Czy we współczesnym sporcie chodzi o szlachetną rywalizację, bicie rekordów i wielkie emocje? A może jest biznesem, w którym nade wszystko liczą się zyski z reklam i z obsługi gigantycznych widowisk sportowych?


Sport nie istniejeMariaż sportu i pieniędzy oraz machinacje finansowe w świecie sportu to kwestie, które pojawiają się w debacie publicznej nie od dzisiaj.

Zdaniem socjologa i kulturoznawcy Jana Sowy oraz filozofa Krzysztofa Wolańskiego sport to nieodłączny element kapitalistycznej nowoczesności – jest nie tylko całkowicie podporządkowany kapitalizmowi, ale odgrywa ważną rolę w jego ciągłych przeobrażeniach.

We wnikliwym i przystępnie napisanym eseju mieszczącym się w nurcie teorii krytycznej autorzy przyglądają się (głównie na przykładzie piłki nożnej) historii transformacji sportu w absurdalnie kosztowny spektakl oraz jej osobliwym, czasem groteskowym, a czasem tragicznym skutkom społecznym. W takim ujęciu sport okazuje się częścią przemysłu rozrywkowego, a zarazem soczewką skupiającą niemal wszystkie najważniejsze procesy współczesnego świata.

Pytanie czy wielkie pieniądze zabijają sportową rywalizację jest zatem pytaniem znacznie szerszym, dotyczącym całej współczesnej kultury.

Jan Sowa (ur. w 1976 r.) – socjolog, teoretyk kultury, eseista. Od 2006 roku doktor socjologii, w 2012 roku habilitował się z kulturoznawstwa. Autor “Sezonu w teatrze lalek i innych esejów” (2003), “Ciesz się, późny wnuku! Kolonializm, globalizacja i demokracja radykalna” (2007), głośnego studium Rzeczypospolitej szlacheckiej “Fantomowe ciało króla”. Peryferyjne zmagania z nowoczesną formąoraz bestsellerowej książki “Inna Rzeczpospolita jest możliwa! Widma przeszłości, wizje przyszłości” (W.A.B. 2015). Jego zainteresowania naukowe obejmują m.in. badania nad nowoczesnością, zagadnienie modernizacji w państwach europejskich, rozwoju kapitalizmu, kwestie kolonializmu, migracji, globalizacji, relacji między Zachodem a innymi cywilizacjami. Teksty Sowy były publikowane w kraju i za granicą, m. in. w Ha!arcie, Philosophie Magazine, Praesens, Lampie, Obywatelu, Krytyce Politycznej, Gazecie Wyborczej, Zielonych Brygadach i magazynie 2+3D.

Krzysztof Wolański – filozof, autor książki “Sędzia Schreber. Bóg, nerwy i psychoanaliza”. Na co dzień uczy literatury w jednym z warszawskich liceów i gra jako środkowy pomocnik w amatorskiej drużynie piłkarskiej Wszystko Jedno.

Jan Sowa, Krzysztof Wolański
Sport nie istnieje
Igrzyska w społeczeństwie spektaklu
Wydawnictwo W.A.B.
Premiera: 11 października 2017
 
 

Sport nie istnieje


Sport, zrodzony z ludowych zabaw – a więc stworzony przez lud – wraca do ludu w formie wyprodukowanego dla niego spektaklu.
Pierre Bourdieu

Już w starożytnej Grecji sport był ważnym elementem kultury i życia społecznego…

Tak mogłaby zaczynać się książka o sporcie, bo w takich kategoriach często myśli się o rywalizacji sportowej i związanych z nią imprezach – zwłaszcza o tych mieszczących się w obrębie ruchu olimpijskiego, a więc o większości współczesnych dyscyplin sportowych. Dla nas nie jest to jednak interesujący punkt wyjścia.

