Stosy bestsellerów, o których wszędzie głośno, sąsiadują, podczas Targów Książki w Krakowie, z niszowymi propozycjami małych wydawnictw. W natłoku książek wypatrzyliśmy kilka tytułów godnych polecenia.

Poszukiwanie wyjątkowych publikacji podczas Targów Książki w Krakowie wymaga sporo cierpliwości. W tym roku, podczas 19. edycji imprezy, na kilkuset stoiskach piętrzą się tysiące tytułów i nawet gdyby spędzić całe cztery targowe dni na ich przeglądaniu, to nie sposób byłoby zapoznać się choćby z połową. Niemniej warto poświęcić nieco czasu szczególnie małym wydawcom, a to dlatego, że Targi nierzadko są jedyną okazją by obejrzeć w jednym miejscu wszystkie ich tytuły.

Takie niespodziewane cacko czeka na czytelników na przykład na maleńkim stoisku łódzkiego Wydawnictwa Officyna. To oszczędna i wysmakowana w formie książka „Między chwilą, a pięknem. Zygmunt Bauman o sztuce w rozpędzonym świecie”.
–To zbiór esejów profesora Baumana, z których sześć było publikowanych dotychczas w polskiej prasie, a sześć przekładaliśmy z angielskiego i niemieckiego – mówi Łukasz Urbaniak, dyrektor Officyny. -Mianownik sztuki jest w tym przypadku dość pojemny, ponieważ profesor pisze zarówno o twórczości Mirosława Bałki czy Grzegorza Klamana, jak i o pisarstwie Kapuścińskiego czy Alberta Camusa. Świetnie się tę książkę czyta, to nie jest rzecz naukowa – zapewnia. I rzeczywiście: lekki, potoczysty styl Baumana, bogaty w ciekawostki i anegdoty sprawia niemałą przyjemność w lekturze, a i pozostawia między wierszami przestrzeń do przemyśleń. Do tego forma graficzna książki rewelacyjnie wprost koresponduje z jej treścią. To, z tegorocznych Targów, mój numer jeden.

Intrygujące lektury przybyły do Krakowa także z Wrocławia, gdzie w ramach programu Europejskiej Stolicy Kultury i Światowej Stolicy Książki UNESCO we Wrocławiu zmieścił się także projekt wydawniczy.
-Postanowiliśmy wydawać książki, by dać szansę zaistnienia takim pozycjom, które w rynkowych warunkach wydawniczych zapewne nie miałyby szans się ukazać – mówi o nim Katarzyna Janusik, główna specjalistka do spraw projektów literackich w Europejskiej Stolicy Kultury i Światowej Stolicy Książki UNESCO we Wrocławiu. -Jest ich już kilka, a dzisiaj chciałabym powiedzieć o szczególnie ważnej, jej premiera była w ubiegłym tygodniu, zatytułowanej „Trochę inny świat”. Jest to zbiór tekstów autorstwa bardzo młodych ludzi, między 14 a 20 rokiem życia, dla których literatura jest sposobem komunikowania się ze światem, oswajania go i przy tym opowiadania o swoich problemach: problemach w domu, w rodzinie, problemach wywołanych chorobą nowotworową. Autorzy dzielą się z czytelnikami swoimi przeżyciami – dodaje. Posłowie do tej książki napisał prof. Jan Miodek podkreślając ich walory literackie, a także i to, jak ważne jest wysłuchanie głosów nie zawsze dobrze słyszalnych. O książce tej można powiedzieć też krótko: to mocna rzecz. Teksty dojmująco szczere, bez pozy, z rzeczywistością opisaną w sposób sugestywny, niemożliwy do zapomnienia. Z wielu z nich wyziera znajomość życia na takim poziomie, jaki adekwatny byłby dla osoby u jego kresu, a nie na samym początku, dlatego jest to jedna z tych książek, które najpierw łamią serce, by później poskładać je na nowo. Warto po nią sięgnąć, co nie będzie łatwe, ponieważ nie jest dostępna w standardowej sprzedaży. Można zakupić ją na Targach Książki w Krakowie albo bezpośrednio u wydawcy (kontakt: literatura@wroclaw2016.pl). Na wrocławskim stoisku (D8) zwraca też uwagę album „Sztuka ulicy i poezja Wrocławia” zestawiający twórczość literacką ze zdjęciami murali.

