„Anioły. Życie po śmierci” Paddy’ego McMahona to poradnik ezoteryczny, który udziela odpowiedzi na pytania związane ze śmiercią, rozwiewa wątpliwości i dodaje otuchy.


Ze śmiercią wiąże się nie tylko wiele zagadek i tajemnic, ale też lęk i niepewność. Niektórzy wierzą, że śmierć to ostateczny koniec, inni są przekonani zaś, że to początek nowej drogi. Każdy stawia sobie pytania, na które do tej pory nie można znaleźć jednoznacznej odpowiedzi.

Co dzieje się po śmierci? Dokąd udają się zmarli? Czy można kontaktować się i spotkać z bliskimi, którzy już odeszli z tego świata?

Autor książki podaje odpowiedzi na powyższe pytania w sposób, który dodaje otuchy. Ten poradnik ezoteryczny ma wyjaśniać wiele wątpliwości związanych właśnie ze śmiercią. Głównym jego przesłaniem jest pomoc ludziom przejść przez życie na ziemi z krzepiącą pewnością, że po śmierci ciała trwa ono nadal.

Autor twierdzi, że śmierć nie jest końcem absolutnym, ale niezwykłym doświadczeniem, które przynosi całkowitą wolność ducha. W ten sposób poradnik niweluje lęk i przekonuje, że śmierci nie trzeba się obawiać.

Paddy McMahon od dziesiątków lat mówi o sobie jako o łączniku pomiędzy światem duchowym a fizycznym. Pomaga ludziom skontaktować się z aniołami, czyli ich przewodnikami duchowymi. Wierzy, że kiedy przychodzimy na świat, mamy z nimi duchową łączność i zawsze możemy liczyć na ich wsparcie – wystarczy tylko się o nie zwrócić.

Paddy McMahon jest jednym z najbardziej poważanych w Irlandii jasnowidzów. Prowadził kursy, wykłady, sesje indywidualne, czując się w obowiązku podzielenia się z ludźmi swoim darem. Pomógł niezliczonej liczbie osób porozumieć się z przewodnikami duchowymi i uzyskać od nich wsparcie, a także uporać się z żałobą, poczuciem straty i napięciem.

Paddy McMahon
Anioły. Życie po śmierci
Wydawnictwo Burda Książki
Premiera: 19 marca 2014


Jeśli istnieje coś, czego wszyscy możemy być pewni, to że umrzemy. Większość moich rówieśników, a skończyłem siedemdziesiąt sześć lat, już nie żyje.
Gdy miałem dwadzieścia kilka lat, wraz z czterema innymi osobami, tworzyliśmy paczkę przyjaciół. Należeliśmy do kółka teatralnego i przez wiele lat spotykaliśmy się co sobotę, a często także w ciągu tygodnia. Utrzymywaliśmy kontakt, choć stał się on sporadyczny, gdy nasze życie zdominowały obowiązki rodzinne. Cztery z tych osób już odeszły i, jeśli można tak to ująć, jestem ostatnim z naszego grona, który przetrwał. W niezbyt odległej przyszłości moja kolej nadejdzie nieubłaganie.

Wielu z moich przyjaciół i znajomych pożegnało się z życiem nagle, bez żadnych wyraźnych przyczyn zdrowotnych, podczas codziennych czynności. Pewien kolega zmarł, oglądając telewizję, inny w łóżku, kolejny podczas gry w golfa, a jeden z przyjaciół jedząc śniadanie. Mógłbym przytoczyć więcej podobnych przykładów. Część znanych mi osób straciła życie na skutek wypadków samochodowych; inne popełniły samobójstwo. Niektóre z tych śmierci były szokujące; innych można było się spodziewać po wielu miesiącach lub nawet latach choroby. Po części oczywistą przyczyną był podeszły wiek, tak jak to będzie w przypadku wielu z nas.

