W zbudowanej w 1924 roku „Willi Tadeusz” znajduje się jedna z najstarszych biblioteczek hotelowych jakie do naszych czasów zachowały się w Polsce. Drewniane regały zawierające kolekcję starych książek to nie jedyny walor tego miejsca, odwiedzanego w przeszłości między innymi przez Wisławę Szymborską, Sławomira Mrożka czy Jerzego Szaniawskiego.
O Lanckoronie mówi się, że to miasto aniołów. Z jednej strony dlatego, że w tutejszych pracowniach artystycznych powstają liczne podobizny tych posłańców niebios – gliniane i ceramiczne, drewniane, dziergane na szydełku, a z drugiej, bo to miejsce przyciągające szlachetnych ludzi o nieszablonowych życiorysach. Albo całe rodziny – tak jak rodzina Lorenzów, od pokoleń działających na rzecz lokalnej społeczności i w sprawach ogólnopolskich, tak jak chociażby Tadeusz Lorenz senior, który podczas służby w legionach został na pewien czas oficerem do specjalnych poruczeń u boku Komendanta Piłsudskiego.
Ten sam Tadeusz wybudował stojący do dziś dom, na zboczu góry lanckorońskiej, w starym wyrobisku kamieniołomu. W 1924 roku rodzina rozpoczęła prowadzenie w nim koncesjonowanego pensjonatu pod nazwą „Willa Tadeusz”. W pierwszych latach działalności gościli w nim między innymi: Józef Beck, Ignacy Mościcki, a w latach późniejszych chociażby Wisława Szymborska, Sławomir Mrożek, Andrzej Wajda czy Jerzy Szaniawski.
Już sam pensjonat, nie oglądając się na zacnych gości, stanowi nie lada atrakcję. Jest najdłużej działającym w Polsce obiektem hotelowym należącym od samego początku do tej jednej rodziny, a zarazem założeniem ciekawym pod względem architektonicznym: okazały drewniany dom z zabytkowym umeblowaniem, otoczony rozległym ogrodem, w którym ważną rolę pełni odkryty basen, zaprojektowany z rozmachem w latach dwudziestych. Jest tu także coś, co przyprawi o szybsze bicie serca każdego mola książkowego – przedwojenna biblioteczka hotelowa, jedna z najstarszych w Polsce, a całkiem możliwe, że po prostu najstarsza.
-Mój dziadek, Tadeusz senior, wymyślał wiele atrakcji dla gości, niezwykłych jak na tamte czasy – mówi Alicja Lorenz-Łomnicka, która obecnie prowadzi „Willę Tadeusz”. -Był tu kort tenisowy, basen, dziadek oddawał samochód do dyspozycji gościom, a także zorganizował bibliotekę ponieważ ludzie wówczas chętnie czytali i było to powszechnie praktykowane zajęcie w wolnym czasie. Dziadek sporządził katalog, wymyślił Ex Libris, a mój tato jako mały chłopiec otrzymał zadanie dbania o bibliotekę, o to by książki były zawsze ładnie poukładane i przygotowane dla gości – dodaje.
Do połowy lat 80 biblioteka była w pensjonacie po prostu niezbędna – niemal wszyscy goście dopytywali o książki i chcieli je czytać. Z zaciekawieniem sięgali po tytuły wydane przed wojną, ale też z przyjemnością zatapiali się w lekturze nowości, które na bieżąco pojawiały się na bibliotecznych półkach, wybierane i kupowane przez gospodarzy. -Później przyszły komputery i z przykrością muszę to powiedzieć, że przygasło to dawne zainteresowanie książkami, jednak wciąż przyjeżdża do nas sporo osób, dla których wielką przyjemnością jest szelest kartek – mówi Alicja Lorenz-Łomnicka.
Prócz miłośników literatury przyjeżdżali też do „Willi Tadeusz” także jej twórcy. -Mój tato, wówczas dwunastoletni, wybierał się na spacery z Jerzym Szaniawskim, który zachęcał go do snucia opowieści. Przyjeżdżała do nas przez długie lata pani Szymborska i Kornel Filipowicz, pojawiał się Kazimierz Brandys i opisani jesteśmy w jednej z jego książek, bywał Różewicz, Mrożek, Cenckiewiczowie – wspomina Pani Alicja. Trudno się dziwić – niezwykła atmosfera domu państwa Lorenzów i samej Lanckorony nie pozostaje bez wpływu na wrażliwych ludzi do jakich pisarze bez wątpienia się zaliczają. ■Grzegorz Bogusz, Agnieszka Kantaruk
Mam niemiłe wspomnienia po pobycie na terenie wokół pensjonatu, opryskliwa obsługa , już raczej nie zawitam , a szkoda bo takimi incydentalnymi zachowaniami obsługa zaprzepaszcza nieskazitelnośc i magię miejsca!