“Księga miłosierdzia” to niepublikowany wcześniej w Polsce zbiór psalmów legendarnego barda Leonarda Cohena.


Księga miłosierdziaWydany w 1984 roku klasyczny zbiór współczesnych psalmów Leonarda Cohena po raz pierwszy trafia do rąk polskiego Czytelnika (w poetyckim przekładzie Daniela Wyszogrodzkiego).

Wiersze z Księgi miłosierdzia wypełniają błogosławieństwa, rozpacz, gniew, zwątpienie i zaufanie. Wypowiadane przez współczesnego poetę, ale zanurzone w prastarej tradycji modlitewnej, strofy te stanowią głos naszych najgłębszych, najsilniejszych przeczuć.

***

W całej literaturze kanadyjskiej trudno o bardziej szczerą i odważną próbę uchwycenia prawdy ostatecznej.
„Books in Canada”

W tej modlitewnej, enigmatycznej, roztętnionej prozie poetyckiej Cohen prowadzi nas przez znajomy krajobraz swojego wewnętrznego świata… Wymowne zwycięstwo ludzkiego ducha w walce z samym sobą.
„Globe and Mail”

Bogata mieszanka kultu, tęsknoty i skruchy… Imponujący dowód głębokiej podróży duchowej.
„Maclean’s”

Kariera artystyczna Leonarda Cohena rozpoczęła się w 1956 roku od publikacji pierwszego tomu poezji “Let Us Compare Mythologies” (Porównajmy mitologie). Autor wydał także dwie powieści: “The Favourite Game” (Ulubiona gra) i “Beautiful Losers” (Piękni przegrani) oraz dziesięć tomów poetyckich w tym “Stranger Music: Selected Poems and Songs” (Muzyka nieznajomego: Wybrane wiersze i piosenki) i “Book of Longing” (Księga tęsknoty). W okresie działalności piosenkarskiej, który objął niemal półwiecze, nagrał czternaście albumów studyjnych. Ostatni z nich, “You Want It Darker”, ukazał się w 2016 roku. Cohen został wprowadzony do Rock and Roll Hall of Fame w 2008, otrzymał Grammy Lifetime Achievement Award w 2010 oraz Glenn Gould Prize w 2011. Zmarł 7 listopada 2016 roku.

Leonard Cohen
Księga miłosierdzia
Przekład: Daniel Wyszogrodzki
Dom Wydawniczy Rebis
Premiera: 8 listopada 2017
 
 

Księga miłosierdzia


I

1

ZATRZYMAŁEM SIĘ, aby posłuchać, ale nie nadchodził. Spróbowałem jeszcze raz i towarzyszyło temu poczucie utraty. Gdy poczucie to zaczęło się pogłębiać, usłyszałem go znowu. Przestałem przestawać i przestałem zaczynać, pozwoliłem się przygnieść niewiedzy. Ale to już była strategia i, jako taka, zupełnie nie zadziałała. Wiele czasu, lata całe, zmarnowałem w tak ponurym nastroju. Teraz się targuję. Proponuję guziki w zamian za jego miłość. Błagam o miłosierdzie. On z wolna ustępuje. Chwiejnym krokiem kieruje się ku tronowi. Aniołowie niechętnie udzielają sobie nawzajem pozwolenia na śpiew. W przemianie tak subtelnej, że nie sposób jej odnotować, na promieniach złotej symetrii wyrasta dwór i raz jeszcze staję się śpiewakiem w najniższym chórze. Śpiewakiem, który urodził się pięćdziesiąt lat temu, aby wznosić głos tak wysoko jak teraz i nie wyżej.

2

OPUŚCIWSZY KRÓLA, zacząłem ćwiczyć to, co powiem światu – długie próby wypełnione poprawkami, wyimaginowany aplauz, upokorzenia, postanowienia zemsty. Nabrzmiałem cały od spiskowania z własną ambicją, zmagałem się, rozrastałem, a kiedy nadszedł termin, urodziłem małpę. Po pewnym drobnym, acz nieuniknionym nieporozumieniu małpa zwróciła się przeciwko mnie. Potykając się i utykając, wycofałem się na rozległe królewskie dziedzińce. „Gdzie twoja małpa?” – dopytywał się król. – „Przyprowadź ją do mnie”. Praca idzie mi wolno. Małpa jest stara. Błaznuje za kratami, naśladuje ruchy naszych dłoni podczas snu. Puszcza oko do mojej oficjalnej gorliwości. Jaki król, chce wiedzieć. Jaki dwór? Jaki gościniec?

3

USŁYSZAŁEM, JAK MOJA DUSZA śpiewa zza liścia, zerwałem liść, ale wtedy usłyszałem, jak śpiewa zza welonu. Rozdarłem welon, a wtedy zaśpiewała zza muru. Rozwaliłem mur i usłyszałem, jak moja dusza śpiewa przeciwko mnie. Odbudowałem mur, naprawiłem zasłonę, ale nie mogłem sprawić, aby liść wrócił na swoje miejsce. Trzymałem go w dłoni i usłyszałem, jak moja dusza śpiewa z wielką mocą przeciwko mnie. Tak to jest, kiedy nauki zgłębia się bez przyjaciela.

