Książka „Dzienniki himalajskie i inne pisma Jakuba Bujaka” poświęcona jest jednemu z członków Pierwszej Polskiej Wyprawy Himalajskiej w 1939 roku, wybitnemu taternikowi i alpiniście – Jakubowi Bujakowi.


Latem 1939 roku, tuż przed wybuchem II wojny światowej, została zorganizowana Pierwsza Polska Wyprawa Himalajska. Celem była święta góra Hindusów – Nanda Devi East.

Dnia 2 lipca szczyt zdobyło dwóch członków ekspedycji – Jakub Bujak i Janusz Klarner. W dalszej części wyprawy, podczas zdobywania szczytu Tirsuli, dwóch pozostałych jej uczestników, Adam Karpiński i Stefan Bernadzikiewicz, zginęli przysypani lawiną. Zdobycie Nanda Devi East w 1939 roku było wielkim wyczynem, ówczesnym polskim rekordem wysokości.

Powstanie tej książki, począwszy od pomysłu, opracowania życiorysu, aż po wybór i przygotowanie do druku tekstów, zawdzięczamy córce, Magdalenie Bujak-Lenczowskiej. Jakub Bujak był bardzo płodnym sprawozdawcą z wypraw, w których brał udział. Pozostawił wiele fantastycznych opisów i relacji z odbytych ekspedycji. Niestety, teksty te są rozproszone, niektóre nie były nigdy drukowane i pozostają w zbiorach prywatnych i muzealnych.

Dlatego zrodził się pomysł, by najważniejsze i szczególnie interesujące jego relacje zebrać w całość i wydać w formie odrębnej publikacji, tak by Czytelnik z łatwością mógł dotrzeć do najciekawszych treści. Praca składa się w większości z artykułów i tekstów Jakuba Bujaka, publikowanych, a także tych niepublikowanych dotąd, zachowanych jedynie w formie rękopisu lub maszynopisu.

Góry są tą cząstką kuli ziemskiej, w której w całej okazałości przejawia się wspaniałość naszego świata; gdzie ręka Stwórcy pozostawiła najsilniejsze piętno swej potęgi; gdzie siły przyrody występują w całym swym pierwotnym rozmachu.

Magdalena Bujak-Lenczowska
Dzienniki himalajskie i inne pisma Jakuba Bujaka
Wydawnictwo Stapis
Premiera: 6 lipca 2015