Podobieństwo współczesnych i dawniejszych form aktywności fizycznej zwanej „sportem” oraz idei deklaratywnie z nią związanych jest dla nas raczej pozorem ukrywającym zasadnicze zerwanie, które nastąpiło w historii naszych społeczeństw na przestrzeni mniej więcej ostatniego stulecia. Zerwanie owo miało szczególny charakter, który utrudnia jego właściwe rozpoznanie. Nie oznaczało ono bowiem zaniku pewnych form aktywności czy wzorów organizacji kultury (takich jak twórczość artystyczna, relacje intymne, poszukiwanie wiedzy, podróżowanie, wymiana idei czy właśnie sport) – ale polegało raczej na podporządkowaniu logiki ich funkcjonowania czynnikom wobec nich zewnętrznym, a właściwie jednemu czynnikowi, który, począwszy od drugiej połowy XIX wieku, zasadniczo determinuje kierunek rozwoju nie tylko tak zwanego świata zachodniego, lecz całej ludzkości i planety: regułom gospodarki kapitalistycznej. Działa ona na tej samej zasadzie, co znana z serialu Star Trek wroga ludzkości cywilizacja o nazwie Borg: jest ogromną maszyną posiadającą zdolność wchłaniania i asymilowania wszystkiego, co wobec niej odmienne i zewnętrzne, oraz – co bardzo istotne – przerabiania tego w taki sposób, aby działało w jej interesie. Na tym właśnie polega trudność z rozpoznaniem owego kluczowego zerwania, które oddziela dojrzałą nowoczesność kapitalistyczną od wcześniejszych formacji społeczno-kulturowych. Borg nie anihiluje, nie jest plemieniem barbarzyńców najeżdżającym Rzym, aby go zdewastować, splądrować i nieodwracalnie uśmiercić, lecz jest mechanizmem przechwytującym i modulującym. Kapitalizm niczego nie niszczy dla zasady, nie jest wcale ze swej istoty postępowy czy rewolucyjny – tam, gdzie jest to dla niego materialnie korzystne, utrzymuje zastane formy w niemalże nienaruszonej postaci, czego doskonałą ilustracją są tak różne zjawiska jak handel dewocjonaliami czy trwanie chińskiego reżimu autorytarnego pomimo głębokiej integracji tego kraju z globalnym obiegiem kapitału. Kapitalizm zmienia raczej logikę relacji pomiędzy pozycjami w strukturze niż to, co owe pozycje wypełnia. I taka też transformacja dotknęła sport pomiędzy drugą połową XIX i końcem XX wieku.

Z jednej strony może się wydawać, że – jak chciał baron de Coubertin – sport nadal jest tym, czym był w starożytnej Grecji: rywalizacją jednostek demonstrujących swoją fizyczną sprawność poprzez aktywność przebiegającą zgodnie z pewnym zestawem reguł. Z drugiej jednak strony widać, że tak rozumiany sport już nie istnieje, ponieważ sposobu jego organizacji i funkcjonowania nie wyznacza wcale logika sportowej rywalizacji. Decydują o nim zasady kapitalistycznej akumulacji, na czele z dwoma kluczowymi dla właścicieli kapitału elementami: inwestycją i zwrotem, czyli zyskiem.

Owo zerwanie w logice funkcjonowania dostrzegli nie tylko badacze, ale również sami fani, co widoczne jest zarówno w dyskursie teoretycznym, jak i w ruchach społecznych – na przykład tych skupionych wokół współczesnego futbolu. Mówi się więc o tradycyjnej piłce nożnej – którą określa się czasem jako „futbol industrialny” ze względu na jej dziewiętnastowieczne związki z kulturą tradycyjnej, przemysłowej klasy robotniczej – oraz o futbolu nowoczesnym. Pozornie w jednym i drugim chodzi o to samo: ku uciesze gawiedzi dwie grupy spoconych mężczyzn biegają za kawałkiem powietrza obszytym skórą. Owa pozorna ciągłość form maskuje jednak głębsze zerwanie sensu. Współczesny futbol jest bowiem w większym stopniu biznesem niż sportową rywalizacją. Jeśli popatrzymy na współczesną piłkę jedynie przez pryzmat logiki sportowej rywalizacji, nie zrozumiemy ani sposobu funkcjonowania nowoczesnych drużyn piłkarskich – ich konstrukcji czy transferów – ani logiki rozgrywek ligowych, ani też zmian, którym podlega kibicowanie. Mnóstwo rzeczy będzie się wydawać bez sensu. Real Madryt nie zapłacił w 2003 roku 35 milionów euro za prawie trzydziestoletniego wtedy Davida Beckhama, aby pozyskać wybitnego piłkarza strzelającego gole: a w każdym razie nie przede wszystkim po to. W barwach Galácticos Beckham zdobywał dwa razy mniej bramek w przeliczeniu na mecz (13 w 116 meczach) niż w swoim poprzednim klubie – Manchesterze United (62 gole w 265 spotkaniach), czego można było się spodziewać po piłkarzu już bynajmniej nie młodym. Mimo to Real zrobił świetny interes, bo pieniądze wydane na Beckhama zwróciły się podwójnie w zysku ze sprzedaży koszulek już w pierwszych kilku miesiącach jego gry w Madrycie. To właśnie moment, o który nam chodzi: rywalizacja sportowa wcale nie znika, zwycięża nadal drużyna, której uda się zdobyć więcej bramek, jej funkcjonowaniem jako systemu rządzi już jednak coś innego: zysk finansowy. I to w tej właśnie perspektywie racjonalne okazują się działania niedające się uzasadnić w żaden inny, „merytoryczny” sposób.

