Dr William Davis dowodzi szkodliwości współczesnej pszenicy, analizując historię spożywania produktów z tego zboża i zmiany, jakim ulegały. Dzisiejsza pszenica nie jest już solidną podstawą pożywienia, z której powstaje zdrowy chleb powszedni. Została genetycznie zmodyfikowana, by producenci żywności mogli osiągać jak największe zyski przy minimalnych kosztach.



Dieta bez pszenicyW rezultacie to dobroczynne niegdyś zboże stało się żywieniowo bezwartościowym, acz wszechobecnym składnikiem, który sprawia, że poziom glukozy we krwi rośnie gwałtowniej niż po zjedzeniu cukru, a ponadto ma właściwości uzależniające, co doprowadza do huśtawki głodu i przejadania się oraz zmęczenia.

Na podstawie wieloletnich badań klinicznych oraz niezwykłych wyników, które obserwował u tysięcy własnych pacjentów po rezygnacji z produktów zawierających pszenicę, dr Davis przedstawia argumenty przeciwko temu wszechobecnemu składnikowi pokarmowemu. Dieta bez pszenicy skutkuje wg niego znaczącymi korzyściami, takimi jak: stała utrata wagi; złagodzenie zespołu metabolicznego i cukrzycy typu 2; wyleczenie z problemów jelitowych; wyraźne obniżenie poziomu cholesterolu; poprawa gęstości kości; zanik dolegliwości skórnych, takich jak łuszczyca, afty, łysienie; ograniczenie stanów zapalnych i bólów gośćcowych.

Ta atrakcyjna w czytaniu, skłaniająca do myślenia i starannie udokumentowana książka oferuje nowy, niezmiernie ważny punkt widzenia na najistotniejsze problemy zdrowotne naszych czasów.

William Davis
Dieta bez pszenicy. Jak pozbyć się pszennego brzucha i być zdrowym
Wydawnictwo Bukowy Las
Premiera: 20 lutego 2013


Opinia o książce Williama Davisa „Dieta bez pszenicy. Jak pozbyć się pszennego brzucha i być zdrowym”, Wydawnictwo Bukowy Las 2013

Chleb powszedni trucizną? Jak w kulturze opartej na chlebie i pszenicy przyjąć tak obrazoburczy pogląd? Okazuje się, że może to być prawda. Coraz więcej ludzi cierpi na poważne dolegliwości zdrowotne, nie zdając sobie sprawy z tego, że szkodzi im gluten zawarty w pszenicy, podstawowym składniku diety. Celiakia czy nadwrażliwość na gluten sieją prawdziwe spustoszenie – cierpią na nie miliony nieświadomych tego ludzi, latami próbujących walczyć z problemem „jelita drażliwego”, ciągłego zmęczenia, depresji, bezpłodności, bólu stawów czy anemii.

Jednak to nie wszystko – plagi naszych czasów to otyłość, cukrzyca i wiele poważnych chorób autoimmunologicznych. Jesteśmy tym, co jemy – czy nie czas na zastanowienie, że powodem tak licznych nieszczęść i złego samopoczucia są nie tylko: brak ruchu, cukier i fast foody, ale właśnie podstawa naszej diety, pszenica? Intensywnie modyfikowana przez ostatnie dziesięciolecia, spożywana praktycznie w każdym posiłku.

Ze względu na rewolucyjne podejście do współczesnych zasad żywienia książka Williama Davisa wzbudziła w Stanach Zjednoczonych ogromne zainteresowanie, ale i kontrowersje. Mam nadzieję, że również w Polsce dzięki tej publikacji zacznie się dyskusja o wpływie pszenicy na nasze zdrowie. Nie jest to propozycja kolejnej diety cud, na której schudniemy w kilka tygodni, po czym ponownie przytyjemy zgodnie ze znanym efektem jo-jo. To raczej zachęta do zmiany stylu żywienia (a nawet życia). Książka napisana jest ciekawym i zrozumiałym językiem. Polecam tę lekturę każdemu, kto poszukuje przyczyn swoich dolegliwości zdrowotnych lub po prostu chce być szczupły i pełen energii.

Małgorzata Źródlak, prezes Polskiego Stowarzyszenia Osób z Celiakią i na Diecie Bezglutenowej (www.celiakia.pl)


Pszenica, w większym stopniu niż jakikolwiek inny artykuł spożywczy (łącznie z cukrem, tłuszczem i solą), została wpleciona w tkankę amerykańskich doświadczeń żywieniowych, jeszcze zanim w radiu i telewizji pojawiły się popularne seriale. Zboże to stało się tak wszechobecnym składnikiem diety prawie każdego Amerykanina, i to na tak wiele sposobów, że wydaje się podstawą naszego stylu życia. Czymże byłby talerz jajecznicy bez tostu, lunch bez kanapek, piwo bez precelków, piknik bez hot dogów, dip bez krakersów, wędzony łosoś bez bajgli czy szarlotka bez chrupiącej skórki?