WSTĘP

Bogna Szafraniec

Latem 1939 roku, tuż przed wybuchem II wojny światowej, została zorganizowana Pierwsza Polska Wyprawa Himalajska. Celem była święta góra Hindusów – Nanda Devi East. Dnia 2 lipca szczyt zdobyło dwóch członków ekspedycji – Jakub Bujak i Janusz Klarner. W dalszej części wyprawy, podczas zdobywania szczytu Tirsuli, dwóch pozostałych jej uczestników, Adam Karpiński i Stefan Bernadzikiewicz – zginęli przysypani lawiną. Zdobycie Nanda Devi East w 1939 roku było wielkim wyczynem, ówczesnym polskim rekordem wysokości.
Niniejsza książka poświęcona jest jednemu z członków wyprawy, wybitnemu taternikowi i alpiniście – Jakubowi Bujakowi. Jej powstanie, począwszy od pomysłu, opracowania życiorysu, aż po wybór i przygotowanie do druku tekstów, zawdzięczamy córce, Magdalenie Bujak-Lenczowskiej.
Jakub Bujak był synem znakomitego historyka, Franciszka Bujaka, profesora uniwersytetów w Krakowie, Warszawie i we Lwowie. Jego życie było trudne i niezwyczajne. W dzieciństwie stracił matkę, później, kolejno – dwoje rodzeństwa, młodszego brata i starszą siostrę, przeżył dwie wojny światowe, w tym pierwszą jako dziecko, drugą, będąc człowiekiem dorosłym – na obczyźnie, rozłączony z rodziną i ojczyzną.
Z wykształcenia inżynier mechanik, pracował przede wszystkim nad poprawą efektywności działania silników wysokoprężnych. Wiele z opracowanych rozwiązań konstrukcyjnych opatentował, a na podstawie prowadzonych badań uzyskał stopień doktora nauk technicznych.
Największą jego pasją były jednak góry. Zamiłowanie do pieszych wędrówek i turystyki górskiej przekazali mu rodzice. W okresie młodości wyjeżdżał w Karpaty Wschodnie i Tatry, gdzie po raz pierwszy zaczął się wspinać. Po ukończeniu studiów na Politechnice Lwowskiej odbył w 1931 roku samotną wyprawę na nartach przez góry Norwegii, pokonując w ciągu miesiąca 680 kilometrów i wychodząc m.in. na dwa najwyższe szczyty Skandynawii – Galdhöpiggen (2468 m) i Glittertind (2481 m). W 1932 roku w Alpach zdobył m. in. Aiguille Verte (4122 m). Działał czynnie w Klubie Wysokogórskim Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego. Był pomysłodawcą Polskiej Wyprawy Wysokogórskiej w Kaukaz w 1935 roku, a zdobyte wówczas przez niego szczyty to: Burdżula (4358 m), Szchara (5184 m) i inne.
Jak wspomniano wcześniej, Bujak w 1939 roku wziął udział w Pierwszej Polskiej Wyprawie w Himalaje, podczas której zdobył Nanda Devi East, a następnie dokonał prób wejścia na Tirsuli (7150 m) oraz Nital Thaur (6236 m). Po powrocie z Himalajów, w związku z wybuchem II wojny światowej, zmuszony był uciekać z kraju przez Węgry, skąd przedostał się do wojska we Francji, a potem do Anglii, by następnie pracować w brytyjskim przemyśle motoryzacyjnym. Po wojnie, w lipcu 1945 roku, zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach na wycieczce w Kornwalii.
Jakub Bujak był bardzo płodnym sprawozdawcą z wypraw, w których brał udział. Pozostawił wiele fantastycznych opisów i relacji z odbytych ekspedycji. Niestety teksty te są rozproszone, niektóre nie były nigdy drukowane i pozostają w zbiorach prywatnych i muzealnych. Dlatego zrodził się pomysł, by najważniejsze i szczególnie interesujące jego relacje zebrać w całość i wydać w formie odrębnej publikacji, tak, by Czytelnik z łatwością mógł dotrzeć do najciekawszych treści. Praca składa się w większości z artykułów i tekstów Jakuba Bujaka, publikowanych, a także tych niepublikowanych dotąd, zachowanych jedynie w formie rękopisu lub maszynopisu. Zachowano pełną treść oryginałów, wprowadzono jedynie drobne zmiany edytorskie, w tym uwspółcześnioną ortografię.
