“Listy niezapomniane” to książka stanowiąca zbiór 126 wyjątkowych listów napisanych na przestrzeni wieków. Każdy z nich to osobna opowieść o czasach, ludziach bądź zdarzeniach i zarazem fascynująca lekcja historii.


Pisanie listów jest tak stare jak sam wynalazek pisma. Wiadomości przekazywano niegdyś za pomocą kamiennych tabliczek, skór zwierzęcych, papirusów, a wreszcie papieru. Taka wymiana informacji stosowana była przede wszystkim w działalności politycznej, dyplomatycznej i naukowej, lecz z czasem – a w miarę rozwoju edukacji – stała się też popularna w celach prywatnych. Listy wymieniano już w Starożytnym Egipcie, Chinach czy Imperium Rzymskim.

Shaun Usher pewnego dnia wpadł na pomysł, że warto byłoby przedstawić szerokiej publiczności piękne i wyjątkowe listy napisane na przestrzeni wieków. Te dokumenty swoich czasów, perełki sztuki epistolarnej przebywały dotychczas w muzeach, archiwach i prywatnych kolekcjach pełniąc rolę mniej lub bardziej cennych dokumentów historycznych. Shaun dostrzegł w nich jednak także ponadczasowy wymiar literacki, zauważył, że wiele z nich mogłoby stanowić inspirację dla współczesnych czytelników i podjął się pracy polegającej na wyborze 126 najciekawszych jego zdaniem listów w historii ludzkości. W ten sposób powstała książka “Listy niezapomniane”, którą recenzent “The Sunday Times” porównał do bombonierki: “uzależniająca przyjemność dawkowana kawałek po kawałku”. To bardzo trafne porównanie.

Listy zebrane przez Ushera są bardzo różne, a każdy z nich opowiada inną historię. Niektóre są starożytne jak napisany przez Ajjaba do Amenhotepa IV około 1340 roku przed naszą erą. Inne bardzo stare: to na przykład dokument sporządzony na korze brzozowej, pochodzący z około 1350 roku albo pożegnalny list Marii Stuart do Henryka III datowany na 8 lutego 1587 roku napisany na kilka godzin przed egzekucją. Inne pochodzą z czasów nam współczesnych. Część z nich wyszła z pod pióra znanych artystów, ludzi świata kultury bądź wysoko urodzonych lecz w zbiorze sporą część stanowią też listy pisane przez zwykłych-niezwykłych ludzi, którzy pragnęli donieść komuś o czymś ważnym, zaskakującym lub po prostu ciekawym. Są i listy dziecięce, pisane do dorosłych, urocze i odważne, pełne ciekawości świata.

“Nie potrafię wyobrazić sobie lepszego sposobu poznawania przeszłości niż za pomocą szczerej korespondencji zamieszkujących ją osób”

Wyruszając w tę podróż, natkniecie się na listy miłosne i odmowne, a także na te z przeprosinami albo wysyłane przez fanów. Po ich lekturze będziecie zasmuceni, rozwścieczeni, uradowani lub zszokowani. Jeden z listów, wyryty na glinianej tablicy, sięga XIV wieku przed naszą erą, z kolei najnowszy liczy sobie zaledwie kilka lat. Mam jednak nadzieję, że mimo tej różnorodności zgromadzone tu listy urzekną Was tak samo jak mnie i przeniosą Was w czasie znacznie skuteczniej niż dowolna książka historyczna – naprawdę nie potrafię wyobrazić sobie lepszego sposobu poznawania przeszłości niż za pomocą szczerej korespondencji zamieszkujących ją osób – napisał Shaun Usher we wstępie do książki i nie sposób się z nim nie zgodzić.
W listach kryje się bowiem, prócz oczywistej warstwy merytorycznej, także wiele pobocznych informacji na temat sposobu myślenia, powszechnie obowiązujących zasad czy przekonań w danej epoce.

