Co zastalibyście wokół siebie gdybyście nagle, magicznym sposobem, znaleźli się w tym samym miejscu, ale kilkaset lat wcześniej? Do snucia takich fantastycznych marzeń zachęca Eva Völler w powieści dla młodzieży „Magiczna gondola”. Książkę recenzują: dziennikarz Robert Wiśniewski i jego 15-letni syn Adam.
Okiem ojca:
Porywająca przeszłość
Niezwykłe znalezisko archeologiczne nie obchodzi nastoletniej Anny. Dziewczyna nie ma ochoty słuchać wynurzeń ojca dotyczących przeszłości: przyjechała na wakacje do Wenecji, gdzie pracują jej rodzice i cieszy się z pobytu w tym niezwykłym mieście, ale zamiast zajmować się sprawą tajemniczego manuskryptu woli plotkować z koleżanką za pomocą smartfona albo chodzić po mieście korzystając z jego współczesnych uroków. Podczas jednej z takich eskapad, odbytej w towarzystwie poznanego w hotelu rówieśnika, trafia do maleńkiego sklepiku z maskami. Staruteńka sprzedawczyni proponuje jej coś wyjątkowego: kocią maskę, która pasuje dziewczynie jak ulał. Ten, z pozoru błahy, zakup zapoczątkuje serię niezwykłych wydarzeń, w których Anna odegra ważną rolę. Jak ważną? O tym czytelnik powinien przekonać się już samodzielnie.
Z wielką sympatią przyglądam się nurtowi powieści dla młodzieży, których fabuła oparta jest na motywie podróży w czasie. To zarazem nowość, jak i powrót do korzeni literatury przygodowej. Powieści takie zaczęły pojawiać się pod koniec XIX wieku, inspirowane wybujałym rozwojem techniki. Przeżyły renesans popularności w latach osiemdziesiątych wieku XX, a później przez wiele lat były zupełnie niemodne, wręcz zapomniane. Przed trzydziestoma latami uwypuklano w nich aspekt oderwania od bieżącej rzeczywistości, teraz wydaje się, że mają przed sobą zupełnie inne zadanie: przypomnienie młodym czytelnikom jak fascynująca może być przygoda z historią i ile ważnych rzeczy może powiedzieć nam przeszłość.
Niezbędnym warunkiem stworzenia atrakcyjnej, wciągającej i zapadającej w pamięć fabuły jest wnikliwe poznanie danego czasu przez pisarza, który wraz z czytelnikami zamierza taką podróż w czasie odbyć. Eva Völler bez wątpienia spędziła wiele godzin nad studiowaniem realiów życia w XV wiecznej Wenecji. Z plastycznym wręcz wyczuciem odmalowuje na kartach powieści sceny z życia miasta, panujące zwyczaje i stosunki społeczne. Robi to z wielką lekkością, niepostrzeżenie pozostawiając w głowie czytelnika mnóstwo intrygujących faktów i nurtujących detali. Książka stanowi wielką zachętę do dalszych poszukiwań na własną rękę, prowokuje wręcz do poznawania życia codziennego ludzi w dawnych czasach i to właśnie powinno spodobać się rodzicom, którzy żadną siłą nie mogą zapędzić swych latorośli do nauki historii. Przeszłość tak smacznie podana, jak ma to miejsce w „Magicznej gondoli” bez problemu rozbudza ciekawość. Zresztą teraźniejszość także. –Tato, a w Wenecji naprawdę wszystkie gondole są czarne? – zapytał mnie mój syn po przeczytaniu książki. –Może kiedyś pojedziemy, to sprawdzimy – odpowiedziałem zbity z tropu. Zaraz poszukam odpowiedzi.
Robert Wiśniewski
Okiem syna:
Kopalnia niespodzianek
Na pewno znacie wszyscy ten moment kiedy przyjeżdża się na wakacje do hotelu i człowiek jeszcze nie wie co go czeka, ale ma nadzieję, że spotka nowych kumpli i będzie dobra zabawa, a rodzice jakoś przymkną oko na dziwne pomysły. Po pierwsze rozglądamy się po stołówce, żeby zobaczyć jakie osoby przyjechały, kto wygląda fajnie i dobrze rokuje, a kto sprawia wrażenie nudziarza i lepiej go unikać. To fajny moment, bo każdy jest podekscytowany wizją możliwych przygód i nowych znajomości. Właśnie w takiej chwili zaczyna się powieść „Magiczna gondola”, w której nastolatka Anna przybywa do Wenecji na wakacje. Jej rodzice pracują tam naukowo, a dziewczyna po zakończeniu roku szkolnego dołącza do nich.
