Jako ostatniemu.
Syn Erika Johanssona, Gustaw, to jedyny przedstawiciel rodziny, którego tam brakło. Nienawidził duńskiego króla. Naturalnie nie z przyczyn patriotycznych, ponieważ w tamtych czasach nie myślano jeszcze tymi kategoriami. Powody były osobiste. Chrystian oszukał Gustawa Erikssona. W 1518 roku, w trakcie negocjacji pokojowych z regentem Stenem Sture, Gustawa i pięciu innych wysoko urodzonych Szwedów, których wyznaczono na gwarantów trwałości rozejmu, niespodziewanie uprowadzono do Danii. Gustawowi przyszło żyć w wygodnym areszcie domowym u dalekich duńskich krewnych na zamku Kalø w południowej Jutlandii. Rok później udało mu się uciec do Lubeki, gdzie zaprzyjaźnił się z burmistrzem i zawarł wiele znajomości, które w przyszłości okazały się niezwykle cenne. „Niewola” w Danii i pobyt w Lubece to jedyne zagraniczne doświadczenia młodego Gustawa Erikssona. Wrócił do Szwecji w czasie, gdy wojska Chrystiana po ciężkich walkach zdobyły Sztokholm.
Lubeka cieszyła się wtedy sławą jednego z najważniejszych i odnoszących największe sukcesy miast handlowych w Europie, z rozległymi kontaktami na kontynencie i powiązaniami z pierwszymi koloniami w innych częściach świata. Jednak w ostatnich latach Dania zdradzała coraz większe ambicje, by ukrócić monopol Hanzy w handlu na Morzu Bałtyckim i wprowadzić Kopenhagę do czołówki miast handlowych.
A zatem wspieranie szwedzkiego oporu przeciwko Duńczykom i rozbijanie w ten sposób unii kalmarskiej leżało w interesie Lubeki.
W Europie rozkwitał renesans. W północnych Niemczech rozpowszechniano pisma Marcina Lutra krytykujące Kościół katolicki. W Rzymie Michał Anioł po skończeniu przed paru laty pracy nad sklepieniem kaplicy Sykstyńskiej zajął się budową nowego kościoła Świętego Piotra. Starzejący się Leonardo da Vinci, który gościł we Francji na dworze króla Franciszka I, projektował fantastyczne machiny wojenne. Przywiózł tam swój obraz Mona Lisa. Tworzyli również tacy mistrzowie jak: Rafael i Tycjan, Dürer, Holbein czy Cranach.
Gustaw Eriksson, który kształcił się krótko i dość powierzchownie, pochłaniał wiedzę o europejskiej polityce i kulturze, oglądając przy tym wiele interesujących „podobizn i malunków” oraz „liczne konterfekty, landszafty i budowle”, jak wiele lat później napisze jego siostrzeniec Per Brahe. W Lubece przeczytał bullę papieską nakładającą ekskomunikę na Stena Sture i jego zwolenników. Tekst bulli przybito do drzwi kościoła Mariackiego i innych świątyń.
W styczniu 1520 roku Chrystian II rozpoczął zmasowany atak na Szwecję. Licząca kilka tysięcy żołnierzy zaciężnych z Danii, Niemiec, Francji i Szkocji armia wkroczyła do południowych dzielnic. Zbuntowani Szwedzi mieli zostać ponownie siłą wtłoczeni do unii kalmarskiej. Chrystian II zamierzał odzyskać prawo do korony szwedzkiej należne mu jako potomkowi królów Szwecji, ojca Jana i dziadka Chrystiana I, przyznane podczas koronacji w 1497 roku, gdy ogłoszono go dziedzicem tronu szwedzkiego.
Bunt Szwedów pod przewodnictwem Stena Sture Starszego wybuchł w roku 1501, a rebelię kontynuował Sten Sture Młodszy, którego oddziały liczące dziesięć tysięcy żołnierzy starły się z Duńczykami w Västergötlandzie.
Wiemy, jak to się skończyło. Sten Sture Młodszy zmarł z powodu odniesionych ran. Szwedzcy wielmoże jeden po drugim przechodzili na stronę duńskiego króla. W marcu 1520 roku dziesięciu szwedzkich członków Rady Królewskiej postanowiło uznać Chrystiana królem Szwecji. Bunt tlił się już tylko w regionach Dalarna i Värmland.
W maju Chrystian zjawił się na wyspie Dalarö na czele potężnej floty, która płynęła przez archipelag, paląc i plądrując. Chciał jeszcze raz przeprowadzić oblężenie Sztokholmu. Na statku królewskim znajdowali się zakładnicy, których wzięto razem z Gustawem Erikssonem, przede wszystkim biskup Hemming Gadh, dawniej szczerze nienawidzący Duńczyków autor słynnej mowy Oratio contra Danos. Teraz jednak zarówno on, jak i pozostali uwięzieni stali się wiernymi poddanymi i orędownikami duńskiego króla.
Gustaw Eriksson opuścił Lubekę na pokładzie statku „Korpen” (Kruk) i wylądował w Szwecji 31 maja, kiedy duńskie wojska najeźdźcze posuwały się zwycięsko w kierunku Sztokholmu. Teraz przebywał w Räfsnäs i czekał na dalszy rozwój sytuacji.
Można się było spodziewać, że ojciec Gustawa zrobi awanturę przy bramie zamku w Sztokholmie. Jego gwałtowny charakter i brutalność często prowadziły do bójek. Kilka lat wcześniej ze swoimi ludźmi włamał się do kościoła w Ekerö, splądrował go i zdewastował. On sam lub jego ludzie gwałcili służące i katowali chłopów. Pewnego razu kazał zabić kłusownika w posiadłości Rydboholm, kiedy indziej wymyślił napad na Bielkego, członka Rady Królewskiej. Po zabójstwie kłusownika Erik Johansson został zobowiązany przez sąd, by „już nigdy nie kazał ich [chłopów – red.] tłuc, młócić i traktować jak bezrozumne leśne zwierzęta, Rusków lub śmiertelnych wrogów”. Nie minęło kilka lat, gdy znów został postawiony przed sądem za to, że groził śmiercią Hansowi Bagge i oskarżał go o kradzież. W księdze sądowej miasta Sztokholm można przeczytać, że wyciągnął miecz i ponownie groził Hansowi śmiercią, zanim na dobre wyszedł z budynku sądu.

 
Wesprzyj nas