Inspiracja i impuls do życiowych zmian dla wielu czytelników na całym świecie!




Spróbujcie wyobrazić sobie życie bez odmierzania czasu. Pewnie nie potraficie. Zawsze wiecie, jaki jest miesiąc, rok, dzień tygodnia. A jednak przyroda nigdy nie zwraca uwagi na czas. Ptaki się nie spóźniają. Pies nie patrzy na zegarek. Sarny nie martwią się kolejnymi urodzinami.

Tylko człowiek odmierza czas.
Tylko człowiek odlicza godziny.
I właśnie dlatego jedynie człowiek doświadcza paraliżującego strachu, którego nie zniosłoby żadne inne stworzenie.
Strachu przed tym, że zabraknie mu czasu.

Zaklinacz czasu to piękna opowieść na miarę Alchemika – książka, która dla wielu czytelników na całym świecie stała się inspiracją i impulsem do życiowych zmian.

Doskonała lektura na początek roku: czas, kiedy planujemy, jak zmienić życie czy jak lepiej spędzać czas z rodziną i przyjaciółmi.

Mitch Albom to uznany autor bestsellerowych książek, dziennikarz, scenarzysta, dramatopisarz, prezenter radiowy i telewizyjny oraz muzyk. Jego książki sprzedały się na świecie w ponad 35 milionach egzemplarzy, zostały wydane w 48 krajach i przetłumaczone na 44 języki. Na ich kanwie powstały cieszące się uznaniem filmy, nagradzane nagrodą Emmy.

Mitch Albom o swojej książce:
Po pierwsze, chciałem osiągnąć rytm tykającego zegara. Po drugie, zależało mi na prostocie stylu przypominającej styl bajki. Uważam, że kiedy pisze się na wielkie tematy – a znaczenie czasu to niewątpliwie wielki temat – ciekawiej jest zachować prosty styl. Łatwiej wtedy dotrzeć do czytelnika z przekazem.

Ludzie zawsze zastanawiają się, kto wynalazł to czy tamto. I zawsze wydaje nam się, że wszyscy wynalazcy musieli być bardzo dumni ze swoich odkryć. Ale ja zacząłem się zastanawiać, jak niewinny musiał być świat, zanim nie zaczęliśmy mierzyć czasu, zamartwiać się, że będziemy „zbyt starzy” lub że zmarnujemy swoje godziny. I tak powstał Dor, Ojciec Czas, który wymyśla zegary i kalendarze, a potem gorzko żałuje swojego wynalazku, ponieważ odkrywa, że jest tak zajęty liczeniem chwil swojego życia, że zapomniał je przeżyć. Moim zdaniem to tragiczna, ale też fascynująca postać.

Wiek to nie są zawody. Jeśli przestaniemy mieć obsesję na punkcie wiecznej młodości, docenimy mądrość, jaka przychodzi z wiekiem. Nie ma nic wstydliwego w starzeniu się, chyba że mówimy o starzeniu się i nieprzeżywaniu życia albo o poświęcaniu całego czasu na pracę.

Mitch Albom
Zaklinacz czasu
Tłumaczenie: Nina Dzierżawska
Wydawnictwo Znak
Premiera: 13 stycznia 2014


Kiedy ma się nieskończoną ilość czasu, nic nie jest wyjątkowe. Jeżeli nigdy niczego nie tracimy ani nie poświęcamy, nie potrafimy docenić tego, co mamy.

***

Zastanówcie się nad słowem „czas”. Używamy go w tylu wyrażeniach. Spędzać czas. Marnować czas. Zabijać czas. Tracić czas. Zdążyć na czas. Najwyższy czas. W stosownym czasie. Poza czasem. Przez dłuższy czas. Stracić poczucie czasu. Pilnować czasu. Być na czas. Mieć dużo czasu. Szkoda czasu. Wyścig z czasem. Wyrażeń z czasem jest więcej niż minut w godzinie.

***

Na biurku stoi duży zegar kominkowy. Ekran komputera odlicza sekundy. Komórka, telefon stacjonarny, drukarka i odtwarzacz DVD – każde z nich ma cyfrowy wyświetlacz odmierzający czas.

***

Za swoich ziemskich dni coś rozpocząłeś. Coś, co zmieni życie wszystkich, którzy przyjdą po tobie.

***

Człowiek rzadko zna swoją własną moc.

***

Raz obudzone pragnienie już nie ustanie.

***

Niebawem człowiek będzie liczyć wszystkie swoje dni, potem mniejsze cząstki dnia, a potem jeszcze mniejsze – aż wreszcie liczenie pochłonie go całkowicie i utraci ten cud, którym został obdarowany na początku czasów: świat.

***

Nigdy nie jest za późno ani za wcześnie. Jest dokładnie wtedy, kiedy trzeba.

***

Dzieci tak rzadko pragną cofnąć czas. Najczęściej im się śpieszy. Chcą, żeby wreszcie zabrzmiał szkolny dzwonek. Żeby nadszedł dzień urodzin.

***

Był taki żart na temat form życia w świecie biznesu. Są tylko dwie: szybcy i martwi.

***

To właśnie wtedy, kiedy jesteśmy najbardziej sami, potrafimy przyjąć samotność drugiego człowieka.


Mężczyzna siedzi sam w jaskini.
Ma długie włosy. Broda sięga mu do kolan. Mężczyzna opiera podbródek w złożonych dłoniach.
Zamyka oczy.
Czegoś słucha. Głosów. Niemilknących głosów. Wznoszą się z sadzawki w kącie jaskini.
To głosy ludzi zamieszkujących ziemię.
Wszystkie chcą tylko jednego.
Czasu.

