W ciągu zaledwie stu dni lata 2014 roku, Islamskie Państwo w Iraku i Lewancie przekształciło sytuację polityczną na Bliskim Wschodzie. Książka Patricka Cockburn’a analizuje sytuację w krajach arabskich, porządkuje fakty, ale także pokazuje czego możemy się spodziewać w przyszłości.


Punktem wyjścia jest 11 września 2001 roku, następnie interwencje Zachodu w Iraku, Afganistanie, Libii, arabska wiosna, wydarzenia w Syrii i wreszcie powstanie ISIS (ISIS – Islamic State of Iraq and Sham) – czym jest, skąd się wzięło i jaki jest jego cel. Książka porządkuje fakty, ale także pokazuje czego możemy się spodziewać w przyszłości.

Reporter opisuje wzrastające znaczenie ugrupowań ekstremistycznych zbliżonych do Al-Kaidy. Przedstawia czynniki, które złożyły się na gwałtowny rozwój Państwa Islamskiego i nieskuteczność władz w zwalczaniu nowej rewolucji. Relacjonując sytuację w Syrii skupia się na podkreślaniu, że tamtejsza opozycja została zdominowana przez dżihadystów, a wspierani przez zachód umiarkowani reformatorzy nie mają praktycznie żadnych wpływów.

To, co jeszcze na początku 2013 roku mogło uchodzić za odosobnioną opinię, zostało potwierdzone, gdy Państwo Islamskie przejęło kontrolę nad Mosulem i ogłosiło powstanie Kalifatu, rozciągającego się po obu stronach iracko-syryjskiej granicy. Państwo Islamskie wydaje się być oszołomione własnymi sukcesami. Ale wojna trwa dopóki wciąż istnieją linie frontu, a nieprzepadające za sobą kraje, takie jak Stany Zjednoczone i Iran, łączą się w lęku przed fundamentalistami.

Wiele stron zaangażowanych w konflikt w Iraku i Syrii słynie z tego, że potrafią sprawiać paskudne niespodzianki swoim przeciwnikom.

Patrick Cockburn, irlandzki dziennikarz (ur. 1950) od ponad 20 lat jest korespondentem wojennym na Bliskim Wschodzie, pracował dla „Financial Times”, obecnie dla „Independent”. Laureat nagród dla dziennikarzy, w tym dla najlepszego zagranicznego korespondenta (w 2013 r.). Napisał już trzy książki o Iraku: „Saddam Hussein: An American Obsession”; „”Muqtada Al-Sadr and the Fall of Iraq”.

ISIS – nowa rewolucja okiem jednego z najlepszych reporterów

Patrick Cockburn
Państwo Islamskie
Przekład: Martyna Bielik
Dom Wydawniczy PWN
Premiera: 19 marca 2015

Marsz dżihadystów

Wiosną 2014 r. Państwo Islamskie w Iraku i Lewancie (ISIS, znane wcześniej pod nazwą „irackiej Al-Kaidy”) opublikowało w internecie nagranie wideo pokazujące fundamentalistów z różnych stron świata, którzy zgromadzili się najprawdopodobniej w Syrii i palą swoje paszporty, okazując skalę własnego przywiązania do idei dżihadu.
Patrząc na te profesjonalnie nakręcone obrazy, można pozbyć się złudzeń, że istnieje jakaś szansa na powstrzymanie wojny, toczącej się na razie w granicach Syrii. Wygląda raczej na to, że konflikt ogarniający wielkie połacie terenu pomiędzy brzegiem Tygrysu a wybrzeżem Morza Śródziemnego zaczyna się rozlewać na cały region.
Oglądając płonące paszporty, łatwo stwierdzić, że większość z nich, z charakterystycznymi jasnozielonymi okładkami, należy do Saudyjczyków. Widać również granatowe okładki jordańskich dokumentów oraz paszporty kilku innych nacji.
Mężczyźni drą je na strzępy i ciskają w płomienie, składając przy tym deklarację wiary oraz przysięgę, że będą walczyć z rządami własnych państw. Mówiący po arabsku Kanadyjczyk przemawia przez chwilę po angielsku: „[oto] wiadomość dla Kanady i amerykańskich sojuszników: idziemy po was. Zniszczymy was”.
Później odzywa się Jordańczyk: „Niech słucha mnie jordański tyran: jesteśmy spadkobiercami Abu Musaby az-Zarkawiego [jordańskiego założyciela irackiej Al-Kaidy, zabitego w amerykańskim nalocie w 2006 r.] i zamierzamy cię zgładzić”.
Kolejne zawoalowane groźby rozpętania dżihadu na całym świecie padają z ust Saudyjczyka, Egipcjanina oraz Czeczena. Fakt, że wygłaszają te obietnice na kontrolowanym przez siebie obszarze, o wiele większym niż cokolwiek, co udało się do tej pory zdobyć grupom wzorowanym na Al-Kaidzie, sprawia, że ich słowa wzbudzają spory niepokój.