Teksty Jakuba Bujaka poprzedzone są życiorysem, ułożonym chronologicznie, odpowiadającym ważniejszym etapom jego życia i aktywności. Ma on przybliżyć Czytelnikowi sylwetkę znakomitego alpinisty, przede wszystkim w kontekście jego życia prywatnego, rodzinnego. Góry były jego wielką namiętnością, były – jak sam to określił – połową jego programu życiowego1. Musimy jednak pamiętać, że Jakub Bujak był również kochającym synem, mężem i ojcem oraz wybitnym inżynierem.
Zasadniczą treść książki stanowią pisma Jakuba Bujaka. Zostały one podzielone na pięć części, których tematem są wyprawy i wspinaczki w różnych rejonach górskich, w porządku chronologicznym:
Część I Norwegia – opis samotnej wędrówki narciarskiej w 1931 roku, zatytułowany Na nartach przez Norwegię, został wydany przez autora w drukarni L. Wiśniewskiego w niskim nakładzie we Lwowie w 1932 roku.
Część II Alpy – dwa artykuły Bujaka, wspomnienia ze wspinaczki w Alpach latem 1932 roku. Pierwszy z nich, Śmiertelna Jazda. Wspomnienia uczestnika Polskiej wyprawy alpejskiej został opublikowany w gazecie „Ilustracja Polska”, drugi, Aiguille Verte w „Taterniku”, oba w 1933 roku, po powrocie z wyprawy.
1 List do rodziców Wielkanoc 1934 r., patrz Część I Życiorys Jakuba Bujaka, s. 19.
Część III Kaukaz – to cztery artykuły na temat Wyprawy Wysokogórskiej w Kaukaz odbytej w 1935 roku: Polska Wyprawa Wysokogórska w Kaukaz. Kaukaz, „Gazeta Polska”, 1935; Kronika wyprawy w Kaukaz, „Taternik”, 1936; Polska Wyprawa Wysokogórska w Kaukaz. Biwak, „Gazeta Polska”, 1935; Szchara, „Taternik”, 1936.
Część IV Himalaje – ten rozdział zawiera najcenniejsze, bo dotąd niepublikowane materiały dotyczące Pierwszej Polskiej Wyprawy w Himalaje w 1939 roku. Są to:
Rozpoczęta przez Bujaka książka Nanda Devi, prezentująca pierwszą część wyprawy. Opis zaczyna się od wyjazdu z kraju, prowadzi czytelnika do przełęczy przed Mansiari, do dnia 19 maja 1939 roku, a więc jeszcze przed założeniem bazy pod Nanda Devi. Niestety zachowany maszynopis urywa się w tym miejscu, zamierzona książka nie została ukończona. Jednak ten początek wyprawy nie został dotychczas udokumentowany, a tekst zawiera ciekawe spostrzeżenia o podróży i o Indiach. Razem z Dziennikiem Himalajskim i Listem do Klubu Wysokogórskiego stanowi całość opisu wyprawy.
Najważniejszą pozycją jest właśnie Dziennik Himalajski, prowadzony przez Bujaka od dnia 14 maja, tj. od wyruszenia karawany z Almory, poprzez akcję zdobywania Nanda Devi East, tragedię pod Tirsuli, zakończony 21 lipca w bazie na lodowcu Milam. Codzienne zapiski prowadzone ołówkiem w notesie, często w pozycji leżącej w namiocie, to bezpośrednie świadectwo przebiegu wyprawy.
