Agnieszka Błotnicka ma już w swoim pisarskim dorobku kilka książek dla dzieci i młodzieży. Najnowsza „Kiedy zegar wybije dziesiątą” jest z nich zdecydowanie najbardziej rozbudowana, a wątki dopracowane w najdrobniejszych szczegółach.
Trudno powiedzieć, kiedy zapominamy o tym, że w każdym zakamarku otaczającej nas rzeczywistości czają się niesłychane tajemnice czekające tylko na swoich odkrywców. Prawdopodobnie dzieje się to stopniowo. Przestaje nas obchodzić śledzenie sąsiadów, nie zauważamy już poufnych sygnałów dawanych nam przez otoczenie i za nic w świecie nie zarwalibyśmy nocy po to, by obserwować cmentarz w poszukiwaniu rozwiązania zagadki, o której niewiele wiadomo. Bo nawet jeśli coś się tam zdarzy, to co nas to w ogóle obchodzi? Przecież jesteśmy zmęczeni po pracy i wolimy w tym czasie obejrzeć rozrywkowe programy w telewizji, a najbardziej to chcielibyśmy się wyspać.
Jeśli wszystko to nas dotyczy, to oznacza, że jesteśmy już dorośli i nadajemy się tylko do tego by podać dzieciom kanapki i nie przeszkadzać w przeżywaniu niezwykłych przygód. Ewentualnie możemy w tym czasie ponarzekać, że nasze życie jest nudne i monotonne. Lepiej też, by nie wpadła nam w ręce książka Agnieszki Błotnickiej pt:„Kiedy zegar wybije dziesiątą”, bo jeszcze doszlibyśmy do wniosku, że coś nas w życiu ominęło.
Wspomniana lektura przeznaczona jest dla młodszych nastolatków. Nawiązuje do absolutnej klasyki młodzieżowych kryminałów: dwóch chłopców, w czasie wakacji, wpada na trop – ich zdaniem – podejrzanie zachowujących się mężczyzn. Rozpoczynają śledztwo by dowiedzieć się co planują osobnicy napotkani przypadkiem w jadłodajni. I już tutaj, na pierwszych kartach powieści zaczyna się fantastyczna podróż w głąb dziecięcej wyobraźni. Czy dorosłego w ogóle obejdzie widok dwóch wytatuowanych osiłków mruczących coś pod nosem podczas obiadu? Wątpliwe. Co wrażliwszy usiądzie możliwie daleko od takich panów, by uniknąć ich widoku i ewentualnej konfrontacji. Ale ciekawe wszystkiego dziecko postąpi zupełnie odwrotnie i nawet jeśli – tak jak bohaterowie powieści – nie natrafi na ślad prawdziwej kryminalnej zagadki, to jego wyobraźnia zacznie pracować. Oczywiście podobnie stanie się w setkach innych przypadków dostarczających młodym ludziom bodźców do działania, pozwalających także czerpać satysfakcję z chwil pozornie pozbawionych jakichkolwiek zdarzeń. Pozornie – bo przygoda, nie tylko w powieści, ale i w realnym życiu, może czekać tam, gdzie się jej najmniej spodziewamy.
Zaryzykuję stwierdzenie, że powieść Agnieszki Błotnickiej każdemu dorosłemu przypomni jak z wiekiem przygasa nasza otwartość i wrażliwość na świat i jego uroki. Bo, rzecz jasna, jest mało prawdopodobne, by co drugi z nas stawał się mimowolnym świadkiem działań szajki przestępców i odnosił spektakularne sukcesy w ich śledzeniu, ale potraktujmy to jako symbol. Ile razy zdarzyło nam się ubolewać nad prozą i szarością dorosłego życia? Sekret tkwi w tym, że świat dookoła nas wcale tak drastycznie się nie zmienia i nie oferuje nam mniej niż wtedy, gdy byliśmy dziećmi, ale po prostu przestajemy dostrzegać radość i sens w drobiazgach, które dawniej potrafiły wprawiać nas w euforię, czynić błahe dni emocjonującymi. Wiele jest prawdy w stwierdzeniu, że kto zachował w sobie duszę dziecka ten ma szczęśliwe życie. Po powieść „Kiedy zegar wybije dziesiątą” warto sięgnąć by o tym wszystkim sobie przypomnieć, a dziecku warto podsunąć ją po to by nabrało przekonania, że przygody czekają wszędzie. (O)
Agnieszka Błotnicka – Kiedy zegar wybije dziesiątą