Pamiętam, jak w 1977 roku, tuż przed tym, zanim moje życie zmieniło się pod wieloma względami, co opisuję w niniejszej książce, patrzyłem na spoczywające w trumnie nieruchome i zimne ciało Tadgha Murraya, jednego z moich przyjaciół. Za życia był bardzo energicznym, elokwentnym mężczyzną, którego zainteresowanie teatrem wpłynęło na to, jak odnosił się do świata. W jego sposobie bycia oraz ubierania się nie było nic krzykliwego ani ostentacyjnego, a jednak potrafił barwnie opisywać nawet najbardziej banalne wydarzenia. Był miły i bardzo lubiany, rozchwytywany jako aktor oraz reżyser w kręgach teatrów amatorskich.

Kiedy odczuwając przytłaczające poczucie straty, zasmucony, stałem nad jego zwłokami, wydawało mi się zupełnie niezrozumiałe, że tego ożywienia już nie będzie. Z całą pewnością śmierć ciała nie mogła być końcem życia, które wywarło tak głęboki wpływ na wszystkich, którzy znali Tadgha.
Niecałe sześć miesięcy później zostałem wprowadzony w całkowicie nowy świat i aby go doświadczyć, nie musiałem opuszczać swojego ciała. Z powodu tego, co nastąpiło wówczas, nie boję się śmierci. Całkowicie zaakceptowałem ciągłość życia, ponieważ uzyskałem wyczerpujące informacje o tym, co dzieje się z odchodzącą duszą w bezpośrednim następstwie śmierci ciała, a także jak jej nastawienie wpływa na dalsze wydarzenia. Wielką pociechą i radością była dla mnie informacja, że każda odchodząca dusza może uzyskać pomoc w takim zakresie, w jakim jest gotowa na jej przyjęcie. Lęk odgrywa główną rolę w życiu każdego z nas. Szczerze mówiąc, mało prawdopodobne, że istnieje lub kiedykolwiek istniał człowiek, który się nie bał.

Lęk przybiera wiele form i na wiele sposobów kontroluje nasze życie. Czujemy strach przed nieznanym, potencjalnym zagrożeniem czającym się za rogiem. Obawiamy się, że ktoś uzna nas za głupich lub żałosnych, że wyśmieją nas, jak wyrazimy swoje zdanie. Boimy się kary zarówno doczesnej, jak i wiecznej, która nas spotka, jeśli nie spełnimy jakichś oczekiwań. Lękamy się, że nikt nas nie pokocha lub że nie będziemy potrafili kochać, a nawet, że nie będziemy umieli okazać miłości i doświadczyć szczęścia. Przeraża nas, że być może nie znajdziemy pracy, nie poradzimy sobie finansowo, stracimy kontrolę nad własnym ciałem lub umysłem wskutek starości czy wypadku. Obawiamy się przyszłości i tego, co stanie się z naszymi dziećmi, jeśli nie będzie nas przy nich po to, byśmy pomogli im wyrosnąć na osoby szczęśliwe i odnoszące sukcesy. Wymienione okoliczności to tylko wierzchołek góry lodowej. Nawet jeśli pominiemy strach przed śmiercią, codziennie życie pozostaje wyzwaniem dla człowieka i rodzi lęk. Do pewnego stopnia ów lęk góruje nad wszystkimi innymi obawami i być może jest podstawą, na której one się opierają.

