Mark Twain uchwycił w „Przygodach Tomka Sawyera” ponadczasowe oblicze udanego dzieciństwa. Komu dziś bardziej spodoba się ta książka: współczesnym dzieciom czy rodzicom?

Przygody Tomka SawyeraTomek Sawyer to postać zadomowiona w kanonie literatury dziecięcej. Jego przygody, stworzone przez Marka Twaina, urzekają czytelników od blisko 150 lat i nie sposób powiedzieć by powieść jakkolwiek straciła na aktualności. Przeciwnie: nowe czasy pozwalają odczytywać ją w nowych kontekstach by stwierdzić, że wciąż smakuje tak samo dobrze.

Fabuła jest powszechnie znana, ale warto przypomnieć, że Mark Twain, spisując przygody małego urwisa w 1876 roku nie musiał nadwerężać swej fantazji – a raczej pamięć, bo zawarł w książce wiele swoich własnych przeżyć. Przypisał je bohaterom wzorowanym na kolegach z dzieciństwa. Także krewnym, sąsiadom i mieszkańcom miasteczka gdzie się wychował nadał literackie twarze.

Gdy książka ukazała się w Ameryce po raz pierwszy niejedna osoba rozpoznała w niej siebie, a i zapewne niejedna się obraziła ze względu na rys satyryczny, tym wyraźniejszy, im bliżej czasów powstania ją czytano. Z latami satyra personalna wyblakła, choć pozostała ta ponadczasowa, piętnująca ludzkie przywary niezależne od miejsca i czasu. Na pierwszym planie trwają dziś wątki przygodowe, tak dobrze skonstruowane, że trudno przypuszczać by kiedykolwiek miały się zdezaktualizować.

Przygody Tomka SawyeraObecnie „Przygody Tomka Sawyera” są dostępne w Polsce w serii “Klasyka z feniksem” wydawnictwa „Skrzat”. Nowego przekładu dokonał Paweł Beręsewicz, który nie tylko zajmuje się tłumaczeniami z języka angielskiego, ale też sam pisze powieści, opowiadania i wiersze dla dzieci. O klasie jego prac świadczą przyznane mu nagrody: “Guliwera”, konkursu literackiego Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek, Nagrody Literackiej im. Kornela Makuszyńskiego. Wspominam o tym, bo jego tłumaczenie dodało powieści sporo uroku. Daje się w nim odczuć lekkość i polot. Spodoba się czytelnikom bo zarazem oddaje klimat znany z oryginalnej wersji „Przygód Tomka Sawyera”, jest całkowicie zrozumiałe w kontekście współczesności i do tego nie traci niczego w zakresie językowego nakreślenia rzeczywistości współczesnej fabule.

Obecnie najbardziej książkę tę chciałbym polecić uwadze młodych rodziców. Tych, którzy nie odstępują swoich dzieci ani na krok i niemalże od urodzenia zapełniają im czas trudną do zliczenia ilością zajęć pozaszkolnych. Markowi Twainowi udało się bowiem uchwycić w „Przygodach Tomka Sawyera” ponadczasowe oblicze udanego dzieciństwa, a nie jest nim takie, gdy rodzice i inni opiekunowie śledzą każdy gest i poczynanie młodego człowieka albo decydują o tym czym dziecko ma się interesować, co ma je bawić i co najlepiej posłuży jego rozwojowi. Nie, nikogo nie namawiam by pozwalał dziecku na eskapady po cmentarzach o północy czy zabawy z udziałem zdechłych szczurów.

Markowi Twainowi udało się bowiem uchwycić w „Przygodach Tomka Sawyera” ponadczasowe oblicze udanego dzieciństwa

Specyfika niektórych zajęć opisanych w książce bezsprzecznie odnosi się do czasów i miejsc, w których fabuła została osadzona, a zatem do sennego miasteczka nad brzegiem Mississippi w połowie XIX wieku. Niemniej nic, a nic nie zmieniły się, przez blisko dwa stulecia, rodzaje doznań jakich powinno doświadczyć dziecko by stać się pewnego dnia odważnym i kreatywnym człowiekiem. Samodzielność, zaradność, odwaga, ciekawość, kreatywność, szlachetność i spontaniczność nigdy nie są wrodzone. Wynikają z doświadczeń, na które to przecież rodzic wyraża zgodę – lub nie. Bohater Twaina, zagubiony w jaskini potrafił zająć się towarzyszącą mu koleżanką, zachować trzeźwość umysłu i opanowanie. A przecież to zaledwie około dziesięcioletni brzdąc.

Części rodziców może się to wydawać całkowitą fikcją literacką, a jednak ja dobrze pamiętam takie dzieci, moich dawnych rówieśników. Czasy powojenne, w których dorastaliśmy, sprawiały, że rodzice mieli poważniejsze sprawy na głowie niż zastanawianie się nad każdą chwilą z życia nas, najmłodszych. Miało to sporo zalet, tak dla nas jak i dla nich: przede wszystkim nie musieli przeżywać strapienia czy poradzimy sobie w życiu gdy dorośniemy. Było to oczywiste. W przypadku współczesnych dzieci, trzymanych w złotych klatkach, dozorowanych i wyręczanych we wszystkim przez rodziców wcale takie oczywiste nie jest. Książka Twaina u dorosłego czytelnika w naturalny sposób wzbudza refleksję nad wychowaniem dzieci. A jeśli nawet nie przyczyni się do modyfikacji założeń wychowawczych to może chociaż przypomni niektórym rodzicom, że trzeba dziecku zostawić czas wolny na marzenia.

Przygody Tomka SawyeraZaręczam państwu, że nie sposób marzyć o zostaniu odkrywcą nieznanych lądów, szukaniu skarbów i pirackich przygodach kiedy ma się narzucone kajdany nieustannych lekcji języków obcych, gry na tym i owym, wizyt u logopedy i ortodonty. Czytanie „Przygód Tomka Sawyera” w odniesieniu do współczesnej rzeczywistości stanowić powinno dla dorosłych upomnienie by nie przekształcali dzieci w swoje miniaturowe, zapracowane od rana do nocy, wersje. Zaś dla dzieci jest, tak jak zawsze było, po prostu znakomitą zabawą. (O)

Ilustracje do tekstu stanowią fotosy z filmu „Tom Sawyer” (2011).

Mark Twain
Przygody Tomka Sawyera
Wydawnictwo Skrzat 2011

 

 

 
Wesprzyj nas