W 1960 i 1961 roku Witold H. Paryski, ówczesny redaktor „Taternika” opublikował na jego łamach część dziennika, zawierającą okres od 14 maja do 18 czerwca 1939 r.2 W numerze 3-4 z 1960 roku pisze o nim: Jest to dokument ważny dla historii alpinizmu polskiego i zarazem niezwyklewierny, prawdziwy, wiarogodny, gdyż spisywał go – i to wyłącznie dla własnego użytku – człowiek o wyjątkowej prawości charakteru […] Najwyższy już czas, aby ten dziennik uchronić od ewentualnego zatracenia i udostępnić go przez opublikowanie i to w jego oryginalnej formie […] zaznaczając to zawsze pięcioma kropkami w nawiasach, opuściłem w kilku miejscach jakieś nieodcyfrowane wyrazy, a w kilku innych miejscach jakieś bardzo drobne fragmenty, gdzie chodziło o sprawy zbyt osobiste; […]
Należy podkreślić, że oryginalny tekst – pisany ołówkiem – jest miejscami bardzo ciężko czytelny, jednakże zdołano go odcyfrować prawie całkowicie (tej żmudnej roboty dokonała dr Zofia Radwańska-Paryska). Obecnie rękopis udało się rozszyfrować w całości, posiłkując się tekstem podanym przez Zofię Radwańską-Paryską. Słowa, które w notesie zanotowane były w formie skrótów, podano w pełni. W tekście Dziennika nie wprowadzono żadnych zmian. Zachowano też nazwę Dziennik Himalajski, nadaną przez Paryskiego.
Następnym elementem jest list Bujaka z 24 lipca 1939 roku kierowany do Klubu Wysokogórskiego Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego opisujący drugi etap wyprawy w Himalaje, oraz przebieg i okoliczności katastrofy pod Tirsuli.
Pierwsza Polska Wyprawa w Himalaje, tekst w języku polskim, zachowany w rękopisie, był publikowany we francuskim czasopiśmie „La Montagne” w 1940 roku pod tytułem: Premiere ascension de la Nanda Devi Orientale (7434 m) par la premiere Expedition Polonaise a l’Himalaya (avril-aout 1939), La Montagne, 1940. Jest to krótkie sprawozdanie z przebiegu wyprawy.
My highest – artykuł ten ukazał się w czasopiśmie angielskim „Alpine Journal” w 1945 roku. Przedstawia wyprawę z osobistego punktu widzenia autora. W tłumaczeniu na język polski zachowano oryginalny tytuł.
Część V Karpaty – niepublikowany dotąd maszynopis Przez zieloną granicę, w której Bujak opisuje swoją ryzykowną ucieczkę przez góry w czasie wojny ze Lwowa na Węgry, w miesiąc po powrocie z Himalajów.
Rozdział ten zamyka teksty Jakuba Bujaka.
Wyjaśnieniem rozdziału są Uwagi na temat ucieczki „Przez zieloną granicę” Magdaleny Bujak-Lenczowskiej.
Dodatkowo w książce zamieszczono uzupełnienie wiedzy o Jakubie Bujaku:
Artykuł profesora Sławomira Łotysza pt. Działalność techniczna inżyniera Jakuba Bujaka doskonale wypełniający możliwie dokładny obraz człowieka. Bujak bowiem był nie tylko znakomitym alpinistą, ale również, o czym – wobec jego osiągnięć na tym polu – czasem zapominamy, wybitnym inżynierem i wynalazcą. Praca ta przybliża więc także i sferę życia zawodowego bohatera niniejszej książki.
Zestawienie najważniejszych wypraw górskich Bujaka (lata 1931 – 1939). Zostało ono sporządzone przez Witolda H. Paryskiego i zamieszczone w „Taterniku” nr 1-2 z 1949r., poświęconemu I Polskiej Wyprawie Himalajskiej.
Bibliografia wszystkich tekstów Bujaka, źródła archiwalne i rękopiśmienne oraz opracowania i artykuły wykorzystywane podczas przygotowywania książki.
Spis załączonych fotografii, map i dokumentów. Fotografie pochodzą w większości z archiwum rodzinnego Magdaleny Bujak-Lenczowskiej, są przeważnie autorstwa jej Ojca, który miał zwyczaj dokumentować wyprawy, w których uczestniczył. Wyjątkiem jest wyprawa w Kaukaz w 1935 roku. Wszystkie zdjęcia z tej wyprawy należące do Bujaka zaginęły w jego mieszkaniu w Warszawie, splądrowanym w czasie II wojny światowej.

