Robert Gerwarth w książce “Pokonani” analizuje, jak doszło do tego, że dla wielu krajów i regionów Europy zawieszenie broni w dniu 11 listopada 1918 roku nie stało się końcem wojny lecz początkiem kolejnych pięciu lat konfliktów, przemocy i wstrząsów, które ukształtowały późniejszą historię Europy w XX wieku.


PokonaniDzieło Roberta Gerwartha “Pokonani. Dlaczego pierwsza wojna światowa się nie zakończyła (1917-1923)” to znakomite studium geopolitycznego przewrotu, jaki nastąpił po zawieszeniu broni w 1918 roku oraz pogłębiona analiza zdarzeń, które po upadku czterech wielkich imperiów – niemieckiego, austro-węgierskiego, rosyjskiego i osmańskiego doprowadziły do chaosu, europejskiej wojny domowej oraz zmian terytorialnych i społecznych, kształtujących Europę na kolejne dziesięciolecia.

14 punktów prezydenta Wilsona

Już pod koniec wojny, wraz z postępującym rozpadem Austro-Węgier, w kilku państwach wchodzących do tej pory w skład imperium Habsburgów doszło do gwałtownych walk wewnętrznych, kontynuowanych z różnym nasileniem przez kolejne pięć lat. Nie bez znaczenia były w tym przypadku inspiracje planem pokojowym prezydenta USA Woodrowa Wilsona (Czternaście punktów Wilsona), który zakładał stworzenie nowych państw, w szczególności zaś punkt 10. (Stworzenie możliwości autonomicznego rozwoju narodom Austro-Węgier), który stał się wodą na młyn dla krajów pragnących zrzucić jarzmo imperium.

Narzucone traktaty

11 listopada 1918 roku, dokładnie o 11:11, po raz pierwszy w ciągu czterech lat straszliwej wojny wszystkie armaty, karabiny i moździerze na froncie zachodnim zamilkły. W opinii Gerwartha znaczenie tej daty – dnia zawieszenia broni i formalnego zakończenia zmagań na frontach Wielkiej Wojny – jest diametralnie różne dla różnych nacji europejskich. Dla koalicji państw ententy ta data to dzień uroczysty – zawieszenie broni, długo wyczekiwany koniec walk, które spustoszyły Europę i zniszczyły całe pokolenie Europejczyków, powodując śmierć milionów ofiar i upadek głównych wrogów: Cesarstwa Niemieckiego, Austro-Węgier i Imperium Osmańskiego. Ale dla reszty Europy był to dzień bez tak spektakularnego znaczenia, który na domiar złego stał się zalążkiem serii konfliktów, ogarniających przez kolejne pięć lat państwa powstające na gruzach wielkich mocarstw.

Robert Gerwarth w książce “Pokonani” poddaje analizie zawirowania polityczne i społeczne na terytoriach czterech upadłych imperiów, a także w Grecji i we Włoszech, przytacza dziesiątki drobnych zdarzeń, wypowiedzi i dokumentów, pokazując w ten sposób prawdziwe dziedzictwo I Wojny Światowej. Jak wynika z dociekań autora, w dużej mierze to nie walki na frontach okazały się tak rujnujące dla przyszłości Europy, ale wydarzenia kolejnych lat, gdy po zawieszeniu broni, w wyniku narzuconych pokonanym krajom traktatów pokojowych, narody walczące po obu stronach konfliktu stanęły przed nowymi problemami: sporów terytorialnych, rewolucji, zamachów stanu, eksportu bolszewickiego komunizmu, pogromów i czystek etnicznych, masowych przesiedleń i dalszych starć zbrojnych – wewnętrznych i z sąsiadami.

