Jest to po prostu książka o uczuciu – nigdy nieprzemijającej miłości do drugiego człowieka, do świata, do poezji i do życia w całej jego okazałości.
W “Życiu listami pisanym” Agnieszka Stabro ukazuje Marię Pawlikowską-Jasnorzewską nie tylko jako wspaniałą poetkę, pełną sprzeczności kobietę czy wielką indywidualistkę, lecz również jako człowieka złamanego przez życie, wojnę i ciężkie problemy zdrowotne. Jak poetka postrzegała własne ciało przed chorobą i w jej trakcie? Czy umiała pogodzić się ze zmianami, które odciskał na nim czas? Jak znosiła chorobę i samotność?
To poruszająca książka o uczuciu – nigdy nieprzemijającej miłości do drugiego człowieka, do świata, do poezji i do życia w całej jego okazałości.
Znalazłem egzotyczny kwiat, którego nigdy nie opuszczę.
Stefan Jasnorzewski o Marii Pawlikowskiej
Agnieszka Bryndza-Stabro
Życie listami pisane. Zbeletryzowana opowieść o Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej
Wydawnictwo Bellona
Premiera: 08.2013
wkrótce…
“Wciąż rozmyślasz. Uparcie i skrycie.
Patrzysz w okno i smutek masz w oku…
Przecież mnie kochasz nad życie?
Sam mówiłeś przeszłego roku…
Śmiejesz się, lecz coś tkwi poza tym.
Patrzysz w niebo, na rzeźby obłoków…
Przecież ja jestem niebem i światem?
Sam mówiłeś przeszłego roku…”
Była autorką wspaniałych wierszy, a ich strofy idą ze mną przez całe życie. Pamiętajmy o tej wspaniałej poetce i artystce!
W jakiejś gazecie czytałam że rodzina obu sióstr oraz spadkobiercy dalsi utrudniają pisarzom i dziennikarzom pisanie o rodzinie Kossaków jak moga. Bylo to opisane w kontekście jakiejś książki historycznej, nie zapamiętałam jej tytułu, gdzie pojawiają się Madzia i Lilka. Interesuje mnie czy autorka tej książki miała tez jakies nieprzyjemne przejścia ze spadkobierami, może ktoś z was coś wie? Zainteresowała mnie taka postawa przez jej absurdalnośc. Obie panie prowadziły życie osób publicznych, pokazywały się w środowiskach nie tylko artystycznych i były w swoim czasie personami na ustach wszystkich. Robiły tak z własnej nieprzymuszonej woli i nie wyrażały swoim zachowaniem sprzeciwu wobec mówienia i pisania o nich, wręcz wiele świadczy o tym że czerpały przejmność z bycia niejako “na świeczniku”. Ich twóroczość, mam na myśli obie panie, przetrwała do dzisiaj i ludzie interesują się nią co trzenba poczytać za niemałe wyróżnienie, kiedy żyjemy w czasach, gdzie na jeden dzień przypada w Empiku kilkanaście lub więcej (!!!) premier nowych książek. Mając to na uwadze uważam protesty spdadkobierców czy też ich ingerencję albo niechęć do pisarzy za zupełnie nieuzasadnioną bądź nawet absurdalną właśnie taką formą absurdu z jakiej obie artystki kpiły. Smutne to jest aby zagradzać drogę do zainteresowania twórczyniami dorobku kulturalnego jaki wiele osób docenia do dziś i chciałoby o ich autorkach wiedzieć jak najwięcej.
Fragment nie otwiera się