Pojawia się tu interesująca kwestia, którą łatwo przeoczyć i która w pierwszej chwili wydaje się mało istotna, ujawnia jednak istotną cechę kapitalistycznej akumulacji. Otóż niezależnie od tego, ile bramek Beckham strzeliłby lub nie, pozostając w Manchesterze United, klub ten nie był w stanie zarobić na nim tyle, co Real Madryt, ponieważ kibice Manchesteru mieli już klubowe koszulki i inne gadżety firmowane przez owego zawodnika. Nowy wzór koszulki na kolejny sezon przyciągnąłby zdecydowanie mniej klientów. Nasycenie rynku i spadająca w związku z tym stopa zysku to jeden z podstawowych problemów kapitalizmu. Zdaniem Marksa jest to najważniejszy pojedynczy czynnik wpływający na dynamikę całego systemu. Aby rozwiązać ten problem, kapitalizm musi wciąż generować przepływ i różnicę, bo to one pozwalają mu na maksymalizację zysku. Pociąga to oczywiście za sobą koszmarną nadprodukcję i jest wyrazem irracjonalnej natury kapitalizmu, w którym akumulacja kapitału nie tylko nie ma żadnej granicy, lecz nie podlega również ocenie w oparciu o jakiekolwiek zewnętrzne kryterium, będąc uzasadnieniem sama dla siebie. Rozwój dla samego rozwoju nie jest jednak cechą żadnego zdrowego systemu, ale raczej ideologią komórki rakowej. Kto uważa, że opinia taka to nieuzasadniony alarmizm czy sąd motywowany wyłącznie ideologicznym zaślepieniem, powinien przyglądnąć się bliżej obecnemu wymieraniu kolejnych gatunków zwierząt i roślin oraz globalnemu ociepleniu. Są one efektem ubocznym akumulacji kapitału i dlatego w obrębie kapitalizmu nie udaje się nad nimi w żaden sposób zapanować.

Dopóki kapitalistyczne relacje obejmowały stosunkowo niewielką część planety, nie widzieliśmy zniszczeń powodowanych przez ten system, gdy jednak w XX wieku stał się on w pełni globalny, coraz silniej zaczęły ujawniać się jego wewnętrzne sprzeczności. Polegają one zasadniczo na tym, że jest to porządek, w którym pomyślność i bogactwo jednych ufundowane są na nieszczęściu i biedzie innych. Dlatego kapitalizm nie zapewni nigdy powszechnego dobrobytu wszystkim mieszkańcom i mieszkankom Ziemi. Da go jednym, a koszty społeczne i środowiskowe poniosą inni. Ów cynizm doskonale wychodzi na jaw w przypadku globalnych megaimprez sportowych, którym poświęcimy w tej książce sporo miejsca. Właściciele kapitału znajdą oczywiście jakiś sposób na eksternalizację negatywnych aspektów jego akumulacji. Jednak dla reszty z nas to wszystko jest bardzo złą wiadomością. O ile zazwyczaj da się stworzyć plan B gwarantujący większe zyski, o tyle nie ma niestety planety B.

