Wybitna książka o radzieckiej propagandzie, drobiazgowy obraz sztuki w służbie polityki.


Dlaczego miliony radzieckich obywateli nigdy nie widziało Stalina osobiście, ale byli pewni, że go “widzieli”!

Jan Plamper zrekonstruował i zanalizował niemal alchemiczny proces z udziałem artystów, aparatu partyjnego, funkcjonariuszy państwowych i samego Stalina, który zmienił dziobatego Gruzina w symbol światowego komunizmu. Jaki wpływ na kult Stalina miało traktowanie Napoleona III we Francji, Mussoliniego we Włoszech, czy Piłsudskiego w Polsce?

Na ile fenomen Stalina wyrastał z rosyjskiej tradycji władzy (Tak, potrzebna nam republika, ale z dobrym carem na czele! – powiedział brytyjskiemu ambasadorowi młody rewolucjonista). Do jakiego stopnia wzorem dla apologetów Stalina była tak zwana „leniniada”, czyli pośmiertny kult Lenina? W jaki sposób Stalin sankcjonował, kontrolował, cenzurował i korygował świadectwa swojego kultu? Wreszcie: kto i jak je wytwarzał?

Jan Plamper
Kult Stalina
Tłumaczenie: Piotr Chojnacki
Seria: Sfery
Wydawnictwo Świat Książki
Premiera: 19 marca 2014

Wstęp

Siergiej Kawtaradze, stary bolszewik, który znał Stalina na długo przed rewolucją, lubił opowiadać następującą historię: Kiedy w 1940 roku po prawie dziesięciu latach wyszedł z gułagu, Beria i Stalin, którym zawdzięczał uwolnienie, odprowadzili go do jego mieszkania w Moskwie. Okazało się, że część mieszkania należącego do rodziny Kawtaradze zajmuje teraz kobieta (również stara bolszewiczka), która straciła własne lokum. Rozległ się dzwonek i nowa lokatorka otworzyła drzwi. Na widok Stalina odwróciła się i zemdlała. Beria zdołał ją złapać, zanim upadła na podłogę. Potrząsnął nią i spytał, czego się tak wystraszyła i dlaczego odwraca się od ojca narodów.
– Myślałam, że zbliża się do mnie portret Stalina – odparła kobieta.
Artiom Siergiejew, adoptowany syn Stalina, również lubił przytaczać pewną opowieść. Wspominał kłótnię Stalina z jego naturalnym synem, Wasilijem. Kiedy Stalin dowiedział się, że Wasilij wykorzystał nazwisko, żeby uniknąć kary po pijackiej hulance, krzyczał na niego.
– Ale ja też nazywam się Stalin – odparował Wasilij.
– Nie – powiedział Stalin. – Ty nie jesteś Stalin i ja też nie jestem Stalin. Stalin to władza radziecka. Stalin to postać z gazet i portretów, nie ty, ani nawet nie ja!.

Opowieści Kawtaradzego i Siergiejewa charakteryzują niezwykłe znaczenie kultu Stalina: w zbiorowym wyobrażeniu Stalin stał się nieodróżnialny od swojego portretu. Podobizny Stalina nasyciły radziecką przestrzeń i na ich podstawie radzieccy obywatele stworzyli sobie obraz swego wszechobecnego przywódcy. Portrety te – i wiele innych przejawów kultu – pobudzały ciała i umysły, myśli i uczucia ludzi różnych zawodów w Związku Radzieckim (i zwolenników lewicy za granicą) w sposób trudny dziś do pojęcia. W obawie przed duchową obecnością przywódcy grupa moskiewskich studentów, w tym sześciu weteranów II wojny światowej, w akademiku odwróciła portret Stalina twarzą do ściany, żeby móc swobodnie rozmawiać o przeżyciach z frontu. Kiedy w 1954 roku meksykańska malarka i była trockistka Frida Kahlo popełniła samobójstwo, na jej sztalugach znaleziono portret Stalina. Pisarz Boris Pasternak „ekstatycznie” stracił nad sobą panowanie, kiedy zobaczył przywódcę na żywo podczas zjazdu Komsomołu w 1936 roku. Przyszłego dysydenta Władimira Bukowskiego w młodości dręczyły sny, w których nie udało mu się przeszkodzić Stalinowi w wypiciu szklanki zatrutej wody. Zwykli ludzie opłakiwali zgon Stalina i byli tratowani na śmierć na jego pogrzebie. Inni, w tym ofiary stalinowskiego terroru, tak emocjonalnie reagowali na wiadomość o zgonie Stalina, że doznawali ataku serca.

