Podczas Śląskich Targów Książki w Katowicach nowości prosto z drukarni sąsiadowały ze starymi księgami. Zwiedzający mogli wziąć udział w spotkaniach z pisarzami, a nawet zajrzeć na stoisko z liczącą 120 lat prasą drukarską i na własne oczy zobaczyć jak dawniej powstawały książki.

W Katowicach powstała Strefa Kultury. W ścisłym centrum miasta, tuż obok słynnego Spodka, wzniesiono imponujące architektonicznym rozmachem obiekty takie jak nowa siedziba Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia, nowe Muzeum Śląskie czy Międzynarodowe Centrum Kongresowe. Na miejscu dawnej kopalni „Katowice” wyrosła nowa dzielnica, która jest tak przemyślana, spójna i nowoczesna, że nie powstydziłoby się jej żadne z dużych europejskich miast. W tym pejzażu pojawił się właśnie nowy element: Śląskie Targi Książki. Piszę o ich lokalizacji ponieważ to właśnie dzięki niej te książkowe targi mają szansę stać się najważniejszą imprezą branżową w Polsce. Tutaj jest potencjał i możliwości jakich nie mają ani Warszawa ani tym bardziej Kraków.

W tym roku Śląskie Targi Książki odbyły się w Międzynarodowym Centrum Kongresowym po raz pierwszy. We wcześniejszych latach impreza pod nazwą „Targi Książki w Katowicach”, przygotowywana przez innego organizatora, odbywała się w Spodku i cieszyła się zmiennym powodzeniem. Wydawcy prezentujący wówczas swoją ofertę narzekali najczęściej na niedogodne warunki wystawiennicze i niezadowalającą liczbę zwiedzających. Zdaje się, że winnym tego stanu rzeczy był po prostu Spodek, idealny jako hala koncertowa, a pozostawiający sporo do życzenia jako przestrzeń dla targów i spotkań. W Międzynarodowym Centrum Kongresowym oba te problemy zniknęły. Budynek jest zaprojektowany w taki sposób, by na wielkiej przestrzeni wygodnie pomieścić stoiska wystawców w prestiżowym otoczeniu i sam w sobie przyciąga ludzi jako miejsce rekreacji i spotkań. Jego dach, przykryty trawą, przecinają ciągi piesze i punkty widokowe, z których można podziwiać panoramę Katowic, w weekend przyjeżdżają w to miejsce mieszkańcy miasta i okolic tylko po to, by zrelaksować się w miłym otoczeniu. Choćby i z tego powodu nie zabrakło chętnych do zwiedzania umieszczonych wewnątrz stoisk. Lecz, prócz sprzyjającego otoczenia, główną przyczyną dużej frekwencji były oczywiście prezentowane książki.

W niedzielę, gdy Targi zmierzały ku końcowi, wydawcy bezradnie rozkładali ręce: wielu tytułów po prostu zabrakło, przez trzy targowe dni wyprzedały się do ostatniego egzemplarza. Było też zaskoczenie: wystawcy nie spodziewali się takich tłumów. Chociaż, póki co, nie były to duże Targi (nieco ponad 100 stoisk), to oferta prezentowana na nich była zróżnicowana i okazała się kusząca.

W przeciwieństwie do Targów w Krakowie znalazło się w Katowicach miejsce dla najmniejszych wydawców, a także antykwariuszy i sprzedawców książek używanych. Zaporowe ceny za udział w krakowskiej imprezie skutecznie eliminują ich z udziału, a, jak okazało się w Katowicach, odwiedzający fenomenalnie reagują na zaskakujące książkowe propozycje, inne niż te, które na co dzień proponują wszystkie duże sieci księgarń.

Skrzynie z książkami, egzemplarze stare i rzadkie, a nawet liczące kilkadziesiąt lat komiksy w Katowicach cieszyły się dużym zainteresowaniem. Padały porównania do stoisk paryskich bukinistów sprzedających książki nad brzegiem Sekwany, wywiązywały się spontaniczne rozmowy o książkach wywoływane przez wspomnienia związane z egzemplarzami sprzed lat.

w Katowicach odwiedzający fenomenalnie reagują na zaskakujące książkowe propozycje

Te małe stoiska może i nie przyniosły oszałamiającego zysku organizatorom, ale nadały katowickim Targom ciepły klimat. Nie zabrakło też ciekawostek – na jednym ze stoisk można było zobaczyć w akcji liczącą 120 lat prasę drukarską, przyjrzeć się jak na papierze czerpanym powstają ekslibrisy i wysłuchać ciekawych historii na temat przeszłości druku i książki. I to podobało się zwiedzającym.

Nie zabrakło spotkań z pisarzami, które, tak jak podczas wszystkich odbywających się w Polsce targów książki, cieszyły się największą popularnością. Na ich potrzeby organizatorzy wydzielili mniejsze i większe audytoria pomysłowo wkomponowane w ciągi stoisk. I niespodzianka: musieli pracować nad nimi profesjonalni dźwiękowcy ponieważ rozmowy z pisarzami były zarazem bardzo dobrze słyszalne dla publiczności, a jednocześnie dźwięk nie przeszkadzał w prowadzeniu rozmów na stoiskach wystawców, nawet tych w najbliższym otoczeniu sceny. To dobra lekcja dla organizatorów innych targów: tak, to da się zrobić. Nie jest konieczna sytuacja kiedy kupujący w popłochu uciekają ze stoisk przed rykiem z głośników, bo ledwo mogą usłyszeć co mówi sprzedawca. Katowice podniosły poprzeczkę. Zdecydowanie.

Czego zabrakło? Cóż, kolejek. Ogrom Międzynarodowego Centrum Kongresowego i praktyczne rozwiązania komunikacyjne obecne w jego wnętrzu sprawiły, że nie tylko można było dostać się do środka bez kłopotu, ale i wygodnie zwiedzać stoiska czy słuchać rozmów z pisarzami. Co prawda spotkanie ze Szczepanem Twardochem zgromadziło tak liczne grono zainteresowanych, że część osób musiała stać lub siedzieć na podłodze, lecz to mały defekt, który przy kolejnej edycji Targów zapewne zostanie wyeliminowany. Tegoroczna impreza zajęła tylko małą część budynku, nic nie stoi na przeszkodzie by za rok oddać we władanie miłośników książek więcej przestrzeni. Agnieszka Kantaruk

Śląskie Targi Książki odbyły się w dniach 6-8 listopada 2015 w katowickim Międzynarodowym Centrum Kongresowym.
Oficjalna strona Śląskich Targów Książki: http://www.slaskczyta.pl

 

 
Wesprzyj nas