Jest znamienne, że narodziny nowoczesnego sportu zbiegły się w czasie z ostatecznym uformowaniem się nowoczesnych społeczeństw kapitalistycznych na przełomie XIX i XX wieku. W 1863 roku powstaje brytyjski związek piłki nożnej (The Football Association), w 1876 odbywa się pierwszy międzynarodowy turniej tenisowy, w 1896 dochodzi do wskrzeszenia olimpiad, w 1904 powstaje FIFA, a w 1920 – amerykańska Narodowa Liga Futbolowa. Najważniejszym przemianom w sporcie europejskim i amerykańskim – wpływ tego ostatniego na współczesny sport jest trudny do przecenienia – poświęcimy osobny rozdział, jednak już na wstępie chcemy wskazać na niezwykle istotną dla nas prawidłowość: przemiany rywalizacji sportowej są symptomatyczne dla szerszych zmian zachodzących w tamtym okresie. Zachodnie społeczeństwa – mamy tu na myśli Europę oraz Amerykę Północną – ostatecznie odrzucają wtedy stary porządek i wchodzą w nową fazę swojej historii: zdystansowaną wobec tradycji epokę społeczeństwa masowego, które kształtowane będzie przez nowe, głównie rynkowe mechanizmy regulacyjne. Przejście to wyraźnie dostrzegalne jest w myśli tamtego okresu, niezależnie od tego, czy była ona afirmatywna, czy krytyczna wobec zachodzących przemian. Autorzy tacy jak Karol Marks, Fryderyk Nietzsche, Emil Durkheim, Ferdinand Tönnies, Gustaw Le Bon, José Ortega y Gasset czy wcześni teoretycy szkoły frankfurckiej, jak na przykład Andreas Sternheim czy Walter Benjamin, poświęcają wiele uwagi tej nowej sytuacji, w której „wszystko, co stałe, rozpływa się w powietrzu”. Wiek XX bardzo szybko przynosi jednak krystalizację relacji społecznych zhegemonizowanych przez media masowe – począwszy od lat dwudziestych przez radio, a od lat trzydziestych przez telewizję – oraz masową konsumpcję, której pierwsze przejawy odnajdujemy już w okresie międzywojennym, a która rozwija się w pełni po drugiej wojnie światowej. Logikę ich funkcjonowania, widoczną do dziś w neoliberalnej globalizacji, determinują te same procesy, które kształtować będą nowoczesny sport: standaryzacja, uniformizacja, komercjalizacja oraz podporządkowanie całokształtu życia społecznego kapitałowi.

Zjawisku komercjalizacji uwagę poświęca wielu autorów i wiele autorek piszących krytycznie o sporcie, jednak naszym zdaniem nie oddaje ono w pełni istoty procesów, z jakimi mieliśmy i mamy do czynienia. O wiele trafniej ujmuje je pojęcie subsumpcji, czyli podporządkowania, które Karol Marks rozwinął w niepublikowanym oryginalnie szkicu do VI rozdziału Kapitału. Nie chodzi bowiem tylko o samą formę towarową, ale o to, że logika funkcjonowania sportu – i wielu innych obszarów życia – jest determinowana przez proces akumulacji kapitału. Różnicę łatwo uchwycić na innym, prostszym przykładzie, a mianowicie zestawiając ze sobą prostytucję oraz przemysł pornograficzny. Ta pierwsza towarzyszy ludzkości od niepamiętnych czasów, a seks zawsze był w określonych sytuacjach towarem, miał więc swoje wcielenie komercyjne. Dopiero jednak nowoczesna pornografia wyłaniająca się po rewolucji obyczajowej lat sześćdziesiątych XX wieku tworzy coś, co można nazwać „przemysłem seksualnym”: działającą zgodnie z logiką kapitalistycznej akumulacji, zestandaryzowaną maszynę do seryjnej produkcji pragnień i przeżyć erotycznych. Takie podporządkowanie seksualności kapitalizmowi to coś więcej niż pimping, chodzi tu bowiem nie tyle o zaspokojenie erotycznych pragnień jednej osoby przez drugą przy korzyściach finansowych dla trzeciej, która to wszystko koordynuje, ale o tworzenie poprzez marketing nowego rynku do sprzedaży kolejnych produktów. Te ostatnie powstają, jak wszystkie produkty, tylko dlatego, że są momentem w obrocie kapitalistycznej maszyny, która pieniądz przekształca w towar, aby znów wydobyć z niego pieniądz. Różnica może wydawać się subtelna, jednak pociąga za sobą olbrzymie konsekwencje, oddziela bowiem zaspokajanie potrzeb od generowania pragnień, wyznaczając w ten sposób linię zasadniczego podziału na przedkapitalistyczne i kapitalistyczne formy aktywności gospodarczej. Te drugie wymagają nie tylko produkcji towaru dla klienta, ale również klienta dla towaru, a więc kształtowania odpowiedniej formy podmiotowości, która poprzez realizację „własnego” pragnienia pozwala inwestorowi osiągnąć zysk. Przejście to widać doskonale w nowoczesnym sporcie, który domaga się również nowoczesnych podmiotów – fanów, czy też raczej widzów – funkcjonujących zupełnie inaczej niż tradycyjni odbiorcy. To właśnie jest przedmiotem daleko idącej inżynierii społecznej, mającej stworzyć dla sportu zupełnie nową publiczność, inżynierii, z którą nie zgadzają się na przykład tradycyjni kibice piłkarscy skupieni w ruchu Against Modern Football. W dalszej części książki poświęcimy tym zagadnieniom więcej miejsca i poddamy je bardziej systematycznej analizie, od razu jednak chcemy wyraźnie zdefiniować perspektywę, z jakiej będziemy przyglądać się współczesnemu sportowi.