Wszystkie listy zgromadzone w książce zostały przetłumaczone na język polski, ale też przy wielu tekstach pokazano fotografię oryginału. Daje to niepowtarzalną możliwość obejrzenia w jednym miejscu takich okazów jak chociażby listowna aplikacja Leonarda da Vinci poszukującego pracy, apel o pokój wystosowany przez Mahatmę Gandhiego do Adolfa Hitlera czy list Elvisa Presleya do prezydenta USA Richarda Nixona. Zaletą “Listów niezapomnianych” jest także i to, że wzbudzają ogromny apetyt na poszukiwanie kolejnych lektur omawiających szerzej poruszone w korespondencji sprawy. Wręcz apetyt rośnie w miarę czytania. Agnieszka Kantaruk

Shaun Usher
Listy niezapomniane
Tłumaczenie: Jakub Małecki
Wydawnictwo SQN
Premiera: 6 maja 2015
 

Poniedziałek

Drodzy Czytelnicy,

piękna książka, którą trzymacie w rękach, to owoc niespodziewanej, ale wspaniałej czteroletniej podróży przez krainę listów, notatek i telegramów wysyłanych przez ludzi sławnych, niezbyt sławnych oraz osławionych.
Jest to zarazem niezwykły projekt, początkowo funkcjonujący w postaci strony internetowej, a obecnie – dzięki bardzo pozytywnemu odbiorowi wśród czytelników wersji elektronicznej – przyjmujący fizyczną postać starannie przygotowanego i zamkniętego pomiędzy okładkami muzeum listów, które zapewni Wam rozmaite emocje, wyedukuje nawet najbystrzejszych z Was i, mam nadzieję, ukaże Wam znaczenie oraz niezrównany urok staroświeckiej korespondencji.
Żyjemy bowiem w czasach, kiedy świat ulega coraz silniejszej cyfryzacji, a sztuka pisania listów powoli zamiera.

Jedno, co nie zmieniło się od samego początku pracy nad Listami, to główny cel tego projektu, mianowicie ukazanie czytelnikom korespondencji zasługującej na większe grono odbiorców – powiedzieć, że jestem zadowolony z tego różnorodnego zbioru, w którym za chwilę się zakochacie, byłoby poważnym spłyceniem moich uczuć. W książce tej znajdziecie całe mnóstwo prawdziwych pereł. Pozwólcie jednak, że zaostrzę Wam apetyt, wspominając o kilku z nich. Mamy więc tutaj list Micka Jaggera do Andy’ego Warhola, zawierający cudownie niefrasobliwe wytyczne co do okładki albumu Rolling Stonesów, ręcznie pisaną notatkę Królowej Elżbiety II do prezydenta Stanów Zjednoczonych, Eisenhowera, z przepisem na babeczki, wspaniałą i mistrzowską odpowiedź byłego niewolnika skierowaną do jego dawnego właściciela, która sprawi, że podskoczycie z radości, wzruszający list Virginii Woolf, który pisarka napisała do męża niedługo przed tym, jak odebrała sobie życie, piękną i delikatną odpowiedź Iggy’ego Popa wysłaną do młodej, zagubionej fanki, która poruszy najtwardsze nawet serca, niesamowity list naukowca, Francisa Cricka, gdzie informuje on syna o odkryciu struktury DNA, wstrząsającą relację 60-letniej pacjentki, która opisała córce przebieg mastektomii, wykonanej na niej bez znieczulenia, a także wyjątkowe podanie o pracę jednego z najsłynniejszych myślicieli w historii ludzkości, Leonarda da Vinci.
Wyruszając w tę podróż, natkniecie się na listy miłosne i odmowne, a także na te z przeprosinami albo wysyłane przez fanów. Po ich lekturze będziecie zasmuceni, rozwścieczeni, uradowani lub zszokowani. Jeden z listów, wyryty na glinianej tablicy, sięga XIV wieku przed naszą erą, z kolei najnowszy liczy sobie zaledwie kilka lat. Mam jednak nadzieję, że mimo tej różnorodności zgromadzone tu listy urzekną Was tak samo jak mnie i przeniosą Was w czasie znacznie skuteczniej niż dowolna książka historyczna – naprawdę nie potrafię wyobrazić sobie lepszego sposobu poznawania przeszłości niż za pomocą szczerej korespondencji zamieszkujących ją osób.

