Joy E. Stocke i Angie Brenner w książce „Romans z Turcją” spisały swoje wspomnienia z podróży do tym wielokulturowym i niezwykle barwnym kraju. W rezultacie powstała książka ukazująca Turcję daleką od wizji z folderów turystycznych: prawdziwą i przez to jeszcze bardziej fascynującą.
Wendy zrobiła jedną dobrą rzecz i popełniła całą masę pomyłek. Wprawdzie utopiła swój majątek w zrujnowanym pensjonacie i dała się omotać przystojnemu tureckiemu bawidamkowi, który zapewniał, że zna się na prowadzeniu restauracji, choć wcześniej był tylko kelnerem, ale – co dla czytelnika najważniejsze – jednocześnie doprowadziła do poznania się Joy i Angie. Dwóch Amerykanek, które przyjechały do Turcji by pomóc jej w prowadzeniu wyżej wspomnianego pensjonatu.
I choć pensjonat upadł, a miłość do lowelasa gdzieś wyparowała to dwie operatywne kobiety zdążyły zawrzeć przyjaźń. Ta zaś dała początek licznym podróżom do Turcji na przestrzeni wielu lat i wreszcie także książce. „Romans z Turcją” to wielobarwna i wielowątkowa relacja dwóch kobiet pochodzących z zachodniego kręgu kulturowego, które zakochały się w muzułmańskim kraju, jego mieszkańcach i stylu życia.
Amerykanki nie przypuszczały, że miłość do Turcji tak bardzo się w nich rozwinie. Po prostu odpowiedziały na prośbę o pomoc, która wypłynęła od ich znajomej. Ale życie lubi pisać swoje własne scenariusze nie oglądając się na intencje bohaterów.
Przyjechały raz, drugi i wtóry. Wciąż zachłannie pragnąc zobaczyć więcej, poznać lepiej.
Ich wspólna przygoda zaczęła się w nadmorskiej miejscowości turystycznej Kalkan, ale przeniosła się też do bajecznego, kosmopolitycznego Stambułu, miejscowości Konya gdzie wciąż czci się mistyka Rumiego, do wielkiej Ankary, małej miejscowości Wan znanej z lokalnej rasy kotów posiadających jedno oko zielone, a drugie niebieskie czy wręcz w okolice świętej góry Ararat, gdzie wciąż panuje idea godziny policyjnej i nawet Noe miałby w dzisiejszych czasach problem by dostać się tam ze swoją arką – której, nota bene, na strzeżonych dziś przez wojsko zboczach, nierzadko szukano. Przemierzając kolejne kilometry, poznając następne miasta, miasteczka i wioski kobiety zyskują też towarzyszy i przyjaciół, którzy dzielą się z nimi opowieściami, częstują strawą i pomagają poznać lokalne zwyczaje.
Wszystkie podróże Joy i Angie ukazują, że wysiłek zrozumienia innej kultury warto podjąć.
Każdy akapit tej książki przypomina o tym, że wiedza o cudzych zwyczajach, przekonaniach i sposobie patrzenia na świat jest jedyną drogą do wzajemnego zrozumienia. Szczególnie wymownie potwierdza ten fakt zdarzenie jakie miało miejsce podczas wizyty Joy i Angie w szkole języka angielskiego w miejscowości Trabzon. Jedna z tureckich uczennic powiedziała wtedy: „Uczę się angielskiego, żeby poznać waszą kulturę, ale nigdy nie pojadę do Ameryki. Uważam, że to zbyt niebezpieczne. Wasz prezydent ciągle mówi o wojnie. No i wszyscy mają tam broń.”
Pisarki przyznają, że osłupiały słysząc te słowa. W zachodnim kręgu kultowym to przecież kraje muzułmańskie uważa się za niebezpieczne. Ale, jeśli przez chwilę bacznie się zastanowić to przecież nie w tureckich szkołach zdesperowana młodzież potrafi grozić bronią albo wręcz strzelać do swoich kolegów. Takie doniesienia płyną do nas z USA, bezpiecznego kraju wszelkich swobód.
Czytając „Romans z Turcją” nierzadko miałam wrażenie, że kultura krajów zachodu postrzegana jest powszechnie jako ta „lepsza” tylko dlatego, że lepiej ją znamy. Gdyby więcej Europejczyków i Amerykanów zdecydowało się na wysiłek zrozumienia zasad i zwyczajów obowiązujących w świecie Islamu wówczas okazałoby się, że wcale nie są one ani dziwne ani niecywilizowane. Są po prostu inne. A to co nieznane budzi strach, zaś strach prowokuje agresję. I oto kłopot gotowy.
Więcej można zyskać poznając się nawzajem niż zamykając się na to co nieznane
Wszystkie podróże Joy i Angie ukazują, że wysiłek zrozumienia innej kultury warto podjąć. Pisarki wciąż powracając do Turcji zdobywają nowych przyjaciół, poznają coraz lepiej obyczajowość Turków, a z ich stylu życia czerpią wiele dobrego dla siebie. Jak wszędzie na świecie natrafiają na ludzi dobrych i bezinteresownych, gadatliwych, mrukowatych, otwartych i skrytych. Fanatycznie przywiązanych do tradycji i takich, którzy w ogóle nie zwracają na nią uwagi. Trzeba przyznać, że taką różnorodność zastałyby tak samo w Norwegii, Chinach czy Polsce.
Można oczywiście podsycać w sobie przywiązanie do stereotypów i wierzyć, że bardzo się różnimy od innych narodowości, tylko po co? Więcej można zyskać poznając się nawzajem niż zamykając się na to co nieznane. „Romans z Turcją” bardzo do takiej otwartości zachęca.
Wanda Pawlik
Joy E. Stocke i Angie Brenner
Romans z Turcją
Wydawnictwo Lambook
Premiera: 27 maja 2013
Stambuł to piękne miasto. Warto przeczytać też „Oko świata”
Byłam w Turcji wielokrotnie i przyznam, że nie spotkało mnie nic niemiłoego. Mężczyźni tureccy są czarujący wobec kobiet obcokrajowców kuchnia jest wspaniała, można nie wstawać od stołu wcale! I te słodycze lokalne są najlepsze na świecie nie jadłam smaczniejszych. Sięgnę po tę książkę i mam nadzieję, że recenzja jest praswdziwa i nie rozczaruję się bo znam dobrze ten kraj i od razu rozpozna,m jesli to jest książka „pisana z hotelu” przez kogoś kto nie wyszedł poza onbręb kurortu turystucznego. Poznał Turcję dobrze i mogę to powiedzieć!