“Nacjonalizm jest nową religią”

O ile cztery lata wojny to w większości walka głównie między regularnymi armiami, to w nowe powojenne konflikty zaangażowana została ludność cywilna, tworząc organizacje paramilitarne, bojówki i doraźne ugrupowania, walczące z poczucia niesprawiedliwości i krzywd spowodowanych wdrażaniem (często siłą) w życie ustaleń traktatowych. W latach bezpośrednio po zawieszeniu broni walki pochłonęły kolejne miliony ofiar w Europie Środkowej, Wschodniej i Południowo-Wschodniej czyli tam, gdzie powstały nowe państwa. To tutaj, na gospodarczych i społecznych ruinach Europy, ukształtowały się także ekstremalne ideologie, takie jak faszyzm, które niedługo potem odcisnęły swoje piętno na życiu Europy i świata.

powojenna europejska wojna domowa charakteryzowała się zaburzeniami politycznymi, narastającym poziomem nacjonalizmów, populizmu i demagogii, owocującymi przypadkami skrajnej przemocy

Jak pisze Gerwarth – powojenna europejska wojna domowa czyli rewolucje, kontrrewolucje i konflikty graniczne między nowopowstałymi krajami, charakteryzowały się zaburzeniami politycznymi, narastającym poziomem nacjonalizmów, populizmu i demagogii, owocującymi przypadkami skrajnej przemocy, skierowanej przede wszystkim przeciwko mniejszościom etnicznym i religijnym. W owych latach na porządku dziennym były, i spotykały się z coraz większą obojętnością społeczności międzynarodowej, masowe represje i akty zagłady przeciwko urojonym wrogom, zamieszki, czystki, przesiedlenia,zamachy stanu i akty ludobójstwa. Dochodzącymi do władzy politykami kierowały często chęć osobistej zemsty czy dobrze widziane przez wyborców żądania rewizji traktatów. Wiele z tych wydarzeń stanowiło początek tlącym się latami zarzewiom II Wojny Światowej.

Sprawa polska

W pracy Gerwartha nie mogło zabraknąć analizy powojennych zawirowań, które nie ominęły również niepodległej Polski. “W latach 1918 – 1921, pod przywództwem wojskowym Piłsudskiego, Polska pozostawała nieustannie w stanie otwartej lub niewypowiedzianej wojny, walcząc z Rosjanami, Ukraińcami i Białorusinami na wschodzie, z Litwinami na północy, z Niemcami na zachodzie, z Czechami na południu, oraz z Żydami (“wrogiem wewnętrznym”) na opanowanych terytoriach.” – tak opisuje sytuację strategiczną Polski w owych latach Robert Gerwarth.

Według autora rozwój sytuacji w Polsce po odzyskaniu niepodległości skupia niczym w soczewce problemy, z którymi przyszło borykać się nowym krajom. “Sprawa polska ogólnie dowodzi, że gwałtowny rozkład europejskich imperiów lądowych oraz niezdolność sukcesorów do pokojowego rozstrzygnięcia sporów terytorialnych z sąsiadami odegrały poważną rolę w eskalacji powojennej przemocy.” – pisze.

Gerwarth zwraca także uwagę, jak duży wpływ na sytuację w Europie Środkowo-Wschodniej miała rewolucja bolszewicka w Rosji w 1917 roku, z biegiem czasu charakteryzująca się coraz bardziej ekstremalną przemocą i zapowiedzią rozprzestrzeniania komunizmu na resztę świata. Nowe państwa, takie jak Polska, jeszcze słabe, politycznie podzielone i wycieńczone wojną, musiały zmierzyć się z nowym zagrożeniem nie tylko na wojennym froncie (jak nasz kraj), ale także ze zwolennikami nowej ideologii we własnym kraju (jak Niemcy, Węgry czy Włochy).