Kobieta mdlejąca na widok Stalina, pisarz wpadający w ekstazę w pobliżu wodza, przyszły dysydent dręczony koszmarami o otrutym przywódcy, ofiary polityki Stalina umierające na zawał na wieść o jego śmierci – wszystko to wydaje się tajemnicze, magiczne i nieokreślone. Książka ta traktuje transcendentalne skutki kultu Stalina bardzo poważnie, ale też zawiera twierdzenie, że za portretem Stalina jest ukryta historia, historia tego, jak rzeczywiście narodził się ten kult. Portrety Stalina, plakaty, szkice, posągi, popiersia, filmy, sztuki, wiersze i pieśni, które zbiorczo nazywam „wytworami kultu”, nie pojawiły się ex nihilo. Stworzyli je znani z imienia i nazwiska ludzie i mające nazwy instytucje w drodze konkretnych praktyk; Clifford Geertz napisał: „majestat się buduje, nie rodzi”. Praktyki te – oraz „wytwory kultu” – można zrekonstruować. Książka zatem jest historią sposobów portretowania Stalina.
Zagląda do pracowni i zerka przez ramię malarzy, ich bolszewickich mecenasów, urzędników kultury, cenzorów i wielu innych, którzy budowali kult Stalina.

Czym było to zjawisko? Kult narodził się 21 grudnia 1929 roku, kiedy z okazji pięćdziesiątych urodzin Stalina wybuchła feta w środkach masowego przekazu – przede wszystkim w centralnych organach prasowych, w tym w „Prawdzie”. Mocne wejście poprzedziło trzy i pół roku nieobecności na scenie publicznej, co zwykle tłumaczy się jako próbę uniknięcia przez Stalina związku z katastrofalnymi skutkami kolektywizacji lub jako skutek słabej jeszcze pozycji w partii. W połowie 1933 roku kult nasilił się, a pod koniec lat trzydziestych w różnych środkach masowego przekazu połączył się w spójny system znaków – kanon – który od tej pory był podtrzymywany i rozwijany. Obchody sześćdziesiątych urodzin Stalina w 1939 roku były jedną z kulminacji, który przerwała II wojna światowa.

Na początku 1945 roku kult nabrał rozmachu i siedemdziesiąte urodziny Stalina w 1949 roku (obchodzone również w krajach demokracji ludowej w Europie Wschodniej) stanowiły kolejny szczyt. Po śmierci Stalina 5 marca 1953 roku kult był jeszcze powszechny w Związku Radzieckim (chociaż w państwach satelickich już nie). Prawdziwy koniec popieranego przez państwo kultu Stalina nastąpił wraz z proklamowaniem w 1956 roku przez Nikitę Chruszczowa destalinizacji; wówczas w całym bloku radzieckim rozpoczęła się bezprecedensowa kampania ikonoklastyczna. Książka ta dotyczy lat 1929–1953, czyli okresu kultu za życia Stalina. Skupia się też na konkretnym miejscu: Rosji Radzieckiej. I chociaż poniższe studium obejmuje również film, folklor i poezję, koncentruje się głównie na portretach, szczególnie na malarstwie olejnym. Wszystkie środki masowego przekazu przez cały czas rywalizowały o palmę pierwszeństwa.

