Książka “Paradoksy wolności” zawiera rozważania nad sposobami rozumienia, czym jest wolność oraz o jej poszukiwaniu na przestrzeni dziejów, jednocześnie ukazuje trudności na drodze do jej osiągnięcia.


Paradoksy wolnościMarian Golka zastanawia się nad warunkami umożliwiającymi funkcjonowanie wolności, ich zróżnicowaniem, a także określeniem tego wszystkiego, co wolności się sprzeciwia czy wręcz jej zaprzecza. W sposób interesujący przedstawia analizę pojęcia wolnej woli, w tym konsekwencje zderzenia wolności z koniecznością.

Książkę kończy próba refleksji na temat tego, jak żyć z wolnością, by jej nie unicestwić.

„Teza tej książki jest prosta: wolność jest tak istotną wartością dla nas, że należy zrobić wszystko, by ją zdobyć i zachować – włącznie z jej relatywnym samoograniczeniem, gdy zachodzi taka konieczność” – wprowadza w swą książkę Marian Golka.
I zaraz pyta o wolność „czy może ona nie mieć granic, czy może rozrastać się do gigantycznych rozmiarów, czy poprzez ten rozrost jest wartością coraz to doskonalszą i pełniejszą, czy też może wtedy w jakiś sposób samounicestwia się. Jak się niekiedy przypomina, wolność może być wszak zagrożona właśnie wskutek jej triumfów oraz wskutek tego, że uznajemy jej istnienie za zrozumiałe samo przez się. Takich problemów, które świadczą o swoistej przekorze wolności, o tym, że wolność przypomina owego przysłowiowego kota ciągle obracającego się za ogonem, jest znacznie więcej i im poświęcona jest ta książka.”

Niewątpliwą zaletą pracy Golki jest jej indyferentność polityczna. Żadnego tam nie ma przekonywania do „izmów”. Sam ładunek intelektualny podany zacnym językiem.

Marian Golka
Paradoksy wolności
Seria Biblioteka Myśli Współczesnej
Państwowy Instytut Wydawniczy
Premiera: 2 października 2017
 
 