***

Książka Roberta Gerwartha to fascynujące, klarowne i oparte na bogatych źródłach spojrzenie na wydarzenia z przełomu drugiej i trzeciej dekady XX wieku, które doprowadziły w konsekwencji do kolejnej ludobójczej wojny światowej. To także ostrzeżenie przed tym, co może się zdarzyć, gdy dobrze funkcjonująca wielokulturowość staje się obiektem ataku ze strony szerzących się nacjonalizmów i skrajnych populistów poszukujących wroga wewnętrznego. Tomasz Orwid

Robert Gerwarth, Pokonani. Dlaczego pierwsza wojna światowa się nie zakończyła (1917-1923), Przekład: Jan Szkudliński, Dom Wydawniczy Rebis, Premiera: 11 października 2017
 
 

Pokonani

Robert Gerwarth
Pokonani. Dlaczego pierwsza wojna światowa się nie zakończyła (1917-1923)
Przekład: Jan Szkudliński
Dom Wydawniczy Rebis
Premiera: 11 października 2017
 

Wstęp

Obie strony, zwycięzcy i zwyciężeni, byli zrujnowani. Wszyscy cesarze i ich następcy zostali zabici lub obaleni […]. Wszyscy byli pokonani, pobici, wszystkie ich ofiary próżne. Nikt niczego nie zyskał […]. Ci, którzy ocaleli, weterani niezliczonych bitew, powrócili, dźwigając wawrzyny zwycięstwa lub gorycz porażki, do swych domów, ogarniętych już katastrofą.
Winston Churchill, The Unknown War, 1931 r.

Ta wojna nie jest kresem, lecz początkiem przemocy. Jest kuźnią, w której wykute zostaną nowe granice i nowe społeczności. Nowe formy wypełni krew, a władzę dzierżyć się będzie żelazną ręką.
Ernst Jünger, Der Kampf als Inneres Erlebnis, 1928 r.