Przyglądając się mapie Bliskiego Wschodu, zauważamy, że organizacje ekstremistów zdobyły morderczą przewagę na terytoriach rozciągających się od prowincji Dijala na północy od Bagdadu po region Latakia na syryjskim brzegu Morza Śródziemnego. Cała Dolina Eufratu od zachodniego Iraku przez wschodnią Syrię, aż po turecką granicę, znajduje się aktualnie pod rządami Państwa Islamskiego lub Frontu al-Nusra, wykonującego według amerykańskich władz rozkazy pakistańskiego szefostwa Al-Kaidy.
Grupy terrorystyczne kontrolują teren rozleglejszy niż Wielka Brytania czy Michigan, a terytoria, na których mogą przeprowadzić skuteczną operację, są jeszcze większe.
Granica syryjsko-iracka praktycznie przestała istnieć, warto jednak sytuację w tych krajach rozpatrywać osobno.

Zacznijmy od Iraku. Tu właściwie wszystkie okolice zamieszkane przez sunnitów znajdują się przynajmniej częściowo pod kontrolą ISIS. Przed zajęciem Mosulu i Tikritu bojownicy byli w stanie zmobilizować jakieś sześćdziesiąt tysięcy ludzi, od tej pory liczba ta jednak znacząco wzrosła, a ostatnie sukcesy nadały ISIS spory prestiż i przyciągnęły do organizacji wielu młodych sunnitów.
Sama nazwa ugrupowania (Państwo Islamskie w Iraku i Lewancie) jasno określa zamiary: budowę religijnego państwa w Iraku i „Al-Sham”, na historycznym obszarze Syrii. Fundamentaliści nie mają zamiaru dzielić się władzą.
Ich przywódca Abu Bakr al-Baghdadi, znany także jako Abu Du’a, udowodnił w czasie trwających od 2010 r. rządów, że jest jeszcze brutalniejszy i bardziej fanatyczny niż członkowie pakistańskiej Al-Kaidy, kierowani przez Ajmana az-Zawahiriego.

Przywódca Państwa Islamskiego po raz pierwszy wyszedł z cienia latem 2010 r., obejmując przywództwo irackiej Al-Kaidy po śmierci poprzedniego dowódcy, zabitego w amerykańsko-irackim ataku. Organizacja znajdowała się w opłakanym stanie, a sunnickie powstanie, w którym bojownicy odgrywali kluczową rolę, chyliło się ku upadkowi.
Fundamentaliści odżyli dzięki syryjskiej rebelii sunnitów w 2011 r., a w ciągu kolejnych trzech lat przeprowadzili serię skrupulatnie zaplanowanych operacji w Iraku i w Syrii.
Nie wiadomo, w jakiej mierze Al-Baghdadi odpowiada za militarną strategię Al-Kaidy oraz ISIS: kluczową rolę odgrywają tutaj podobno byli oficerowie irackiego wywiadu i wojska z czasów Saddama Husajna, wszyscy oni jednak znajdują się pod kontrolą Al-Baghdadiego.
Szczegółowy życiorys przywódcy Państwa Islamskiego zależy od tego, czy korzystamy z informacji dostarczanych przez ISIS, czy też z akt amerykańskiego lub irackiego wywiadu, jednak łatwo nakreślić jego ogólny portret.

