Od czwartku we Wrocławiu trwają Targi Dobrych Książek. To już dwudziesta czwarta edycja jednej z największych imprez książkowych w Polsce. Organizatorami Targów są Miejska Biblioteka Publiczna oraz Biuro Wrocławskich Promocji Dobrych Książek.
Tegoroczna edycja po raz pierwszy zagościła we Wrocławskim Centrum Kongresowym przy zabytkowej Hali Ludowej. – Na Dworcu Głównym PKP, gdzie odbywały się poprzednie edycje, zrobiło się już trochę ciasno, a jest coraz więcej zainteresowanych. Wydawcy zamawiają też większe stoiska. Potrzebna jest więc większa powierzchnia – mówi Beata Gigiel z Biura Wrocławskich Promocji Dobrych Książek. – Poza tym Hala Ludowa i okolice zawsze cieszyła się dużym zainteresowaniem, a obecnie zaczyna żyć nowym życiem. Chcemy też nieustannie podnosić standard naszych targów, zarówno dla wystawców jak i czytelników. Tutaj również będzie miało miejsce wiele wydarzeń związanych z przyszłoroczną Europejską Stolicą Kultury. Myślę że Centrum Kongresowe świetnie się sprawdza jako teren targów – dodaje.
Nowa lokalizacja oferuje przestronną i klimatyzowaną halę, w której usytuowano stoiska z książkami oraz specjalnie przygotowane pomieszczenia, gdzie odbywają się spotkania z autorami, prelekcje i warsztaty.
W tym roku miłośnicy słowa pisanego mają okazję spotkać się między innymi z Anną Dymną, Jerzym Trelą, Magdaleną Zawadzką, Markiem Niedźwieckim, ks. Adamem Bonieckim i Joanną Lamparską. Gościem specjalnym jest rumuński pisarz Lucian Dan Teodorovici, którego powieść „Matei Burunul” znalazła się w finale Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus, a także została uhonorowana Nagrodą im. Natalii Grobaniewskiej. – Oprócz spotkań autorskich, targom towarzyszą liczne wydarzenia kulturalne: dyskusje, panele tematyczne oraz warsztaty dla dzieci i dorosłych, w tym specjalny program dla szkół. Grupa Ratownictwa Medycznego PCK Wrocław zorganizowała warsztaty podczas których młodzież może poznać podstawowe zasady bezpieczeństwa i udzielania pierwszej pomocy. Na targach obecne jest też Wrocławskie Humanitarium (część Wrocławskiego Centrum Badań EIT+, warsztaty edukacyjne dla dzieci, przyp. red.), które zorganizowało warsztaty pod hasłem „Szalona Piana”, podczas których przeprowadzane są różne doświadczenia, co jest atrakcyjne nie tylko dla dzieci, ale i dla rodziców – dopowiada Pani Beata.
Podczas Wrocławskich Targów Dobrych Książek przyznawana jest honorowa nagroda „Pióro Fredry”. – W tym roku do konkursu zgłoszono 170 tytułów – informuje Beata Gigiel. – Spośród nich Jury pod przewodnictwem profesora Cińskiego wybrało pięć książek. Tytuł najlepszej książki roku zdobyło wydawnictwo Czarne za książkę „Kucając” Andrzeja Stasiuka. Pozostałe cztery pozycje, czyli „Sztuka budowania z ilustracjami” Jana Knothe, „W kieszonce” Iwony Chmielewskiej, „Roman Reinfuss fotografie. Karpacki świat Bojków i Łemków” z wydawnictwa Bosz oraz „Warszawa” Grażki Lange otrzymały „Pióro Fredry”. Jest to wyjątkowy konkurs, w którym biorą udział wydane w mijającym roku książki. Jury ocenia zgłoszone dzieła nie tylko pod względem literackim, ale również edytorskim i artystycznym.