JEŚLI DZIŚ WTOREK,TO MUSZĄ BYĆ BUŁECZKI

Pewnego razu zmierzyłem długość stoiska z pieczywem w moim supermarkecie: 21 metrów.
To 21 metrów białego chleba, grahama, chleba wieloziarnistego, chleba z siedmiu zbóż, chleba żytniego, pumpernikla, chleba na zakwasie, chleba francuskiego, chleba włoskiego, paluchów, obwarzanków białych, obwarzanków z rodzynkami, z serem, z czosnkiem, chleba owsianego, chleba z siemieniem lnianym, chleba pita, bułek, kajzerek, bułeczek z makiem, bułek do hamburgerów i czternastu odmian bułek do hot dogów. A nie wliczam tutaj ciastek i dodatkowych 12 metrów półek z rozmaitymi pszennymi „wyrobami artystycznymi”.

No i jest jeszcze stoisko z przekąskami, gdzie na klientów czeka ponad 40 gatunków krakersów i 27 odmian precelków. W dziale piekarniczym można dostać bułkę tartą i grzanki. W witrynie mleczarskiej stoją dziesiątki pojemników z bułeczkami, tartami owocowymi albo rogalikami, które można „samemu” upiec w domu. Płatki śniadaniowe wypełniają swój własny świat, zajmując na ogół całą alejkę w supermarkecie, od podłogi do najwyższej półki pod sufitem.

Spory fragment ekspozycji stanowią pudełka i torebki makaronów: spaghetti, lazanie, penne, kolanka, muszelki, makaron pełnoziarnisty, zielony makaron ze szpinakiem, pomarańczowy makaron z pomidorami, makaron jajeczny, cienkie nitki i szerokie wstążki. A co z mrożonkami? Szafy chłodnicze pękają w szwach od setek dań z makaronem i kluskami oraz dodatków do klopsów i pieczeni.

Prawdę mówiąc, poza działem z detergentami i mydłem trudno znaleźć półkę, na której nie byłoby produktów pszennych. Czy można obwiniać Amerykanów o to, że pozwolili pszenicy zdominować swoją dietę? W końcu występuje ona praktycznie we wszystkim.

Jako uprawa, pszenica odniosła sukces na bezprecedensową skalę, a obsiewany nią areał ustępuje jedynie kukurydzy. Należy bez wątpienia do najczęściej konsumowanych zbóż na świecie, gdyż dostarcza 20 procent spożywanych kalorii.

A przy tym jest z całą pewnością przykładem finansowego sukcesu. Nie potrafilibyśmy nawet policzyć, na ile sposobów producent może przekształcić surowiec kosztujący 5 centów w efektowny, przyjazny dla konsumenta produkt o wartości 3,99 dolara. I to przy aprobacie Amerykańskiego Stowarzyszenia Serca! W większości wypadków marketing tych produktów kosztuje drożej niż ich składniki.

Spożywanie żywności wytworzonej częściowo lub w całości z pszenicy — produkty na śniadanie, lunch i obiad oraz przekąski — stało się regułą. Prawdę mówiąc, ta reguła zadowala amerykański Departament Rolnictwa, Radę Produktów Pełnoziarnistych, Radę Pszenicy, Amerykańskie Stowarzyszenie Dietetyczne, Amerykańskie Stowarzyszenie Cukrzycy i Amerykańskie Stowarzyszenie Serca, gdyż daje im pewność, że ich przesłanie, nakazujące jeść więcej „zdrowych produktów pełnoziarnistych”, zyskało szerokie i ochocze poparcie.

Dlaczego więc ta, wydawałoby się, dobroczynna roślina,która zapewniała byt całym pokoleniom ludzi, nagle zwróciła się przeciwko nam? Po pierwsze, to nie jest to samo zboże, z którego nasi przodkowie wypiekali swój chleb powszedni. Przez wiele stuleci pszenica ewoluowała w naturalny sposób, zmieniając się w umiarkowanym stopniu, lecz w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat przeszła radykalną przemianę dzięki naukowcom zajmującym się rolnictwem. Jej odmiany były hybrydyzowane, krzyżowane i poddawane introgresji w celu stworzenia zboża odpornego na warunki środowiska, takie jak susza, oraz na patogeny, na przykład grzyby. Przede wszystkim jednak dokonywano genetycznych zmian zmierzających do powiększenia plonów z hektara. Przeciętny zbiór na północnoamerykańskiej farmie jest dziś z górą dziesięć razy większy niż sto lat temu. Tak ogromny postęp wymagał drastycznych zmian w kodzie genetycznym, polegających między innymi na zredukowaniu dawnych „złocistych, falujących łanów” do dzisiejszej sztywnej, 45-centymetrowej, wysokowydajnej pszenicy karłowatej. Jak się przekonacie, takie fundamentalne przemiany genetyczne miały swoją cenę.

W ciągu zaledwie kilkudziesięciu lat, które upłynęły od zniesienia prohibicji, w pszenicy dokonano niezliczonych transformacji. Postęp genetyki na przestrzeni ostatniego półwiecza umożliwił ludzką interwencję w uprawę, której gwałtowne tempo zdystansowało powolny, następujący z roku na rok wpływ natury na hodowlę tego zboża. Zmiany odbywały się w postępie geometrycznym. Pod względem genetycznym nowoczesna babeczka z makiem uzyskała swój obecny stan dzięki ewolucyjnemu przyspieszeniu, przy którym z naszym rozwojem wyglądamy jak Homo habilis, tkwiący gdzieś we wczesnym plejstocenie.

 
Wesprzyj nas