Autorka prezentuje środowisko przedwojennych przemysłowców i biznesmenów – ludzi zawodowo związanych z polską gospodarką i finansami. Przedstawia je na tle ówczesnych uwarunkowań ekonomicznych, politycznych i społecznych, kreśląc panoramę kraju po odzyskaniu niepodległości, na którą składały się zniszczenia wojenne, dziedzictwo zaborów, wahania koniunktury, wojny celne, niedoskonałe ustawodawstwo pracy…


Ludzie interesu w przedwojennej PolsceSukces przedwojennego przedsiębiorcy czy finansisty uzależniony był od wielu okoliczności, dziwnie podobnych do stwarzanych przez współczesność – pożądane było odpowiednie wykształcenie, przygotowanie praktyczne, ale przede wszystkim umiejętność dostrzegania sprzyjających okoliczności zarobku. Przedsiębiorca – organizator produkcji i sprzedaży towarów – musiał radzić sobie także z przeciwnościami losu – kryzysem gospodarczym, konkurencją, robotniczymi strajkami, pożarem zakładu…

To opowieść o ludziach i ich „biznesach”, o przebojowości i sprycie, ich wyborach, wartościach, jakimi się kierowali, o ich życiu codziennym, hobby, rozrywkach – ze względu na zasobność portfeli czasem bardzo widowiskowych – są nie tylko ciekawą lekturą, ale mogą też stanowić doskonałą inspirację dla współczesnych biznesmenów.

Autorka śledzi losy kilkunastu postaci, które stanowiły o obrazie polskiej przedwojennej przedsiębiorczości, prezentując sylwetki kilkunastu właścicieli większych i mniejszych firm z różnych branż i regionów. Stara się pokazać nie tylko ich sukcesy i porażki, ale również cechy charakteru, umożliwiające im spektakularne osiągnięcia, często na skalę wykraczającą poza granice RP. Nazwiska takie, jak Wedel czy Goetz-Okocimski, medialny koncern IKC czy sukcesy przemysłu chemicznego, robią wrażenie nawet dzisiaj.

Całość ubarwiają dygresje o badaniach naukowych, niecodziennych wynalazkach, nowoczesnej reklamie, metodach zarządzania czy podejściu do pracowników. W przedwojenny klimat wprowadzają ilustracje z epoki – zdjęcia, wycinki prasowe, reklamy.

Autorka prezentuje wnikliwe spojrzenie na przedwojenną gospodarkę, z jej jasnymi i ciemnymi stronami, z siecią wzajemnych powiązań polityczno-biznesowych, bez mitologizowania i przekłamań. Opracowanie ma charakter popularny, niemniej jednak dbałość o stronę faktograficzną sprawia, że mogą po nie sięgnąć nie tylko tzw. zwykli czytelnicy, ale również specjaliści od historii i historii biznesu – jest ono oparte na źródłach z epoki (prasa, również branżowa, publikacje okolicznościowe, kwerenda w muzeach i archiwach).
Jak stwierdziła sama autorka – trzeba mieć skłonności detektywistyczne, by pisać o ludziach interesu Drugiej Rzeczypospolitej, bo paradoksem naszej historii jest to, że często wiemy więcej o przemysłowcach i fabrykantach końca XIX wieku niż o przedsiębiorcach dwudziestolecia międzywojennego. Tym bardziej należy docenić jej uwieńczone sukcesem starania.

W potocznym mniemaniu na obraz dwudziestolecia składa się pasmo nieustających sukcesów, zwłaszcza gospodarczych – to przekonanie ukształtowało się na fali idealizowania przedwojnia dopiero po 1945 r., gdy do władzy doszli komuniści. Nie poddając się obiegowym stereotypom, autorka docenia spektakularne osiągnięcia, dlatego czytelnik będzie miał okazję docenić widoczną w publikacji przemyślaną wizję rozwoju gospodarczego, skalę wielkich krajowych inwestycji, odkrycia naukowe i wynalazki skutecznie wdrażane w konkretnych gałęziach przemysłu. W czasie, gdy 60% wszystkich kapitałów zagranicznych ulokowanych w Polsce stanowiło własność wielkich koncernów ze Stanów Zjednoczonych, Niemiec i Anglii, rodzimie osiągnięcia muszą robić wrażenie.