Paradoksy wolności

WSTĘP

Jesteśmy wolni wtedy, gdy nic i nikt nie panuje nad nami, gdy nic ani nikt nie ogranicza naszych działań ani nie mówi nam, co mamy robić. To stan idealny i pożądany, lecz nie zawsze realny, bo rzeczywistość jakby zmówiła się, by stwarzaniem różnych zniewoleń czy konieczności obiektywnych utrudniać spełnianie wolności. Przekonanie o niezbędności ludzkiej wolności wiąże się z założeniem, że my, ludzie, jesteśmy, a przynajmniej powinniśmy być, jeżeli nie pełnym, to choćby częściowym źródłem własnych myśli i działań.
Teza tej książki jest prosta: wolność jest dla nas tak istotną wartością, że należy zrobić wszystko, by ją zdobyć i zachować – łącznie z jej relatywnym samoograniczeniem, gdy zachodzi taka konieczność. Oczywiście, owe samoograniczenia ani łatwo nie przychodzą, ani nie są jednakowo możliwe wobec różnych przejawów zniewolenia. Pewnie najtrudniej je zaakceptować i wytworzyć wobec zniewolenia, którego powodem są inni ludzie – obojętnie, czy to z uwagi na ich pozycję narodową, rasową, stanową, klasową, ekonomiczną, czy instytucjonalną. Wszechmoc, a nawet zwykła dominacja jednych ludzi wobec innych jest dokuczliwa i opresyjna, choć – niestety – zarazem powszechna i trwała, niezależnie od tego, że przyjmuje w dziejach różną postać. I najtrudniej pogodzić się z nią, najtrudniej ją zaakceptować.
Większość ludzi, przynajmniej żyjących we współczesnej cywilizacji zachodniej (albo przez nią inspirowanej), nie ma wątpliwości, że wolność jest wartością, i to wartością jedną z najważniejszych, chciałoby się powiedzieć: najwartościowszą, bo warunkującą realizację innych wartości. Jan Jakub Rousseau napisał w Umowie społecznej, że „zrzec się swej wolności, to zrzec się swego człowieczeństwa”. Choć są to sprawy bardzo złożone, to – rzeczywiście – dałoby się dowieść, że tylko w warunkach wolności może objawiać się rozwój naszego człowieczeństwa. Oczywiście, w górnolotnych stwierdzeniach nie zawsze musi zawierać się pełen sens, jednak mało kto odważyłby się jednoznacznie zaprzeczyć tym poglądom. W normalnych warunkach jednak zapominamy o tych pozornych oczywistościach.
Tak, wolność jest jednym z najważniejszych problemów, zadań i wyzwań człowieka, choć trudno stwierdzić, czy był to problem odwieczny i czy ważny jest dla wszystkich ludzi żyjących we wszystkich kulturach, systemach politycznych i w różnych uwarunkowaniach społecznych oraz gospodarczych. Jest to jednak bez wątpienia problem ważny dla cywilizacji zachodniej. Przynajmniej tak wierzymy. Tak również wierzy wielu ludzi żyjących w innych cywilizacjach i w ten czy inny sposób pragnących wolności dla siebie.
Niestety, jedynie ta wiara jest prosta, gdyż sama wolność, jej pojmowanie i spełnianie, skoro właśnie jest problemem, to niesie ze sobą wiele paradoksów, dylematów teoretycznych i praktycznych. Jeden na przykład dotyczy tego, czy może ona nie mieć granic, czy może rozrastać się do gigantycznych rozmiarów, czy za sprawą tego rozrostu jest wartością coraz to doskonalszą i pełniejszą, czy też może wtedy w jakiś sposób samounicestwia się. Jak się niekiedy przypomina, wolność może być zagrożona właśnie wskutek swoich triumfów oraz wskutek tego, że uznajemy jej istnienie za zrozumiałe samo przez się. Takich problemów, które świadczą o swoistej przekorze wolności, o tym, że wolność przypomina owego przysłowiowego kota ciągle obracającego się ogonem, jest znacznie więcej i im poświęcona jest ta książka.