9 września 1922 r. namiętności wzbudzone trwającą od dekady wojną spadły na Smyrnę. Gdy do miasta – niegdyś najbogatszego i najbardziej kosmopolitycznego miasta Imperium Osmańskiego – wjechała turecka kawaleria, chrześcijańska większość zamarła w nerwowym oczekiwaniu. Smyrna była miastem, w którym od wieków żyli w mniejszym lub większym pokoju muzułmanie, żydzi i chrześcijanie obrządku ormiańskiego i prawosławnego. Jednakże niemal dziesięć lat wojny zmieniło stosunki międzywyznaniowe w mieście. Po utracie niemal wszystkich terytoriów europejskich podczas wojen bałkańskich w latach 1912–1913, Imperium Osmańskie w 1914 r. przyłączyło się do wielkiej wojny po stronie Niemiec, by po raz kolejny znaleźć się wśród przegranych. Imperium utraciło swe arabskie posiadłości, które miały stać się wkrótce znane jako Bliski Wschód. Poniżona muzułmańska ludność turecka imperium wkrótce musiała zmierzyć się z kolejnym zagrożeniem: zachęceni przez premiera Wielkiej Brytanii Davida Lloyda George’a Grecy wysadzili w 1919 r. desant w Smyrnie, planując zdobyć dla siebie część Azji Mniejszej zamieszkaną w części przez chrześcijan1.
Po trzech latach krwawych walk, pełnych bestialstw wobec chrześcijańskich i muzułmańskich cywilów, szczęście odwróciło się od Greków. Zbyt słabe i źle dowodzone wojska greckie dały się wciągnąć w głąb środkowej Anatolii. Turecki wódz, Mustafa Kemal, lepiej znany pod swym przyszłym honorowym tytułem Atatürka („Ojca Turków”), przeprowadził latem 1922 r. kontrofensywę na rozciągnięte oddziały przeciwnika. Pospieszny odwrót rozbitych wojsk greckich, któremu towarzyszyły rabunki, mordy i niszczenie mienia muzułmańskich mieszkańców zachodniej Anatolii, wzbudzał słuszne obawy wśród chrześcijańskich mieszkańców Smyrny. Jednakże zwodnicze zapewnienia greckich władz okupacyjnych oraz 21 alianckich okrętów stojących w smyrneńskim porcie dały Grekom i Ormianom fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Jako że alianci zachodni – zwłaszcza Wielka Brytania – zachęciły Ateny do podboju Smyrny, czy teraz nie zamierzały ochronić ludności chrześcijańskiej przed muzułmańskim odwetem?
Nadzieje te wkrótce okazały się płonne; rozpoczęła się tragedia miasta. Wkrótce po tym, jak zwycięscy Turcy wkroczyli do Smyrny, wojsko aresztowało prawosławnego arcybiskupa Chrysostomosa, zdecydowanego zwolennika greckiej inwazji. Hierarcha został doprowadzony przed oblicze dowódcy, generała majora Sakalli Nurettina Paszy. Generał wydał Chrysostomosa tureckiemu tłumowi, który zgromadził się przed jego kwaterą i domagał się głowy metropolity. Jak wspominał jeden ze świadków, francuski marynarz, „tłum rzucił się na Chrysostomosa z gardłowym wrzaskiem, i powlókł go ulicą do zakładu balwierskiego, w którego drzwiach stał drżący właściciel, Żyd Ismael. Ktoś odepchnął balwierza, chwycił białą chustę, i zawiązał ją na szyi Chrysostomosa z krzykiem: «Trzeba go ogolić!». Wyrwali mu brodę, wydłubali oczy nożami, odcięli mu uszy, nos i dłonie”. Nikt nie interweniował. Umęczone ciało Chrysostomosa wywleczono następnie do zaułka, gdzie ciśnięto go po ścianę i pozostawiono na śmierć2.
Brutalny mord na prawosławnym metropolicie Smyrny był jedynie wstępem do dwóch tygodni krwawych orgii, przypominających los zdobytych miast podczas europejskich wojen religijnych w XVII w. W ciągu następnych czternastu dni wymordowano, jak się ocenia, 30 tysięcy Greków i Ormian. Wielu więcej zostało obrabowanych, pobitych lub zgwałconych przez tureckich żołnierzy, bojowników i miejscowe bandy młodzieńców3. Pierwsze domy w dzielnicy ormiańskiej podpalono 13 września przed wieczorem. Przed świtem następnego dnia w płomieniach stała większość chrześcijańskich dzielnic Smyrny. W ciągu niewielu godzin w porcie zebrały się tysiące szukających schronienia mężczyzn, kobiet i dzieci. Brytyjski reporter George Ward Price, przyglądał się morderczej scenie z bezpiecznego pokładu stojącego w porcie pancernika. Odnotował „nieopisane” sceny: „Z pokładu Iron Duke’a widzę nieprzerwaną ścianę ognia, długą na dwie mile, w której z dwudziestu widocznych ognisk buchają w niebo poszarpane języki płomieni na wysokość stu stóp […]. Morze rozświetla miedzianoczerwona poświata, co jednak najgorsze, z ust zbitego tłumu tysięcy uchodźców kulących się na wąskim nabrzeżu, pomiędzy nadciągającą śmiercią w ogniu a głębią wody, dochodzą nieustannie okrzyki czystego przerażenia, które rozchodzą się na wiele mil4.
Gdy pirs został odcięty przez kordon tureckiego wojska, niektórzy zdesperowani uchodźcy usiłowali przedostać się na pokłady alianckich okrętów zakotwiczonych w porcie. Gdy stało się oczywiste, że sprzymierzeni nie będą interweniowali ani nie podejmą akcji ratunkowej, niektórzy Grecy w desperacji rzucali się do wody i tonęli. Inni starali się ratować, płynąć ku któremuś z alianckich okrętów. Uciekający przed nieznośnym żarem bijącym z płonących budynków tłum tratował dzieci i starców. Krowom i koniom, o których ocaleniu w tych warunkach nie można było myśleć, łamano nogi i spychano do wody – scenę tę unieśmiertelnił w opowiadaniu Na przystani w Smyrnie wówczas nieznany szerzej korespondent gazety „Toronto Star”, Ernest Hemingway5. Hemingway był jednym z wielu zachodnich reporterów, którzy opisali los Smyrny. Przez szereg dni tragiczny los miasta trafiał na nagłówki gazet na całym świecie, co skłoniło brytyjskiego ministra kolonii Winstona Churchilla do potępienia zniszczenia Smyrny w liście do premierów krajów Wspólnoty Brytyjskiej, gdzie pisał o „piekielnej orgii”, której „niewiele podobnych zna historia ludzkiej zbrodni”6.

