Wielkie sukcesy artystyczne wymagają równie wielkich wyrzeczeń. Te zaś niekoniecznie stają się udziałem samych twórców, ale ich bliskich.
Przeciętny człowiek nie ma szans zrozumieć, co to są cierpienia twórcze. Co to oznacza, że trzeba wynająć osobne mieszkanie, by pisać opowiadania i powieści, pomimo ustawicznego braku gotówki, bo tam, gdzie się żyje na co dzień, pisać się nie da. Dlaczego rano panuje w domu milczenie, bo rozmowa z żoną mogłaby artystę rozpraszać, a nawet podobnie mogłoby się skończyć, gdyby ktoś na niego spojrzał w trakcie tegoż pisania. Pisania jednego zdania – dodajmy. Bo czasami zmaganiom z jednym tylko zdaniem Ernest Hemingway, późniejszy noblista, poświęcał cały dzień pracy. Dla przeciętnego człowieka to są fanaberie i wariactwa na granicy obłędu.
Z tymi – i całą gamą podobnych osobliwości musiała borykać się Hadley Richardson, pierwsza żona Ernesta Hemingway’a. Wychodząc za niego miała trzydzieści lat. On, o osiem mniej. Nie była podlotkiem nieświadomym z kim bierze ślub. Dodatkowo Ernest wcale nie krył się ze swoimi zamiarami: zamierzam zmienić bieg literatury – mówił. Ale kto młody tak nie mówi? Każdemu wydaje się, ze ruszy z posad bryłę świata, to przywilej młodości mierzyć wysoko i obficie marzyć. Czemu akurat ta dziewczyna miała sądzić, że ta arogancka pewność jej narzeczonego przemieni się w rzeczywistość? Zapewne nie sądziła. O tym jak życie z fascynującym młodym chłopcem z upragnionej przygody zmieniło się w ponurą rzeczywistość napisała Paula McLain oddając głos samej Hadley w książce „Madame Hemingway”.
Opowieść o pierwszym małżeństwie noblisty, opublikowana w Polsce przez Wydawnictwo Bukowy Las, to narracja stworzona na podstawie zachowanych dokumentów i pamiątek, ale też wniosków płynących z powieści samego Hemingwaya. Nie jest tajemnicą, że swe małżeństwo opisał tworząc powieść „Ruchome święto”, lecz Paula McLain szukała wątków biograficznych również w „Słońce też wschodzi”, „W naszych czasach”, „Rajski ogród”, „Śmierć po południu” i „Opowiadania zebrane”. Do wykonania tej pracy potrzeba było niemałej wrażliwości i McLain bezspornie się nią wykazała. Hadley, narratorka i główna bohaterka ma wszak do opowiedzenia niełatwą historię wielkiej miłości, o której można powiedzieć, że została poświęcona na ołtarzu sztuki. Nieskłonny do stałości, głodny nowych wrażeń, intensywnych przeżyć dających bodźce do pisania Hemingway nie docenił oparcia dawanego mu przez zapatrzoną w niego żonę, ze wszechmiar dlań najodpowiedniejszą. O tym, że pierwsze małżeństwo pisarza zakończyło się rozwodem wiemy z historii. Paula McLain za pomocą postaci pierwszej żony artysty ukazuje z analitycznym zacięciem jak to się stało.
Talentowi i pasji tworzenia Hemingway podporządkował życie swoje i żony. Irytował się, gdy próbowała wyrwać go choć na chwilę ze szponów wszechogarniającej namiętności pisania. W latach 20-stych wyjechała z nim z USA do Europy, długo zgadzała się odsuwać czas poczęcia dziecka, bo mąż nie czuł się na rodzicielstwo gotowy, czekała gdy znikał w podróżach służbowych nie mogąc sobie znaleźć miejsca. W oryginale powieść nosi tytuł „The Paris Wife” bo taki też przydomek został nadany Hadley przez biografów Hemingwaya. Była jego paryską żoną – tą, która dzieliła z nim trudy aklimatyzacji w Europie i najcięższe lata, w których starał się, mówiąc najbanalniej – zostać pisarzem. Czytając książkę, nietrudno ulec wrażeniu, że gdyby nie jej wytrwała, codzienna opieka nad artystą, cierpliwość i wsparcie, to być może Hemingway wcale nie trafiłby do panteonu znakomitości światowej literatury. Rozstali się akurat w momencie, gdy zaczął odnosić pierwsze sukcesy. Ta wierna, dobra lecz mało widowiskowa żona przestała pasować do stylu życia jaki nagle stał się jego udziałem choć nie tylko swemu talentowi, a również jej staraniom zawdzięczał pozycję, jaką osiągnął.
Hemingway w Polsce, choć czytany, nie jest otoczony specjalnym uwielbieniem. Możliwe, że właśnie dlatego wydawca zrezygnował z oryginalnego tytułu książki i zastąpił go polskim: „Madame Hemingway”, wszak tylko zagorzałym fanom literatury „paryska żona” kojarzy się z pierwszą żoną tego pisarza. Ta zmiana ma jednak też symboliczne znaczenie – oto tytułem zostaje podkreślone podporządkowanie Hadley Richardson swemu utalentowanemu mężowi. Reasumując: dziewczyny – uważajcie na artystów. (O)
Hadley Richardson urodziła się w 1891 roku jako młodsza córka w rodzinie z St Louis. W dzieciństwie wypadła przez okno co skłoniło jej matkę do poważnie zaawansowanej nadopiekuńczości w dalszych latach. Dopiero śmierć matki uwolniła ją od wyobcowania z grona rówieśników. Ernesta Hemingwaya poznała niedługo po jej śmierci, w roku 1921. Po zaledwie kilku miesiącach narzeczeństwa byli już małżeństwem. Hadley była pierwszą z trzech żon pisarza, matką jego pierwszego syna. Rozwiedli się w 1927 roku.
fot.: John F. Kennedy Library, Ernest Hemingway Collection
Wspaniała książka. Zarwałam dla niej noc i nie żałuję. Jedna z lepiej napisanych fabularyzowanych biografii jakie miałam w rękach. Serdecznie polecam!