Zagadnienie wolności można uznać za jeden z najbardziej uniwersalnych a przy tym kluczowych tematów określających ludzką kondycję. Właściwie wszystkie nasze sprawy, całe ludzkie życie można rozpatrywać w kontekście wolności versus zniewolenia wynikających z relacji między ludźmi: dominacji i podporządkowania, panowania i służebności, despotyzmu i uwięzienia. A także barier wynikających z biedy, chorób, kataklizmów, a nawet wymogów codzienności, brzydkiej pogody czy złego nastroju.
Uniwersalizm problemu wolności ma jeszcze inne potwierdzenie. Otóż, same narodziny jakiegokolwiek żywego stworzenia można potraktować jako uwolnienie: wyjście z macicy czy z jaja jest wyrazem tego uniwersalizmu wolności – wolności, która przemogła potrzebę bezpieczeństwa i inspiruje stworzenie do życia na własną odpowiedzialność. Bo wolność to właśnie odwaga życia na swój własny rachunek, ze swoim własnym bilansem zysków i strat. Wskutek narodzin pojawia się wolność, lecz pojawiają się też pierwsze paradoksy, a przede wszystkim pierwsze opresje wolnego życia, w wyniku których niejeden noworodek „chciałby” może wrócić do ciepłego i bezpiecznego więzienia, jakim było łono.
Tych uniwersalnych argumentów na rzecz wolności dałoby się znaleźć więcej. Może wolność jako pozytywna wartość ukształtowała się dawno temu w warunkach pierwotnego funkcjonowania organizmów walczących o przetrwanie? Nie wchodząc głęboko w niejasne i pewnie już niemożliwe do jednoznacznego rozpoznania zakamarki psychoewolucji człowieka, można jednak hipotetycznie uznać, że na wcześniejszych etapach rozwoju człowiek zbierający, poszukujący, odkrywający czy polujący – choć zapewne determinowany głodem i wymogiem skuteczności – miał jednak pewne możliwości dokonywania wyborów, dysponował pewnego rodzaju wolnością. Mógł iść prosto, mógł skręcić w jedną lub drugą stronę, mógł się zatrzymać. I to były doznania pozytywne. Natomiast człowiek uciekający, człowiek przerażony czy choćby wystraszony, nie miał już tej możliwości. Musiał bezwzględnie poddawać się presji ucieczki a możliwości wyboru jej kierunków i przebiegu były albo niewielkie albo prawdopodobnie żadne. I ten przymus, ta konieczność oczywiście musiała przyczyniać się do negatywnych skojarzeń. Tysiące lat takiego funkcjonowania, długowieczna kumulacja takich doznań utrwalała te postawy.
Problemy związane z wolnością versus zniewoleniem dotyczą zagadnień o szerokim zakresie – takich jak despotyzm, tyranie, jedynowładztwo, rządy absolutne, totalitarne czy autorytarne. Ale odnoszą się też do spraw pozornie błahych, zwykłych, wydawałoby się banalnych, a jednak opresyjnych i bolesnych dla ludzi w ich codziennym funkcjonowaniu. Chociażby takich, jak konieczność podporządkowania się wymogom pracy zawodowej, wymogom prawa o ruchu drogowym, konieczności terminowego płacenia rachunków i spłacania rat z tytułu zaciągniętych długów, wymogom codziennego funkcjonowania w zabudowie wielorodzinnej itp. Wszystko to może być traktowane jako wielkie mizerie, mimo iż w spokojnych czasach poszerzają się w kolejnych generacjach zarówno roszczenia wolnościowe, jak i zyskiwane zakresy wolności.
Na marginesie można uznać, że rozważania na temat wolności są jakby spełnianiem swoistego autotematyzmu. Trzeba zgodzić się z opinią Alberta Camus, którą wyraził gdzieś w swoich Notatnikach, że „dla każdego intelektualisty wolność w końcu łączy się z wolnością wyrazu”. Zajmując się wolnością nie jest bowiem łatwo zachować jakąś dyscyplinę, tym bardziej nie jest łatwo o dochowanie reguł ściśle badawczych, scjentystycznych. Samo eseistyczne w formie rozważanie natury paradoksów i dylematów popycha i inspiruje ku wolności właśnie. Miejmy nadzieję, że ta wolność nie zwiedzie nas na manowce, lecz – przeciwnie – ukaże teoretyczną złożoność tego pojęcia i osobliwości jego praktycznego funkcjonowania.