Ponury los chrześcijańskiej ludności Smyrny oraz wcześniejsze masakry tureckich muzułmanów dowodzą jasno, że po wielkiej wojnie nie nastąpił od razu okres pokoju. Churchill się mylił, pisząc o wyjątkowości smyrneńskiej zbrodni. Wręcz przeciwnie, zbrodnie o skali podobnej do tych z zachodniej Anatolii nie były rzadkością w okresie, który często (i raczej zwodniczo) określa się jako „lata międzywojenne”, i zgrabnie zawiera pomiędzy datą zawieszenia broni 11 listopada 1918 r. a atakiem Hitlera na Polskę 1 września 1939 r. Jednakże taka periodyzacja ma sens tylko dla głównych zwycięzców w wielkiej wojnie, czyli Wielkiej Brytanii (z wyjątkiem irlandzkiej wojny o niepodległość) oraz Francji, dla których zakończenie walk na froncie zachodnim rzeczywiście oznaczało początek epoki powojennej.
Jednakże dla mieszkańców Rygi, Kijowa, Smyrny i wielu innych miejsc w Europie Wschodniej, Środkowej i Południowo-Wschodniej rok 1919 nie był rokiem pokoju, lecz nieprzerwanej przemocy. „Wojna światowa formalnie zakończyła się wraz z zawarciem zawieszenia broni”, stwierdził rosyjski filozof i polimat Piotr Struwe, przemawiając z punktu widzenia współczesnego wydarzeniom intelektualisty, który w środku ogarniającej kraj krwawej wojny domowej przeszedł z obozu bolszewików do obozu białych. „W rzeczywistości jednakże wszystko, czego doświadczyliśmy potem i czego nadal doświadczamy, jest kontynuacją oraz mutacją wojny światowej”7.
By dowieść swojej tezy, Struwe nie musiał sięgać daleko. Przemoc była powszechna. Wojska różnych rozmiarów i afiliacji politycznych walczyły ze sobą nadal w Europie Środkowej i Wschodniej. Wśród przelewu krwi rodziły się i upadały rządy. Tylko w latach 1917–1920 w Europie doszło aż do 27 przypadków zmiany władzy przy użyciu siły. Wielu z nich towarzyszyły mniej lub bardziej intensywne wojny domowe8. Ekstremalnym przypadkiem była rzecz jasna sama Rosja, gdzie walki pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami leninowskiego przewrotu z 1917 r. szybko przerodziły się w wojnę domową o bezprecedensowej skali, która miała ostatecznie pochłonąć dobrze ponad trzy miliony ofiar.
Jednakże nawet tam, gdzie przemocy było o wiele mniej, liczni współcześni podzielali przekonanie Struwego, iż koniec wielkiej wojny nie przyniósł stabilizacji, ale okres niepewności, w trakcie którego pokój był w najlepszym razie niepewny, jeśli nie zupełnie iluzoryczny. W maju 1919 r. w porewolucyjnej Austrii, która nie była już rdzeniem jednego z największych imperiów lądowych Europy, ale małą i zubożałą alpejską republiką, jedna z poczytnych konserwatywnych gazet twierdziła to samo co Struwe, w artykule redakcyjnym zatytułowanym Wojna w pokoju. Wskazując na szalejącą wciąż na terenie pokonanych europejskich imperiów przemoc, gazeta stwierdziła, że obszary nią ogarnięte ciągną się ogromnym łukiem od Finlandii i państw bałtyckich, przez Rosję, Ukrainę, Polskę, Austrię, Węgry i Niemcy, by przez Bałkany sięgnąć Azji Mniejszej i Kaukazu9.
Co ciekawe, autorzy artykułu pominęli Irlandię, jedyne nowo powstałe zachodnioeuropejskie państwo, które przynajmniej w czasie wojny o niepodległość (1919–1921) i późniejszej wojny domowej (1922– 1923) zdawało się popadać w podobną (choć mniej brutalną) matnię co kraje Europy Środkowej i Wschodniej w latach 1918–1923. Jednakże podobieństwa pomiędzy Irlandią i Europą Środkową nie umknęły przenikliwszym obserwatorom rzeczywistości w Dublinie, którzy postrzegali los Irlandii jako część większej europejskiej choroby, trwa jącego wciąż konfliktu zrodzonego w czasie światowego kryzysu z lat 1914–1918, choć posiadającego też specyficznie własne cechy. Jak stwierdził noblista W.B. Yeats w jednym ze swych najsławniejszych wierszy Drugie przyjście z 1919 r.:

Wszystko w rozpadzie, w odśrodkowym wirze
[…]
I cóż za bestia, której czas wreszcie powraca,
Pełznie w stronę Betlejem, by tam się narodzić?*.

* Przeł. Stanisław Barańczak (przyp. tłum.).

Książka niniejsza opowiada o burzliwym przejściu Europy z wojny światowej do chaotycznego „pokoju”. Sięga poza znane dzieje brytyjskie i francuskie czy też równie dobrze znaną opowieść o zaprowadzeniu pokoju na froncie zachodnim w 1918 r. Jej celem jest odtworzenie doświadczeń ludzi żyjących w krajach, które znalazły się po stronie przegranych w wielkiej wojnie: imperiów Habsburgów, Romanowów, Hohenzollernów i Ottomanów (oraz państw, które powstały na ich miejscu) oraz Bułgarii. Jednakże każda opowieść o pokonanych musi obejmować Grecję i Włochy. Choć jesienią 1918 r. oba kraje znalazły się wśród zwycięzców, wkrótce los się od nich odwrócił. Dla Aten wojna grecko-turecka zakończyła się zmianą zwycięstwa w „wielką katastrofę” roku 1922, podczas gdy wielu Włochów czuło, że ich krwawo okupiony sukces w starcu z habsburską armią w roku 1918 nie przyniósł dostatecznych zdobyczy. Rozczarowanie nikłymi korzyściami w zamian za około 600 tysięcy ofiar stało się we Włoszech czymś w rodzaju obsesji, której najsilniejszym przejawem było popularne hasło vittoria mutilata („okaleczone zwycięstwo”); rodziło to poparcie dla radykalnego nacjonalizmu, podczas gdy niepokoje robotników i strajki rolników przekonały wielu, że Włochy znajdują się u progu bolszewickiej rewolucji. Pod wieloma względami powojenne doświadczenia Włoch, których kulminacją było mianowanie w roku 1922 premierem faszysty Benita Mussoliniego, przypominało los pokonanych imperiów z Europy Środkowej i Wschodniej, nie zaś los Francji i Wielkiej Brytanii.
Skupiając się na lądowych imperiach europejskich i ich losach po wielkiej wojnie, zajmuję się krajami prezentowanymi dotychczas często przez pryzmat wojennej propagandy lub z punktu widzenia roku 1918, gdy legitymizacja nowych środkowoeuropejskich państw narodowych wymagała demonizowania imperiów, na których gruzach powstały. Takie odczytywanie dziejów pozwoliło niektórym zachodnim historykom przedstawiać pierwszą wojnę światową jako epickie zmagania miedzy demokratyczną ententą a autokratycznymi państwami centralnymi (ignorując fakt, że najbardziej autokratyczne z imperiów, carska Rosja, było członkiem trójporozumienia). W ostatnich latach jednakże coraz większa liczba prac dotyczących schyłku imperiów Osmanów, Hohenzollernów i Habsburgów zakwestionowała czarną legendę, w myśl której państwa centralne były zwykłymi państwami rozbójniczymi i anachronicznymi „więzieniami narodów”. Szczególnie mocno zaakcentowano odmienne postrzeganie Niemiec i Austro-Węgier, które dzisiejsi historycy oceniają znacznie łagodniej (lub co najmniej bardziej niejednoznacznie) niż czynili to ich poprzednicy w ciągu osiemdziesięciu lat po 1918 r.12 Nawet jeśli chodzi o Imperium Osmańskie, które przez ludobójstwo Ormian zdawało się dowodzić swej natury opresyjnego państwa brutalnie prześladującego mniejszości, wyłania się stopniowo obraz bardziej złożony. Niektórzy historycy niedawno podnieśli fakt, że do roku 1911–1912 osmańska Turcja nadal posiadała pewien potencjał wytworzenia w przyszłości równych praw dla wszystkich mniejszości etnicznych i religijnych zamieszkujących jej ziemie13. Choć nacjonalizm Komitetu Jedności i Postępu, który objął władzę w wyniku rewolucji 1908 r., był czymś zdecydowanie odmiennym od tradycyjnie łagodnego nacjonalizmu Imperium Osmańskiego, do roku 1911 Komitet utracił znaczną część poparcia14. Włoska agresja w roku 1911 i pierwsza wojna bałkańska w roku następnym pozwoliła Komitetowi zaprowadzić dyktaturę, co przyniosło znaczącą zmianę w stosunkach między grupami etnicznymi. Napływ niemal 300 tysięcy muzułmanów, w tym rodzin niektórych spośród czołowych polityków Komitetu, którzy zostali wypędzeni ze swych domów na Bałkanach, spowodował kryzys uchodźczy i radykalizację stambulskich polityków15.

