Po premierze reporterskiej książki “Ludzie z Placu Słońca” jej autorka Aleksandra Lipczak wyruszyła na spotkania z czytelnikami. Opowiadała o kulisach powstawania tej publikacji, o swojej fascynacji Hiszpanią, o jasnych i mrocznych stronach tego kraju.
– Książkę przeczytam jeszcze dzisiaj w nocy. Na pewno! – zawołała jedna z czytelniczek na zakończenie wrocławskiego spotkania z Aleksandrą Lipczak, które odbyło się w Księgarni Hiszpańskiej. Nietrudno odgadnąć, co spowodowało taką deklarację: „Ludzie z Placu Słońca” to reportaż obejmujący różne oblicza Hiszpanii, mnogość intrygujących tematów. Dyskusje jakie rozwijały się wokół nich podczas spotkań autorskich z pewnością mogły budzić zaciekawienie tą lekturą.
Książkę otwiera reportaż przedstawiający historię hiszpańskiego przypadku kariery w stylu „Od pucybuta do milionera”. Mowa o człowieku, który pierwszy raz kąpał się w bieżącej wodzie w wieku 29 lat, a parę dekad później był najbogatszym człowiekiem w Hiszpanii. – Jak powiedział mi jeden z rozmówców, jego były rzecznik – Paco Hernando, nazywany też „Frankiem Kanalarzem”, był typem człowieka, który tam, gdzie inni widzieli problemy, kryzys, umiał dostrzec szansę dla siebie. I wydawało mi się, że to biografia idealna na otwarcie książki, dlatego że streszcza się w niej cała historia najnowsza Hiszpanii. Wszystko tam jest – rynek mieszkaniowy, przemiany, transformacja, zostawienie przez Hiszpanię za sobą ubogiej konserwatywnej przeszłości i znalezienie się w czołówce… Nie widziałam innego lepszego otwarcia – mówi Aleksandra Lipczak.
Inny wątek poruszony w „Ludziach z Placu Słońca” to sytuacja hiszpańskich kobiet. W czasach frankizmu przypominała pod wieloma względami losy bohaterek niedawno wydanej książki Margaret Atwood pt. „Opowieść podręcznej”. Nie mogły bez zgody męża otworzyć konta w banku, pracować, podróżować, były na straconej pozycji w przypadku rozwodu. – Poznałam bardzo poruszającą historię pisarki Any Marii Matute, która w latach 50. ubiegłego wieku z powodu rozwodu straciła prawo do opieki nad synem na wiele lat, przypłaciła to ciężką depresją – mówi Lipczak. – To jest historia, która ciągle się przewija w życiu kobiet tamtego pokolenia. Piszę więc o stworzycielce “nowej hiszpańskiej kobiety” z czasów frankizmu – dodaje.
Mówi się, że jedną z grup, które najbardziej skorzystały na hiszpańskiej transformacji, były właśnie kobiety
Ta postać to Pilar Primo de Rivera, która przez 40 lat stała na czele organizacji „Sekcja Kobieca” i próbowała tworzyć nowy model kobiety radząc m.in.: ściągnij mężowi buty, kiedy wraca z pracy, w łóżku nie wydawaj dźwięków poza delikatnym jękiem. Hiszpanki w czasach przemian demokratycznych bardzo szybko postanowiły to jarzmo z siebie zrzucić. Mówi się, że jedną z grup, które najbardziej skorzystały na hiszpańskiej transformacji, były właśnie kobiety. Dzisiejsze Hiszpanki są bardzo wyczulone na punkcie swoich praw; mają świadomość tego, co przeszły, co osiągnęły – podkreśla Lipczak.
Charakterystyczne dla Hiszpanii przemiany odzwierciedlają się też w biografii Pedro Almodóvara, dlatego również historia jego życia zainteresowała Aleksandrę Lipczak. – Chciałam zrobić wywiad z Almodóvarem, to była taka moja «idée fixe» – piszę książkę o Hiszpanii, więc muszę rozmawiać z Almodóvarem, symbolem Hiszpanii współczesnej. Okazało się, że to nie taka prosta sprawa… – wspomina autorka. – Stwierdziłam więc, że skoro nie mogę tego Almodóvara dopaść, to sobie to zracjonalizuję: „Almodóvar dzisiejszy to stateczny nudziarz, do niczego nie jest mi potrzebny”… Napiszę tekst o tym, co mnie najbardziej fascynuje w jego biografii, o momencie, kiedy Hiszpania wykonała radykalny gest i powiedziała – nie chcemy być tym, czym byliśmy do tej pory, sam Almodóvar mówił zresztą – żyjmy tak, jakby Franco w ogóle nigdy nie istniał – wyjaśnia. Na karty książki trafiła więc opowieść o latach 80. w Hiszpanii, latach w życiu Almodóvara, kiedy za dnia był pracownikiem firmy telekomunikacyjnej, a wieczorami kręcił prowokacyjne, obrazoburcze, ale takie bardzo hiszpańskie, pełne humoru filmy.
W tym duchu utrzymane jest też okładkowe zdjęcie „Ludzi z Placu Słońca” przedstawiające starszą panią i młodego mężczyznę przebranego za jednorożca, siedzących na jednej ławce. – To zdjęcie jest z „Dnia Dumy”, tamtejszej parady równości – mówi Aleksandra Lipczak. – Zdjęcie może robić almodóvarowskie wrażenie, ale też niekoniecznie mi na tym zależało. Dla mnie ciekawe w tym zdjęciu jest to, że oni jednak dzielą tę ławkę, choć są z różnych światów. Przy tym laska starszej pani nie idzie w ruch… I to właśnie jest dla mnie Hiszpania – stwierdza. ■Beata Kaniewska
Wszystkie wypowiedzi ujęte w artykule pochodzą ze spotkania autorskiego z Aleksandrą Lipczak, które odbyło się 26 czerwca 2017 w Księgarni Hiszpańskiej we Wrocławiu, poprowadził je reporter Jacek Antczak.
Zdjęcia: Krzysztof Kaniewski
Magazyn Dobre Książki objął publikację patronatem medialnym
Byłam na tym spotkaniu, naprawdę sympatyczne wrażenia, czekam na kolejną książkę tej autorki, kupię ją na 100% obojętne jaki będzie jej temat.
A ja w Krakowie przegapiłam!!!