Treść książki obejmuje rozważania dotyczące rozumienia wolności, dziejów jej tworzenia, poszukiwania, wzbogacania (ale też doświadczania trudności w jej realizacji). Kolejne rozdziały dotyczą warunków umożliwiających funkcjonowanie wolności, jej zróżnicowania a także określenia tego wszystkiego, co sprzeciwia się wolności czy jej zaprzecza. Podjęte jest też nader trudne zagadnienie dotyczące istnienia bądź braku wolnej woli. Wolność spełniana jest w zderzeniu z koniecznością, więc i ten problem musiał zostać podjęty. Książkę kończy próba refleksji na temat tego, jak żyć z wolnością, by jej nie unicestwić.
I jeszcze jedna sprawa: choć tytułowym paradoksom wolności poświęcony jest jeden zasadniczy i odrębny rozdział, to niepewność, nieokreśloność i płynność pojęcia wolności sprawia, że praktycznie przez całą książkę snuje się ta tonacja. A przy tym równie dobrze można by całą książkę zatytułować inaczej, choć podobnie, na przykład: antynomie, dylematy, szczeliny czy pęknięcia wolności. Wszystkie te dialektyczne cechy zawiera w sobie pojęcie wolności. Nawet rozważania definicyjne czy historyczne nie są wolne od tej nuty. I – zarzekam się – nie jest to wina autora, lecz niestabilnych fundamentów, na których zbudowane jest to jedno z naszych najważniejszych pragnień. Oczywiście towarzyszyła mi wiara w to, że wszelkie dociekanie, a w tym przypadku przysłowiowe „dzielenie włosa na czworo”, nie przyczyni się do jeszcze większego rozmycia pojęcia wolności, lecz do jego wzbogacenia i wzmocnienia. I nadzieja, że tego skarbu nie zaprzepaścimy – na podobieństwo owych baśniowych czterdziestu rozbójników, którzy poginęli, nadmiernie obciążając się zdobytymi i zagarnionymi precjozami.
Prezentowana książka ma charakter teoretyczny a mieści się w obszarze filozofii społecznej. Empiryczne przywołania w niej obecne mają być raczej ilustracją czy retorycznym odniesieniem niż dowodem czegokolwiek. Jestem dłużnikiem licznych autorów (których znajdowałem dzięki celowym poszukiwaniom) – głównie klasycznych filozofów społecznych, którzy świadomie koncentrowali uwagę na problematyce wolności. Ale korzystam też z myśli wielu pisarzy (na nich trafiałem bardziej przypadkowo), którzy napomykali o niej raczej incydentalnie w swych utworach prozatorskich czy dziennikach. Ich wypowiedzi raz były gotowymi podpowiedziami, innym razem inspirowały mnie do własnych poszukiwań a w jeszcze innych przypadkach były punktami spornymi, które jednak pozwalały na zadawanie istotnych pytań.
Pora na ostatnie wyznanie: w książce nie jest prezentowana żadna wyraźna opcja ideologiczna, a tym bardziej polityczna. Jeżeli już, to jest ona pisana z pragnieniem pewnej integracji postaw liberalnych, konserwatywnych i lewicowych – z wiarą, że w rozwiązywaniu realnych ludzkich problemów mogą one, a nawet powinny współpracować. Podczas pisania tej książki towarzyszyło mi mniej lub bardziej jawne a przede wszystkim mniej lub bardziej odczuwalne przekonanie o wartości dla człowieka wszystkich trzech dóbr: wolności, bezpieczeństwa i względnej równości. Wiem, że każde z nich brzmi jak modlitwa kierowana w stronę innego „boga”, a przynajmniej innej wiary. No cóż – sam chciałbym wierzyć, że jakoś da się je, jeśli nie zharmonizować, to przynajmniej „zakolegować”. Ta wiara jest przywilejem intelektualisty w odróżnieniu od ideologa czy polityka.