Poznajemy ją w chwili kiedy właśnie zagląda do stołówki i tam napotyka – no niestety – strasznego nudziarza Matthiasa. Co gorsza gość przysiada się do niej i już wiadomo, że nie odpuści. Od razu zaciekawiło mnie w jaki sposób dziewczyna się go pozbędzie, bo sprawdzone metody na szybkie zakańczanie takich znajomości zawsze mogą się przydać, ale szybko okazało się, że to typ, który wcale nie jest taki beznadziejny, tylko totalnie zdominowany przez władczą mamusię. Anna i Matthias wybierają się na przechadzkę po mieście i nawet znajdują język porozumienia. I tu znowu zaskoczenie: ich znajomość zostaje przerwana przez dziwny wypadek, od jakiego tak naprawdę rozpoczyna się kluczowa część akcji zlokalizowana również w Wenecji, ale XV wiecznej!
Miałem sporą wątpliwość czy to w ogóle będzie ciekawe, bo dawne czasy kojarzą mi się raczej z wszechobecną nudą i brakiem jakichkolwiek rozrywkowych możliwości. Wojny, zarazy, traktaty i takie tam. Sądziłem, że właśnie o tym przyjdzie mi czytać w dalszej części książki, ale pomyliłem się. Nie wiem na ile to fikcja literacka, a na ile prawda (zamierzam to niezwłocznie sprawdzić!), ale po lekturze „Magicznej gondoli” doszedłem do wniosku, że to raczej nasze współczesne rozrywki wypadają blado na tle tych z przeszłości.
Codzienność z dawnych wieków nie jest może szczególnie pociągająca – z książki dowiedziałem się na przykład jak radzili sobie ludzie bez kanalizacji i bez rozwiniętej medycyny – ale za to zabawy i wzajemne relacje osób są, powiedzmy to wprost, imponujące. Możliwość korzystania z internetu czy smartfona zamieniłbym chętnie na olśniewające bale, na których pojawiają się dziewczyny w niesamowitych sukniach, a wszystko jest jak z bajki. Czytając tą książkę można łatwo odnieść wrażenie, że żyjąc współcześnie wiele zyskujemy, ale też wiele tracimy. To porównanie jest bardzo interesujące.
Adam Wiśniewski
Eva Völler
Magiczna gondola
Wydawnictwo Egmont 2012
Zaloguj się i skomentuj. Pośród autorów komentarzy losujemy nagrody książkowe.
Zobacz więcej informacji
Śmiem wątpić czy dzisiejszą młodzież coś może zachęcić do poznawania czegokolwiek poza nowymi aplikacjami na smartfona. Historia to dla nich teraz taki sam koszmar jak matma. Zbędne. Niepotrzebne. Nieżyciowe. Wydaje im się, że wszystko jest w telefonie więc po co uczyć się czegoś, zapamiętywać i poznawać.
Świat dookoła jest szary i smutny. Dzięki „Magicznej gondoli” nie tylko bohaterowie przenoszą się w inną przestrzeń, ale i ja razem z nimi zmieniam rzeczywistość. Bardzo barwnie i pięknie opisuje pisarka realia weneckie, każdy może poczuć się księżniczką lub księciem marząc o podróży w czasie. Ta niezwykła przygoda podobała mi się ponieważ nie każdemu jest dane przeżyć coś niezwykłego. Gdy życie zamyka się w klamrze: szkoła-dom-szkoła-dom i tak codziennie to ucieczką jest dla mnie przygoda jaką mogę przeżyć w literaturze. Bardzo każdemu polecam kto nie ma odskoczni od zmartwień i trosk codziennych, bo tutaj tą odskocznię odnajdzie.
„Magiczną gondolę” czytałam podczas grypy i była ta lektura dla mnie najlepszym lekarstwem. Podróż w czasie jest marzeniem każdego kto lubi przeszłość, jej tajemnice i nieznane uroki. Dzięki „Magicznej gondoli” dowiedziałam się wiele na temat XV wieku we Włoszech i obyczajów tam panujących. Bardzo mnie zaskoczyło na przykład, że osoba posiadająca wiele książek uważana była wtedy za bogacza i że taka zwykła dziewczyna jak ja, której cąłym dobytkiem jest może z 80 własnych książek, byłaby w tamtych czasach yuważana za zamożną osobę. Są to ciekawostki jakich niełatwo znaleźć w podręcznikach do historii, których z reguły nie czytam bo zniechęcają mnie. „Magiczna gondola” zachęciła mnie do XV wieku i jego tajemnic, będę w przyszłości szukała więcej ciekawostek na temat tamtych czasów.
To coś dla mnie, lubię ksiązki historyczne. Pozdrawiam.
Chciałabym pojechać do Wenecji na karnawał w gondolavch, to jest moje marzenie :*
Pojechałoby się, oj pojechało.