O powodzeniu firmy decydowały: rzutkość, odwaga, wiedza, umiejętność lawirowania przedsiębiorcy wśród zmieniających się okoliczności gospodarczych i politycznych, także szczęście i pewna doza bezwzględności. Autorka opisuje kariery ludzi, których biznesowa intuicja i odwaga w podejmowaniu decyzji były bezprecedensowa.

To kolejny tytuł z bardzo ciekawej serii pokazującej nieczęsto eksponowane w książkach strony przedwojennej rzeczywistości (Dobre maniery w przedwojennej Polsce, Życie przestępcze w przedwojennej Polsce), mającej swoich wiernych czytelników.

O autorce
Maria Barbasiewicz – historyk, w swoim dorobku ma liczne dokumentacje historyczno-urbanistyczne i architektoniczne, jak również książki, m.in. Dobre maniery w przedwojennej Polsce. Savoir-vivre, zasady, gafy.

Maria Barbasiewicz
Ludzie interesu w przedwojennej Polsce. Przedsiębiorcy, filantropi, kapitaliści
Wydawnictwo PWN
Premiera: 15 kwietnia 2013 r.


Lata 1926–1929 okazały się okresem koniunktury gospodarczej: z jednej strony zaczęły być odczuwalne skutki konsekwentnie przeprowadzonych reform oraz gospodarcze inicjatywy nowego rządu z ministrem przemysłu i handlu Eugeniuszem Kwiatkowskim, z drugiej strony – na skutek wielomiesięcznego strajku górników w Anglii – otworzyły się chłonne rynki zbytu dla węgla. Stał się on towarem deficytowym i na rynkach europejskich osiągał wysokie ceny. Dla Polski było to bardzo korzystne, bo zwiększony eksport polskiego węgla po dobrych cenach napędzał całą gospodarkę.

Sprzedawano więc cenny surowiec i równocześnie intensywnie inwestowano: wtedy to właśnie powstawał port morski w Gdyni, a także największa w Europie inwestycja kolejowa – magistrala węglowa łączącą Śląsk z Wybrzeżem. Przedsiębiorcom opłacało się inwestować, bo – w sytuacji poprawiających się warunków bytowych społeczeństwa – rósł popyt na ich towary. Tempo wzrostu wytwórczości w Polsce było w tym okresie imponujące – w ciągu trzech lat produkcja przemysłowa zwiększyła się o 29%; wydobycie węgla wzrosło o 30%, produkcja koksu o 91%, produkcja stali o 75%. Równocześnie spadało bezrobocie, bo rąk do pracy potrzebował zarówno przemysł, jak też transport, usługi, rzemiosło.

Ożywienie gospodarcze odczuli też rolnicy: był zbyt na produkty żywnościowe, a to zachęcało do zwiększenia produkcji. To były dobre lata dla gospodarki Drugiej Rzeczypospolitej.

*****
W dwudziestoleciu międzywojennym polska gospodarka funkcjonowała zgodnie z zasadami państwa kapitalistycznego: przeważająca część przedsiębiorstw pozostawała w rękach prywatnych. Były jednak w tej regule wyjątki. Pod szczególną opieką państwa był np. przemysł zbrojeniowy oraz konkretne przedsiębiorstwa w sposób bezpośredni związane z obronnością kraju. Równie wielką wagę władze przykładały do produkcji i obrotu towarami podlegającymi państwowemu monopolowi.