(…)

NANDA DEVI – POCZĄTEK KSIĄŻKI

WSTĘP – JAK DO TEGO DOSZŁO – SKĄD SIĘ TO WZIĘŁO

Tytuł tej książki jest może nieco cudaczny, a wydarzenia w niej opisane nie całkiem codzienne. Więc dobrze będzie wyjaśnić na samym początku, o co właściwie chodzi.
Opisana tu jest wyprawa w góry. Alpinistyczna wyprawa; w wysokie góry; w bardzo wysokie, w najwyższe góry świata, w HIMALAJE. Mówiąc po prostu, rzecz polega na tym, że kilku ludzi, poza tym zresztą na ogół normalnych, powiada sobie: musimy wejść na sam wierzchołek takiej a takiej góry. Powiedzenie takie nazywają niektórzy „postawieniem problemu”, a wejście na wierzchołek – „rozwiązaniem go”.
„Problem” jest tym większy, im wyższa góra, im zbocza jej są stromsze, im bardziej urwiste jej granie, im trudniej jest ona dostępna. Znaleźć drogę poprzez te urwiska, opancerzone lodem, bronione lawinami, nie dać się zmylić mgle ani zawrócić wichurze, dotrzeć do szczytu pokonawszy wszystkie piętrzące się po drodze trudności – to jest rozwiązanie problemu!
Po co to się robi, na co to komu potrzebne? – pytają się nieraz ludzie i dziwią się i nie rozumieją. Bo jeszcze – w zrozumieniu normalnego, trzeźwo, a niezbyt oryginalnie myślącego śmiertelnika – można by uważać za właściwe, jeśli na wyprawę w dalekie, obce góry jedzie botanik, zbierający mchy i kwiaty, zoolog, łapiący muchy, motyle i jaszczurki, geolog, kolekcjonujący kamienie. Może jeszcze etnograf , opisujący obyczaje i ubiory miejscowej ludności. Ci mają prawo to robić, bo zapisują, zbierają, badają, zachowują dla nauki – jednym słowem – wzbogacają ludzkość. Ale iść tam dlatego, aby wejść na szczyt, „zrobić” ścianę, „rozwiązać problem”? Niby po co? Jaki to ma sens?
Racja! Nie ma sensu. Nie ma żadnego sensu, tak długo, jak długo będziemy uważać, że góry są tylko terrarium z jaszczurkami i owadami, alpinarium, obsadzonym kwiatami i mchami, stoiskiem, na którym rozmieszczane są próbki minerałów, że są wreszcie wielką księgą, w której zapisane są ruchy lodowców i niszczące działanie wody, słońca i wiatru. Tak, góry są tym wszystkim, ale są i czymś więcej jeszcze.
Są tą cząstką kuli ziemskiej, w której w całej okazałości przejawia się wspaniałość naszego świata; gdzie ręka Stwórcy pozostawiła najsilniejsze piętno swej potęgi; gdzie siły przyrody występują w całym swym pierwotnym rozmachu. I nie dziwota, że ludność zamieszkująca podnóża gór wierzy, że góry te są siedzibą sił nadprzyrodzonych, demonów i bogów, lub też, że same góry są tworem nadprzyrodzonym. Tę wiarę można spotkać w najróżniejszych stronach świata i w różnej postaci: od opowieści i wierzeń Hucułów o „dydku”, który hula po połoninach, gdy pasterze zejdą w doliny, do religii Hindusów, uważającej szczyty Himalajów za mieszkanie bogów.
Ale prócz tych mniej lub więcej pierwotnych wyznawców, w ostatnich dziesiątkach lat góry zyskały jeszcze całe rzesze innych nowoczesnych wielbicieli. Rekrutują się oni z różnych narodów i z rozmaitych warstw społecznych. Należą do nich mężczyźni i kobiety, ludzie młodzi, w sile wieku i starzy. Wszyscy mają jedną wspólną cechę, jedną słabość, albo może jedną siłę: kochają góry. Entuzjazmują ich zmarszczki i wyniosłości na powierzchni ziemi.
Mogą to być łagodne wzgórza, porosłe lasami, urwiste turnie skalne lub niebosiężne szczyty opancerzone lodami. Jednym wystarcza patrzeć z dołu na góry i sycić się ich pięknem. Inni wolą wejść na szczyt i patrzeć stamtąd w dół i w dal. Inni wreszcie szukają tam czegoś więcej. Nie wystarcza im napawać się pięknem, nie wystarcza patrzeć. Chcą być czynni, pokonywać trudności, zdobywać.