Wrocławskie Targi Dobrych Książek potrwają do niedzieli. Na kolejne dwa dni organizatorzy zaplanowali nie mniej atrakcji, spośród których trudno wybrać te najciekawsze. W sobotę warsztaty z doskonalenia umiejętności opisywania i oceny dzieł literackich poprowadzi Marta Mizuro. Odbędzie się również spotkanie ze wspomnianym już pisarzem Teodoroviciem. Również w sobotę będzie miała miejsce Miejska Gra Terenowa pod hasłem „Jaś i Małgosia poznają tajemnice Wrocławia”, w której będą mogły wziąć udział całe rodziny. – Na stoisku Nestor 8 będą do odebrania specjalne karty, z którymi uczestnicy mogą następnie odwiedzać kolejne punkty kontrolne na terenie otaczającym Halę Ludową i Pergolę, gdzie czekają na nich pytania konkursowe. Drużyna, która zdobędzie najwięcej punktów otrzyma nagrodę – zachęca Beata Gigiel.
Na WTDK swoje stoiska ma 150 wydawców. – My jako wydawnictwo, traktujemy targi raczej jak promocję – mówi Jan Ławicki z wydawnictwa Nasza Księgarnia – Wychodzimy do czytelnika, rozdajemy materiały, pokazujemy naszą ofertę, organizujemy spotkania autorskie, warsztaty. Wczorajsze warsztaty z książką „Bajkoterapia” cieszyły się tak dużym zainteresowaniem, że nie dla wszystkich chętnych wystarczyło miejsca. Pod tym względem ten rok był naprawdę udany.
Nieco inne podejście do targów książek ma wrocławskie wydawnictwo Książkowe Klimaty. – Dla naszego wydawnictwa udział w tego typu imprezach to idealna okazja do kontaktu z czytelnikami i zdobywania nowych – mówi Kamila Margielska, redaktor naczelna. – Naszej oferty nie ma w hurtowniach, więc jest to też dla nas duży plus pod względem sprzedaży. Organizujemy też liczne imprezy towarzyszące książkom. W sobotę zapraszamy do Mediateki na spotkanie z Marošem Krajňakiem, autorem tak zwanej trylogii łemkowskiej: „Entropia”, „Carpathia”, „Informacia”.
Wrocławskie Targi są ostatnią tego typu imprezą w roku. Jan Ławicki uplasował je na trzecim miejscu pod względem rangi i organizacji, zaraz za warszawskimi i krakowskimi. – Rok 2015 był bardzo obfity w tego typu wydarzenia. Targów jest coraz więcej, nie tylko w dużych miastach, i cieszą się sporym zainteresowaniem.- dodaje.■Jakub Sobieralski
zdjęcia: Krzysztof Kaniewski
Chodzi o Halę Stulecia, a nie Ludową.
A wspomniany, miły dziennikarz z Trójki, nazywa się Marek Niedźwiecki. A nie Niedźwiedzki. Serio.
pozdrawiam,
M.
Oho, następna słoikowa się znalazła, wrocławianka od pięciu miesięcy pożal się Boże będzie innych pouczać. Hala ZAWSZE była Ludowa dziecko, ja nie jadę do twojej rodzinnej wsi i nie wymądrzam się o zwyczajowych nazwach lokalnych na podstawie lektury gazety wyborczej. Chociażbyś do wikipedii zajrzała…
Obie nazwy są dobre. Była wielka kłótnia jak została narzucona nazwa „Hala stulecia” bo się ludzie przyzwyczaili już do „Hali ludowej”. Co złego jest w „Hali ludowej”? To takie zmiany na siłę jak teraz kiedy PiS musi na siłę zmieniać po PO nawet dobre rzeczy tylko dla zasady, a bez rozumu to robią. Nie wszystko było złe po poprzednim ustroju, „Hala ludowa” mogła zostać i dla rdzennych mieszkańców została. Napływowi znają tę nową nazwę, od razu można poznać kto jest ze wsi, właśnie po takich niuansach.
WTF co za towarzystwo? Nie macie nic lepszego do roboty od kłócenia się o literówkę???
Świetnie, że tyle jest imprez z książkami, taka okazja by spotkać autora to wielka przyjemność. Kiedy wnuki podrosną jeszcze to będziemy jeździć bo od małego kochają książki i zawsze są zachwycone gdy jest zabawa z książką. Myślę, że w przyszłości z radością będą je czytać gdy już się nauczą, na razie lubią gdy im się czyta i już to jest dobry znak.
Lubię Wrocław 🙂