Urodził się w 1971 r. w Samarze, dużym sunnickim ośrodku na północ od Bagdadu, jest doskonale wykształcony, ma dyplom Uniwersytetu Islamskiego, gdzie studiował poezję, historię oraz genealogię. Zdjęcie Al-Baghdadiego zrobione na terenie amerykańskiego więzienia w Bocca Camp na południu Iraku przedstawia przeciętnego, dwudziestokilkuletniego Irakijczyka o czarnych włosach i brązowych oczach.
Uznaje się, że jego prawdziwe nazwisko to Ibrahim Awwad Ibrahim Ali al-Badri as-Samarra’i. Za czasów Saddama był klerykiem w prowincji Dijala na północny wschód od Bagdadu i być może należał do islamistycznej bojówki, natomiast w trakcie amerykańskiej inwazji na Irak w 2003 r. dysponował już własną uzbrojoną grupą.
Fundamentaliści mają bardzo dużo powodów, by podawać błędne informacje na temat struktury dowodzenia oraz własnych przywódców, ale wszystko wskazuje na to, że w latach 2005–2009 Al-Baghdadi był więziony przez Amerykanów*.

Od momentu objęcia przez niego władzy iracka Al-Kaida stała się doskonale zorganizowana, zdolna nawet do publikowania corocznych szczegółowych raportów, wyliczających wszystkie operacje przeprowadzone na terenie kraju. Pamiętając o losie swojego poprzednika Al-Baghdadi nie wychodzi z ukrycia i jedynie kilka osób zna miejsce jego pobytu.
Pojmani członkowie Al-Kaidy twierdzą, że nigdy go nie spotkali lub że nigdy nie widzieli go bez maski. Wykorzystując szalejącą w sąsiednim kraju wojnę, przywódca Państwa Islamskiego wysłał do Syrii doświadczonych bojowników oraz fundusze, które trafiły do Frontu al-Nusra, który stał się tym samym najważniejszym odłamem Al-Kaidy w tym kraju.
W 2013 r. doszło do podziału między oboma ugrupowaniami, lecz Al-Baghdadi wciąż kontroluje olbrzymie obszary w północnej Syrii i Iraku. Mając do czynienia z rozproszoną i niezdolną do działania opozycją, przywódca Państwa Islamskiego błyskawicznie osiągnął pozycję skutecznego, choć rzadko uchwytnego lidera.
Jego organizacja nabrała rozpędu dzięki sunnickiemu powstaniu w Syrii, które wybuchło w 2011 r., po latach marginalizacji tej grupy wyznaniowej, izolowanej coraz mocniej od chwili upadku rządu Saddama Husajna.
Dwa lata później Państwo Islamskie przeprowadziło skuteczną operację, zwieńczoną latem 2013 r. skutecznym atakiem na więzienie Abu Ghraib, skąd uwolniono wielu doświadczonych i wysokich rangą dżihadystów. Skuteczność militarna ISIS zdecydowanie przewyższa dokonania Al-Kaidy w szczytowym okresie świetności, zanim Amerykanie zbuntowali wiele sunnickich plemion przeciwko ekstremistom.
Mogąc operować po obu stronach iracko-syryjskiej granicy, Państwo Islamskie zapewniło sobie olbrzymią przewagę. Choć w głębi kraju bojownicy ISIS zaangażowani są w wojnę domową z Frontem al-Nusra, Ahrarasz-Szam (Islamski Ruch Wyzwolenia Mieszkańców Lewantu) oraz innymi ekstremistycznymi ugrupowaniami, organizacja Al-Baghdadiego wciąż kontroluje miasto Ar-Rakka i większość wschodniej Syrii, nie licząc kilku kurdyjskich enklaw położonych przy granicy z Turcją.

W opublikowanej w 2013 r. pracy poświęconej dżihadystom Jessica D. Lewis z Instytutu Badań nad Wojną opisuje ISIS jako „niezwykle żywotną, odporną i skuteczną organizację, zdolną do prowadzenia działań od Basry po wybrzeże Syrii”. Trudno było nie zauważyć gwałtownego rozwoju ISIS, jednak znaczenie tego faktu bardzo długo umykało zachodnim rządom, które ocknęły się z zaskoczeniem dopiero po upadku Mosulu.

 
Wesprzyj nas