Słowo „śmierć” implikuje koniec. Pomiędzy naszymi narodzinami a śmiercią kończą się różne dziedziny aktywności, na przykład następuje koniec związku, pracy, wyczerpuje się sprawność fizyczna lub umysłowa. Istnieją rozmaite rodzaje śmierci; choć nie są ostateczne jak śmierć ciała, mimo wszystko oznaczają definitywny koniec czegoś, co było żywotne i żywe.
Boimy się rozstania z życiem nie tylko dlatego, że podczas istnienia doświadczamy namiastek śmierci i w efekcie obawiamy się możliwości, że mogłoby stać się coś jeszcze gorszego. Lękamy się śmierci, ponieważ nie wiemy, co się z nami stanie.
A wszyscy jesteśmy ciekawi tego, co oznacza ostateczne pożegnanie się z życiem. Niektórzy uważają, że śmierć oznacza kres. Inni wierzą, że udajemy się gdzieś dalej, ale nie są zgodni co do tego dokąd. Tak czy inaczej nie jesteśmy pewni, co śmierć nam szykuje, a to budzi w nas głęboki lęk.
Niniejsza książka zawiera odpowiedzi nie tylko na pytanie, co się dzieje, gdy umieramy, lecz także na wiele innych pytań. Jej głównym celem jest pomóc ludziom przejść przez życie na ziemi z przekonaniem, że nasze istnienie zmierza ku całkowitej wolności ducha i że nie trzeba bać się śmierci. Mam nadzieję, że książka ta sprawi, że życie stanie się łatwiejsze, a także, co byłoby bardzo pożądane, uwolni nas od lęku.

Moje życie i sposób, w jaki funkcjonuję, zmieniły się całkowicie, gdy odkryłem, że wszyscy mamy aniołów stróżów, inaczej przewodników duchowych, którzy bez przeszkód i chętnie pomagają nam we wszystkich aspektach życia, o ile tylko tego zapragniemy. Niekiedy takimi przewodnikami są nasi zmarli bliscy; innym razem są to dusze o zaawansowanej świadomości, które chcą pomagać istotom z niższych poziomów. Wszyscy znają życie i związane z nim wyzwania, a zatem potrafią i mogą przeprowadzić nas przez pole minowe, jakim są potencjalne problemy, stanowiące nieodłączną część naszego istnienia.

Od wielu lat kontynuuję tę niezwykle ważną, przełomową podróż, podczas której nawiązałem aktywny kontakt z przewodnikami. W niniejszej książce dzielę się szczegółami tej podróży oraz radzę, w jaki sposób można pomóc innym nawiązać taki kontakt, jeśli go zapragną.
Myślę, że jednym z najwspanialszych przejawów życia jest to, iż każdy człowiek jest niepowtarzalny – robi coś po swojemu i ma własny pogląd na życie. Przewodnicy mogą nam pomagać i wspierać we wszystkim, co zdecydujemy się robić, niezależnie od tego, jak postanowimy to uczynić. W najmniejszym stopniu nie ograniczą oni naszej wolnej woli; przeciwnie, będą nas zachęcać i wspierać nas w tym, abyśmy znaleźli najlepszy sposób wyrażania i przejawiania siebie. Przewodnicy duchowi lub aniołowie stróże, jak czasem ich nazywamy, to nie magicy. Nie wierzą w to, że wszyscy ludzie potrzebują tego samego. Mogą nam pomagać na różne sposoby. Filozofia, którą stworzyłem i rozwinąłem w oparciu o indywidualne konsultacje, warsztaty, rozmowy i słowo pisane, zasadza się na wspieraniu innych, aby odnaleźli indywidualny sposób na życie i dzięki temu byli szczęśliwi.

Do napisania niniejszej książki zainspirowały mnie kontakty z duszą, która pełniła rolę mojego przewodnika duchowego, choć nie zdawałem sobie z tego sprawy mniej więcej do czasu ukończenia czterdziestu lat. Inni przewodnicy wnieśli znaczący wkład w powstanie filozofii życia, jaka mi odpowiada. Przedstawiłem tę filozofię bardziej szczegółowo w niniejszej książce.
Jestem głęboko zaszczycony tym, że żyję wystarczająco długo, by móc podzielić się wiadomościami z tymi, których one zaciekawią, i żywię nadzieję, iż pomogą one czytelnikowi spojrzeć na tajemnicę życia i śmierci w radosny, w pełni pokrzepiający sposób.

 
Wesprzyj nas