Niemała ciekawostka czeka także na stoisku A15, gdzie prezentuje się Muzeum Tatrzańskie w Zakopanem. Jest nią „Sztuka ludowa na Podhalu. Część V. Wyszycia na ubiorach” Stanisława Barabasza. Barabasz jest znany głównie jako pierwszy polski narciarz, ale nie będzie przesadą powiedzieć, że dał się poznać jako człowiek wielu talentów i pasji. – Był też kolekcjonerem sztuki podhalańskiej, sam tworzył w jej nurcie, inwentaryzował zabytki w terenie, a wynikiem tych jego starań były cztery tomy prezentujące sztukę Podhala – mówi Anna Kozak z Muzeum Tatrzańskiego. –Części piątej nie udało mu się wydać za swojego życia. Ukazała się ona dopiero po wielu latach dzięki dotacji Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego – dodaje. To nietypowy album pomyślany tak, by odbiorca miał wrażenie obcowania z teczką artysty. Zgromadzono w niej reprodukcje prac opatrzone fachowymi podpisami i komentarzem, jednak pierwsze wrażenie – wglądu w rysunki, notatki, pozostawione przez autora przed kilkudziesięcioma laty ma w sobie coś magicznego.

Na podróż w przeszłość – i to odległą, mają szansę też czytelnicy, którzy wybiorą się na spotkanie z publikacją „Historia książki. Od glinianych tabliczek po e-booki” Rodericka Cave’a i Sary Ayad. W Polsce wydało ją wydawnictwo Arkady (stoisko D7) i dobrze się stało, bo podobnej publikacji, popularyzatorskiej, nastawionej na miłośników książek nie będących ich profesjonalnymi badaczami, wcześniej na naszym rynku nie było. -Autorzy na stu przykładach pokazują to, co było najistotniejsze w rozwoju książek i naszej cywilizacji – mówi Tadeusz Deptuła. -Gliniane tabliczki, zapisy na kościach, mapy. Książka prezentuje nawet pierwowzór e-booka z 1949 roku wynaleziony przez hiszpańską nauczycielkę – wylicza. To taka książka, którą można kontemplować przez wiele dni: piękna i pełna interesujących wiadomości. Zresztą wszystkie publikacje tego wydawnictwa są właśnie takie. Choćby „Historia architektury” w najnowszym wydaniu czy cała seria „Skarby sztuki” opracowana przez kustoszy poszczególnych zbiorów z siedmiu muzeów narodowych w Polsce.

Malarstwo pojawia się też na stoisku Wydawnictwa Marginesy (A7) pod postacią książki „Wojna i terpentyna”. -To historia oparta na dziennikach dziadka autora, który wychowywał się w dramatycznych warunkach, o I Wojnie Światowej i czasach powojennych, gdy dziadek został malarzem – zdradza skrót fabuły Magdalena Śniecińska z Marginesów.
Ta powieść urzeka i uwodzi plastycznym językiem, jest jedną z lepszych, jakie ukazały się w Polsce tej jesieni. Zupełnie inny typ książki to biografia Krystyny Sienkiewicz, także wypatrzona na półkach Marginesów. – To książka napisana przez Grzegorza Ćwiertniewicza, krytyka teatralnego z Wrocławia, który przypomina wielkie role, wizerunek i styl tej lubianej artystki – mówi Magdalena Śniecińska.
Ta biografia ma swoisty urok i lekkość. Jest w niej nutka tęsknoty za prawdziwymi artystami, którzy potrafili wzbudzać w widzach najróżniejsze emocje także wtedy, kiedy bawili odbiorców prostymi historiami. Za kinem, które nawet będąc prostym, nie bywało prostackie i za aktorami potrafiącymi grać, a nie być.

Dawne lata, choć trudno o nich powiedzieć, by były to lata przyjemne, powracają też w kolejnym tomie „Dzienników” Agnieszki Osieckiej, książce która również pojawiła się na tegorocznych Targach. –To trzeci tom dzienników Agnieszki Osieckiej. Rok 1952, opasłe tomisko pokazujące, jak płodną była pisarką zanim stała się Osiecką jaką znamy – mówi Marta Rzehak z Wydawnictwa Prószyński.
-Ten tom jest o tyle szczególny, że tutaj zaczyna się dorosła twórczość Osieckiej, ona jest już studentką, nie dzieckiem, nie dziewczynką, tak jak w poprzednich tomach. Jej przemyślenia i obserwacje stają się coraz bardziej dojrzałe, a w tle mamy lata 50. w Polsce, a więc stalinizm. Jest to ciekawe zderzenie tej osobowości, barwnego ptaka, z szarą rzeczywistością głębokiego PRL-u – dodaje. Publikowane w Prószyńskim „Dzienniki” w pewnym sensie zaspokajają głód „nowych” tekstów wśród miłośników Agnieszki, są też, co słusznie podkreśla Marta Rzehak, obrazem czasów w których żyła poetka i pisarka, uchwyconych jej oczami. Na podstawie „Dzienników” dowiadujemy się jak wcześnie Osiecka wiedziała kim chce być, a w tym tomie znajdujemy coś, co śmiało można byłoby nazwać manifestem artystycznym, literackim młodej Agnieszki, która już wie, że chce pisać, że chce być poetką i pisarką. Przyjemnie czytać o tych młodzieńczych marzeniach, wiedząc, że się spełniły. Agnieszka Kantaruk

 

 
Wesprzyj nas