Ważne było również, aby zapewnić tym wehikułom czasu odpowiednią oprawę estetyczną i uczynić niniejszą książkę prawdziwą ucztą dla oka. Udało się to osiągnąć dzięki współpracy z najlepszymi grafikami, którzy zadbali o to, aby każdy z listów przedstawiony został w jak najwierniejszy sposób. W tych przypadkach, w których było to możliwe, pozyskaliśmy i umieściliśmy w książce fotografie oryginalnych dokumentów, abyście mogli na własne oczy zobaczyć materiał, na jakim wiadomości te zostały uwiecznione – czy to za pomocą pióra, czy też maszyny do pisania, czy nawet dłuta – i celowo nie usuwaliśmy z nich rozmaitych plam, zagięć i innych niedoskonałości, dzięki którym są one tak wyjątkowe. Tam natomiast, gdzie nie było to możliwe, uzupełniliśmy listy o niezwykłe zdjęcia, części których nigdy wcześniej nie opublikowano.

Końcowy rezultat wszystkich tych działań to książka, z której jestem niewypowiedzianie dumny.
Mam nadzieję, że znajdzie ona ważne miejsce na Waszych półkach i że będziecie chcieli pokazywać ją swoim najbliższym. Być może – to tylko przypuszczenie – zainspiruje ona niektórych z Was do chwycenia za papier i długopis lub do odkurzenia starej maszyny do pisania.

Szczerze oddany (listom i Wam)
SHAUN USHER

Wtorek

Szanowni Czytelnicy,

jeszcze niedawno na klasyczne pytanie o to, jaką książkę zabrałbym ze sobą na bezludną wyspę, odpowiedziałbym, że nie mam zielonego pojęcia. Po pracy nad Listami, które trzymacie w dłoniach, już się nie zastanawiam. Wiem, że w dzicz i samotność ruszyłbym, trzymając pod pachą ten niezwykły zbiór stu dwudziestu sześciu najciekawszych i najważniejszych listów, jakie wyszły spod ręki człowieka.
Wszystko, co napisał pomysłodawca książki, Shaun Usher, jest prawdą. Przeglądacie książkę niezwykłą, o czym za chwilę, mam nadzieję, będziecie mieli okazję się przekonać. Listy niezwykłe są jednak nie tylko w lekturze – także przygotowanie ich polskiej edycji było wyzwaniem wyjątkowym. Zazwyczaj podczas pracy nad książką tłumacz przebiera się tylko raz – wdziewa strój danego narratora, a potem, mniej lub bardziej wygodnie, spędza w nim kilkaset stron.
W tym wypadku było jednak zupełnie inaczej. Tłumacząc niniejszy zbiór, musiałem przebierać się wiele razy.
Każdy z listów napisany jest innym stylem – niekiedy gwałtownym i chaotycznym, czasem pozbawionym znaków interpunkcyjnych (albo wręcz nimi zasypanym), innym razem chłodnym, naukowym lub starannie wycyzelowanym. Mamy tu listy sprzed kilku wieków, oryginalne podania o pracę, sążniste wyznania największych pisarzy, rozpaczliwe telegramy, zapiski szaleńców i współczesne e-maile. Aby nie utracić ich unikalnego charakteru, każdy musiał zostać przełożony nieco innym językiem.
Podczas pracy nad tą książką byłem więc dzieckiem i starcem, kobietą i mężczyzną, mordercą, prezydentem, niewolnikiem i samobójcą. Byłem Dickensem, Dostojewskim, Einsteinem, królową Elżbietą, Elvisem Presleyem i żoną Churchilla. Niektóre przebrania wydawały się leżeć na mnie dobrze, inne nie pasowały, uwierały, zwisały luźno lub piły pod pachami. Musiałem przecież mówić gwarą, wierszem, staropolszczyzną i fachowymi żargonami; robiłem błędy ortograficzne, przeklinałem, przesadzałem, powtarzałem się, wygłupiałem, bełkotałem i łamałem językowe kalambury.
Każdego ranka zasiadałem do pracy z obawą, że w którymś z tych kolejnych przebrań w końcu się uduszę. Nigdy jednak podczas pracy translatorskiej nad żadną książką nie czułem tak wielkiej satysfakcji z tego, co robię.
Tłumacząc Listy, dziwiłem się, zachwycałem, śmiałem i byłem bliski płaczu, ale przede wszystkim odnosiłem wrażenie, że w tej małej kapsule z papieru odbywam fascynującą podróż przez wszystko, co w historii ludzkości najważniejsze.
Mam nadzieję, że podczas lektury będziecie bawić się równie dobrze.

