Gwiazda StrindbergaErik ma tendencję do izolowania się. Pasjonuje się speleologią, ale nie należy do żadnej z grup, które, pokonując podziemne otmęty, szukają przygody. Podpatruje jedynie żeński zespół, który dokonuje eksploracji w opuszczonych, zalanych sztolniach. Zdjęcia wykonane przez kobiety w jednym z takich szybów stają się dla Erika inspiracją do podjęcia takiej samej podwodnej wyprawy.

Mężczyzna zamierza sportretować się w zapomnianych komorach, tam gdzie uwieczniły się dziewczęta i posyłając im swoje zdjęcia, nawiązać kontakt. Nie spodziewa się, że w jego przypadku samotna wyprawa do zatopionej kopalni zakończy się zupełnie inaczej niż w przypadku koleżanek. Przede wszystkim zajdzie o wiele dalej…

Tak rozpoczyna się burzliwa powieść przygodowa „Gwiazda Strindberga”, której autor Jan Wallentin, przenosi czytelników w czasach i wymiarach zapewniając naprawdę sporo dobrej rozrywki. Kto wspomina z sentymentem powieści Juliusa Verne’a czy przygody Indiany Jones’a ten znajdzie w „Gwieździe Strindberga” elementy dla nich charakterystyczne. Znajdzie się też szczypta pomysłów a la Dan Brown i zapewne już się zastanawiacie czy starczyło w takiej mieszance miejsca na coś oryginalnego.

Tak, Jan Wallentin zadbał o dużą porcję skandynawskiego mroku. Są też, tak dla odmiany, zupełnie nietypowi bohaterowie. Nie wiem czy uda się wam z kimkolwiek sympatyzować. Na pierwszoplanową postać urasta po czasie profesjonalny lekoman bez przerwy faszerujący się tabletkami, jego partnerką jest antypatyczna stara panna, z wyglądu czterdziestoletnia (co później okaże się korzystnym złudzeniem…), a wspomniany już wcześniej nurek jest najzwyklejszym zboczeńcem, gromadzącym w swym domu pisma dla dorosłych, co jest – o ironio – najmniej nieprzyjemną jego przypadłością. Tyle o bohaterach pozytywnych. Bo negatywnym już bliżej do klasyki: źli do szpiku kości, wpływowi i bogaci.

Nie znajdzie tu więc czytelnik przystojnych herosów, którzy jedną ręką powstrzymują obniżający się sufit w tajnym przejściu, ani ich uroczych i odważnych partnerek. Wallentin stworzył doprawdy osobliwą menażerię, co jego książkę z pewnością wyróżnia. Być może nie sposób polubić te postaci, ale zapomnieć z pewnością prędko się ich nie da. I intrygują, to fakt.

Wallentin stworzył doprawdy osobliwą menażerię postaci, co jego książkę z pewnością wyróżnia

Sprawa, która ich połączyła, ma swoje korzenie w odległej przeszłości. Zagadkę, którą próbują rozwikłać bohaterowie próbował już rozwiązać ktoś przed nimi. O wiele, wiele wcześniej. Tą osoba był tytułowy Strindberg, dżentelmen, który podjął się ryzykownej wyprawy by odkryć skarby istotniejsze niż złoto czy inne kosztowności. Nie popsuję nikomu zabawy zdradzając, że on do swego celu nie dotarł. Zadanie, które zapoczątkował czeka więc na swój finał.

Wallentin wiedzie czytelnika pokrętnymi ścieżkami, a odkrywając kolejne karty sięga po rozpoznawalne dla każdego symbole zaczerpnięte z pogranicza historii i fantastyki. Mamy tutaj nazistów, z ich skłonnością do poszukiwania wiedzy, egipski krzyż Ankh i podziemną krainę – ale niezbyt głęboką. Sporo zwrotów akcji, ucieczki i pościgi – tego też nie mogło zabraknąć. Kto ma ochotę spędzić kilka godzin w poszukiwaniu rozwiązania przedwiecznych tajemnic ten, sięgając po „Gwiazdę Strindberga”, się nie zawiedzie.

Robert Wiśniewski

Jan Wallentin
Gwiazda Strindberga
Wydawnictwo Czarna Owca 2013

 

 

 
Wesprzyj nas