*

Nad wieloma podjętymi w tej książce problemami pracowałem od dawna; od dawna też publikowałem w różnych miejscach rozważania na ten temat. Oczywiste więc jest, że w prezentowanej tu książce korzystałem z niektórych moich wcześniejszych tekstów. Rzadko jednak były takie sytuacje, że mogłem jednoznacznie poinformować, które fragmenty niniejszej książki są wyraźnym przedrukiem dawniejszych publikacji, jako że zazwyczaj stare teksty albo zostały mniej lub bardziej zmienione, albo też wymieszane z nowo napisanymi rozważaniami, które współtworzą obecnie zupełnie inną strukturę. Owszem, pewne akapity mogą mieć dość wierną postać, jednak teraz w książce znajdują one nieraz zupełnie inne miejsce. Wszystkie te teksty umieszczam w Bibliografii.

1. POJMOWANIE WOLNOŚCI

Wolność stanowiła i stanowi problem niełatwy. Jej wyobrażenie jawiło się w dziejach ludzkiej kultury jako projekt nieśmiały, niewyraźny, niepewny i trudny w realizacji. Zresztą długa i chybotliwa była też droga, na której ta realizacja się spełniała. Jest to także problem trudny w refleksji teoretycznej. Czy można bowiem w jednym pojęciu pomieścić wolność polityczną, społeczną, ekonomiczną, religijną i artystyczną? Co łączy marzenie niewolnika, powstańca, twórcy oraz więźnia? Używając jednego słowa, zamazujemy różnice czy uwypuklamy podobieństwa? Wszystkie te okoliczności sprawiają, że wokół rozważań na temat wolności nie sposób stworzyć żadnego zwartego i uporządkowanego systemu myślowego. Na szczęście, nikt już takiego systemu nie oczekuje.