W głównym, to znaczy w „Prawdzie”, wizerunki Stalina – na przykład jako męża stanu, dowódcy wojsk lub koryfeusza nauki – najpierw były tworzone, później kanonizowane. Inne go naśladowały. Na szczycie hierarchii znajdowało się malarstwo olejne i fotografia, po czym w drugiej połowie lat trzydziestych ciężar przesunął się na film. Dzieło Michaiła Romma Lenin w październiku, które weszło na ekrany w 1937 roku, było pierwszym filmem, w którym Stalina zagrał aktor. Od tego momentu głównym środkiem przekazu stało się kino. Kult Stalina był zdecydowanie fenomenem wizualnym, dopasowanym do społeczeństwa, którego umysłowy wszechświat kształtował głównie obraz, a nie słowo pisane. Kiedy w 1929 roku kult został zapoczątkowany, Związek Radziecki przystępował właśnie do gwałtownej modernizacji poprzez uprzemysłowienie i kolektywizację rolnictwa. W ramach tej kampanii państwo zajęło się propagowaniem umiejętności pisania i czytania, zadaniem ogromnym w kraju, w którym spis z 1926 roku wykazał, że analfabeci stanowią 34,6 procent wśród mężczyzn i 63,3 procent wśród kobiet. Wielu obywateli radzieckich znało Stalina jedynie z widzenia, a ci, którzy świeżo nauczyli się czytać i pisać, nadal odbierali świat głównie poprzez obrazy. Co więcej, portrety olejne Stalina odegrały główną rolę w budowaniu kultu, ponieważ inne środki przekazu nie mogły tak wyraźnie służyć temu celowi. Na przykład w powieściach socrealistycznych trudno było przedstawić Stalina jako głównego bohatera. Książki te powstawały raczej w konwencji Bildungs roman, w której bohater postępuje prostą drogą, pokonuje różne przeszkody, by na koniec wyłonić się jako zupełnie inna osoba – radziecki „nowy człowiek”. Stalin nie mógł zostać ukazany w takim procesie, ponieważ już wcześniej zakończył swój pochód ku szczytom człowieczeństwa. Po prostu „był”. On, i tylko on ucieleśniał końcowy punkt utopijnej linii czasu. I dlatego znajdował się poza czasem i przestrzenią.

Co to jest kult jednostki? Istnieje wiele definicji tego pojęcia i na początku dokonałem rozróżnienia między historycznym terminem „kult jednostki” (kult licznosti) a terminem analitycznym „kult osoby”. Na najbardziej podstawowym poziomie definiuję kult osoby jako symboliczne wyniesienie jednostki ponad inne. Opisuję zasięg obiektów kultu, skupiając się na żyjących lub zmarłych ludzkich istotach, a nie bytach alegorycznych („Marianna” jako ucieleśnienie narodu francuskiego, „Wujek Sam” jako symbol Stanów Zjednoczonych czy „Hermann” i „Michel” – Niemiec), grupach osób (naród japoński) czy pojęciach abstrakcyjnych (rozum). Te wszystkie osoby jako obiekty kultu wywodzą się ze sfery politycznej, nie religijnej (papież), literackiej (pisarze jako narodowe symbole), filmowej (gwiazdy filmu) lub sportowej (słynni sportowcy). W drodze procesu wyniesienia osoba, która jest obiektem kultu, zaczyna być otaczana czymś, co wymiennie nazywam „świętością” lub „aurą świętości”.