Bo taka jest już natura ludzka, że nie ceni sobie zbytnio tego, co przyszło łatwo i bez trudu. Ale rzecz wywalczoną, zdobytą znacznym nakładem sił i pracy, okupioną trudem i niebezpieczeństwem, taką rzecz cenimy sobie wielce. I cena nie mierzy się wartością samego przedmiotu, ale wielkością naszego wysiłku, naszego umiłowania i zapału. Różni ludzie różnie na góry patrzą i różnych rzeczy w nich szukają. Na to nie ma stałej recepty. Ale jedna rzecz jest wspólna: góry posiadają ogromną siłę atrakcyjną dla swoich wyznawców. Trudno, bardzo trudno wytłumaczyć komuś, nie należącemu do „sekty”, na czym ta atrakcyjność polega. Trudność polega na tym, że rzecz uchyla się spod ścisłego rozumowego traktowania, jako że leży na innej płaszczyźnie, mającej z powierzchnią codziennej rzeczywistości tylko pewne punkty styczne, podczas gdy reszta leży poza tą rzeczywistością, może nawet całkiem blisko – ale w innym wymiarze.
Więc z tej powierzchni racjonalizmu możemy widzieć tylko pewne przekroje i aspekty stosunku człowieka do gór. Jeśli powiemy na przykład, ze rozwój alpinizmu w ostatnim półwieczu jest naturalną reakcją przeciwko przerostowi cywilizacji materialnej, skoncentrowaniu życia w miastach, w warunkach jakże dalekich od naturalnych, – że bez wątpienia będzie to słuszne, ale bynajmniej nie wyczerpuje całości. Jeśli – jak chcą niektórzy – porównamy umiłowanie gór do narkotyku, którego działanie, niezrozumiałe dla człowieka trzeźwego, nie podlegającego nałogom, posiada dla nałogowca nieodparty pociąg, to porównanie to, dobre jeśli chodzi o scharakteryzowanie atrakcyjności gór, zawodzi, jeśli chodzi o skutki. Bo w przeciwieństwie do morfiny czy alkoholu, narkotyk gór posiada nie destrukcyjne, ale twórcze i dodatnie działanie na człowieka.
Chcąc naprawdę zrozumieć i wyczuć to, co góry dają, trzeba samemu tam pójść i spróbować. Ten kto nastrojony jest na długość fal emitowanych przez góry – zrozumie je i stanie się ich wyznawcą. Zajmą one poczesne miejsce w jego myśli i w jego zainteresowaniach. Będzie starać się bywać w nich jak najczęściej, będzie czuć się tam dobrze. Jeśli jest estetą, znajdzie tam Piękno w najczystszej postaci, jeśli myślicielem, znajdzie wspaniałość majestatu przyrody i zrozumie nikłość człowieczych poczynań w stosunku do całości wszechświata; jeśli jest człowiekiem czynu, znajdzie tam wspaniałe pole do działania, do walki – nie z innymi ludźmi, nie o pierwszeństwo, pieniądze czy zaszczyty, ale walki z trudnościami skały i lodu, przeciwnościami pogody, z własną wreszcie słabością, walki wymagającej nieraz wytężenia wszystkich sił fizycznych i duchowych do granic ludzkiej możliwości.
Prawda, ze w tym wszystkim nie można doszukać się użyteczności z punktu widzenia materialnego utylitaryzmu. Ale z tego samego punktu widzenia – na co jest komu potrzebne i przydatne napisanie sonetu czy symfonii czy też nawet odkrycie nowej komety? A jednak podobnie jak odkrycie komety stwarza pewne wartości naukowe, a napisanie symfonii wartości artystyczne, tak samo zdobycie dziewiczego szczytu górskiego stwarza pewne wartości abstrakcyjne, na których określenie brak odpowiedniego przymiotnika, ale które bez wątpienia istnieją.
Będę uważał, że spełniłem swoje zadanie, jeśli w opowieści o tej Wyprawie znajdzie czytelnik coś więcej niż tylko rejestr zaszłych wydarzeń, jeśli z nieudolnych opisów przemówi do niego choć słabe echo wspaniałości i majestatu gór, a w historii uporczywego dążenia poprzez różnorakie trudności do niezdobytych szczytów – dążenia przypieczętowanego ofiarą życia dwóch dzielnych ludzi – znajdzie on obraz i podobieństwo odwiecznych dążeń, zwycięstw i tragedii człowieczych.
Więc to nie jest stara bajka o Szklanej Górze i rycerzu. To stara prawda.
Prawda, tak stara jak świat i prawdziwa jak życie samo.

 
Wesprzyj nas