Ktoś powie, że podobne podejście jest wyrazem ideologicznego zacietrzewienia niewrażliwego na specyfikę sportu, a przez to krzywdzącego i szkodliwego. Zareagują tak zapewne przede wszystkim ci, dla których traktowanie klubów piłkarskich jak komercyjnych firm i zarządzanie nimi zgodnie z logiką zysku nie jest objawem zaślepienia, lecz raczej dowodem profesjonalizmu i troski o ich stabilność. Ale mniejsza o to – krytyka ideologii uprawiana w liberalnym centrum ma to do siebie, że nigdy nie dostrzega ideologiczności własnych założeń, uznając je bezrefleksyjnie za coś naturalnego i oczywistego. Nie czujemy tu potrzeby polemizowania, bo jak pokazały chociażby polityczne tryumfy populizmu w latach 2015–2016, dogmaty i oczywistości (neo)liberalizmu są prędzej czy później dekonstruowane oraz obalane przez samą społeczno-polityczną praktykę, nawet jeśli efekt nie jest, niestety, zbyt postępowy. Nie zgadzamy się natomiast z opinią, że zaproponowane przez nas podejście czyni sport mniej wartościowym czy mniej interesującym. Naszym zdaniem jest wręcz przeciwnie. Jeśli cokolwiek deprecjonuje sport, to raczej koncentracja na atrakcyjnych świecidełkach, paciorkach i perkalu współczesnego świata sportowego: sportowi celebryci, plotki z ich życia osobistego, emocjonowanie się kwotą transferów, instrumentalne wykorzystanie ikon sportu do promocji takich czy innych produktów bądź ideologii. My staramy się ujmować sport znacznie szerzej, traktujemy go bowiem jak lustro czy też soczewkę, w której skupiają się wszystkie najważniejsze dla współczesnego świata procesy.

Sport wydaje się szczególnie interesujący z punktu widzenia tak zwanej teorii krytycznej, w obrębie której obaj sytuujemy nasze myślenie. W tej perspektywie sport jawi się jako obiekt o wiele ciekawszy i ważniejszy niż na przykład sztuka czy literatura współczesna, będące przedsięwzięciami elitarnymi, oddziałującymi na stosunkowo małą, wyselekcjonowaną grupę odbiorców. Nie chcemy bynajmniej kwestionować sensowności zajmowania się nimi i sami też nieraz poświęcaliśmy im uwagę. Dziwi nas natomiast wysyp krytycznych publikacji na temat na przykład sztuk wizualnych przy całkowitej niemalże nieobecności sportu w sferze zainteresowania współczesnej myśli krytyczno-postępowej. Świat nowoczesnego sportu jest przecież obszarem, w którym odnajdziemy w zasadzie wszystkie problemy i zjawiska zajmujące badaczy i badaczki pracujących w obrębie teorii krytycznej: media, celebryctwo, wielki kapitał, tożsamości narodowe i nacjonalizm, ekonomię afektywną, seksizm, gender i mizoginię, społeczeństwo masowe, kulturę popularną, konsumpcję, globalizację i władzę globalnych instytucji, przemiany miast i gentryfikację biednych dzielnic, korupcję polityczną i oderwanie politycznych elit od dążeń oraz interesów klas niższych, neoliberalizację relacji społecznych, obsesję benchmarkingu i ewaluacji, klasizm, nierówności materialne i symboliczne, transhumanizm i technologiczne ingerencje w ciało (poprzez substancje chemiczne w dopingu bądź augmentacje, jak w przypadku paraolimpijczyków), okrucieństwo wobec zwierząt (jak na przykład w wyścigach chartów), standaryzację i homogenizację kulturową, problemy ekologii i tak zwanego greenwashingu, aktywizm społeczno-polityczny i ruchy antykapitalistyczne, rasizm, los i pozycja tak zwanych wspólnot rdzennych, relacje między centrum a peryferiami oraz wiele innych. Takie i tylko takie ujęcie sportu czyni go czymś więcej niż przelotną rozrywką, zasługującą co najwyżej na swoje pięć minut na plotkarskich portalach.