Moje rozumienie świętości opiera się w dużej mierze na pracy socjologa Edwarda Shilsa. Według niego pewnikiem jest to, że „społeczeństwo ma centrum. W strukturze społeczeństwa istnieje strefa centralna”. Drugi z jego aksjomatów brzmi: „strefa centralna ma naturę świętości”. Świętość i władza są tautologicznie ze sobą splecione: „Władza cieszy się uznaniem, ponieważ wzbudza uczucia świętości. Świętość jest z natury autorytarna. Osoby, urzędy, symbole łączące się z nią, choćby pośrednio i luźno, wiążą się z pewnymi aspektami autorytatywności”. Zmodyfikowałem koncepcję świętości Shilsa pod jednym ważnym względem: potrzeba sakralności nie istnieje a priori w każdym społeczeństwie. Jest raczej uwarunkowana historycznie, a kulturalnie zbudowana w różnych kształtach i formach. Chociaż sakralność ma pewne cechy wspólne z koncepcją „charyzmy” Maxa Webera, to daje wiele korzyści przy analizowaniu współczesnych kultów osób. Jedną z nich jest elastyczność. Według Webera charyzma pozostaje zamknięta w sieci idealnych typów władzy. Dodatkową przewagą nad Weberowską charyzmą (oraz communitas antropologa Victora Turnera) jest to, że sakralność ma silniejsze konotacje religijne i lepiej oddaje echa, ślady i ponowne wprowadzenie religii we współczesnym, rzekomo „pozbawionym magii” świecie. Tym samym sakralność pozwala uniknąć problemów związanych z pośrednią zamianą kategorii religijnych w polityczne, charakterystycznych dla pojęć religii politycznej lub teologii politycznej, które nawiązują do socjologa Émile’a Durkheima i teoretyka polityki Ericha Voegelina.

Koncepcja sakralności wyjaśnia zarówno dawne, jak i współczesne elementy w fenomenie kultu Stalina. Przedstawię to na przykładzie portretów Stalina: uczeni często przyrównują ich funkcje społeczne i emocjonalne, ich stronę wizualną oraz proces powstawania do ikon bizantyjskich i rosyjskiej tradycji prawosławnej. I rzeczywiście, czasem wiszą one w „czerwonym kącie”, miejscu w pomieszczeniu, które wcześniej było zarezerwowane dla ikon. Portrety Stalina, podobnie jak ikony, postrzegano jako obrazy performatywne, które wywoływały zmianę w widzu. I tak jak ikony często zakrywano zasłonką podczas kłótni małżeńskich, aby ukryć niesnaski przed okiem świętego (i uniknąć jego kary), tak moskiewscy studenci obrócili portret Stalina do ściany, ponieważ energia emanująca z wizerunku przywódcy nie pozwalała im na swobodną rozmowę. Kolory wykorzystywane w portretach Stalina nawiązywały umyślnie do symboliki kolorystycznej rosyjskich ikon. W trakcie procesu twórczego i po jego zakończeniu malarze i krytycy sztuki opisywali portrety Stalina, używając terminów, które od dawna wykorzystywano w dyskusjach o tworzeniu ikon, takich jak: żywoj (życiodajny), oznaczający uwolnienie energii sakralnej, i obraz (obraz), w tym znaczeniu, które odnosiło się do prawosławnych niemimetycznych wizerunków performatywnych.

Nie da się jednak tak po prostu porównać ikon i portretów Stalina. Przy takim podejściu należałoby prześliznąć się nad innymi wpływami i cechami charakterystycznymi, które są specyficzne dla portretowania Stalina. Na przykład kluczowym elementem portretów jest tradycja realistyczna, która wywodziła się zarówno z dziewiętnastowiecznego portretu zachodniego, jak i dzieł rosyjskich pieriedwiżników*. Wiedza o ikonach nie wyjaśni kierunku spojrzenia Stalina, które było bez wyjątku skupione na jakimś punkcie poza obrazem, Stalin bowiem był postrzegany jako wcielenie linearnej marksistowskiej siły Historii. On, naturalnie, i tylko on mógł dojrzeć koniec utopijnej linii czasu: przyszłość komunizmu. Wreszcie techniki malarskie stosowane przy tworzeniu tych obrazów nie przypominały, rzecz jasna, metod malowania ikon.