Skarb państwa czerpał dochody z monopolu spirytusowego, tytoniowego, solnego, zapałczanego oraz monopolu na prowadzenie loterii. Po reformach Grabskiego w budżecie państwa zaznaczyła się pozytywna tendencja: rósł udział podatków bezpośrednich, a jednocześnie nastąpiło przekształcenie proporcji w podatkach pośrednich: znaczenie traciła akcyza, natomiast rosły wpływy z monopoli. W latach 1926–1935 monopole dawały skarbowi ponad 28% wszystkich dochodów i były pewną, stabilną podstawą budżetu. W celu zmaksymalizowania wpływów do budżetu starano się zwiększyć u konsumentów zapotrzebowanie na te produkty. Czyż nie takie były cele wielkich akcji reklamowania papierosów?

Po koniunkturze lat 1926–1929 nastąpiło załamanie gospodarki w latach wielkiego światowego kryzysu. Rozpoczął się jesienią 1929 roku od szalonego spadku cen akcji na giełdzie papierów wartościowych w Nowym Jorku i paniki inwestorów. Skutkiem tego było zahamowanie finansowania inwestycji przez emisję akcji, co wywołało lawinową recesję we wszystkich gałęziach gospodarki.

Kryzys ogarnął Amerykę i Europę, również Polskę. Gwałtowny spadek produkcji wywołał falę bezrobocia. Wiele firm upadało. W tym trudnym dla gospodarki okresie następowały też zmiany w funkcjonowaniu przedsiębiorstw i w polityce ekonomicznej państw.

Przedsiębiorcy, szukając form skutecznej ochrony swych firm i majątków, zainteresowani utrzymywaniem (lub narzuceniem) określonego poziomu cen – łączyli się w kartele, zabiegali o zmonopolizowanie produkcji. Kryzys nie sprzyjał handlowi międzynarodowemu, więc poszczególne kraje – pragnąc pozyskać niezbędne dewizy – uciekały się często do dumpingu, czyli sprzedaży towarów po cenach niższych od kosztów poniesionych przy produkcji. Różnicę pokrywano, zawyżając ceny zbytu towarów sprzedawanych na rynku wewnętrznym.

W większości krajów kryzys trwał do 1933 roku, w Polsce natomiast dłużej – aż do roku 1935. Było to spowodowane kilkoma czynnikami, przede wszystkim: większymi niż gdzie indziej zniszczeniami po I wojnie światowej, krótszym niż w innych krajach europejskich okresem prosperity, niskim stopniem rozwoju gospodarczego. Spowalniająco na wychodzenie z kryzysu działało też trwanie przy wymienialności krajowej waluty na złoto; w latach kryzysu wiele państw odeszło od tego systemu, m.in. Wielka Brytania i USA.

Właściciele zakładów przemysłowych, chcąc przetrwać trudne czasy, bardzo ostrożnie planowali i inwestowali. Musieli też na bieżąco uwzględniać koszty produkcji, w tym wynagrodzenie pracowników. Wysokość płac była częstym źródłem konfliktów między zatrudnionymi a pracodawcami. Ostatecznym
argumentem robotników były strajki. Pracodawcy nie byli skłonni podwyższać uposażeń – czekali na obniżenie żądań, grozili zwolnieniem z pracy, niekiedy dochodziło do rozstrzygnięć siłowych.

******
Przedstawiciele wielkiego kapitału zasiadali w parlamencie, rządzie oraz organizacjach doradczych – ich aktywne uczestnictwo w polityce i skuteczne lobbowanie wywierały wpływ na kształt polityki ekonomicznej państwa, a w społeczeństwie utrwalały przekonanie o wszechwładzy finansistów i sile pieniądza. Opinia ta nie była pozbawiona podstaw. Wieloletni dyrektor Lewiatana, Andrzej Wierzbicki, w jednym ze swych przemówień wyraźnie stwierdził, że stojąc na czele tej organizacji, decydował o powstawaniu i upadkach rządów w Polsce, a także obsadzaniu przynajmniej takich kluczowych stanowisk, jak ministra przemysłu i handlu czy też skarbu.

 
Wesprzyj nas