Może się również wydawać, że materialistyczne i pragmatyczne podejście do sportu, jakie proponujemy w tej książce, jest dla niego krzywdzące, ponieważ nie uwzględnia wszystkiego, co w nim wzniosłe i wielkie: poświęcenia, testowania granic ludzkiej wytrzymałości, ponadnarodowego uniwersalizmu, wiary w równy start itp. Tego rodzaju hasła oraz idee są powszechnie wiązane ze sportem. Nas jednak analiza idei oraz ideałów nieszczególnie interesuje. Uważamy, że prawdziwym testem jest praktyka – mówić można najróżniejsze rzeczy, a jak pokazuje nawet pobieżne spojrzenie na współczesną politykę, słowa służą często tylko temu, by zamaskować czyny. Istotna jest sfera praktyki i to jej chcemy się przede wszystkim przyjrzeć. Niezależnie od tego, co mówią działacze sportowi i co znajduje się w patetycznych deklaracjach FIFA czy MKOl-u, w praktyce sport okazuje się dzisiaj raczej taki, jakim opisuje go teoria krytyczna, a nie górnolotne ideały: jest przemysłem zorganizowanym zgodnie z zasadami gospodarki kapitalistycznej, a mówiąc konkretniej – częścią przemysłu rozrywkowego, czyli niematerialnej gospodarki afektywnej, w czym przypomina raczej hollywoodzkie kino bądź uprzemysłowioną pornografię. Jest więc zdeterminowany przede wszystkim przez fakt, że pozostaje częścią ogólnego systemu społecznego, a nie izolowaną wyspą. Poświęcimy, rzecz jasna, miejsce także analizie dyskursu produkowanego wokół sportu, będzie ona jednak służyła przede wszystkim krytyce sportowej ideologii, czyli wydobyciu tego, co jest w sporcie realne, a co zostaje przykryte słowami oraz obrazami produkowanymi na potrzeby public relations.

Z powyższych powodów sport będzie nas interesował tylko w określonym wycinku zjawisk klasyfikowanych jako aktywność fizyczna o charakterze sportowym. W literaturze fachowej funkcjonuje podział, który Henning Eichberg nazwał trialektyką kultury ciała (Carrington 2009). Odróżnia on sport wyczynowy, rekreacyjny (fitness) i lajfstajlowy. Z tych trzech obszarów najbardziej interesujący jest dla nas pierwszy. We wszystkich trzech można oczywiście dostrzec procesy utowarowienia i spektakularyzacji, jednak to w sporcie wyczynowym najściślej splatają się ze sobą gospodarka, media, władza polityczna i sfera publiczna. Dlatego też będziemy koncentrować się głównie na zawodowym sporcie wyczynowym i towarzyszących mu zjawiskach, nie pomijając, rzecz jasna, innych form aktywności fizycznej. Poświęcimy na przykład nieco uwagi zjawisku z pogranicza sportu i rozrywki cyrkowej, a mianowicie wrestlingowi. Funkcjonowanie tej dyscypliny, jak będziemy się starali pokazać, daje wgląd w szereg spraw i procesów wykraczających daleko poza samą kulturę ciała.

 
Wesprzyj nas