TRUDNOŚCI

Pojęcie wolności, jej wyobrażenie, jej myślowa konstrukcja jest zadaniem będącym zgryzotą wielu teoretyków od wielu stuleci. Już dawno temu George Berkeley napisał, że „poddani jesteśmy zwodniczej władzy słów: «wola», «determinuje», «aktywny podmiot», «wolny», «może»”1. To tylko delikatne dotknięcia problemu wolności, a już po nich widać, jak iskrzą się one wieloma niepewnościami, brakiem precyzji, niejednoznacznością. Dobitnie zwrócił na to uwagę Montesquieu pisząc: „Nie ma słowa, któremu by dawano więcej rozmaitych znaczeń i które by w tyle sposobów przemawiało do ludzi, co słowo wolność”2. Pojęcia te są właśnie zwodnicze dlatego, że skojarzenia, jakie niosą, są nie tylko rozmyte, ale także dlatego, że każdego inaczej mogą inspirować tak do myśli, jak i działań wolnościowych. A skoro różni ludzie inaczej mogą wyobrażać sobie wolność, to oczywiście i jej realizacja może być nie tylko odmienna, ale i o nią, o jej wyraz, mogą toczyć się zażarte boje, czego dowodem są rozłamy w rozlicznych rewolucjach, buntach i powstaniach. Pogląd o niejasności tego, czym jest wolność, i jak należy ją osiągnąć, wyrażał m.in. Karl Jaspers pisząc: „w kwestii, czym jest wolność, i co jest potrzebne do jej realizacji, zaznacza się […] wielka rozbieżność opinii. Być może najgłębsze przeciwieństwa są uwarunkowane trybem ludzkiej świadomości wolności. Co dla jednego jest drogą do wolności, wydaje się drugiemu jej odwrotnością. W imię wolności ludzie chcą niemal wszystkiego”3.
Isaiah Berlin stwierdza, że „definicjami człowieka i wolności można dowolnie manipulować w zależności od po­trzeb”4. A Hannah Arendt pisała: „Podejmowanie pytania, czym jest wolność, wydaje się przedsięwzięciem beznadziejnym. Natychmiast bowiem odwieczne sprzeczności i antynomie, które jakby tylko czyhały na tę chwile, wpędzają nasz umysł w rozmaite dylematy, wskutek czego uchwycenie istoty wolności lub jej przeciwieństwa staje się równie niemożliwe jak zrozumienie kwadratury koła”5. I wcale nie widać kresu tych zmagań. Jeszcze niedawno pytał Tiziano Terzani: „Czymże jest ta błogosławiona wolność, o której wszyscy tak wiele prawimy?”6.
Trudno tedy dziwić się niektórym autorom, że świadomie w ogóle nie podejmują rozważań na temat wolności, choć nie stronią od podejmowania wielu innych, nawet dość zagmatwanych tematów. Pewne wątki są jednak dość czytelne i należy je przywołać. Choćby dlatego, że rozważania na jej temat mają swoiście konstruktywną moc: intelektualna refleksja zdaje się przyczyniać do żmudnego i mało systematycznego, lecz – wierzmy w to – stopniowego realizowania wolności coraz większych kategorii ludzi. Oczywiście, nie jesteśmy w stanie rozwikłać wzajemnej współzależności myślenia i jego praktycznych wcieleń, idei i ich realizacji, nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć, co tu jest przyczyną, a co skutkiem. Możemy jednak wierzyć, że choćby częściowo refleksja na temat wolności jest czynnikiem inspirującym do niej, a także narzędziem jej umacniania i rozszerzania.
Inna rzecz, że tak naprawdę to nawet nie wiemy, czy jakakolwiek wolność rzeczywiście istnieje, gdyż nie zawsze da się wywnioskować to z obserwacji ludzkich zachowań: z dokonywanych wyborów, z przejawianych i realizowanych postaw, z dążeń. Nie będzie tu jednak rozważana teza mówiąca, że pojęcie wolności jest może jedynie artefaktem stworzonym przez filozofów, którzy tylko artykułowali ludzkie marzenia, tęsknoty czy pragnienia – podobnie, jak może jest z pojęciem szczęścia czy tożsamości. Święcie wierzymy w pojęcie wolności i w praktyczne możliwości jej spełnienia. Uznać należy, że kategoria wolności jest w dużym stopniu wytworem ludzkiej kreacji, ludzkiej kultury, ale jest też przejawem realnych dążeń społecznych i jednostkowych. Te dążenia mają – na szczęście – wiele wcieleń, wiele spełnień i realizacji, które mogły być oczywiście materializacją intelektualnych inspiracji filozofów. Ale, jednocześnie, to mniej lub bardziej nieśmiałe historyczne przypadki wolnościowych dążeń zachęcały do myślowych poszukiwań i rozlicznych prób określeń tego, czym jest wolność, a przynajmniej tego, jak ona może czy powinna być pojmowana.
Już Immanuel Kant zauważył, iż to pojęcie jest „kamieniem obrazy dla wszystkich empirystów”. Dodał jednak zaraz potem, że jest ono również „kluczem do zrozumienia najwznioślejszych zasad praktycznych”7. W innych miejscach8 pisał wręcz o „władzy wolności”, o „prawie wolności” sugerując nawet, że jest w niej coś w rodzaju „intelektualnej przyczynowości”, która dostarcza „niezmiennego zadowolenia” ludziom zajmującym się nią. Jakkolwiekby rozumieć królewieckiego filozofa, odnosi się przekonujące wrażenie, że mamy do czynienia z pojęciem tyleż niejasnym, co atrakcyjnym i ważnym. I ta jego właściwość jest trwała: mimo rozważań prowadzonych od kilku stuleci (a może właśnie dzięki nim), pojęcie wolności jest ciągle tyleż kłopotliwe, co powabne.
