Nie brakuje takich krajów, w których wolność słowa wciąż jest tylko pojęciem ze słownika. Z tego względu została powołana Międzynarodowa Sieć Miast Schronienia Pisarzy (ICORN), która oferuje pomoc artystom prześladowanym w ojczyznach za swoją twórczość.
Umar przez rok usiłował wydostać się z oblężonego przez ISIS Mosulu. Kholoud opuściła Syrię, gdy życie zamknięte w strachu przerosło jej ludzką wytrzymałość. Umar Abdul – Nasser i Kholoud Charaf to tylko dwójka z ponad stu siedemdziesięciu artystów, którzy – wskutek politycznego prześladowania z powodu twórczości – znaleźli schronienie pod skrzydłami ICORN. Oboje trafili do Polski; Wrocław, Kraków i Gdańsk należą do sieci niemal sześćdziesięciu miast Europy, Stanów Zjednoczonych, Kanady i Ameryki Łacińskiej. Umar jest pierwszym stypendystą Wrocławia, Kraków przed Kholoud zaopiekował się już ósemką twórców, Gdańsk właśnie czeka na swojego podopiecznego ICORN.
Sieć ICORN powstała w 2005 r. w Norwegii, m.in. z inicjatywy Salmana Rushdie’go, który za sprawą słynnych „Szatańskich wersetów” osobiście doświadczył prześladowań ze strony świata islamskiego. Najsłynniejszą stypendystką ICORN jest noblistka Swietłana Aleksijewicz. Sieć ma być miejscem tymczasowego schronienia, miejscem do swobodnej twórczości. W ramach programu ICORN miasta członkowskie zapraszają twórców na rok lub dwa, w tym czasie zapewniają mieszkanie, stypendium umożliwiające pracę twórczą, lekcje języka danego kraju, wsparcie opiekuna merytorycznego.
–To rodzaj stypendium artystycznego, które oczywiście ma też wymiar humanitarny – wyjaśnia Katarzyna Janusik, koordynatorka sieci ICORN we Wrocławiu. –To nie jest program związany z uchodźcami, z azylem politycznym. Po zakończeniu stypendium ogromna większość stypendystów wraca do swojego kraju. Sami w Polsce mamy to doświadczenie, jak trudno było polskim wielkim pisarzom na emigracji funkcjonować bez odbiorców, bez kontaktu z żywym słowem, bez społeczności, dla której się tworzy. Nie wszyscy jednak mogą wrócić – ci, którym nadal grozi więzienie lub śmierć, wspólnie z ICORN szukają dla siebie nowego miejsca, korzystają z kolejnych programów stypendialnych czy wręcz decydują się na azyl. Jeden z krakowskich stypendystów po powrocie do swego kraju został wywieziony za granicę z zakazem powrotu. On wie, że do ojczyzny już nigdy nie wróci. Asli Erdogan, też krakowska stypendystka, po powrocie do Turcji została aresztowana i spędziła wiele miesięcy w więzieniu. Są i tak skrajne przypadki, jak mord dokonany na pisarzu i jego małżonce po powrocie do kraju.
Pisarze, którzy nie podążają za linią wyznaczoną przez siły sprawujące władzę albo w ogóle nie mogą publikować, albo ich twórczość poddawana jest cenzurze. Tomik poezji autorstwa Kholoud Charaf – „The Remains of Butterfly”, przetwarzający obrazy wojny w fantasmagoryczne światy, o antyrządowej wymowie, został poddany cenzurze, ostatecznie wycofano go z rynku. Umar łączył poezję z muzyką, w efekcie powstawał żywy obraz, prezentowany z przyjaciółmi na ulicach Mosulu. Od momentu zajęcia miasta przez Daesh, Umar znalazł się na indeksie twórców zakazanych; wartości przez niego propagowane – pokój, miłość, humanitaryzm – stały w sprzeczności z ideologią Państwa Islamskiego. –Z rozmów chociażby z Umarem wynika, że dla artysty jedyną formą przeciwstawiania się reżimowi jest twórczość – podkreśla Janusik. –Pisarz, to głos, który dostrzega zło dziejące się w każdym społeczeństwie, który artykułuje to, co inni czują, a nie potrafią wyrazić. Zagłuszenie tego głosu może sprawić, że ludzie stracą wrażliwość na zło… Jeśli więc nie można do odbiorcy wyjść ze swoją twórczością oficjalnie, pozostaje znaleźć medium, w którym można się tą twórczością dzielić. Takim wyjściem jest Internet – odszukamy tam poezje Kholoud w oryginale, obejrzymy efekty pracy Umara. Internet w jakimś stopniu pozwala przekroczyć barierę cenzury, ale też niesie niebezpieczeństwo w realnym świecie dla tych, którzy publikują. Są pisarze, których miejsce pobytu pozostaje ściśle utajnione.
Losy stypendystów ICORN to nie tylko walka o prawo do twórczości, to także – a czasem przede wszystkim – walka o przeżycie. –Wszystko właściwie straciłam – mówiła Kholoud –bo jak inaczej nazwać rozdzielenie z rodziną, synkiem, który schronienie znalazł w innym kraju, utratę pracy, ciągłe przemieszczanie się w bezpieczniejsze miejsca, życie pod nieustannym ostrzałem… Umar przyznaje, że kiedy pracował nad filmem „Więzień z Mosulu”, zdawał sobie sprawę, iż ryzykuje życie: –Po drugiej stronie ulicy mieszkali bojownicy Daesh, gdyby odkryli co robimy, po prostu by nas zabili… Ale też takie sytuacje – jak podkreśla Umar – powodują, że chcemy jeszcze więcej pisać, a tym samym buntować się, sprzeciwiać, pokazywać swoje człowieczeństwo.
Choć stypendium daje oddech wolności, to ta wolność nie jest absolutna. Umar przyznaje, że choć wie, że jest bezpieczny, to zwykłe stukanie do drzwi, cienie w bramie wywołują lęk, podszyty obrazami z Mosulu. Kholoud nie może uwolnić się od strachu o swoją rodzinę, która została w Syrii.
–Wielu stypendystów ICORN nie może wyzwolić się od problemów psychologicznych, będących następstwem doznanych przeżyć – dodaje Janusik. –Nie każdy chce od razu wchodzić w interakcję z nowym otoczeniem; pamiętam krakowskiego stypendystę, filozofa, który praktycznie cały pobyt w Polsce spędził jak gdyby w izolacji, pracując nad książką. Kholoud jest z nami od niedawna, zobaczymy, jak ułoży się jej wejście w polskie środowisko. Umar to człowiek niezwykle otwarty, chętnie bierze udział w rozmaitych wydarzeniach, już nawiązał kontakty z wrocławskimi muzykami, z którymi będzie realizował nowe projekty. Chcemy też, by Umar zaistniał w innych miastach – z jednej strony mamy zamiar pokazywać jego osobę jako pewien symbol ważnych dla nas idei (po to weszliśmy do sieci ICORN, żeby tych idei bronić), z drugiej – sam Umar wyszedł z koncepcją łączenia obu kultur, czerpiąc inspiracje z polskiej historii, jednocześnie odnosząc się do obecnej sytuacji w Iraku. ■Beata Kaniewska
Na zdjęciach: Kholoud Charaf i Umar Abdul – Nasser spotkali się ze słuchaczami 15 marca 2018 we wrocławskim Klubie Proza.
zdjęcia: Krzysztof Kaniewski
Brawo Wrocław! Inicjatywa godna naśladowania przez inne miasta.