Biografia Simony Kossak to uniwersalna opowieść o odwadze bycia sobą. Portret kobiety, która poszła własną drogą, nie oglądając się na oczekiwania rodziny i normy społeczne, a przy tym panorama zmieniających się czasów od rzeczywistości lat II Wojny Światowej po współczesność.


Wspomnienia osób znających Simonę Kossak są bardzo sprzeczne. Jedni widzieli w niej osobę zabiegającą o akceptację otoczenia – inni przeciwnie: wyznawali, że cudze opinie miała za nic. Niektórzy oceniali, że wysoko ceni konwenanse, inni, że nie przejmowała się żadnymi zasadami. Część osób odbierała ją jako kogoś, kto odciął się od rodziny i nie chciał mieć z nią nic wspólnego, a są i tacy, którzy poświadczają, że Simona kultywowała pamięć o rodzie artystycznych przodków. Zaskakujące może być to, że rację mają jedni i drudzy. Anna Kamińska sportretowała kobietę kameleona, barwną, nieszablonową osobowość.

Simona Kossak urodziła się 30 maja 1943 roku. Oczekiwano, że będzie chłopcem, Czwartym Kossakiem, który przejmie słynną pracownię malarską po pradziadku Juliuszu, dziadku Wojciechu i ojcu Jerzym. Jej narodziny przyniosły rozczarowanie: nie będzie męskiego dziedzica – z przyjścia na świat Simony nie ucieszył się ani jej ojciec, ani matka. Po upływie kilku lat okazało się, że dziewczynka na domiar złego nie przejawia nawet cienia talentu plastycznego. Najbliżsi znów byli rozczarowani, a wówczas nie przypuszczali nawet, że pewnego dnia Simona będzie wieść życie z ich punktu widzenia niewyobrażalne. Że: „Kiedy dorośnie, ucieknie z domu rodzinnego i zamieszka w drewnianej leśniczówce bez wody i prądu w środku Puszczy Białowieskiej (…) Dzik będzie wchodził jej do łóżka, rysica spała w nogach, jamniczka jadła z talerza, a oślica wyjmowała z ust papierosy. Gadający kruk będzie skubał jej włosy, a popielice chodziły po domu jak ptaki, z którymi zamieszka: sowa, puchacz czy czarny bocian” – jak pisze Anna Kamińska.

Tymczasem dzieciństwo spędzała w Krakowie. Kossakowie nie cierpieli biedy w latach hitlerowskiej okupacji, wielu było chętnych na kosztowne obrazy, a międzynarodowe koneksje i sława Juliusza, Wojciecha i Jerzego zapewniały rodzinie bezpieczeństwo. Groza wojny nie zaglądała pod ten dach. Bawiono się i ucztowano, odbywały się rauty i przyjęcia przy muzyce, smakołykach, alkoholu. Simonie i jej starszej siostrze Glorii niczego wtedy nie brakowało. Wychowywano je surowo, uczono kindersztuby i nie okazywano im wylewnie uczuć, lecz mogły się cieszyć bezpieczeństwem i zbytkiem w bogatym domu. Kłopoty zaczęły się dopiero jakiś czas po zakończeniu wojny, gdy nie sposób było znaleźć klientów zainteresowanych inwestowaniem w sztukę, Jerzy podupadł na zdrowiu i ostatecznie Elżbieta, jego żona i matka dziewczynek, musiała podjąć się fizycznej pracy, by utrzymać dom. Niefrasobliwe gospodarowanie dużymi niegdyś pieniędzmi, wręcz rozrzutność, doprowadziły do tego, że lata szkolne dziewczęta spędziły w biedzie, Simona bywała niedożywiona, brakowało jej ubrań, pomimo że wciąż mieszkała… w wypełnionym antykami pałacu. Jeszcze wiele lat później miała matce za złe, że ta pragnąc zachować pamięć po przodkach poświęciła potrzeby dorastających córek.

Spakowała manatki i zostawiła za sobą znienawidzony Kraków, jego kołtuńską atmosferę i duchy przeszłości.

Simona nie chciała złożyć siebie na ołtarzu pamięci po przodkach. Poszła na studia, wymarzyła sobie, że zostanie badaczką dzikich zwierząt. Gdy, po uzyskaniu dyplomu magistra, odmówiono jej pracy w Bieszczadach, argumentując tym jedynie, że nie chcą tam kobiet, wyruszyła do Białowieży dowiedziawszy się o wolnej posadzie w Zakładzie Badań Ssaków. „Wszyscy – rodzina, zaprzyjaźnieni koledzy, dorośli mówili: Co, ty wariatko, robisz?” – wspominała Simona. Nie uległa jednak próbom odwiedzenia jej od wyjazdu. Spakowała manatki i zostawiła za sobą znienawidzony Kraków, jego kołtuńską atmosferę i duchy przeszłości.

Wszystko co zdarzyło się później to historia hartu ducha, pasji i niezłomności. Odnalezienia własnej drogi. Choć Anna Kamińska opowiada czytelnikom o konkretnej osobie, to opowieść ta jest uniwersalna. Mówi o dojrzewaniu do tego by mówić „nie” i o odpowiedzialności za podjęte decyzje.

Autorka książki w posłowiu napisanym w formie listu do Simony Kossak pisze: „Kossaków postrzega się retro, jak epokę, która minęła, a ona nie minęła, o nie, nie, nie. Wszystko zaczyna się od nas” – powiedziała Pani kiedyś w jednym z wywiadów. Wierzę, że tak jak całe Pani życie w puszczy, przeżyte według Pani scenariusza, to ostatnie zdanie może być inspiracją dla innych. O tak, tak, tak.

I tak, ta biografia uwypukla przede wszystkim aspekty charakteru Simony, ukazując, że każdy, niezależnie od tego jakie dziedzictwo dźwiga na karku, może pójść własną drogą, jeśli tylko odpowiednio mocno tego pragnie.

Agnieszka Kantaruk

P.S: W książce czytelnicy znajdą mnóstwo zdjęć archiwalnych z krakowskich i białowieskich lat Simony, w tym zachwycające zdjęcia jej leśnego domu i mieszkających w nim zwierząt, reprodukcje dokumentów, a także bogate i przemawiające do wyobraźni opisy realiów od lat okupacji aż po współczesność.

Anna Kamińska
Simona. Opowieść o niezwyczajnym życiu Simony Kossak
Wydawnictwo Literackie
Premiera: 18 czerwca 2015

 

 
Wesprzyj nas