Nawet jeśli uważa się niedawną „rehabilitację” przedwojennych imperiów lądowych za przesadzoną czy nazbyt podkreślaną, trudno jest argumentować, by postimperialna Europa była lepszym i bezpieczniejszym miejscem do życia, niż była w roku 1914. Od czasów wojny trzydziestoletniej (1618–1648) Europa nie znała serii wojen i wojen domowych, które byłyby tak mordercze i zagmatwane jak te następujące po latach 1917–1918. Wśród kolejnych wojen domowych, rewolucji, kontrrewolucji i konfliktów granicznych pomiędzy rodzącymi się państwami pozbawionymi jasno wytyczonych granic czy uznanych międzynarodowo rządów, „powojenna” Europa w latach od oficjalnego końca wielkiej wojny w 1918 r. do traktatu w Lozannie z 1923 r. była najbardziej zbrutalizowanym miejscem na świecie. Nawet jeśli wyłączymy z rachunku miliony ofiar hiszpańskiej grypy z lat 1918–1920 oraz setki tysięcy cywilów od Bejrutu po Berlin, którzy zmarli z głodu w konsekwencji decyzji sprzymierzonych o utrzymaniu blokady ekonomicznej po zakończeniu działań wojennych, liczba zabitych w zbrojnych konfliktach powojennej Europy przekroczyła znacznie cztery miliony ludzi, czyli więcej, niż wyniosły łączne straty wojenne Wielkiej Brytanii, Francji i Stanów Zjednoczonych. Ponadto do zrujnowanej wojną Europy Zachodniej ruszyły miliony zubożałych uchodźców z Europy Środkowej, Wschodniej i Południowej, w poszukiwaniu bezpiecznych i lepszych warunków do życia16. Wiele słuszności mieli niektórzy historycy Europy Wschodniej, którzy pierwsze lata po 1918 r. określali jako „rozszerzona europejska wojna domowa”17.

 
Wesprzyj nas