Jeden z tych głosów to Sarah Lemon.
Współczesna nastolatka wyciąga się na łóżku i wpatruje w zdjęcie w swojej komórce: przystojny chłopak z włosami koloru kawy.
Dzisiaj się z nim spotka. Dziś o wpół do dziewiątej wieczorem. Powtarza podekscytowana:
„Wpół do dziewiątej, wpół do dziewiątej!”, i zastanawia się, co na siebie włożyć. Czarne dżinsy? Bluzkę bez rękawów? Nie. Nie może patrzeć na swoje ramiona. Na pewno nie tę bez rękawów.
– Potrzebuję więcej czasu – mówi.

Jeden z tych głosów to Victor Delamonte.
Zamożny osiemdziesięciokilkulatek siedzi w gabinecie lekarskim. Towarzyszy mu żona. Stół do badań jest przykryty białym papierem.
Lekarz odzywa się cichym głosem.
– Niewiele możemy zrobić – mówi.
Miesiące leczenia nie przyniosły rezultatów. Nowotwór. Nerki.
Żona Victora próbuje coś powiedzieć, ale słowa więzną jej w gardle. Victor odchrząkuje, tak jakby mieli jedną krtań.
– Grace chce spytać… ile czasu mi zostało?

Jego słowa – i słowa Sarah – płyną do samotnego brodatego mężczyzny, który siedzi w jaskini. Ten człowiek to Ojciec Czas.
Może uważacie go za mit, rysunkową postać z karty noworocznej – zgrzybiały, wymizerowany, z klepsydrą w dłoni, starszy niż ktokolwiek inny na tej planecie.
Ale Ojciec Czas jest prawdziwy. I w rzeczywistości nie może się zestarzeć. Pod niesforną brodą i falującymi włosami – to oznaki życia, nie śmierci – kryją się krzepkie ciało i skóra bez zmarszczek, odporne właśnie na to, czym mężczyzna włada.
Kiedyś, zanim jeszcze rozgniewał Boga, był zwykłym człowiekiem i miał umrzeć, gdy nadejdzie kres jego dni.
Teraz jego przeznaczenie jest inne: wygnany do jaskini, musi wysłuchiwać błagań z całego świata – o więcej minut, więcej godzin, więcej lat, więcej czasu.
Siedzi tutaj już całą wieczność. Porzucił nadzieję. Dla każdego z nas jednak gdzieś po cichu tyka zegar. Nawet dla niego.
Wkrótce Ojciec Czas będzie wolny.
Będzie mógł wrócić na ziemię.
I dokończyć to, co zaczął.

Victor Delamonte boi się, że zabraknie mu czasu.
Razem z Grace wychodzą z windy prosto do luksusowego apartamentu.
– Podaj mi swój płaszcz – mówi Grace. Wiesza go w szafie.
Jest cicho. Victor idzie korytarzem, podpierając się laską i mija duży obraz olejny pędzla francuskiego mistrza. W brzuchu czuje rwący ból. Powinien wziąć pigułkę. Wchodzi do swojego gabinetu, wypełnionego książkami, dyplomami i wielkim mahoniowym biurkiem.
Victor myśli o lekarzu. „Niewiele możemy zrobić”. Co to oznacza? Miesiące? Tygodnie? Czy to już koniec? To nie może być koniec.
Słyszy, jak obcasy Grace przemierzają tam i z powrotem wyłożoną kafelkami podłogę. Słyszy, jak żona wystukuje numer telefonu.
– Ruth, to ja – mówi. Ruth, jej siostra.
Grace ścisza głos.
– Wróciliśmy właśnie od lekarza.
Sam w swoim fotelu Victor próbuje obliczyć, ile pozostało mu z kurczącego się coraz bardziej życia. Czuje, jak z jego piersi wyrywa się oddech, jakby ktoś go z niej wydusił. Twarz mu się wykrzywia. Oczy wilgotnieją.

________________________________

Dor i Alli wzięli ślub.
Stanęli razem przy ołtarzu w ciepłą jesienną noc. Wymieniono podarunki. Alli miała na twarzy welon. Dor wylał na jej głowę wonny olejek i oznajmił:
– Oto moja żona. Złożę u jej stóp srebro i złoto.
Tak właśnie się to odbywało w tamtych czasach.
Dor poczuł, jak spływa na niego ciepło i spokój, kiedy wymawiał te słowa – „Oto moja żona” – bo od dzieciństwa Alli była dla niego jak niebo, zawsze w pobliżu. Tylko ona potrafiła odwrócić jego uwagę od obliczeń. Tylko Alli potrafiła przynieść mu wody z wielkiej rzeki i usiąść koło niego, nucąc słodką melodię, a on popijał z kubka i nie zdawał sobie nawet sprawy, jak długo się w nią wpatruje.
Teraz byli małżeństwem. Dor czuł się szczęśliwy. Dostrzegł przez chmury sierp księżyca i skorzystał z tego, aby oznaczyć tę chwilę; światło tej nocy, kiedy się pobrali.

________________________________

Lorraine wiedziała, że w grę wchodzi jakiś chłopak.
Z jakiego innego powodu jej córka mogłaby włożyć wczoraj wysokie obcasy? Miała tylko nadzieję, że Sarah nie wybrała sobie palanta w rodzaju swojego ojca.
Grace wiedziała, że Victor jest sfrustrowany.
Nie cierpiał przegrywać. Bolało ją, że ta ostatnia walka, walka przeciwko śmiertelnej chorobie, musi skończyć się porażką.

 
Wesprzyj nas