Książka ta wpisuje kult Stalina w nurt współczesnych politycznych kultów jednostki. Pierwszym obiektem podobnego kultu był Ludwik Napoleon Bonaparte, koronowany w 1851 roku na cesarza Napoleona III. Współczesne kulty jednostki różni od ich przedmodernistycznych poprzedników pięć cech. Po pierwsze, wszystkie one były dziećmi polityki masowej: kierowano je do całej populacji (i z niej czerpały swoją legitymizację), do mas, chociaż kulty monarchiczne często były skierowane do elity (i opierały się na jej posłuszeństwie). Po drugie, wszystkie wykorzystywały środki masowego przekazu, które pozwalały na rozpowszechnianie wytworów kultu, takich jak filmy lub plakaty, wśród mas, podczas gdy wcześniejsze trafiały tylko do ograniczonej liczby ludzi. Ponadto z powodu upowszechnienia sztuki czytania i pisania dzięki współczesnym instytucjom, czyli powszechnemu szkolnictwu i obowiązkowej służbie wojskowej, wytwory kultu były nie tylko ujednolicone, ale także potencjalnie czytelne dla całej populacji. Po trzecie, współczes ne kulty jednostki wyrastały tylko w zamkniętych społeczeństwach, które mają ściśle zakreśloną przestrzeń publiczną, praktycznie uniemożliwiającą wyrażenie przez środki masowego przekazu krytyki kultu przywódcy lub wprowadzenie kultu konkurencyjnego. W najbardziej zamkniętych społeczeństwach państwo charakteryzuje się wysokim stopniem przemocy, a polityczny kult jednostki ma zwykle kluczowe znaczenie w definiowaniu stosunku pomiędzy władcą a rządzonymi. Po czwarte, współczesne kulty jednostki były bez wyjątku dziećmi epoki sekularyzmu, która wygnała Boga – choć nie w pełni – z metafizycznej przestrzeni społecznej.

Wprowadzając nowe terminy „naród” i „władza ludu”, rewolucja francuska stworzyła inne, świeckie źródła politycznej legitymizacji. Współczesne kulty jednostki trzeba rozumieć w kontekście władzy ludu: ciało współczesnego przywódcy wchłania całą aurę sakralną i służy jako metafora wszystkiego, całego (zhomogenizowanego) społeczeństwa. Wcześniej ciało króla dzieliło się wzdłuż linii nakreślonych przez Ernsta Kantorowicza, przy czym obowiązkowe było odniesienie do Boga. Postać monarchy nigdy nie była elementem wszechogarniającym, lecz stanowiła tylko pewną część, podczas gdy po rewolucji francuskiej postać przywódcy zaczęła reprezentować całość społeczeństwa. I na koniec, po piąte, współczesny kult jednostki był wyłącznie patrycentrycznym fenomenem: obiektami czci byli mężczyźni, podczas gdy przedmodernistycznymi kultami często otaczano królowe, caryce i księżne.

Przyczyna patrycentryzmu leży we władzy ludu jako źródle legitymizacji: ponieważ obiekt kultu musi w jakiś sposób reprezentować społeczeństwo i ponieważ władza w tym społeczeństwie nie jest rozdzielona równo pomiędzy płcie, kult jednostki odzwiercied la ten asymetryczny podział i reprezentuje ludzi, którzy są najpotężniejsi: mężczyzn. Biorąc pod uwagę takie rozumienie współczesnego kultu jednostki, trzeba dodać, że ani Franklin Delano Roosevelt, ani Charles de Gaulle czy Ronald Reagan nie byli jego obiektem. A jednak, pomimo wszystkich tych różnic, istnieją z pewnością pewne kłopotliwe cechy wspólne łączące współczesne kulty jednostki z polityką wizerunkową praktykowaną w bardziej otwartych społeczeństwach: w obydwu przypadkach wykorzystywane są środki masowego przekazu, żeby za pomocą zapierających dech manipulacji przekazywać sfabrykowane wizerunki przywódców politycznych w celu zdobycia powszechnego poparcia; w obydwu przypadkach używane są także podobne techniki do mierzenia sukcesu polityka w „docieraniu” do populacji, które zaczęły wyrastać w swej obecnej formie podczas I wojny światowej, kiedy na kilka różnych sposobów zainicjowano epokę polityki odwołującej się do mas – poprzez zaangażowanie całego społeczeństwa, często z zacieraniem podziałów klasowych i płciowych, do wspierania wysiłku wojennego poprzez spłacanie po nastaniu pokoju wojennych zobowiązań w drodze rozszerzenia prawa wyborczego i przez głoszenie legitymizacji opartej raczej na wsparciu całego społeczeństwa niż takiej czy innej grupy.