Warto przypomnieć, że Georg W.F. Hegel uczynił z pojęcia wolności jedną z najważniejszych kategorii umożliwiających zrozumienie dziejów ludzkich. Pisał: „Dzieje powszechne to postęp w uświadomieniu wolności, postęp, który mamy poznać w jego konieczności”9, wychodząc z jeszcze szerszego założenia, że „istotą ducha jest wolność”10. Jakkolwiekby brzmiało to mgliście, jego koncepcja wolności jest próbą zespolenia „strony obiektywnej ze stroną subiektywną”, próbą zespolenia wolności powszechnej z rozwojem poszczególnych jej momentów i składników11. Treścią tego rozwoju wolności jest, zdaniem filozofa, coraz pełniejsza „świadomość wolności”, przez którą to świadomość wolność się urzeczywistnia12. To jest trudna droga, bo choć „istotą człowieka jest wolność, [to jednak] do wolności człowiek musi dopiero dojrzeć” 13. Jakie są warunki, a przede wszystkim przejawy tej dojrzałości, filozof już nie informuje (choć skądinąd dzisiaj uważa się, że był on skrytym reprezentantem interesów i ideologii ówczesnego państwa pruskiego, które miało być jego zdaniem takim wzorcem dla wolności14). Doskonale jednak widać, kiedy obserwuje się dzieje ludzkie, choćby na podstawie potocznej wiedzy historycznej, iż jest to droga nader wyboista. Nie mamy też pewności, czy dla wszystkich dostępna i jednakowo atrakcyjna, choć wierzymy, że tak właśnie jest czy być powinno.
Sugestii klasyków nie trzeba traktować jako zobowiązań, lecz można je uznać jako inspiracje do podjęcia refleksji. Trafnie bowiem zauważa Zdzisław J. Czarnecki, że „teoretyczne dysputy nad wolnością, które swoje apogeum osiągnęły w klasycznej filozofii niemieckiej i w kontrowersjach wzbudzonych przez jej absolutyzację w systemie Heglowskim, nie przebrzmiały bez echa”15. Niektóre wątki wtedy podjęte są kontynuowane i dyskutowane do dzisiaj. I, jak to zwykle bywa, czasem w takiej refleksji odnajdujemy coś nowego, w innych jednak sprawach obserwujemy niemoc i dreptanie w miejscu. Paradoksalne cechy pojęcia wolności, w którym tkwi wiele dylematów i wewnętrznej przekory, wiele sprzeczności i kontrowersji, poniekąd ten brak postępu usprawiedliwiają.
W analizie żmudnego rodzenia się wyobrażenia wolności oraz jej realizowania może tkwić wiele ukrytych założeń, które nie zawsze są widoczne, a których odsłonięcie może uczynić dyskusję bardziej jasną. Jednym z takich założeń może być przekonanie, że wszystkie jednostki i grupy mają w sobie (czy powinny mieć) źródło swych wolnych dążeń, potrzeb, ocen, myśli, a przede wszystkim swych czynów, i że to wszystko zależne jest (albo powinno być) od wolnej woli podmiotu. Zgodzić się jednak pewnie należy z tymi autorami (na przykład Zygmuntem Baumanem16), którzy twierdzą, że wolna jednostka jest tworem historycznym; zapewne też takim historycznym konstruktem jest wyobrażenie wolnej woli (jeżeli ta istnieje, gdyż nie ma co do tego pewności – do czego wrócimy w jednym z dalszych rozdziałów), jako że raczej nie mogła ona cechować człowieka od początków antropogenezy i towarzyszyć mu od zawsze. Nie była „oczywistością”, lecz powstawała żmudnie w procesie różnych oddziaływań, inspiracji, zaprzeczeń. Nie budzi większych wątpliwości stwierdzenie, że procesy te przejawiały się mniej lub bardziej wyraźnie, choć nigdy nie systematycznie i całkowicie konsekwentnie w Europie – choć czy wyłącznie w Europie, i czy w całej Europie, to jest już dyskusyjne. Europocentryczna skłonność do uproszczonego widzenia innych kultur nieraz bowiem przychodziła w sukurs europejskiemu dobremu samozadowoleniu.
Europejskie dążenia wolnościowe były jednak wyraźne oraz zostały dobrze udokumentowane. Kiedyś Benedetto Croce w swej Historii Europy pisał o „religii wolności” (la religione della liberta), która, jego zdaniem, w XIX wieku zapuściła korzenie w Europie, stając się powszechnym wyznaniem o niemal uświęconym charakterze. Także Denis de Rougemont próbował zdefiniować Europę „jako tę część naszej planety, w której człowiek nieustannie wątpi i szuka samopotwierdzenia i chce tak zmieniać świat, aby jego osobiste życie uzyskało sens”17. Fernand Braudel zaś stwierdza jednoznacznie, że dla Europy „słowo «wolność» jest słowem kluczem”18. I dodaje: „Idea wolności […] stanie się odtąd punktem wyjścia nowego pojmowania świata i historii”19. Rzeczywiście, dość często i dość wyraźnie mieszkańcy Europy (przynajmniej niektórzy i niekiedy) dążyli i dążą do bycia sobą, do samorealizacji, do równości z innymi, ale i do odróżnienia się, do czego wykorzystywali i wykorzystują wszystkie możliwe środki społeczne i polityczne.

 
Wesprzyj nas