Amerykański pisarz J.D Landis w swojej najnowszej powieści „Dagny. Życie i śmierć” pokusił się o odmalowanie losów słynnej femme fatale, artystki i muzy artystów – Dagny Przybyszewskiej. Na rusztowaniu z faktów oparł poetyczną opowieść osadzoną w środowisku awangardowych artystów z przełomu XIX i XX wieku.

Dagny. Życie i śmierć„Dagny. Życie i śmierć” to powieść zaliczana do gatunku fikcji historycznej, w którym życiorysy realnie istniejących osób stają się kanwą do snucia bardziej lub mniej prawdopodobnych opowieści o ich losach. Książka J.D Landisa, opowiadająca o małżeństwie Dagny Juel i Stanisława Przybyszewskiego zalicza się do tych bardziej realnych, chociaż sama konwencja to czysta fantazja: o losach inspirującej kobiety opowiada na kartach książki Władysław Emeryk, jej wielbiciel i kochanek. Dysponent jej pamiętnika, o którym – w realnym świecie – wiadomo, że nigdy nie został odnaleziony. Wybór takiej formy narracji nie przeszkodził Landisowi we w miarę precyzyjnym trzymaniu się faktów potwierdzonych badaniami biografów. Trzymanie się faktów nie przeszkodziło z kolei w stworzeniu sugestywnego obrazu berlińskiej i krakowskiej bohemy.

Sacrum i profanum

J.D Landis nieustannie zaskakuje czytelnika kontrastami. Język jakiego używa jest na przemian poetyczny i brutalny. Ten zabieg nie dziwi. Mówimy przecież o przedstawieniu życia artystów, którzy podróżowali od wzniosłości do rynsztoka. Zachwycali talentami, przerażali żyjąc w sposób zbliżony do marginesu społecznego. Korzystając nie tylko z doboru przeciwstawnego słownictwa Landis zabiera czytelników do świata, gdzie sacrum codziennie ściera się z profanum, a normy znane zwykłym śmiertelnikom nie mają zastosowania.

To świat gdzie mąż radzi się swej ukochanej żony w sprawach konfliktów między jego kochankami, a żona namiętnie spędzając czas z kochankiem poleca dzieci opiece dwóch innych wielbicieli przebywających z nią w tym samym pensjonacie. Wzniosłe idee pączkują obficie podlewane alkoholem, moralność nie jest cnotą, a nawet tematem do rozważań. Nic nie jest dobre albo złe, bo wszystko jest sztuką. Szatan Przybyszewski, jego akolici i największa muza orbitują poza rzeczywistością zwykłych ludzi choć w tej samej przestrzeni. Biorą z życia to, na co aktualnie mają ochotę: raz chrzest wodą święconą raz piwem. Raz miłość absolutną, raz absolutną nienawiść i ból.

Wzniosłe idee pączkują obficie podlewane alkoholem, moralność nie jest cnotą, a nawet tematem do rozważań. Nic nie jest dobre albo złe, bo wszystko jest sztuką.

Czytelnik niewątpliwie zada sobie pytanie: na ile to fantazja autora, a na ile wierny obraz losów Dagny i Stanisława Przybyszewskich. „Chociaż niniejsza książka jest fikcją literacką, starałem się by w jak największym stopniu odpowiadała faktom. Występują w niej postaci historyczne, a ich wzajemne związki zostały przedstawione możliwie najwierniej. Na szczęście najbardziej intymne relacje mogą być jedynie przedmiotem domysłów” – pisze J.D. Landis w końcowych podziękowaniach i wyjaśnia czytelnikowi kiedy, w fabule, celowo rozminął się z faktami biograficznymi.

Fakty a rzeczywistość

Komu zawartych w książce wyjaśnień będzie mało ten może sięgnąć po publikacje, z których korzystał autor tworząc powieść. Czołowe miejsce pośród nich zajmuje książka „Dagny. Dagny Juel Przybyszewska, The Woman and the Myth” napisana przez Mary Kay Norseng. Od siebie zaś polecić mogę biografię „Dagny Juel Przybyszewska. Fakty i legendy” napisaną przez Aleksandrę Sawicką – jak dotąd najbardziej obszerną i wnikliwą pracę poświęconą artystce, która w bibliografii sporządzonej przez J.D. Landisa nie znalazła się.

Sawicka jest naukowcem, doskonale zna norweski, szwedzki, niemiecki i angielski, a zatem wszystkie języki, którymi operowali bohaterowie opisani tak przez nią w pracy naukowej jak i przez J.D Landisa w powieści. Lingwistyczne umiejętności pozwoliły Jej sięgnąć do źródeł pozostających poza zasięgiem (czy też w zasięgu utrudnionym) wcześniejszych biografów Przybyszewskich. Stąd wierność w opisaniu losów Dagny, jej męża i otoczenia, jest u Sawickiej najbliższa rzeczywistości.

Czytelnik szczególnie zainteresowany może więc zestawić na własną rękę fikcję literacką i najnowszy stan badań nad życiem Dagny Juel Przybyszewskiej. By nie psuć przyjemności z tego potencjalnego porównania powiem tylko, że Sawicka demistyfikuje mity dotyczące Dagny, a Landis podtrzymuje wszystkie znane i słowami bohaterów dodaje kilka swoich.

Landis podtrzymuje wszystkie znane mity dotyczące Dagny i słowami bohaterów dodaje kilka swoich.

Jego Dagny jest bóstwem otoczonym przez wielbicieli skłonnych całować ślady jej stóp, sprawczynią zbiorowej ekstazy i wielu ekstaz indywidualnych. Bardziej zjawą niż kobietą z krwi i kości, wcieleniem poezji i personifikacją sztuki.

Powieść utkana z wyobrażeń o rudowłosej nimfie powielanych przez lata ma tę zaletę, że błyskawicznie przenosi czytelnika do czasów, gdy te wyobrażenia powstawały: z plotek, niedopowiedzeń, marzeń. Gdyby nie one, trzeba to zaznaczyć, pamięć o Dagny nie miałaby raczej szansy przetrwać do chwili gdy zainteresowali się nią naukowcy. Książka Landisa poniesie ją natomiast przez kolejne lata.

(AK)

Przeczytaj zapowiedź książki i fragment

 

 
Wesprzyj nas