Większa część historii Związku Radzieckiego naznaczona jest oficjalnym piętnowaniem „kultów jednostki”. Wynika to przede wszystkim z tego, że marksizm przedkłada zbiorowość nad jednostkę i siły materialne nad indywidualne działanie, a poza tym w przedrewolucyjnej Rosji istniał kult cara. Nawet gdy gloryfikowano Stalina, wewnątrz ZSRR nie można było mówić o „kulcie jednostki”. Zamiast tego Sowieci chcieli, by ich obywatele i reszta świata wierzyli, że gloryfikacja Stalina to wynik szczerej demokracji: naród spontanicznie i naturalnie wyraża swą miłość do przywódcy, który może jedynie przyjmować te wyrazy miłości i niechętnie tolerować kult. Próbując zrekonstruować ukryte dzieje kultu, badacz musi więc poszukiwać w źródłach czegoś, co oficjalnie nie mogło istnieć i nie istniało. W przeciwieństwie do faszystowskich Włoch i nazistowskich Niemiec, które nie miały ideologicznych skrupułów w kwestii kultu przywódców, w Związku Radzieckim nigdy nie powstały dokumenty pokazujące wprost, jak te kulty tworzono.

Dlatego źródła odnoszące się do kultu Stalina, które wypłynęły z archiwów państwowych i partyjnych w czasie pieriestrojki, a szczególnie po upadku ZSRR, nie znajdują się w jednym czy kilku jasno wskazanych zespołach archiwalnych, gdyż dla kultu Stalina nie ma nic podobnego do, powiedzmy, akt „komisji do spraw unieśmiertelnienia pamięci Lenina”, którą powołano zaraz po jego śmierci w 1924 roku; w jej dokumentach można znaleźć wszystkie materiały do badania wczesnych przejawów pośmiertnego kultu Lenina. Zamiast tego radzieckie zakłopotanie istnieniem kultu Stalina zmusza historyka do pracy detektywistycznej w niezwykle szerokim zasobie niekiedy wręcz nieprawdopodobnych źródeł z każdej sfery radzieckiego życia.

Część pierwsza tej książki przedstawia wytwory kultu Stalina, a część druga zajmuje się procesem ich wytwarzania. Przez wytwory rozumiem nie tylko portrety i inne przedmioty kultu, ale także sposoby tworzenia ich znaczeń: kanoniczne wzory, którym podlegał wizerunek Stalina, zmiany tego wizerunku w różnych okresach i sposoby, w jakie ludzie w różnych kontekstach nadawali sens tym wytworom. Przez wytwarzanie kultu Stalina rozumiem wielowymiarowe produkowanie wytworów kultowych: mechanizmy ich tworzenia, proces decydowania, kto i w jaki sposób będzie portretował Stalina, i wpływ samego Stalina na sposób, w jaki go przedstawiano.
Granica, którą nakreśliłem między wytworami a wytwarzaniem, nie jest ani rzeczywista, ani nie oprze się analizie; to raczej narzędzie wykorzystane do ukształtowania struktury książki. Tak naprawdę ta książka zakłada, że środki tworzenia kultu lub kultury nie mogą zostać oddzielone od wytworów kultu lub kultury, co pozwala stwierdzić, że znaczenie wytworu kultu jest wpisane w pętlę, która obejmuje sposoby, w jakie ten produkt został wytworzony.

 
Wesprzyj nas