4

SZUKAŁEM POŚRÓD SŁÓW, ale nie przyniosło mi to spokoju i zwróciłem się ku tobie, prosząc, abyś rozradował mi serce. Moja modlitwa wypowiedziała posłuszeństwo sobie samej, więc rozgoryczony i zawstydzony kolejnym rozczarowaniem, otoczony donośnymi odgłosami klęski, postanowiłem rozradować serce sam. I tutaj właśnie odnalazłem swoją wolę, to kruche coś, głodujące pośród paproci, kobiet i węży. Powiedziałem jej: „Przygotujmy się na dotyk Anielicy Piosenki”, i nagle znowu znalazłem się na łożu klęski, w środku nocy, błagając o miłosierdzie, szukając pośród słów. Pod osłoną tarczy goryczy i tarczy nadziei wstałem powoli i wyszedłem z domu, aby uwolnić Anielicę Piosenki z miejsca, w którym przykuła się łańcuchem do własnej nagości. Przysłoniłem jej nagość swoją wolą i stanęliśmy w królestwie, które jaśnieje przed tobą, gdzie Adam jest tajemniczo wolny, a ja ponownie szukam takich słów, co nie odwiodą mojej woli od ciebie.

5

„POZWÓL MI ODPOCZĄĆ” – wołał w panice ze stosu dni swoich. „Daj mi odpocząć w dniu odpoczynku” – prosił usilnie z tronu bezrobocia. „Ten król ciąży mi w ramionach, nie powstrzymam Faraona już dłużej”. Przypiął swoją obrożę do ciemności, wskutek czego nie mógł oddychać, i otworzył w gniewie księgę, chcąc oddać należność prawu. Anielica, która nie miała samoistnej władzy, powiedziała: „Zapieczętowałeś wszystkie bramy poza tą jedną, a zatem masz tu odrobinę światła, współmierną do twojej odwagi”. Jego wstyd wspiął się własnymi siłami na wysokość, z której mógł się rozpłynąć. A wtedy słowa stały się słodsze, głos spokojniejszy: „Nie pokładam ufności w ludziach ani też nie zawierzam aniołom”. I od razu zaśpiewała mu Tora, musnęła jego włosy, i przez chwilę, w podarku dla najstarszego wspomnienia, nosił nieważką koronę, tę koronę, która oddala wszelki ciężar, miał ją na sobie, aż jego serce mogło powiedzieć: „Jakże cenne jest to dziedzictwo!”. Koronę, która powstaje wprost z liter, koronę, która jest niczym rosa pojąca kroplami trawę w ciemności, jest jak pocałunek matki u zarania wojny, jak dłoń ojca, której dotknięcie rozjaśnia czoło, koronę, która nie wynosi żadnego króla ponad jego drużynę. „Zawiedź mnie w głąb swojego Szabatu, daj mi zasiąść pomiędzy możnymi, których ukoronowałeś na wieki, pozwól mi się przyglądać, jak wypoczywają”.

6

ZASIĄDŹ, MISTRZU, na niewygładzonym fotelu pochwał i doniosłymi dekretami przywracającymi wolność władaj moim niespokojnym sercem. Z bezczasu mnie wydobyłeś, abym wykonywał codzienne prace. Z mgły i pyłu mnie ulepiłeś, abym poznawał nieprzeliczone światy pomiędzy koroną a królestwem. Stanąłem przed tobą pokonany, a ty przyjąłeś mnie ze słodyczą, której nie ośmieliłem się zapamiętać. Tej nocy ponownie przed tobą staję, zbrukany strategiami i uwięziony w samotności mojego niewielkiego dominium. Wprowadź w obrębie tych murów swoje prawo. Niechaj dziewięciu mężczyzn uniesie mnie w swojej modlitwie, abym i ja mógł z nimi szeptać: Błogosławione imię chwały królestwa, teraz i zawsze.

7

PRZEMIESZCZAŁEM SIĘ Z MIASTA do miasta, przerzucałem swoje ciało z dachu na dach, aby ujrzeć kąpiącą się kobietę. Słyszałem swoje pojękiwania. Widziałem, jak migocą mi palce. A wtedy moje wygnanie zamknęło się wokół mnie. I rozpoczęły się kary: małe cierpienie bez celu, ale nie w sercu, lecz w gardle, następnie odcieleśnienie, ptaki śpiewające do skarbca ze śmieciami, światowa amnezja, duch, co się kąpie i wypróżnia. Później osądziła mnie twarz osoby, którą oszukałem. A potem ten lęk przed sprawiedliwością. I po raz dziesięciotysięczny realność grzechu. Potem zajaśniało Prawo, ale wspomnienie tego, czym było, okazało się zbyt odległe, zbyt czyste, aby dać się pochwycić. A potem zatęskniłem za tęsknotą za tobą, za bólem rozłąki. Jak długo jeszcze mam czekać, aż zamieszka we mnie dusza? Jak długo mam podtrzymywać buntowniczy upór tej odmowy? O panie mego oddechu, stwórz człowieka wokół tych nozdrzy, spraw, by moje serce zaczęło ciążyć ku twemu imieniu. Raz jeszcze nadaj mi kształt słowami, otwórz mi usta pochwałą. Nie ma życia poza afirmacją ciebie, nie postawię stopy w innym świecie niż ten przez ciebie tworzony. Wybacz mi w tych oto godzinach i o tej właśnie północy. Podaruj tej myśli pana, a temu duchowi kamień. I nie pozwól demonom chełpić się twoim miłosierdziem.

 
Wesprzyj nas