On: niekwestionowana ikona kultury w XX wieku. Ona: awangardowa artystka, wnuczka bankierów i spadkobierczyni arystokratycznego rodu. Studiowała razem z dziećmi cesarza Hirohito. W jej żyłach płynie krew imperatora z IX stulecia. Jako jedna z niewielu może się pochwalić współpracą z tak różnorodnymi muzykami jak John Cage, Ornette Coleman i Lady Gaga.
Wielu zarzucało jej, że to z powodu szalonej miłości do niej Lennon porzucił Beatlesów. Ci, którzy znali Yoko i Johna naprawdę blisko, wiedzieli, że była dla niego największą inspiracją i to dzięki niej rozwinął się jako artysta.
Mało kto poznał tę parę tak dobrze jak Jonathan Cott, który przyjaźnił się z nimi od 1968 roku. Przez cały ten czas był jedną z najbliższych im osób – widział ich w najbardziej intymnych momentach, odwiedzał ich w apartamentach, bywał z nimi w studiach nagraniowych i na imprezach towarzyskich. Przegadał z nimi niejedną noc. To on jako pierwszy rozmawiał z Lennonem, gdy ten poznał Yoko – i to on przeprowadził z nim ostatni wywiad prasowy na 3 dni przed śmiercią muzyka.
Książka to prywatny portret pary oczami jednego z najbliższych przyjaciół. Zawiera ostatni wywiad Johna Lennona udzielony 3 dni przed śmiercią oraz wywiad z Yoko Ono przeprowadzony 14 marca 2012 roku.
Jonathan Cott – autor kilkunastu książek, w tym rozmów z Glennem Gouldem, Stockhausenem, Bobem Dylanem; redaktor w magazynie “Rolling Stone” od początku istnienia czasopisma. Cott pisał także dla “The New York Times”, “Parabola” i “The New Yorker”.
Mieszka w Nowym Jorku.
Jonathan Cott
Yoko i John. Dni, których nigdy nie zapomnę
Wydawnictwo Znak Literanova
Premiera światowa: 12 lutego 2013
Premiera w Polsce: 14 lutego 2013
Ta książka to moja osobista opowieść o chwilach, które spędziłem z Johnem Lennonem i Yoko Ono w ciągu czterdziestu pięciu lat. Ta historia zaczyna się w chłodny nowojorski poranek w grudniu 1963 roku, w pierwszym semestrze mojego ostatniego roku studiów w Columbia College.
(…)
„Dwa umysły, jedno przeznaczenie” – w taki sposób John scharakteryzował kiedyś swój związek z Yoko. Wspólnie próbowali odtworzyć raj na ziemi – „Just a boy and a little girl / trying to change the whole wide world” (Po prostu chłopak i dziewczyna / którzy próbują zmienić cały szeroki świat), jak przedstawił siebie i Yoko w piosence Isolation – i proponowali, że wszystkich zabiorą ze sobą na przejażdżkę. Wielu ludzi – wiecznie niezadowoleni cynicy, a także zawiedzeni fani The Beatles, którzy chcieli, żeby John działał tylko na własny rachunek, i pragnęli mieć go tylko dla siebie – uśmiechało się szyderczo, słysząc tę propozycję, i odmawiało przyjęcia biletu. Jednak próby zmieniania świata za pomocą zdejmowania ubrań, podejmowania dziennikarzy w łóżku i wysyłania żołędzi do światowych przywódców – wraz z listem zawierającym prośbę, żeby posadzili żołędzie w swoich ogrodach i „wyhodowali dwa dęby na rzecz światowego pokoju” – raczej nie tworzyły zbyt przekonywującego obrazu, który kojarzyłby się z parą wielkich romantycznych kochanków.
(…)
Fragment wywiadu z Johnem Lennonem z 5 grudnia 1980 r.:
W ciągu całej swojej kariery wybrałem sobie do współpracy – na coś więcej niż jednorazową przygodę, jak, powiedzmy, z Davidem Bowie czy z Eltonem Johnem – tylko dwie osoby: Paula McCartneya i Yoko Ono. Okej? Sprowadziłem Paula do naszej pierwszej grupy, The Quarrymen, on przyprowadził George’a, a George – Ringo. To ja miałem decydujące słowo, czy rzeczywiście zostaną, czy nie, ale jedynym początkowym ruchem, jaki wykonałem, było sprowadzenie do zespołu Paula McCartneya. A drugą osobą, która równie mocno zainteresowała mnie jako artysta i ktoś, z kim mógłbym pracować, była Yoko Ono. I nie był to zły wybór. Teraz jedynym kryterium jest dla nas publiczność: możesz adresować swoją twórczość do małej publiczności albo do średniej, ale jeśli
o mnie chodzi, lubię dużą publiczność. (…)
Fragment wywiadu z Yoko Ono z 14 marca 2012 r.:
– Pamiętam, że czytałem wtedy w jakiejś gazecie artykuł, którego autor utrzymywał, że jesteś bez wątpienia najbardziej znienawidzoną kobietą na świecie.
– Bo rzeczywiście byłam. Ale ja sama żyłam w innym świecie. Myślałam wtedy, jak bardzo ważną rzeczą dla nas wszystkich jest to, żebyśmy ze wszystkich sił starali się utrzymać świat na powierzchni i nie pozwolili mu zatonąć. To właśnie próbowałam robić i byłam bardzo dumna ze wszystkich swoich dokonań. Teraz większość ludzi nie uważa, że powinno się być dumnym z tego, co się robi. My jednak musimy być dumni z tego, co robimy – aby tworzyć dobrą muzykę, dobrą sztukę, dobre filmy – ale także w tym sensie, że swego rodzaju perfekcja wywołuje pewnego rodzaju wibrację i ta perfekcja zawsze obejmuje przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, bo przyszłość jest zawsze w tobie obecna. Więc to właśnie próbowałam robić i jeśli ktoś mnie krytykował albo atakował czy mówił coś niepochlebnego, rzeczywiście nie miało to na mnie wpływu, bo nie brałam tego do siebie. Ale żal mi było ludzi, którzy mnie nienawidzili, bo byli bardzo rozgniewani, a gniew to coś, co rani nas samych.
– Powiedziałaś kiedyś, że „nienawiść jest tylko niezdarną formą miłości”.
– Zgadza się. Eksperymentowałam. Na przykład kiedy widzisz osobę, która jest naprawdę rozgniewana i całkowicie koncentruje się tylko na własnej złości, czasem może ci się nawet udać złagodzić jej emocje. (…)