Jakub Małecki

PS. Czytając Listy, byłem pod takim wrażeniem odwagi niektórych korespondentów, że sam postanowiłem napisać do mojego ulubionego żyjącego pisarza. Być może na próżno łudzę się, że w skrzynce pocztowej znajdę w końcu wyczekiwaną kopertę zza oceanu, ale przecież 11-letnia Grace Bedell, która w 1860 roku napisała do przyszłego prezydenta, Abrahama Lincolna, z poradą, aby ten przed wyborami zapuścił sobie wąsy, szanse na otrzymanie odpowiedzi miała jeszcze mniejsze.

List nr 1

BABECZKI
KRÓLOWA ELŻBIETA II DO
PREZYDENTA USA DWIGHTA D.
EISENHOWERA
24 stycznia 1960

W roku 1957, pięć lat po objęciu tronu, królowa Elżbieta II udała się w pierwszą podróż dyplomatyczną do Stanów Zjednoczonych na zaproszenie ówczesnego prezydenta tego kraju, Dwighta D. Eisenhowera. Dwa lata później prezydent złożył rewizytę, a Królowa przyjęła jego oraz jego żonę, Mamie, w położonym w Szkocji wielkim zamku Balmoral, należącym do rodziny królewskiej od roku 1852.
Co działo się za zamkniętymi drzwiami i o czym tam dyskutowano, pozostaje tajemnicą, jednej rzeczy możemy natomiast być pewni: prezydent Eisenhower zakochał się wtedy w podanych przez królową słodkich babeczkach. Fascynacja wypiekami musiała być bardzo silna, ponieważ pięć miesięcy po spotkaniu królowa Elżbieta wysłała prezydentowi list z dołączonym przepisem.

24 stycznia 1960

PAŁAC BUCKINGHAM

Drogi Panie Prezydencie,

kiedy w dzisiejszej gazecie zobaczyłam zdjęcie przedstawiające Pana przy grillu z przepiórkami, przypomniało mi się, że nie przesłałam Panu przepisu na babeczki, co obiecałam uczynić podczas Państwa wizyty w Balmoral.
Spieszę więc, by naprawić to niedopatrzenie, i żywię nadzieję, że wypieki okażą się udane.
Jest to porcja przeznaczona dla 16 osób, jednak jeśli gości jest mniej, dodaję po prostu nieco mniejsze ilości mleka i mąki, natomiast pozostałe składniki pozostawiam w niezmienionych proporcjach.
Zamiast cukru używam czasami słodkiego syropu – z nim babeczki są równie wyśmienite.
Ciasto należy dobrze ugnieść i nie odstawiać go na zbyt długo przed pieczeniem.
Z uwagą i wielkim podziwem śledzimy Pańskie wizyty w licznych krajach, czujemy jednak, że nigdy już nie będzie nam dane powiedzieć, iż gotowi jesteśmy na podobny wysiłek!
Z wielką przyjemnością wspominamy Państwa wizytę w Balmoral i mamy nadzieję, że wykonana wtedy fotografia będzie przypominać Państwu ten radosny dzień, który wspólnie spędziliśmy.
Z najserdeczniejszymi pozdrowieniami dla Pana i Pani Eisenhower,

Elżbieta R


BABECZKI
Składniki:
4 szklanki mąki
4 łyżki stołowe cukru pudru
2 szklanki mleka
2 całe jaja
2 łyżeczki proszku do pieczenia
3 łyżeczki tartarusu
2 łyżki stołowe roztopionego masła

Ubić jaja z cukrem i jedną szklanką mleka, następnie dosypać mąkę i mieszać dokładnie,
dodając drugą szklankę mleka oraz proszek do pieczenia, tartarus i roztopione masło.

 
Wesprzyj nas